jest: Czy Wołga łańcuchami spięta, Złupiony Mozajsk, czy stolica wzięta? Nie pierwej się wyzwoli, Że usłyszy co w tem było, O jako go zaboli, Jako to i utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć Cyncją zaćmioną, Przecię jako żubr, który Od psów wielkich wparowany W cieśnią i przykre góry, Na miecze niedba i rany. Rogami miece ziemię, zrze od jadu, Ani się dawa pożyć do upadu, I niebo go przykrywa, I jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię zda się srogi, Na wiatr szalone miecąc próżno rogi
jest: Czy Wołga łańcuchami spięta, Złupiony Mozajsk, czy stolica wzięta? Nie pierwej się wyzwoli, Że usłyszy co w tem było, O jako go zaboli, Jako to i utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć Cyntyą zaćmioną, Przecię jako żubr, który Od psów wielkich wparowany W cieśnią i przykre góry, Na miecze niedba i rany. Rogami miece ziemię, zrze od jadu, Ani się dawa pożyć do upadu, I niebo go przykrywa, I jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię zda się srogi, Na wiatr szalone miecąc próżno rogi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 23
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
w ręku, O! której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już triumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Triony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imię swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy wieży zapalonej. Gdzie
w ręku, O! której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już tryumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Tryony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imie swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy wieży zapalonej. Gdzie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 30
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mojej głowy Nie podniosł i te wiecznie miał dźwigać okowy. Zwyciężyła uprzejmą miłość hardość twoja; Ustępuje przed pychą uniżoność moja. Wszakże obronną ręką, bo choć powiedają, Że żółci żadnej w sobie gołębie nie mają, Jednakże klują i te swoje przeciwniki I mucha przyciśniona ma też swoje krzyki. Częstom ja te połykał przykre speciały, Mając za to, że ustać kiedyżkolwiek miały. Częstom i siła cierpiał, nie wiedzieć dlaczego, Jakby to nad me plecy było coś wyższego. Lecz kiedy już tak moje stateczne kochanie Poszło u ciebie, harda, dziś w zapamiętanie, Bóg cię żegnaj. Jać złością nie będę nagradzał Ani twej sławy szczypał
mojej głowy Nie podniosł i te wiecznie miał dźwigać okowy. Zwyciężyła uprzejmą miłość hardość twoja; Ustępuje przed pychą uniżoność moja. Wszakże obronną ręką, bo choć powiedają, Że żołci żadnej w sobie gołębie nie mają, Jednakże klują i te swoje przeciwniki I mucha przyciśniona ma też swoje krzyki. Częstom ja te połykał przykre speciały, Mając za to, że ustać kiedyżkolwiek miały. Częstom i siła cierpiał, nie wiedzieć dlaczego, Jakby to nad me plecy było coś wyższego. Lecz kiedy już tak moje stateczne kochanie Poszło u ciebie, harda, dziś w zapamiętanie, Bog cię żegnaj. Jać złością nie będę nagradzał Ani twej sławy szczypał
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 275
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
. Ten krucyfiks przed dwudziestą kilką lat do pewnych osób po trzykroć przemówił. 15 Osobliwie do jednego dziada chromego w te słowa: „tibi dico surge”. Wstał na cudowne słowa i uzdrowiony na chromocie został.
Mil półczwartej do Innsbrucku, alias Oeniponti, gdzie na obiad stanęliśmy. Przed Innsbruck skały wysokie barzo i przykre, jak ściany. Na jednej skale widać było cudownie wystawiony krucyfiks srebrny od Maksymiliana cesarza. Wystawiony na pamiątkę, że polując raz in praecipitium owej góry na kamieńiu uniesiony cudownie ręką Boską był z owego niebezpieczeństwa wydźwigniony. Hoc mirum, że ledwe okiem dosiężonej w skale jako ściana uciosanej, jest u góry dziura,
. Ten krucyfiks przed dwudziestą kilką lat do pewnych osób po trzykroć przemówił. 15 Osobliwie do jednego dziada chromego w te słowa: „tibi dico surge”. Wstał na cudowne słowa i uzdrowiony na chromocie został.
Mil półczwartej do Innsbrucku, alias Oeniponti, gdzie na obiad stanęliśmy. Przed Innsbruck skały wysokie barzo i przykre, jak ściany. Na jednej skale widać było cudownie wystawiony krucyfiks srebrny od Maksymiliana cesarza. Wystawiony na pamiątkę, że polując raz in praecipitium owej góry na kamieniu uniesiony cudownie ręką Boską był z owego niebezpieczeństwa wydźwigniony. Hoc mirum, że ledwe okiem dosiężonej w skale jako ściana uciosanej, jest u góry dziura,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 136
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby
boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w akomodowaniu stanu i straszliwego powołania własnego, aby z nich najmniejszego pogorszenia nie miało. Gdzie dni i nocy na modlitwach i kontemplacjach trawiąc tak w łasce Boskiej usiłowali, że ich albo pospolitej potrzebie nigdy się odmówić nie mogła. Gdzie przez posłuszeństwo zwierzchności albo powinności swojej cudowne i niepodobne rzeczy zmagali i czynili, nieznośne krzywdy, przykre pasyje, prześladowania i dolegliwości jako cukier łagodnie trawili, znoszenia ich ustawicznym pragnieniem gorzeli i nigdy nasycić się nie mogli. Gdzie, raz przyjąwszy do serca Boga swojego, żadnej przeciwności Jego nie przypuszczali tak dalece, że sam mógł być świadkiem ich szczerości, prostoty i miłości bliźniego, gdzie głodem, smrodem, wrzodem i obelgą
w akomodowaniu stanu i straszliwego powołania własnego, aby z nich najmniejszego pogorszenia nie miało. Gdzie dni i nocy na modlitwach i kontemplacyjach trawiąc tak w łasce Boskiej usiłowali, że ich albo pospolitej potrzebie nigdy się odmówić nie mogła. Gdzie przez posłuszeństwo zwierzchności albo powinności swojej cudowne i niepodobne rzeczy zmagali i czynili, nieznośne krzywdy, przykre pasyje, prześladowania i dolegliwości jako cukier łagodnie trawili, znoszenia ich ustawicznym pragnieniem gorzeli i nigdy nasycić się nie mogli. Gdzie, raz przyjąwszy do serca Boga swojego, żadnej przeciwności Jego nie przypuszczali tak dalece, że sam mógł bydź świadkiem ich szczerości, prostoty i miłości bliźniego, gdzie głodem, smrodem, wrzodem i obelgą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 224
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Mat. 11, Mat. 5, Mat. 5,
przyjaźń i miłość w ludziach sprawowali i podniecali. Ci, co cierpieli wiele przeciwności od niezbożników dla sprawiedliwości, nie ustąpili zjadłej nieprawości, przewrotnej złości. Te drogi w niebo, choć mają trudności, zdadzą się pełne wszelakich przykrości, święci ich jednak za przykre nie mają, gdy uważają, jak droga ona chwała nieskończona, w której jest rozkosz wszelka pomyślona, tu zaś, na ziemi, cokolwiek przykrego, barzo krótkiego. Do tego świętych Pan Bóg posiłkuje, co jest gorzkiego, swą łaską cukruje; rady dodaje, umniejsza trudności i przeciwności. Czemuż, leniwcze, leżysz
, Matth. 11, Matth. 5, Matth. 5,
przyjaźń i miłość w ludziach sprawowali i podniecali. Ci, co cierpieli wiele przeciwności od niezbożników dla sprawiedliwości, nie ustąpili zjadłej nieprawości, przewrotnej złości. Te drogi w niebo, choć mają trudności, zdadzą się pełne wszelakich przykrości, święci ich jednak za przykre nie mają, gdy uważają, jak droga ona chwała nieskończona, w której jest rozkosz wszelka pomyślona, tu zaś, na ziemi, cokolwiek przykrego, barzo krótkiego. Do tego świętych Pan Bóg posiłkuje, co jest gorzkiego, swą łaską cukruje; rady dodaje, umniejsza trudności i przeciwności. Czemuż, leniwcze, leżysz
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 123
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Każdy z Książąt miałw osobnym Namicie z swoimi Consilium bellicum, osobliwie też i Król Jego Mść z swoimi/ a potym zebrawszy Król. Jego Mość vota wszytkich; decydowało sposobie przyszłej utarczki. Ustąpił cały Obóz do Wiedieńskiej puszczy/ z której przez poza siekane drogi/ z wielką się trudnością przerzynał/ ku Nieprzyjacielowi/ i przykre nader przebywszy gury/ zbliżył się pod Wiedeń. Dwunastego Dnia/ w Niedzielę zrana/ przeciwny nam powstałwia/ atym czasem/ nieprzyjaciel straż swoję posłanowiwszy przy dolinie Góry Kallenberg/ mocno do Miasta z Dział szturmując/ stał uszykowany do boju. Wojsko też nasze pod Komendą Najaśniejszego Pana/ czekało odrynansu/ w potrzebie będąc
Káżdy z Xiążąt miałw osobnym Namićie z swoimi Consilium bellicum, osobliwie też y Krol Iego Mść z swoimi/ á potym zebráwszy Krol. Iego Mość vota wszytkich; decidowało sposobie przyszłey vtarcżki. Vstąpił cáły Oboz do Wiedieńskiey puszcży/ z ktorey przez pozá śiekáne drogi/ z wielką sie trudnosćią przerzynał/ ku Nieprzyiaćielowi/ y przykre náder przebywszy gury/ zbliżył sie pod Wiedeń. Dwunastego Dniá/ w Niedźielę zrána/ przeciwny nam powstałwiá/ átym cżasem/ nieprzyiaćiel stráż swoię posłánowiwszy przy dolinie Gory Kallenberg/ mocno do Miástá z Dźiał szturmuiąc/ stał vszykowány do boiu. Woysko też násze pod Commendą Naiaśnieyszego Páná/ cżekáło odrynansu/ w potrzebie będąc
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B3v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
dzieła ręki i mądrości swojej, nie wydał.
Wydawała się wiara jego i przez miłość boską, i w nabożeństwie do Najświętszego Sakramentu Ciała i Krwi Chrystusowej, aby doskonalej miłość miłością oddawał. Przez tydzień, słyszeliście, przygotowanie czynił, a kiedy mu mówiono, aby ochraniając zasłużonego Bogu i ludziom zdrowia, do kościoła w przykre czasy nie jechał, on (słyszałem to od przytomnego, a wiary godnego świadka) odpowiedział: „Jedźmy do Pana Boga, aby On też do nas, kiedy go do siebie zaprosiemy, przyjechał.” Wyraził w tym wiarę i miłość swoją, na nadziei się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co
dzieła ręki i mądrości swojej, nie wydał.
Wydawała się wiara jego i przez miłość boską, i w nabożeństwie do Najświętszego Sakramentu Ciała i Krwi Chrystusowej, aby doskonalej miłość miłością oddawał. Przez tydzień, słyszeliście, przygotowanie czynił, a kiedy mu mówiono, aby ochraniając zasłużonego Bogu i ludziom zdrowia, do kościoła w przykre czasy nie jechał, on (słyszałem to od przytomnego, a wiary godnego świadka) odpowiedział: „Jedźmy do Pana Boga, aby On też do nas, kiedy go do siebie zaprosiemy, przyjechał.” Wyraził w tym wiarę i miłość swoją, na nadziei się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 488
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dobra jakiego. Za czym że złe człowiekowi jest to/ co go pozbawia dobra/ jemu/ ile człowiekiem jest/ należytego. Wszakże i to prawda/ a sam że przyznać musisz. Iż też same rzeczy /które ty złemi nazywasz/ nie pomału przykre i przyjemne. Owo zaś co ty dobrymi nazywasz/ nie pomału przykre i bez smaku zostawiają. Przypomnij sobie co napisano w Dziejach Apostołskich. Ibant Apostoli gaudentes, à conspectu Concilij quoniam digni habiti sunt pro Nomine IESU contumeliam pati. Mówi Paweł Z. o drugich, Rapinam Bonorum vestrorum cum gaudio sustinuistis. A o sobie samym: Repletus sum consolatione, superabundo gaudio in omni tribulatione, i
dobrá iákiego. Zá czym że złe człowiekowi iest to/ co go pozbáwiá dobrá/ iemu/ ile człowiekiem iest/ náleżytego. Wszákże i to práwdá/ á sám że przyznáć muśiśz. Iż też same rzeczy /ktore ty złemi názywász/ nie pomału przykre i przyiemne. Owo záś co ty dobrymi názywász/ nie pomáłu przykre i bez smáku zostáwiáią. Przypomniy sobie co nápisáno w Dźieiách Apostolskich. Ibant Apostoli gaudentes, à conspectu Concilij quoniam digni habiti sunt pro Nomine IESU contumeliam pati. Mowi Páweł S. o drugich, Rapinam Bonorum vestrorum cum gaudio sustinuistis. A o sobie sámym: Repletus sum consolatione, superabundo gaudio in omni tribulatione, i
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 44
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689