żeglarz zapomina szturmów nawalności, Gdy się w domowym porcie z kotwicą rozgości, I żołnierz krwie wylanej, trudów i ucisku, Kiedy wzięty łup dzieli na pobojowisku. Ale, jak wygrać miło, tak zaś z drugiej strony To z sobą żal, to niesie ból nieutulony, Kiedy już przy nadziei i pod obietnicą I z przykrą uczyniwszy rozbrat już tęsknicą, Tak długo zasłużony w oka mgnieniu snadnie Nieobiecany kąsek i z gęby wypadnie. To jest męka, nad którą Awernu ciemnego Trzej sędziów nie zmyślili nic okrutniejszego: Milej jest człowiekowi nie mieć nic, niżeli Spać dziś na desce, spawszy wczora na pościeli; Nie tak trapi oracza, że mu się
żeglarz zapomina szturmów nawalności, Gdy się w domowym porcie z kotwicą rozgości, I żołnierz krwie wylanej, trudów i ucisku, Kiedy wzięty łup dzieli na pobojowisku. Ale, jak wygrać miło, tak zaś z drugiej strony To z sobą żal, to niesie ból nieutulony, Kiedy już przy nadziei i pod obietnicą I z przykrą uczyniwszy rozbrat już tęsknicą, Tak długo zasłużony w oka mgnieniu snadnie Nieobiecany kąsek i z gęby wypadnie. To jest męka, nad którą Awernu ciemnego Trzej sędziów nie zmyślili nic okrutniejszego: Milej jest człowiekowi nie mieć nic, niżeli Spać dziś na desce, spawszy wczora na pościeli; Nie tak trapi oracza, że mu się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 323
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zwykłej drogi zbiegły. A iż nikogo/ który je wściągał/ nie miały/ W nieznajome się kraje przez powietrze brały: I gdzie je zapąd żenie/ tam bez wszelakiego Rządu lecą/ po gwiazdach nieba wysokiego Stąpając/ przez bezdróżne miejsca/ porywają Wozem/ i raz ku gorze pilno przyspieszają/ Drugi raz nadół przykrą drogą/ i niższemi Miejscami bieg swój kończą/ i ziemie bliższemi. O Dziwuje się i Księżyc niepodobnie z tego/ Ze bratnie konie niżej biegają niż jego. P Chmury się przepalone w poły dymem kurzą/ A jako insze wszystkie rzeczy ognie burzą; Tak za ich nieuchronnym na się nastąpieniem/ Ogarniona ze wszystkich stron ziemia
zwykłey drogi zbiegły. A iż nikogo/ ktory ie wśćiągał/ nie miáły/ W nieznáiome się kráie przez powietrze bráły: Y gdźie ie zapąd żenie/ tám bez wszelákiego Rządu lecą/ po gwiazdách niebá wysokiego Stąpáiąc/ przez bezdrożne mieyscá/ porywáią Wozem/ y raz ku gorze pilno przyspieszáią/ Drugi raz nádoł przykrą drogą/ y niższemi Mieyscámi bieg swoy kończą/ y źiemie bliższemi. O Dźiwuie się y Kśiężyc niepodobnie z tego/ Ze brátnie konie niżey biegáią niż iego. P Chmury się przepalone w poły dymem kurzą/ A iáko insze wszystkie rzeczy ognie burzą; Ták zá ich nieuchronnym ná się nástąpieniem/ Ogárniona ze wszystkich stron źiemiá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 62
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Kochanek przemówił. Canticum canticorum 5
Me Życie, dozwól, bym Cię aby raz widziała! Ach, com lasów, gór przykrych, com już gór zwiedziała, żebym Cię, mój Kochanku, kędy zoczyć mogła! Nic mi przecię dróg przykrych praca nie pomogła. Wielem razy przez skały szła zbyt przykrą drogą, których ledwie zwierzęce kopyta tknąć mogą. Nie mogłam przecię odnieść pociechy z widzenia, ledwiem się spodziewała cieszyć z usłyszenia. Ach, ilemkroć pytała: „Któreż Cię skrytości, Kochanku, tają, które knieje i ciemności?”. Żadne knieje i lochy łez mych nie tłumiły i na pilne badania
Kochanek przemówił. Canticum canticorum 5
Me Życie, dozwól, bym Cię aby raz widziała! Ach, com lasów, gór przykrych, com już gór zwiedziała, żebym Cię, mój Kochanku, kędy zoczyć mogła! Nic mi przecię dróg przykrych praca nie pomogła. Wielem razy przez skały szła zbyt przykrą drogą, których ledwie zwierzęce kopyta tknąć mogą. Nie mogłam przecię odnieść pociechy z widzenia, ledwiem się spodziewała cieszyć z usłyszenia. Ach, ilemkroć pytała: „Któreż Cię skrytości, Kochanku, tają, które knieje i ciemności?”. Żadne knieje i lochy łez mych nie tłumiły i na pilne badania
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 138
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ pierwszaby właśnie miejscem być miała cùm Patria libertas, Ciues, lateant in rurela ac praesidio bellicae virtutis. Jednak iż bezpieczeństwo Ojczyzny być nie może bez podatku/ bo jako ów powiedział/ nec q́uies gentium sine armis, necarma sine stipendiis, nec stipendia sine tributis haberi queunt, dla tegom słusznie tę nie smaczną i przykrą materią na koniec odłożył/ słusznie wprzód puścił insze/ dla osłodzenia jej/ i ocukrowania/ śmiele obiecujac/ że gdyby insze pomyslnie zawarte były/ i taby ex vsu publico iść musiała. Boć to prawie ratio doctis, necessitas barbaris mos gentibus feris natura ipsa praescripsit, bronić się od gwałtu i niebezpieczeństwa. A że
/ pierwszaby właśnie miescem bydź miáłá cùm Patria libertas, Ciues, lateant in rurela ac praesidio bellicae virtutis. Iednák iż bespieczeństwo Oyczyzny bydź nie moze bez podátku/ bo iáko ow powiedźiał/ nec q́uies gentium sine armis, necarma sine stipendiis, nec stipendia sine tributis haberi queunt, dla tegom słusznie tę nie smáczną y przykrą máterią ná koniec odłożył/ słusznie wprzod puśćił insze/ dla osłodzenia iey/ y ocukrowánia/ śmiele obiecuiác/ że gdyby insze pomyslnie záwárte były/ y táby ex vsu publico iść muśiáłá. Boć to prawie ratio doctis, necessitas barbaris mos gentibus feris natura ipsa praescripsit, bronić się od gwałtu y niebespieczenstwa. A że
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: K3v
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
[...] nego. Jako w bareły lejąc w kałdony, Womitem trapi na obie strony. Kaszlu nabawia, płuca wysusza, Apetyt traci, pamięć narusza. W głowie i w rękach drzenie sprawuje, I sprosnym trądem. twarz obsypuje. W pęcherzu, w nerkach rodzi kamienie; Czyni i w członkach wielkie bolenie. Gdy ich zaraża przykrą Chiragrą Zbyt bolejącą nóg iPOdagrą. Nad to puchliną nogi zalewa, Bachus, gdy często w gardziel nalewa. Pali wnętrzności, czyni pragnienie, Więc zalewając na ochłodzenie, Górączki wielkie rodząc wzajemnie Hektyki: także krwi zepsowanie, Humorów w ciele, z tąd pomieszanie. Żywota skraca takim zdradliwei, Przez nagłe śmierci, tak nieszcęśliwie
[...] nego. Iáko w báreły leiąc w káłdony, Womitem trapi ná obie strony. Kászlu nábawia, płucá wysusza, Apetyt tráći, pámięć nárusza. W głowie y w rękách drzenie spráwuie, Y sprosnym trądem. twarz obsypuie. W pęcherzu, w nerkách rodźi kamienie; Czyni y w członkách wielkie bolenie. Gdy ich záraża przykrą Chirágrą Zbyt boleiącą nog iPOdágrą. Nád to puchliną nogi zálewa, Bachus, gdy często w gardźiel nalewa. Pali wnętrzności, czyni prágnienie, Więc zálewáiąc ná ochłodzenie, Gorączki wielkie rodząc wzaiemnie Hektyki: tákże krwi zepsowánie, Humorow w ćiele, z tąd pomieszánie. Zywotá skraca tákim zdrádliwei, Przez nagłe śmierći, ták nieszcęśliwie
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 106
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
a oto zaraz/ duch mój porzuciwszy ciało na ziemi/ miał takie widzenie niewymowne: Widziałam jedno dzięcię/ pojźrzenia barzo łaskawego (pomyśliłam żeby to był Anioł mój stróż) który przybliżywszy się do mnie/ rzekł mi: Trzymaj się mnie/ a jać powiem to/ czego wiedzieć pragniesz. Tak drogą pustą i przykrą przyszliśmy do jednej przepaści strasznej: kędy baczyłam wiele ludzi rozmaitych/ którzy wszyscy żałosni barzo byli/ i męki nieznosne cierpieli/ jako to wrzaskiem i wyciem pokazowali: co mię wszytko do zapominania się przywodziło. Byłam stamtąd prowadzona na pole wesołe i kwitnące/ kędy się niebo pokazowało nad zwyczaj pospolity/ świetne i
á oto záraz/ duch moy porzućiwszy ćiało ná źiemi/ miał tákie widzenie niewymowne: Widźiáłám iedno dźięćię/ poyźrzenia bárzo łáskáwego (pomyśliłám żeby to był Anyoł moy stroż) ktory przybliżywszy się do mnie/ rzekł mi: Trzymay się mnie/ á iać powiem to/ czego wiedźieć prágniesz. Ták drogą pustą y przykrą przyszlismy do iedney przepáśći strászney: kędy baczyłám wiele ludźi rozmáitych/ ktorzy wszyscy żáłosni bárzo byli/ y męki nieznosne ćierpieli/ iáko to wrzaskiem y wyćiem pokázowáli: co mię wszytko do zápominánia się przywodźiło. Byłám ztámtąd prowadzona ná pole wesołe y kwitnące/ kędy się niebo pokázowáło nád zwyczay pospolity/ świetne y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 79
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
żądłami natkniona. Po coś błogosławiona Matko tu wstąpiła? Dla tego/ abyś za nas tąż ofiarą była. Ale/ wiedz to/ że Syn twój/ tak sowito wiele Boleści ma na sercu/ jak widzisz na ciele: Ruth 2. Pamiątka
Patrząc na twoję boleść i serce zranione: Serce Mirrą i żołcią przykrą zakwaszone. Uspokojże się na czas/ niechaj się rozprawi Twój namilszy Syn z tobą: niech go już nie trawi Twój krwawy płacz: a skoro przemówi swe słowo/ Ustępuj z placu tego/ ciężko smętna głowo. Póki cię ostatni miecz w poły nie rozkroi: Póki strapionej dusze nie rozetnie twojej. Przystąpże się już
żądłámi nátkniona. Po coś błogosłáwiona Mátko tu wstąpiłá? Dla tego/ ábyś zá nas tąż ofiárą byłá. Ale/ wiedz to/ że Syn twoy/ ták sowito wiele Boleśći ma ná sercu/ iák widźisz ná ćiele: Ruth 2. Pámiątká
Pátrząc ná twoię boleść y serce zránione: Serce Mirrhą y żołćią przykrą zákwászone. Vspokoyże się ná czás/ niechay się rozpráwi Twoy namilszy Syn z tobą: niech go iuż nie trawi Twoy krwáwy płácz: á skoro przemowi swe słowo/ Vstępuy z placu tego/ ćiężko smętna głowo. Poki ćię ostátni miecz w poły nie rozkroi: Poki strapioney dusze nie rozetnie twoiey. Przystąpże się iuż
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 86.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
) Marca/ aż do 20. (10) Kwietnia/ nachyla się do wiatrów burzliwych/ gdzie pierwsze dni urodżajne i powolne będą/ naśladujące zaś sprżykremi i zimnemi obłokami się dokończą. Srzodek/ od 20. (10) Kwietnia aż do20. (10.) Maja mógłby na zbiegu niebo zasmucić/ i przykrą influencją ziemi się oprzykrzyć/ zpoczątku jednak się spodziewam żyznej/ mokrością i suchością przemieszanej pogody. Ostatek/ od 20 (10) Maja/ aże do 20. (10) Czerwca/ dobrą otuchę daje/ który też/ jako się nie inaczej spodziewam/ wdzięczną i sposobną Wiosenną pogodą świat nabawi/ chybacoby się na
) Márcá/ áż do 20. (10) Kwietniá/ náchyla śię do wiátrow burzliwych/ gdźie pierwsze dni urodźayne y powolne będą/ náśladuiące záś zprżykremi y źimnemi obłokami śię dokończą. Srzodek/ od 20. (10) Kwietniá áż do20. (10.) Maiá mogłby ná zbiegu niebo zásmućić/ y przykrą influencyą źiemi śię oprzykrzyć/ zpoczątku iednák śię spodźiewam żyzney/ mokrośćią y suchośćią przemieszáney pogody. Ostátek/ od 20 (10) Maiá/ áże do 20. (10) Czerwcá/ dobrą otuchę dáie/ ktory tesz/ iáko śię nie ináczey spodźiewam/ wdzięczną y sposobną Wiosenną pogodą świát nábáwi/ chybácoby śię ná
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E4v
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
na pamięć przywodził, Już gromadę sług, którą otoczony bywał, Już Przyjaciół, i Sąsiad, z któremi zażywał Przyjaźni w komitywie, i to mu przypomniał, Ze tak wiele dusz, których miał pieczą, zapomniał: Już mu Pańskie na pamięć przywodził wygody, Które przy służbie Bożej może mieć wiek młody, A cnoty przykrą pracą, trudy niesłychane, Słabość ciała, i nędze nigdy niedoznane, Teraźniejszego zaś czas przykry upragnienia, Długość życia, i różne insze utrapienia; Jako przyszłej pociechi darmo oczekiwa, I końca fatyg, w których zmordowany bywa. Na ostatek wielki proch w sercu jego w skłacał, I różnym Go sposobem do świata obracał Tak
ná pámięć przywodźił, Iuż gromádę sług, ktorą otoczony bywał, Iuż Przyiaćioł, y Sąśiad, z ktoremi záżywał Przyiáźni w komitywie, y to mu przypomniał, Ze ták wiele dusz, ktorych miał pieczą, zápomniał: Iuż mu Páńskie ná pámięć przywodźił wygody, Ktore przy służbie Bożey może mieć wiek młody, A cnoty przykrą pracą, trudy niesłycháne, Słábość ćiáłá, y nędze nigdy niedoznáne, Teráźnieyszego záś czás przykry vprágnienia, Długość życia, y rożne insze vtrapienia; Iáko przyszłey pociechi darmo oczekiwa, Y końcá fátyg, w ktorych zmordowány bywa. Ná ostátek wielki proch w sercu iego w skłácał, Y rożnym Go sposobem do świátá obrácał Ták
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 277
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
tu mogą Comparere P.P. senatorów przy ich bytności Audiencyjej WMŚCi pozwalają
Miłościwy Najasniejszy KrólU.
Panie a Panie mój Miłościwy.
Taka wprawdzie jest Ludzkiego Reguła życia że by jako cien za słońcem tak nieszczęścia za szczęściem następowała Alternata ze by złego zdobrym kłopotów i frasunków z pomyslnościami ustawiczna Człowieka Inqujetowała Vicissitudo którą ich lubo przykrą naturze naszej luctam skromną jednak należy Tollerowac Cierpliwością zapatrując się że taka jest desuper całemu narodowi konstytucja ale przecię kiedy komu złym za dobre niewdzięcznością nagradza się zawdzięczność. kiedy Ojczyzna ta dla której kto swoje ochotnie niesie in aleam fortuny zdrowie Jemu za to honor i Reputacyją jako najdroższy depozyt dobrej odbierając sławy kiedy nad to Zołcią z
tu mogą Comparere P.P. senatorow przy ich bytnosci Audyencyiey WMSCi pozwalaią
Miłosciwy Naiasnieyszy KROLU.
Panie a Panie moy Miłosciwy.
Taka wprawdzie iest Ludzkiego Reguła zycia że by iako cięn za słoncęm tak nieszczęscia za szczęsciem następowała Alternata ze by złego zdobrym kłopotow y frasunkow z pomyslnościami ustawiczna Człowieka Inquietowała Vicissitudo ktorą ich lubo przykrą naturze naszey luctam skromną iednak nalezy Tollerowac Cierpliwoscią zapatruiąc się że taka iest desuper całemu narodowi konstytucya ale przecię kiedy komu złym za dobre niewdzięcznoscią nagradza się zawdzięczność. kiedy Oyczyzna ta dla ktorey kto swoie ochotnie niesie in aleam fortuny zdrowie Iemu za to honor y Reputacyią iako naydroszszy depozyt dobrey odbieraiąc sławy kiedy nad to Zołcią z
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 146v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688