jeziora/ co wypuszcza Nilum. W tym królestwie są góry Cambere/ pełne kruszców nieruszanych srebra osobliwego/ dla których się wojna wiedzie. Ma też dostatek i inszych kruszców/ i zwierząt wszelakich ta kraina: to jest prawda/ iż tam w nawiętszej cenie są mięsa psów/ i przeto ich barzo wiele biorą i tuczą po psiarniach. Księżą Angole zowią Gange: a są w takim poważeniu/ i taki mają kredyt/ iż ludzie rozumieją/ jakoby w ręku ich była obfitość i drogość/ żywot i śmierć: abowiem znają zioła lekarskie/ i trucizny/ i używają ich wedle swego upodobania: a tę naukę w tajemnicy u siebie mają: a za
ieźiorá/ co wypuscza Nilum. W tym krolestwie są gory Cámbere/ pełne kruszcow nieruszánych srebrá osobliwego/ dla ktorych się woyná wiedźie. Ma też dostátek y inszych kruszcow/ y źwierząt wszelákich tá kráiná: to iest prawdá/ iż tám w nawiętszey cenie są mięsá psow/ y przeto ich barzo wiele biorą y tuczą po pśiárniách. Kśiężą Angolae zowią Gánge: á są w tákim poważeniu/ y táki máią credit/ iż ludźie rozumieią/ iákoby w ręku ich byłá obfitość y drogość/ żywot y śmierć: ábowiem znáią źiołá lekarskie/ y trućizny/ y vżywáią ich wedle swego vpodobánia: á tę náukę w táiemnicy v śiebie máią: á zá
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 240
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
za Karetą po obydwóch stronach Stojących, wszyscy w złotych, to srebrnych galonach! Stoły suto zastąwne w czasie Karnawału, Na co Dobra Kościelne jęczą niepomału! Poddaństwa uciśnione, Bachusa nieznawszy Tańcować muszą z płaczem, sukni zakasawszy. Ubogiego niewidać przy kuchni Prałata, Talerza nie poliże mizerny Brat Łata! Lepiej karmić po Psiarniach psów różne rodzaje, Zebrakowi dać krąmkę markotno się zdaje. Z Dziesięcin, czy za Meszne, zebrane pieniądze Precz poszły, bo do grania kart prowadzą żądze. Czy to Księdza Proboszcza, czyli Kanonika, Z ostatniego chapanka wyniszczy groszyka.
Kapela gra, spytać się: u kogo? u Księdza; W Kościele bieda
za Karetą po obodwoch stronach Stoiących, wszyscy w złotych, to srebrnych galonach! Stoły suto zastąwne w czasie Karnawału, Na co Dobra Kościelne ięczą niepomału! Poddaństwa uciśnione, Bachusa nieznawszy Tańcować muszą z płaczem, sukni zakasawszy. Ubogiego niewidáć przy kuchni Prałata, Talerza nie poliże mizerny Brat Łata! Lepiey karmić po Psiarniach psow rożne rodzaie, Zebrakowi dać krąmkę markotno się zdaie. Z Dziesięcin, czy za Meszne, zebrane pieniądze Precz poszły, bo do grania kart prowadzą żądze. Czy to Xiędza Proboszcza, czyli Kanonika, Z ostatniego chapanka wyniszczy groszyka.
Kápela gra, spytać się: u kogo? u Xiędza; W Kościele bieda
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 85
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Szkatuły, Jak wiele tam oszczędne ręce złota wsuły. Dopiero w ten czas kontent młody Pan i gładki, Kiedy napakowane zastanie szufladki, Obmyśli prędki sposób, jak złoto chędożyć Zaśniedziałe, trzeba go w ręce ludzkie włożyć, Zbiera zewsząd Kapele, przyjmuje stojaków, Na stajni chowa dzielnych pięćdziesiąt Rumaków, Psów różnego rodzaju w kilku Psiarniach wyje, Sam się po lasach włócząc, jak dziki Mąż żyje, Potym kiedy Kapela wytrąbi intratę, Słudzy głodni, słoniny ledwie mają łatę, Psom niestało wywary, wysłać ich do Jatek, Myśliwcy niech po krzakach wieszają ostatek, Potym z Pana Syn chudym zostawszy pachołkiem, Często za równym sobie, usługuje z stołkiem
Szkátuły, Ják wiele tam oszczędne ręce złota wsuły. Dopiero w ten czás kontent młody Pan y głádki, Kiedy nápakowane zastánie szufladki, Obmyśli prędki sposob, iák złoto chędożyć Zaśniedziałe, trzeba go w ręce ludzkie włożyć, Zbiera zewsząd Kápele, przyimuie stojakow, Ná stayni chowa dzielnych pięćdżiesiąt Rumakow, Psow rożnego rodzaju w kilku Psiarniach wyie, Sam się po lasach włocząc, iák dziki Mąż żyie, Potym kiedy Kapela wytrąbi intratę, Słudzy głodni, słoniny ledwie maią łátę, Psom niestało wywary, wysłać ich do Jatek, Myśliwcy niech po krzakach wieszaią ostatek, Potym z Pana Syn chudym zostawszy pachołkiem, Często zá rownym sobie, usługuie z stołkiem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 146
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
ten źwirz jest odmalowany, gdzie za kutasik pociągnąwszy, zadzwoni w tym zwierzyńcu, z którego źwirz wraz wpada w śrzednie enclo, mające tyż osim ulic czystych i dość przestronnych do forcowania. Kawalerowie tedy mają le releé mych koni, na których z pikierami forcują, z watahą psów parfors, o których jako i innych mych psiarniach niżej wyrażę i opiszę. Kompania zaś dam z wszelką swą wygodą oknami widzieć mogą, by w największą dżdżu lub wiatrów burzą. Gdy te śrzednie enclo, to jest do forcowania zwierzyniec, jest w drzewach daleko niższych jak na różne tam zwierzyńce źwirza pełne, tak że ledwie psów nie widno, a źwirz i myśliwi zawsze
ten źwirz jest odmalowany, gdzie za kutasik pociągnąwszy, zadzwoni w tym źwierzyńcu, z którego źwirz wraz wpada w śrzednie enclo, mające tyż osim ulic czystych i dość przestronnych do forcowania. Kawalerowie tedy mają le releé mych koni, na których z pikierami forcują, z watahą psów parfors, o których jako i innych mych psiarniach niżej wyrażę i opiszę. Kompania zaś dam z wszelką swą wygodą oknami widzić mogą, by w największą dżdżu lub wiatrów burzą. Gdy te śrzednie enclo, to jest do forcowania źwierzyniec, jest w drzewach daleko niższych jak na różne tam źwierzyńce źwirza pełne, tak że ledwie psów nie widno, a źwirz i myśliwi zawsze
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 175
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
, sieci, gończe i szczwaczów, ręczę, że go i za boskie stworzenie ledwie znających. Szczuje z nich każdy trojgiem chartów i troczy, co tylko wypadnie. Gdyż ja mam szpital dla psów dobrych i starych, dając im pain des graces, tak wywłok, przyjemców, bełkotów, osobców, żadnego w tak licznych psiarniach z świcą szukając, nie znajdzie. 12. Obławy zimą i jesienią są tym fasonem, że podstarości ma ten ukaz od moskiewskiego sroższy, że młodszych od lat 18, starszych od lat 40, żadnego w obławę nie ruszy pod karą niechybną. Co tedy dziesiątek obławników jeden nad nimi dziesiątnik, - co sto ludzi —
, sieci, gończe i szczwaczów, ręczę, że go i za boskie stworzenie ledwie znających. Szczuje ź nich kóżdy trojgiem chartów i troczy, co tylko wypadnie. Gdyż ja mam szpital dla psów dobrych i starych, dając im pain des graces, tak wywłok, przyjemców, bełkotów, osobców, żadnego w tak licznych psiarniach z świcą szukając, nie znajdzie. 12. Obławy zimą i jesienią są tym fasonem, że podstarości ma ten ukaz od moskiewskiego sroższy, że młodszych od lat 18, starszych od lat 40, żadnego w obławę nie ruszy pod karą niechybną. Co tedy dziesiątek obławników jeden nad nimi dziesiątnik, - co sto ludzi —
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 176
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
, opiekane, krajane i farbą tegoż dobrze zmoczywszy, dać onym. Nie jak drudzy, co surowego dają do odwału, skąd po ejekcji traci pies gust, nie żeby go nabywał, rzecz pewna. Ile gdy liczba psów tak mała, a toż czyniąca przy sfornych ludziach, co wielka. Gdyż częściej przy wielkich psiarniach i mnóstwie ludu niesforność zepsuje, jak naprawi pole. Tu zaś łatwo dojść, kto mi zepsuł, i skarać, jak winnego w wielkiej znaliźć kupie, ile gdy jeden na drugiego składa. Wiedzić tyż niemylnie trzeba, że w tych dwóch do siebie podobnych rzemiesłach - myśliwskim i żołnierskim - sforność, trzyźwość, choć w
, opiekane, krajane i farbą tegoż dobrze zmoczywszy, dać onym. Nie jak drudzy, co surowego dają do odwału, skąd po ejekcji traci pies gust, nie żeby go nabywał, rzecz pewna. Ile gdy liczba psów tak mała, a toż czyniąca przy sfornych ludziach, co wielka. Gdyż częściej przy wielkich psiarniach i mnóstwie ludu niesforność zepsuje, jak naprawi pole. Tu zaś łatwo dojść, kto mi zepsuł, i skarać, jak winnego w wielkiej znaliźć kupie, ile gdy jeden na drugiego składa. Wiedzić tyż niemylnie trzeba, że w tych dwóch do siebie podobnych rzemiesłach - myśliwskim i żołnierskim - sforność, trzyźwość, choć w
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 202
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak