tylko im pokazuje. Trafiło się, iż gdym się po ogrodzie przechadzał, a oni przez płot chcieli mnie widzieć, słyszałem, jako ich przestrzegał, iż ja tego nie lubię, aby mi się ciekawie przypatrywano. Tym bardziej ukontentowany jestem z mego tu mieszkania, ile że dom przyjaciela mojego napełniony ludźmi statecznemi i przystojnemi. Przyznać też należy, iż niemasz nad niego Pana lepszego na świecie, jakoż trudno o przykład, aby który z służących dobrowolnie od niego odstał, gdy zaś którego odprawił, było to ukaraniem występku bardzo znacznego, co jednak rzadko bardzo w jego się domu zdarzyć mogło. Usługi domowników jego szczere i wielce uprzejme
tylko im pokazuie. Trafiło się, iż gdym się po ogrodzie przechadzał, á oni przez płot chcieli mnie widzieć, słyszałem, iako ich przestrzegał, iż ia tego nie lubię, aby mi się ciekawie przypatrywano. Tym bardziey ukontentowany iestem z mego tu mieszkania, ile że dom przyiaciela moiego napełniony ludźmi statecznemi y przystoynemi. Przyznać też należy, iż niemasz nad niego Pana lepszego na świecie, iakoż trudno o przykład, aby ktory z służących dobrowolnie od niego odstał, gdy zaś ktorego odprawił, było to ukaraniem występku bardzo znacznego, co iednak rzadko bardzo w iego się domu zdarzyć mogło. Usługi domownikow iego szczere y wielce uprzeyme
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 93
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Że się przed niem nie został żaden człowiek żywy, Żadne serce tak dobre, tak śmiałe nie było, Żeby usłyszawszy go, sobą nie strwożyło; Dźwięki wiatrów nasroższych i ziemie trzęsienia Z tem dźwiękiem nie zrównały i straszliwe grzmienia. Wielkie dzięki Angielczyk Logistylli czyni, Że była przewodniczka i jego mistrzyni.
XVI.
Skoro jej przystojnemi słowy podziękował, Pożegnał ją i z portem wiatry zostawował Spokojniejsze i poszedł, krążąc nad ludnemi I pachniącej Indii wsiami bogatemi, W prawą i w lewą wysep tysiąc odkrywając, Tak długo, aż obaczył, z biegu nie spuszczając, Kraj świętego Tomasza, skąd się więc puszczają Żeglarze na północy i ster obracają.
XVII.
Że się przed niem nie został żaden człowiek żywy, Żadne serce tak dobre, tak śmiałe nie było, Żeby usłyszawszy go, sobą nie strwożyło; Dźwięki wiatrów nasroższych i ziemie trzęsienia Z tem dźwiękiem nie zrównały i straszliwe grzmienia. Wielkie dzięki Angielczyk Logistylli czyni, Że była przewodniczka i jego mistrzyni.
XVI.
Skoro jej przystojnemi słowy podziękował, Pożegnał ją i z portem wiatry zostawował Spokojniejsze i poszedł, krążąc nad ludnemi I pachniącej Indyej wsiami bogatemi, W prawą i w lewą wysep tysiąc odkrywając, Tak długo, aż obaczył, z biegu nie spuszczając, Kraj świętego Tomasza, skąd się więc puszczają Żeglarze na północy i sztyr obracają.
XVII.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 334
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. ALEKsANDRA wielkiego iż przykremi słowy/ Kalistenes tknął zaraz tam musiałzbyć głowy. Jedno iż rzekł: O Królu jeśli jesteś Bogiem/ Czyń dobrze ludziom: nie bądź tak łupieżcą srogiem. Ale gdyżeś człowiekiem rozmyślaj to zawżdy/ Ze niezwiesz kiedy umrzeć jako i znas każdy. AntyGON TEOKRITA każałzamordować/ Iż go mniej przystojnemi śmiałsłowy szacowac. Powiadając nie może Król o jednym oku Nigdy sprawiedliwego uczynić wyroku. Bo w sprawiedliwość trzeba oczymazdrowymi Patrzać: kto jaczynić chce między poddanymi. Owo że przy takowej uszczypliwej mowie/ Często nieprzyjacielem język bywagłowie. Ano członka żadnego Pan Bóg tak nie raczył Zamknąć: jako język który szkodliwy być baczył. Człowieku: aby
. ALEXANDRA wielkiego iż przykremi słowy/ Kalistenes tknął záráz tám muśiałzbyć głowy. Iedno iż rzekł: O Krolu iesli iesteś Bogiem/ Czyń dobrze ludziom: nie bądź tak łupieżcą srogiem. Ale gdyżeś człowiekiem rozmyślay to záwżdy/ Ze niezwiesz kiedy vmrzeć iáko y znas káżdy. ANTIGON THEOKRITA każałzámordowáć/ Iż go mniey przystoynemi śmiałsłowy szácowác. Powiádáiąc nie może Krol o iednym oku Nigdy spráwiedliwego vczynić wyroku. Bo w spráwiedliwość trzebá oczymázdrowymi Pátrzáć: kto iaczynić chce między poddánymi. Owo że przy tákowey vsczypliwey mowie/ Często nieprzyiaćielem ięzyk bywágłowie. Ano członká żadnego Pan Bog ták nie raczył Zámknąć: iáko ięzyk ktory szkodliwy być baczył. Człowieku: áby
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: E
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie bój się żebyś miał od niej stronić// abo nie kochać w niej; bo się ona będzie umiała tak cię powolnością swoją i rozumem ułagodzić/ ze choćbyś potym niechciał musisz się w niej kochać. Nie bój się/ żeby ludzie cię mieli żałować/ albo wspomniawszy ją spluwać/ gdyż grzecznościąj obyczajami przystojnemi/ każdy by najzuchwalszy język/co owo rad się dyskursami o białychgłowach bawi/ zwiąże że potym rzec musi. Nie gładyszkać, ale przyznać jej że grzeczna, A zwyczajnie, przy niegładkim ciele, Znajduje się przyjemności wiele. i nie kieratu/ nie piekła/ nie trzasku (jako mówisz) ale Raju i wszelkiego ukontentowania
nie boy się żebyś miał od niey stronić// ábo nie kocháć w niey; bo się oná będźie umiáłá ták ćię powolnośćią swoią y rozumem ułágodźić/ ze choćbyś potym niechćiał muśisz się w niey kocháć. Nie boy się/ żeby ludźie ćie mieli żáłowáć/ albo wspomniáwszy ią spluwáć/ gdyz grzecznośćiąy obyczáiámi przystoynemi/ káżdy by nayzuchwálszy język/co owo rad się dyskursámi o białychgłowách bawi/ zwiąże że potym rzec muśi. Nie głádyszkać, ále przyznáć iey że grzeczna, A zwyczáynie, przy niegłádkim ćiele, Znáyduie się przyiemnośći wiele. y nie kieratu/ nie piekłá/ nie trzasku (iáko mowisz) ále Ráiu y wszelkiego ukontentowánia
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 14
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
wielką chęć W. M. ku rzeczom takim/ o jakich się w tej książce mówi/ to jest/ ku tym/ które z dziwnej opatrzności Boskiej służą ku rozmnożeniu chwały Boskiej/ i nawróceniu ludzi zawiedzionych: jacy byli tamci w Nowym świecie/ których jednak Bóg łaskawy i mądry/ barzo mądrze i potężnie/ śrzodkami przystojnemi pociągnął i przywiódł do poznania siebie/ i do owczarni swej. Oświadczył W. M. taką żądzą swoję w Moskiewskim więzieniu będąc/ gdyś w. m. nioczym częściej z kapłany/ i z inszymi ludźmi mądrymi nie rozmawiał/ tylko jakoby tamtym ludziom dopomoc: jakoby ich do wiary ś. Rzymskiej
wielką chęć W. M. ku rzeczom tákim/ o iákich się w tey kśiążce mowi/ to iest/ ku tym/ ktore z dźiwney opátrznośći Boskiey służą ku rozmnożeniu chwały Boskiey/ y náwroceniu ludźi záwiedźionych: iácy byli támći w Nowym świećie/ ktorych iednák Bog łáskáwy y mądry/ bárzo mądrze y potężnie/ śrzodkámi przystoynemi poćiągnął y przywiodł do poznánia śiebie/ y do owczárni swey. Oświádczył W. M. táką żądzą swoię w Moskiewskim więźieniu będąc/ gdyś w. m. nioczym częśćiey z kápłany/ y z inszymi ludźmi mądrymi nie rozmawiał/ tylko iákoby támtym ludźiom dopomoc: iákoby ich do wiáry ś. Rzymskiey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 7
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
To też trzeba wiedzieć/ iż rzecz miła i nie miła/ jedna jest przystojna/ druga nie przystojna. Nieprzystojne są rozkoszy cielesne zbytnie: nieprzystojne są bole/ i rzeczy niemiłe/ dla małej rzeczy/ abo ni dla czego podjęte. Roztrzygnienie węzła.
To położywszy/ mówię za nieprzystojnemi uczynkami/ rozkosz niejaka chodzi: za przystojnemi trudność/ dla czego cnota bawi się około miłych/ rozkosznych/ i niemiłych/ trudnych rzeczy/ iż do spraw/ do rzeczy/ przywiązana jest rozkosz/ abo ból. Jako rozkosz przynależy wstrzymawałości.
Na dowody/ przeciwko tej nauce położone/ mówię: Na 1. Rozkosz i ból: miła rzecz i niemiła/ dwojako
To też trzebá wiedźieć/ iż rzecz miła y nie miła/ iedná iest przystoyna/ druga nie przystoyna. Nieprzystoyne są roskoszy ćielesne zbytnie: nieprzystoyne są bole/ y rzeczy niemiłe/ dla máłey rzeczy/ ábo ni dla czego podięte. Roztrzygnienie węzłá.
To położywszy/ mowię zá nieprzystoynemi vczynkámi/ roskosz nieiaka chodźi: zá przystoynemi trudność/ dla czego cnotá bawi się około miłych/ roskosznych/ y niemiłych/ trudnych rzeczy/ iż do spraw/ do rzeczy/ przywiązána iest roskosz/ abo bol. Iáko roskosz przynależy wstrzymawáłośći.
Ná dowody/ przećiwko tey náuce położone/ mowię: Ná 1. Roskosz y bol: miła rzecz y niemiła/ dwoiáko
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 128
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Marfiza; ci konno, a owi Inszy pieszo, do przyszłej potrzeby gotowi.
LXXXIV.
Kto chciał z pałacu morza i portu dojachać, Musiał koniecznie poprzek przez on plac przejachać; Żadnej drogi, lub długiej lub krótkiej, nie mieli Nad tę, co od Gwidona już wszyscy wiedzieli. Który, skoro swych zagrzał słowy przystojnemi, Ruszył się od pałacu cicho ze wszytkiemi I na plac, gdzie niewiasty stały w onej dobie, Wjachał śmiele, mając ich coś nad sto przy sobie.
LXXXV.
Zbyt śpiesznie towarzysze swe Gwidon prowadził, Aby ich beł co prędzej z bramy wyprowadził; Ale wielki tłum niewiast, które stały wkoło, Wszytek zbrojny,
Marfiza; ci konno, a owi Inszy pieszo, do przyszłej potrzeby gotowi.
LXXXIV.
Kto chciał z pałacu morza i portu dojachać, Musiał koniecznie poprzek przez on plac przejachać; Żadnej drogi, lub długiej lub krótkiej, nie mieli Nad tę, co od Gwidona już wszyscy wiedzieli. Który, skoro swych zagrzał słowy przystojnemi, Ruszył się od pałacu cicho ze wszytkiemi I na plac, gdzie niewiasty stały w onej dobie, Wjachał śmiele, mając ich coś nad sto przy sobie.
LXXXV.
Zbyt śpiesznie towarzysze swe Gwidon prowadził, Aby ich beł co pręcej z bramy wyprowadził; Ale wielki tłum niewiast, które stały wkoło, Wszytek zbrojny,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 134
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
albo się w zad wróćcie, albo myto dajcie. I jeśli miejsca tego zwyczaju nie wiecie, Dostatecznie się o niem ode mnie dowiecie.” I począł jem powiadać starzec wszytkę sprawę, Jaką tam chować kazał Pinabel ustawę.
LX.
Potem, jako beł zawsze zwykł czynić z inszemi, Radził jem, namawiał ich słowy przystojnemi: „Każcie tej paniej płaszcz dać, a sami zsiadajcie Z koni swoich co prędzej i zbroję składajcie, A w niebezpieczeństwo się nie wdajcie, z takiemi Chcąc się bić rycerzami czterema mężnemi: Suknie, zbroje i konia, łatwie dostać wszędzie, Ale kto żywot straci, nań się nie zdobędzie.”
LXI.
albo się w zad wróćcie, albo myto dajcie. I jeśli miejsca tego zwyczaju nie wiecie, Dostatecznie się o niem ode mnie dowiecie.” I począł jem powiadać starzec wszytkę sprawę, Jaką tam chować kazał Pinabel ustawę.
LX.
Potem, jako beł zawsze zwykł czynić z inszemi, Radził jem, namawiał ich słowy przystojnemi: „Każcie tej paniej płaszcz dać, a sami zsiadajcie Z koni swoich co prędzej i zbroję składajcie, A w niebezpieczeństwo się nie wdajcie, z takiemi Chcąc się bić rycerzami czterema mężnemi: Suknie, zbroje i konia, łatwie dostać wszędzie, Ale kto żywot straci, nań się nie zdobędzie.”
LXI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 184
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wcześniej prędko pomocy nie będzie, Wojsko zgubi, żywota i sławy pozbędzie. PIEŚŃ XXV.
VI.
Różne myśli na on czas Rugiera mieszały, Co mu się beły w głowę wszytkie wraz zebrały, Nie wie, jaką odprawę posłowi onemu Dać ma, bo nie miał miejsca i czasu po temu Namyślić się; nakoniec przystojnemi słowy Posła zbywszy, tam jachał, gdzie od białejgłowy Był, jeśli to pomnicie, smętnej prowadzony Na pomoc młodzieńcowi, co miał być spalony.
VII.
I tak jachał w swą drogę tam, gdzie go niewiasta Wiodła i po południu przyjachał do miasta, Które w śrzodku Francjej król trzymał spokojnie, Marsyli, pod cesarzem
wcześniej prędko pomocy nie będzie, Wojsko zgubi, żywota i sławy pozbędzie. PIEŚŃ XXV.
VI.
Różne myśli na on czas Rugiera mieszały, Co mu się beły w głowę wszytkie wraz zebrały, Nie wie, jaką odprawę posłowi onemu Dać ma, bo nie miał miejsca i czasu po temu Namyślić się; nakoniec przystojnemi słowy Posła zbywszy, tam jachał, gdzie od białejgłowy Był, jeśli to pomnicie, smętnej prowadzony Na pomoc młodzieńcowi, co miał być spalony.
VII.
I tak jachał w swą drogę tam, gdzie go niewiasta Wiodła i po południu przyjachał do miasta, Które w śrzodku Francyej król trzymał spokojnie, Marsyli, pod cesarzem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 262
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
by było wsposób zaklinania przez moc imienia bożego/ i przez moc spraw Chrystusa Pana/ która się w jego Narodzeniu/ męce/ i nadrozszej śmierci pokazała: przez którą szatan zwyciężony był/ taowe błgosławieństwa żegnania/ i egzorcyzmy sąa przystojne i pozwolone. Takowi zaś którzy je odprawują/ mogą być nazwani egzorcistami/ abo zamawiaczami przystojnemi. Pierwsza kondycja która ma być w uważeniu/ jako się z nauki Tomasza ś. pokazuje/ żeby słowa nic w sobie nie zamykały coby należało do wzywania szatana bądź wyraźnego/ bądź tajemnego. Wyzwanie szatana wyraźne/ któreby było w pierwszej części powiedzieliśmy. Tajemne zaś któreby było/ pokazuje się/ z
by było wsposob záklinania przez moc imienia bożego/ y przez moc spraw Chrystusá Páná/ ktora sie w iego Národzeniu/ męce/ y nadrozszey śmierci pokazáłá: przez ktorą szátan zwyćiężony był/ táowe błgosłáwieństwá żegnániá/ y exorcismy sąa przystoyne y pozwolone. Tákowi záś ktorzy ie odpráwuią/ mogą bydź názwáni exorcistámi/ ábo zámáwiáczámi przystoynemi. Pierwsza kondicia ktora ma bydź w vważeniu/ iáko sie z náuki Tomaszá ś. pokázuie/ żeby słowá nic w sobie nie zámykáły coby należáło do wzywánia szátáná bądź wyráźnego/ bądź táiemnego. Wyzwánie szátáná wyraźne/ ktoreby było w pierwszey cżęśći powiedźielismy. Táiemne záś ktoreby było/ pokázuie sie/ z
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 245
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614