! Gdybyś mi był rozkazał tak, jako ja Tobie, przyznam się, już byś mię był dawno widział w grobie. Przebacz, gdyż nie ja rządzę – miłość ogniem włada. Barziej bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc
! Gdybyś mi był rozkazał tak, jako ja Tobie, przyznam się, już byś mię był dawno widział w grobie. Przebacz, gdyż nie ja rządzę – miłość ogniem włada. Barziej bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 178
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
tak barzo przedtym chęć sprzeczania się, i pycha jego narodu ożywiała, już gdzie był powolniejszym. Milczał, skoro go tylko Gubernator począł ganić, lecz ten nie zawsze się tym uspokoił. Bynajmniej, Stelej musiał mówić, i w najniesprawiedliwszej rzeczy słuszność mu przyznać. Barzo mu się to przykrzyło, i z takim to czynił przymusem, że mu często pot wypędzało. Jabym się, głośno był śmiał, gdybyśmy na inszym miejscu, a nie w Syberyj byli. Raz nas przy szachownicy zastał; Stelej szachy nożem był wyrznął, i prawda, że nie barzo kształtnie były zrobione. Gubernator je oglądał, i długą do niego miał mowę,
tak barzo przedtym chęć zprzeczania śię, i pycha iego narodu ożywiała, iuż gdzie był powolnieyszym. Milczał, skoro go tylko Gubernator począł ganić, lecz ten nie zawsze śię tym uspokoił. Bynaymniey, Steley musiał mowic, i w nayniesprawiedliwszey rzeczy słuszność mu przyznać. Barzo mu śię to przykrzyło, i z takim to czynił przymusem, że mu często pot wypędzało. Jabym się, głośno był śmiał, gdybyśmy na inszym mieyscu, a nie w Syberyi byli. Raz nas przy szachownicy zastał; Steley szachy nożem był wyrznął, i prawda, że nie barzo kształtnie były zrobione. Gubernator ie oglądał, i długą do niego miał mowę,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 122
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Jeruzalem/ i tam przez trzy lata na usłudze Ukrzyżowanego być/ i przez lat jedenaście w każdy piątek o chlebie i wodzie pościć/ chyba dla słusznej przyczyny ta wstrzemieźliwość miała być nieco pomiarkowana. A zaś temu/ który w niewolą od Turków wzięty z Zoną i Córką/ że dla głodu Córkę zabił/ a potym za przymusem Turków/ i Zonę; lub z niej mięsa jeść niechciał; gdy się z niewoli wrócił/ i za ten grzech pokutował/ nakazał Innocencjusz/ aby naprzód nigdy mięsa nie jadał w żadnej potrzebie: potym/ aby o chlebie i wodzie piątki zawsze pościł/ także w poniedziałek i we śrzodę przez cały Adwent i przez
Ieruzalem/ i tám przez trzy látá ná usłudze Vkrzyżowánego bydź/ i przez lat iedenaśćie w káżdy piątek o chlebie i wodźie pośćić/ chybá dla słuszney przyczyny tá wstrzemieźliwość miáłá bydź nieco pomiárkowána. A záś temu/ ktory w niewolą od Turkow wźięty z Zoną i Corką/ że dla głodu Corkę zábił/ á potym zá przymusem Turkow/ i Zonę; lub z niey mięsá ieść niechćiał; gdy się z niewoli wroćił/ i zá ten grzech pokutował/ nákazał Innocencyusz/ áby naprzod nigdy mięsá nie iadał w żadney potrzebie: potym/ áby o chlebie i wodźie piątki záwsze pośćił/ tákże w poniedźiáłek i we śrzodę przez cáły Adwent i przez
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 13.
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
stroju od pereł i złota Sa poczytani za lepionkę z błota, Którą więc na swym warsztacie glinianem Garncarż utworży miskę albo dzbanem. Ghimel. Lecz i zamężne Matrony i Damy Pierś obnażywszy płód karmiły samy, Nie mając w głodzie za co chować Mamek, Gdy Kościół, Miasto, zburżony i Zamek, Zgoła Syjońskie Cory za przymusem, Porównane są na pustyni z Strusiem. Dalet. Przyschły języki aż do podniebienia Ssących Niemowląt z ciężkiego pragnienia, A co chleb jadły, przestawszy już mamać Chcą go; a niemasz ktoby mógł ułamać. He. Bankiety niegdy rozkosznemi syci, Leżą pod Niebem na drogach pobici, Którym szafranno jeść było zwyczajna,
stroiu od pereł i złotá Sa poczytani zá lepionkę z błotá, Ktorą więc ná swym warsztaćie glinianem Garncarż utworży miskę álbo dzbanem. Ghimel. Lecz i zamężne Mátrony i Damy Pierś obnażywszy płod karmiły sámy, Nie máiąc w głodźie zá co chowáć Mamek, Gdy Kośćioł, Miásto, zburżony i Zamek, Zgoła Syońskie Cory zá przymusem, Porownane są ná pustyni z Struśiem. Daleth. Przyschły ięzyki aż do podniebienia Ssących Niemowląt z ćiężkiego pragnienia, A co chleb iadły, przestawszy iuż mamáć Chcą go; á niemasz ktoby mogł ułamać. He. Bankiety niegdy roskosznemi syći, Leżą pod Niebem ná drogách pobići, Ktorym szafranno ieść było zwyczayna,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 196
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Domków wyglądają, Temu miód niesie, muszkę, temu mrówkę, To pyszczkiem prosi, to nachyla główkę. Żadne próżnować niechce w czasie drogim, Każde się stara mieć z piskląt pociechę, Choć tego tuzin jest w Domku ubogim, Przecie ich bronią Sowom nosić w strzechę, Kukułka pragnąc potomstwa, co robi? Z przymusem Mamkę dzieciom przysposobi. Tu słowik wdzięczne przemiany w swym głosie, Posyła Echu, które chętnie niesie, Przyjemny koncert porankowej rosie, Słychać go w Łozach słychać wciemnym lesie, A gdzie strumyczek szemrząc płynie wąski, Pleszcze skrzydełka skoczywszy z gałązki. W lasach cienistych, w Puszczach, Kniejach, Borze, Słychać Ryk zwierząt,
Domkow wyglądaią, Temu miod niesie, muszkę, temu mrowkę, To pyszczkiem prosi, to náchyla głowkę. Zádne prożnować niechce w czásie drogim, Każde się stára mieć z piskląt pociechę, Choć tego tuzin iest w Domku ubogim, Przecie ich bronią Sowom nosić w strzechę, Kukułka prágnąc potomstwa, co robi? Z przymusem Mamkę dzieciom przysposobi. Tu słowik wdzięczne przemiany w swym głosie, Posyła Echu, ktore chętnie niesie, Przyiemny koncert porankowey rosie, Słychać go w Łozach słychać wciemnym lesie, A gdzie strumyczek szemrząc płynie wąski, Plesżcze skrzydełka skoczywszy z gáłąski. W lásach cienistych, w Puszczach, Knieiach, Borze, Słychać Ryk zwierząt,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 103
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
sam się ma do czego. A zwłaszcza gdy przejmować poczęła po trochu, Wyświeciła włoszczyznę z przechodniego lochu. Włoszka, polskiego będąc języka tak chciwą, Dobrowolnie włożyła na się osobliwą Poenę: jeśliby miała co do pedagoga Przyrodzonem językiem wyrzec, kara sroga O to ją potkać miała; zaczym takiem kształtem Sprzęgła się jej ochota z przymusem i z gwałtem. Przytym im dalej — w większe wkraczali przyjaźni. Ale cóż! kiedy Dama po staremu drażni Kawalera kąseczkiem obiecanem owem Umykając jak pięknem jabłkiem Tantalowem Z niedosiągnioną wodą, co go srodze trapi, Iż nie ma lekarstw Galen ani Eskulapi Na białogłowski upor. Która tak zawziętą Jest i krnąbrną, użyć
sam sie ma do czego. A zwłaszcza gdy przejmować poczęła po trochu, Wyświeciła włoszczyznę z przechodniego lochu. Włoszka, polskiego będąc języka tak chciwą, Dobrowolnie włożyła na sie osobliwą Poenę: jeśliby miała co do pedagoga Przyrodzonem językiem wyrzec, kara sroga O to ją potkać miała; zaczym takiem kształtem Sprzęgła się jej ochota z przymusem i z gwałtem. Przytym im dalej — w większe wkraczali przyjaźni. Ale coż! kiedy Dama po staremu drażni Kawalera kąseczkiem obiecanem owem Umykając jak pięknem jabłkiem Tantalowem Z niedosiągnioną wodą, co go srodze trapi, Iż nie ma lekarstw Galen ani Eskulapi Na białogłowski upor. Ktora tak zawziętą Jest i krnąbrną, użyć
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 74
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
już każdy o tym prawi! Akta i dzieje, wktórych wielka kupa Tych Rabowników, rzeczy swe postawi Mają za wazne? a co się zmarłego Tknie, to chcą, żeby nic nie było z tego. CXX Ani to Brutus czyni z Kasjuszem, Ale ci, co ich do złego podwiedli Ja Testamentu nie dam za przymusem, Chyba żeby mię zdrajcy żywo zjedli; Wzruszą się wszyscy jego animuszem, I znowu na swe miejsca w krzesłach siedli, Zwłaszcza, co stamtąd wziąć co przeczuwali, Więc do Senatu przynieść skrypt kazali. CXXI, I pogrzeb ciału publiczny naznaczą, Toż się dopiero z Senatu rozwiną. Co jak z Brutusem Kasjusz obaczą Wnet
iuz kazdy ó tym prawi! Akta y dźieie, wktorych wielka kupa Tych Rabownikow, rzeczy swe postawi Maią za wazne? á co śię zmarłego Tknie, to chcą, zeby nic nie było z tego. CXX Ani to Brutus czyni z Kassyuszem, Ale ći, co ich do złego podwiedli Ia Testamentu nie dam za przymusem, Chyba zeby mię zdraycy zywo ziedli; Wzruszą śię wszyscy iego animuszem, I znowu na swe mieysca w krzesłach śiedli, Zwłaszcza, co ztamtąd wźiąć co przeczuwali, Więc do Senatu przynieść skrypt kazali. CXXI, I pogrzeb ćiału publiczny naznaczą, Tosz śię dopiero z Senatu rozwiną. Co iak z Brutusem Kassyusz obaczą Wnet
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 33
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
nauki/ a czego się nauczą długo pamiętliwe/ wszakoż karania zbytniego niecierpliwe. Wiedzieć tedy potrzeba/ z takiemi jako w ćwiczeniu się obchodzić/ bo taki koń pojmie rychło/ a co pojmie/ to z chęcią uczyni/ a gdyby czego czynić niechciał/ przymuszon być niechce/ aż się pomału wciągnie: gdyż za przymusem zwierzchności nad sobą z przykra nie cierpi/ ale i owszem im go więcej biciem przynagli/ tym więcej uporząc wady różne z trudna napotym odjęte bierze. A to najwięcej w nim krew gorącością przyrodzoną wrająca/ która okrom łagodności zwyciężona/ póki mocy staje/ być nie może/ sprawuje. Co i sama rzecz pokazuje/ że
náuki/ á czego się náuczą długo pámiętliwe/ wszákoż karánia zbytniego niećierpliwe. Wiedźieć tedy potrzebá/ z tákiemi iáko w ćwiczeniu się obchodźić/ bo táki koń poymie rychło/ á co poymie/ to z chęćią vczyni/ á gdyby czego czynić niechćiał/ przymuszon być niechce/ áż się pomáłu wćiągnie: gdyż zá przymusem zwierzchnośći nád sobą z przykrá nie ćierpi/ ále y owszem im go więcey bićiem przynagli/ tym więcey vporząc wády rożne z trudná nápotym odięte bierze. A to naywięcey w nim krew gorącośćią przyrodzoną wráiąca/ ktora okrom łágodnośći zwyćiężona/ poki mocy sstáie/ być nie może/ spráwuie. Co y sámá rzecz pokázuie/ że
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aiijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603