spytajmy się na co te Ogony Długie/ za sobą włóczą/ Sarmackie Matrony? Przyznam/ że darmo mówić/ by się nie przydały: By wszędzie/ ochędostwa/ pilno przestrzegały. Czemu dziś/ w brzydkiej flegmie/ noga nie zatonie? Bo ją/ Jej Mość wyniesie/ za drzwi/ na Ogonie. Ba i Psom/ nie poślednia/ bywa stąd wygoda; Gdy czynią na Ogony/ czego mówić szkoda. Darmo tedy/ Duchowni/ za Ogony/ łają: Co/ muszą/ Ogonatki czuć/ ale nie dbają. Laj ty Sroce/ za ogon/ gań dłuższy/ Pawicy. Przecię/ żadna nie utnie/ pierzanej Spodnicy: Tak
spytaymy się ná co te Ogony Długie/ zá sobą włoczą/ Sármáckie Matrony? Przyznam/ że dármo mowić/ by się nie przydały: By wszędźie/ ochędostwá/ pilno przestrzegáły. Czemu dźiś/ w brzydkiey flegmie/ nogá nie zátonie? Bo ią/ Iey Mość wynieśie/ zá drzwi/ ná Ogonie. Bá y Psom/ nie poślednia/ bywa ztąd wygodá; Gdy czynią ná Ogony/ czego mowić szkodá. Darmo tedy/ Duchowni/ zá Ogony/ łáią: Co/ muszą/ Ogonátki czuć/ ále nie dbáią. Láy ty Sroce/ zá ogon/ gań dłuższy/ Páwicy. Przećię/ żadna nie vtnie/ pierzáney Spodnicy: Ták
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
woli.
29^go^ niedźwiadka niewielkiego ubiliśmy. 2 Augusti byłem u ip. Siesickiego chorążego wiłkomirskiego utraktowany dobrze i psami gończemi dobremi udarowany.
13^go^ niedźwiedzia wielkiego ubiliśmy pod samemi Oniksztami, znalezionego pod wsią Kliniance nazwaną. Zginął natenczas od niedźwiedzia chart biały rosły Pakant, miałem go od pana wojewody mińskiego; i innym psom plag nadawał.
25^go^ byłem w Pienianach, tamem i nocował. Eodem die była bezemnie gruntów, alias granicy pomiara między mną a ip. Sokołowskim i ip. Szemetem. A jako się daremnie wspierali, tak za przysięgą tej strony chłopów ustąpić musieli.
Eodem die ip. wojewoda miński przysłał mi dwie sfory
woli.
29^go^ niedźwiadka niewielkiego ubiliśmy. 2 Augusti byłem u jp. Siesickiego chorążego wiłkomirskiego utraktowany dobrze i psami gończemi dobremi udarowany.
13^go^ niedźwiedzia wielkiego ubiliśmy pod samemi Oniksztami, znalezionego pod wsią Kliniance nazwaną. Zginął natenczas od niedźwiedzia chart biały rosły Pakant, miałem go od pana wojewody mińskiego; i innym psom plag nadawał.
25^go^ byłem w Pienianach, tamem i nocował. Eodem die była bezemnie gruntów, alias granicy pomiara między mną a jp. Sokołowskim i jp. Szemetem. A jako się daremnie wspierali, tak za przysięgą téj strony chłopów ustąpić musieli.
Eodem die jp. wojewoda miński przysłał mi dwie sfory
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 60
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojrzym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem. Każę i myśliwcowi, że już ukrop zwierał, Żeby się dla psów tego koryta napierał. Tedy rzecz zrozumiawszy, wielkim głosem pyta, Jeżeliby nie mógł wziąć psom tego koryta. Nie każę ja, i owszem, że go szkoda brukać, Inszego gdzie po stajniach i po chlewach szukać. Przyjdzie znowu po chwili, że szukając wszędy, Chociażby mógł, nie może znaleźć go nikędy. Ja też trudno mam tego koryta pozwolić, Na którym, jako widzę, wieprza będą solić.
ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojźrym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem. Każę i myśliwcowi, że już ukrop zwierał, Żeby się dla psów tego koryta napierał. Tedy rzecz zrozumiawszy, wielkim głosem pyta, Jeżeliby nie mógł wziąć psom tego koryta. Nie każę ja, i owszem, że go szkoda brukać, Inszego gdzie po stajniach i po chlewach szukać. Przyjdzie znowu po chwili, że szukając wszędy, Chociażby mógł, nie może znaleźć go nikędy. Ja też trudno mam tego koryta pozwolić, Na którym, jako widzę, wieprza będą solić.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go tylko natura obróci inaczej, Że, lato odprawiwszy, za pierwszą poroszą Mrą starzy i drugiej się wiosny nie doproszą. 443. SPRAWA Z KAPITUŁĄ
Z jednym sprawa jako z mydła, Lecz gdzie siła tego bydła, Przypłaci kłótni szkatułą, Kto ma sprawę z kapitułą. Ani może mówić cudniej: Oganiam się, jak psom w studni. 444 (P). WIĘCEJ MAKSYMILIAN STRACIŁ POD BYCZYNĄ NA FRASUNEK WIELKI O RZECZ MAŁĄ
Tak się barzo frasujesz, mój kochany Marku, Żeć uzdeczkę zerwano z konia na jarmarku. Najlepszy na to fortel: kupić sobie inną. Więcej Maksymilian stracił pod Byczyną. 445. NIERÓWNA NAGRODA
Nie lada jako ten
go tylko natura obróci inaczej, Że, lato odprawiwszy, za pierwszą poroszą Mrą starzy i drugiej się wiosny nie doproszą. 443. SPRAWA Z KAPITUŁĄ
Z jednym sprawa jako z mydła, Lecz gdzie siła tego bydła, Przypłaci kłótni szkatułą, Kto ma sprawę z kapitułą. Ani może mówić cudniej: Oganiam się, jak psom w studni. 444 (P). WIĘCEJ MAKSYMILIAN STRACIŁ POD BYCZYNĄ NA FRASUNEK WIELKI O RZECZ MAŁĄ
Tak się barzo frasujesz, mój kochany Marku, Żeć uzdeczkę zerwano z konia na jarmarku. Najlepszy na to fortel: kupić sobie iną. Więcej Maksymilijan stracił pod Byczyną. 445. NIERÓWNA NAGRODA
Nie leda jako ten
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 379
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: Nie kijem, ale pałką, bo zaraz na suszy
Zabija go i kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie lada czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą
: Nie kijem, ale pałką, bo zaraz na suszy
Zabija go i kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie leda czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 403
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kują, Na twoje ręce temruk gotują. Gore u sąsiada, wszędy słychać biada, A ty śpisz!
Świętą swobodę już wytrąbiono, Już jej requiem z dział uderzono, A ty o żałobie ni o jej grobie Nie myślisz.
Już bisurmański Akteon swoich Spuścił brytanów do kniei twoich. Damy uciekają, a na ząb padają Psom brzydkim.
Bracia krew leją, ty wino toczysz, Ty kanarsekiem pijany broczysz, Szklenice szykujesz, kolejne rychtujesz W najlepszą.
Już na dobrą noc wolnościom twoim Nachylił Turczyn miesiącem swoim. Ty hejnał wesoło, ty w taneczne koło Grać każesz.
Już twym kościołom, pożal się, Boże, Ściele poganiec w popiele łoże.
kują, Na twoje ręce temruk gotują. Gore u sąsiada, wszędy słychać biada, A ty śpisz!
Świętą swobodę już wytrąbiono, Już jej requiem z dział uderzono, A ty o żałobie ni o jej grobie Nie myślisz.
Już bisurmański Akteon swoich Spuścił brytanów do kniei twoich. Damy uciekają, a na ząb padają Psom brzydkim.
Bracia krew leją, ty wino toczysz, Ty kanarsekiem pijany broczysz, Szklenice szykujesz, kolejne rychtujesz W najlepszą.
Już na dobrą noc wolnościom twoim Nachylił Turczyn miesiącem swoim. Ty hejnał wesoło, ty w taneczne koło Grać każesz.
Już twym kościołom, pożal się, Boże, Ściele poganiec w popiele łoże.
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 604
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zwierzę schodzi/ któreby wstąpiła na Insulę Solis/ ba i tej/ którą znosi Itaka wyspa zające. Zaprawdę Praw: Czytel: wiara Chrystusa Pana jestci szczęśliwa Krabia/ na tej wyspa Sygaro Certi w święta/ do której lubo to i psów zwierząt domowych nie puszczamy: i tym przystempu zabraniać/ którzy się życiem swym psom podobnemi stali/ mielibyśmy/ ani komunikować z nimi: boć rzeczono: nie dajcie świętego psom. I indzie/ po jednym i drugim napomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nadrogę zbawienia nie da tą admonicją pokierować/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechci będzie jako poganin i mytnik, ale stronić
zwierzę schodzi/ ktoreby wstąpiła ná Insulę Solis/ bá y tey/ ktorą znośi Itháká wyspá záiące. Záprawdę Práw: Czytel: wiárá Chrystusá Páná iestći szczęsliwa Krábia/ ná tey wyspá Sygáro Certi w święta/ do ktorey lubo to y psow zwierząt domowych nie puszczamy: y tym przystempu zábraniáć/ ktorzy się żyćiem swym psom podobnemi sstáli/ mielibysmy/ áni communikowáć z nimi: boć rzeczono: nie daycie świętego psom. Y indźie/ po iednym y drugim nápomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nádrogę zbáwienia nie da tą admonitią pokierowáć/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechći będźie iáko pogánin y mytnik, ále stronić
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Zaprawdę Praw: Czytel: wiara Chrystusa Pana jestci szczęśliwa Krabia/ na tej wyspa Sygaro Certi w święta/ do której lubo to i psów zwierząt domowych nie puszczamy: i tym przystempu zabraniać/ którzy się życiem swym psom podobnemi stali/ mielibyśmy/ ani komunikować z nimi: boć rzeczono: nie dajcie świętego psom. I indzie/ po jednym i drugim napomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nadrogę zbawienia nie da tą admonicją pokierować/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechci będzie jako poganin i mytnik, ale stronić od nich/ boć zawsze cum alis peruertimur. ze złymi psujemy się/ abyśmy vitium ich contrahendo
Záprawdę Práw: Czytel: wiárá Chrystusá Páná iestći szczęsliwa Krábia/ ná tey wyspá Sygáro Certi w święta/ do ktorey lubo to y psow zwierząt domowych nie puszczamy: y tym przystempu zábraniáć/ ktorzy się żyćiem swym psom podobnemi sstáli/ mielibysmy/ áni communikowáć z nimi: boć rzeczono: nie daycie świętego psom. Y indźie/ po iednym y drugim nápomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nádrogę zbáwienia nie da tą admonitią pokierowáć/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechći będźie iáko pogánin y mytnik, ále stronić od nich/ boć záwsze cum alis peruertimur. ze złymi psuiemy się/ ábyśmy vitium ich contrahendo
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Kiedy swem chwalcom w tak złem razie nie pomożesz.
LXXI.
I na miejsce jednego, co twe przykazanie Zgwałcił, tysiąc się twoich przeciwników zstanie I zły zakon, niezbożny twoję wykorzeni Świętą wiarę i chwałę w bluźnierstwo odmieni. Wspomni, że to jest ten lud, od którego święty Twój grób, Panie, beł tem psom plugawem odjęty I który i kościoła i twych namiestników, Nieraz bronił od pogan i twych przeciwników.
LXXII.
Wiemy, że nie są takie mdłe nasze zasługi, Abyśmy jemi mieli wypłacić swe długi, I łaski się od ciebie próżno spodziewamy, Jeśli na żywot, Panie, sprosny nasz patrzamy; Ale jeśli się,
Kiedy swem chwalcom w tak złem razie nie pomożesz.
LXXI.
I na miejsce jednego, co twe przykazanie Zgwałcił, tysiąc się twoich przeciwników zstanie I zły zakon, niezbożny twoję wykorzeni Świętą wiarę i chwałę w bluźnierstwo odmieni. Wspomni, że to jest ten lud, od którego święty Twój grób, Panie, beł tem psom plugawem odjęty I który i kościoła i twych namiestników, Nieraz bronił od pogan i twych przeciwników.
LXXII.
Wiemy, że nie są takie mdłe nasze zasługi, Abyśmy jemi mieli wypłacić swe długi, I łaski się od ciebie próżno spodziewamy, Jeśli na żywot, Panie, sprosny nasz patrzamy; Ale jeśli się,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 313
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
południu byłem w pałacu (który jest za rzeką) arcybiskupa ich kalwińskiego, który też także i u nich jest prymasem regni.
Potym na zabawę jechałem, kędy niedwiedzie brytanami szczwano, także i bawoły barzo zajadłe, które psy jako jakowe piłki nakopią i dalej w górę rogami rzucały, jeno że rogi obszyte nic psom szkodzić nie mogły.
Dnia 2 Septembris. Rano byłem w kościele wielkim, antiquitus za katolików katedralnym, kędy się wszyscy królowie angielscy chowają; aż dotąd; wszytkich sławnych od tysiąca lat królów i królowych widziałem epitafia.
Miedzy któremi jest też S. Eduardus, król angielski od lat 560, primus confessor, o
południu byłem w pałacu (który jest za rzeką) arcybiskupa ich kalwińskiego, który też także i u nich jest prymasem regni.
Potym na zabawę jechałem, kędy niedwiedzie brytanami szczwano, także i bawoły barzo zajadłe, które psy jako jakowe piłki nakopią i dalej w górę rogami rzucały, jeno że rogi obszyte nic psom szkodzić nie mogły.
Dnia 2 Septembris. Rano byłem w kościele wielkim, antiquitus za katolików katedralnym, kędy się wszyscy królowie angielscy chowają; aż dotąd; wszytkich sławnych od tysiąca lat królów i królowych widziałem epitafia.
Miedzy któremi jest też S. Eduardus, król angielski od lat 560, primus confessor, o
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 303
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004