jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies, co gorsza wygłodzony z postu: Naprzód liźnie, a potem zębami po prostu Zaźmie z żywym pospołu; aż drugi, aż trzeci, Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin, lecz wszyscy, dlaczego, nie wiedzą. Anuż, rzekę, znowu psi Akteona jedzą.
Aż gdy około szołdry sami się powadzą, Łapczywego pachołka z izby wyprowadzą, Przestrzegszy go: Bądź mędrszy na drugi raz, bracie, Nie kładź nigdy w dziurawe święconego gacie. 112 (N). FRANT RYBITWA OSZUKAŁ
Niósł chłop na targ do Sącza sporą kobiel pstrągów. Nie mając frant w kieszeni spełna
jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies, co gorsza wygłodzony z postu: Naprzód liźnie, a potem zębami po prostu Zaźmie z żywym pospołu; aż drugi, aż trzeci, Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin, lecz wszyscy, dlaczego, nie wiedzą. Anoż, rzekę, znowu psi Akteona jedzą.
Aż gdy około szołdry sami się powadzą, Łapczywego pachołka z izby wyprowadzą, Przestrzegszy go: Bądź mędrszy na drugi raz, bracie, Nie kładź nigdy w dziurawe święconego gacie. 112 (N). FRANT RYBITWA OSZUKAŁ
Niósł chłop na targ do Sącza sporą kobiel pstrągów. Nie mając frant w kieszeni spełna
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pożywić. Ogoliwszy te kudły, mógłbyś walić dęby.”
Na to żebrak: „Da chleba ten, który dał zęby.” „Dał Bóg zęby, dał ręce, tych trzeba przyłożyć Z młodu — rzekę — kto swojej starości chce dożyć. Nieboże, kto w tym wieku psy drażni jako ty, Psi go zjedzą na starość pod cudzymi płoty.” 155 (F). QUEM CALCEUS URGET ET UXOR
Na dwie złe rzeczy, kto chce, dam zdrową przestrogę, Komu żona dokucza, a bot ciśnie nogę. Bot przerżnąć, bo znośniejsza widzieć w bocie dziurę Niźli długo na nodze startą goić skórę. Co ze złą
pożywić. Ogoliwszy te kudły, mógłbyś walić dęby.”
Na to żebrak: „Da chleba ten, który dał zęby.” „Dał Bóg zęby, dał ręce, tych trzeba przyłożyć Z młodu — rzekę — kto swojej starości chce dożyć. Nieboże, kto w tym wieku psy drażni jako ty, Psi go zjedzą na starość pod cudzymi płoty.” 155 (F). QUEM CALCEUS URGET ET UXOR
Na dwie złe rzeczy, kto chce, dam zdrową przestrogę, Komu żona dokucza, a bot ciśnie nogę. Bot przerżnąć, bo znośniejsza widzieć w bocie dziurę Niźli długo na nodze startą goić skórę. Co ze złą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 75
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i bądź ekonomem.” Jedzie z nim na folwarki. Tam osiane wzory I pełne wołów stajnie, pełne krów obory Prezentuje, browary, stodoły, spiżarnie, Pasieki, stada, sady, aż przyszło do psiarnie. Jedzie z nim w pole, dać mu każe charty z smyczą, Aż się ów pyta, czego psi w lesie skowyczą; Nie zna w myślistwie, nie zna w psich gonach zabawy. Widzi ogrody, widzi sadzawki i stawy; Wszytko, jak groch na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy,
i bądź ekonomem.” Jedzie z nim na folwarki. Tam osiane wzory I pełne wołów stajnie, pełne krów obory Prezentuje, browary, stodoły, spiżarnie, Pasieki, stada, sady, aż przyszło do psiarnie. Jedzie z nim w pole, dać mu każe charty z smyczą, Aż się ów pyta, czego psi w lesie skowyczą; Nie zna w myślistwie, nie zna w psich gonach zabawy. Widzi ogrody, widzi sadzawki i stawy; Wszytko, jak groch na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 145
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, W co się żołnierze dobrzy obrócili, Gdy od Zbaraża, Kamieńca, Sokala, Szli do szpitala.
Chociaż prosili, choć supplikowali, Choć swe kajdany pod nogi rzucali, To tylko słowy ich pożałowano A nic nie dano.
Takim to tylko dają dziś daniny, Co sobie piżmem pudrują czupryny; Ci to daniny jak psi flak łapają, Tych tu kochają.
A ty nieboże chocieś już ćwiczyznę Niejednę spędził, służąc za ojczyznę, Chocieś ostatni ząb wyłamał stary, Głodząc suchary,
Już jak za płachtą tak za portirią Stój za tą i za inszą okazią, Tak wiele weźmiesz, jako ci pobrali, Co tu stawali.
Wszytkieby jednak
, W co się żołnierze dobrzy obrocili, Gdy od Zbaraża, Kamieńca, Sokala, Szli do szpitala.
Chociaż prosili, choć supplikowali, Choć swe kajdany pod nogi rzucali, To tylko słowy ich pożałowano A nic nie dano.
Takim to tylko dają dziś daniny, Co sobie piżmem pudrują czupryny; Ci to daniny jak psi flak łapają, Tych tu kochają.
A ty nieboże chocieś już ćwiczyznę Niejednę spędził, służąc za ojczyznę, Chocieś ostatni ząb wyłamał stary, Głodząc suchary,
Już jak za płachtą tak za portirią Stoj za tą i za inszą okazią, Tak wiele weźmiesz, jako ci pobrali, Co tu stawali.
Wszytkieby jednak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 344
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę, Co codzienną życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy Czas niedościgły w głowie zrachowany, A widząc lat swych i bieg, i odmiany, Zegarka słucha i godziny liczy. ERATO POESIS
Wesołej myśli są wymysłem rymy; Komu żałośnie psi wyją za uchem, Próżno się sadzi śpiewać co smacznego. Mnie serdecznego żalu głowę dymy Rozdęły; próżno mam się wieszczym duchem Pisać i z zdroju czerpać parnaskiego. Wolałabym się napić z letejskiego, Aby nie czasem zwietrzała, nie laty, Lecz zaraz pamięć zginęła mej straty. Atoli i tym ochrzypiałym głosem Wzmagać się
I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę, Co codzienną życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy Czas niedościgły w głowie zrachowany, A widząc lat swych i bieg, i odmiany, Zegarka słucha i godziny liczy. ERATO POESIS
Wesołej myśli są wymysłem rymy; Komu żałośnie psi wyją za uchem, Próżno się sadzi śpiewać co smacznego. Mnie serdecznego żalu głowę dymy Rozdęły; próżno mam się wieszczym duchem Pisać i z zdroju czerpać parnaskiego. Wolałabym się napić z letejskiego, Aby nie czasem zwietrzała, nie laty, Lecz zaraz pamięć zginęła mej straty. Atoli i tym ochrzypiałym głosem Wzmagać się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 145
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dokoła Wypocim sobie zarudzone czoła.
Panny niech przyjdą, i one Mają przychętki pieszczone: Kieliszek włudzić, w taniec iść gotowa, Bo bez białej płci dobra myśl jałowa.
Wszak też niedługo tej pracy, Jako będą w brzuchu żacy: Choć nam nie będą grać wychodzonego, Do łóżka tańcem pójdziemy młyńskiego. DO PSÓW
Psi, którzy tego strzeżecie pokoja, Gdzie sypia pani, gdzie zbiega myśl moja, Dla których ani z nią się mogę schodzić, Ani pilności matczynej podchodzić, Ani oszukać uprzykrzonej mamki, Ani zaglądać przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza
dokoła Wypocim sobie zarudzone czoła.
Panny niech przyjdą, i one Mają przychętki pieszczone: Kieliszek włudzić, w taniec iść gotowa, Bo bez białej płci dobra myśl jałowa.
Wszak też niedługo tej pracy, Jako będą w brzuchu żacy: Choć nam nie będą grać wychodzonego, Do łóżka tańcem pójdziemy młyńskiego. DO PSÓW
Psi, którzy tego strzeżecie pokoja, Gdzie sypia pani, gdzie zbiega myśl moja, Dla których ani z nią się mogę schodzić, Ani pilności matczynej podchodzić, Ani oszukać uprzykrzonej mamki, Ani zaglądać przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 169
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
matczynej podchodzić, Ani oszukać uprzykrzonej mamki, Ani zaglądać przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi, już też ten stróż was przeważy, Godna anielska twarz niebieskiej straży. Nie chcecie ani was prośba ma ruszy I drzecie głośne paszczęki po uszy? To-ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy
matczynej podchodzić, Ani oszukać uprzykrzonej mamki, Ani zaglądać przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi, już też ten stróż was przeważy, Godna anielska twarz niebieskiej straży. Nie chcecie ani was prośba ma ruszy I drzecie głośne paszczęki po uszy? To-ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 169
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
o nich mojego rozsądku.
Krótko ja: Dobrzy, mądrzy, rzekę, z każdej miary, Wszytkie mają przymioty, oprócz jednej wiary. Gdyby jej jak gorczyczne ziarno mieli tyle, Przenieśliby Biskupią Górę za trzy mile. 194. HERAP
Dojeżdżając zająca, i z koniem pospołu Do wilczego myśliwy wpadł sąsiad mój dołu. Psi w kota, szkapa szyję i on złomał z szkapy. I tak niespodziewanie były trzy herapy. 195. PIJANICA
Jeden ziemianin, pijanica stary, Kiedy mu pozew kładziono na mary, Ksiądz go do skruchy pilno napomina; Bijąc pierś żenie: „Moja — rzecze — wina.” 196 (P). NA WILKA
o nich mojego rozsądku.
Krótko ja: Dobrzy, mądrzy, rzekę, z każdej miary, Wszytkie mają przymioty, oprócz jednej wiary. Gdyby jej jak gorczyczne ziarno mieli tyle, Przenieśliby Biskupią Górę za trzy mile. 194. HERAP
Dojeżdżając zająca, i z koniem pospołu Do wilczego myśliwy wpadł sąsiad mój dołu. Psi w kota, szkapa szyję i on złomał z szkapy. I tak niespodziewanie były trzy herapy. 195. PIJANICA
Jeden ziemianin, pijanica stary, Kiedy mu pozew kładziono na mary, Ksiądz go do skruchy pilno napomina; Bijąc pierś żenie: „Moja — rzecze — wina.” 196 (P). NA WILKA
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 284
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nosić do wychodu — Rzecze — z tamtego dymu, z tego nie bój smrodu.” 224. GŁOWA CZARNA, BRODA ŻÓŁTA
Zaraz poznać, kiedy myśl od języka stroni: Broda sierci papużej, czupryna gawroniej. Żółta gęba, łeb czarny, tłumaczy niestatek: Począwszy ociec głowę, osmrodzi ostatek. 225. DO JURYSTY
Psi od pyska, a ludzie siwieją od głowy. Waszmościeś począł sposób przyrodzenia nowy, Gdy na głowie włos czarny, na brodzie otręby: Przyznaj się, wyszczekane podobno i zęby. 226. STARY, A ZWAJCA
Szkoda by się, staruszku, do broni pomykać: Próżna zwada, kto pocznie za trzewiki cykać.
nosić do wychodu — Rzecze — z tamtego dymu, z tego nie bój smrodu.” 224. GŁOWA CZARNA, BRODA ŻÓŁTA
Zaraz poznać, kiedy myśl od języka stroni: Broda sierci papużej, czupryna gawroniej. Żółta gęba, łeb czarny, tłumaczy niestatek: Począwszy ociec głowę, osmrodzi ostatek. 225. DO JURYSTY
Psi od pyska, a ludzie siwieją od głowy. Waszmościeś począł sposób przyrodzenia nowy, Gdy na głowie włos czarny, na brodzie otręby: Przyznaj się, wyszczekane podobno i zęby. 226. STARY, A ZWAJCA
Szkoda by się, staruszku, do broni pomykać: Próżna zwada, kto pocznie za trzewiki cykać.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 293
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pewnie wyńdzie trzydzieści, i bodaj dostało.” „Odkrójże mi trzydzieści na parę kontoszy. Nie lekce sobie ważcie nas usarzów, Włoszy. A czemuż i nie suknią, kiedyśmy proporcem Równi? Nie mierz ty chłopa łokciem ani korcem.” 341. NA OBRAZ RZEŹNICZY
Rzeźnik z jatki; w mięso psi i koci w zawody. Jak to prędko pies z kotką może przyść do zgody! Gdzie idzie o pożytek lub o wielką szkodę, I między rodzonymi nietrudno o zgodę. Rychlej się na trzeciego niźli sami z sobą Dwu zgodzi; choć ten obraz niechaj będzie próbą. Mięsem ciało, rzeźnikiem rozum jest człowieczy. Jeśli go
Pewnie wyńdzie trzydzieści, i bodaj dostało.” „Odkrójże mi trzydzieści na parę kontoszy. Nie lekce sobie ważcie nas usarzów, Włoszy. A czemuż i nie suknią, kiedyśmy proporcem Równi? Nie mierz ty chłopa łokciem ani korcem.” 341. NA OBRAZ RZEŹNICZY
Rzeźnik z jatki; w mięso psi i koci w zawody. Jak to prędko pies z kotką może przyść do zgody! Gdzie idzie o pożytek lub o wielką szkodę, I między rodzonymi nietrudno o zgodę. Rychlej się na trzeciego niźli sami z sobą Dwu zgodzi; choć ten obraz niechaj będzie próbą. Mięsem ciało, rzeźnikiem rozum jest człowieczy. Jeśli go
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 336
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987