umierać po kąsku. Doścze czyśćcu po śmierci; kto się tu umota Złym przyjacielem, ten ma czyściec za żywota. Kto żony do pożycia miłego nie pojmie Dla jakiego respektu, trzeba mu rękojmie, Że albo wdowcem umrze, albo po pogrzebie, Nie bywszy w drugim czyśćcu, prosto będzie w niebie. Jedno to uczyni psu, co urobił szkodę, Tak przez kij wyniść z kuchnie, jako i przez wodę. Wolę pod miecz niż w jarzmo, niż iść do okowu. Jeszcze bym wątpił, gdyby nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry,
umierać po kąsku. Dośćże czyścu po śmierci; kto się tu umota Złym przyjacielem, ten ma czyściec za żywota. Kto żony do pożycia miłego nie pojmie Dla jakiego respektu, trzeba mu rękojmie, Że albo wdowcem umrze, albo po pogrzebie, Nie bywszy w drugim czyścu, prosto będzie w niebie. Jedno to uczyni psu, co urobił szkodę, Tak przez kij wyniść z kuchnie, jako i przez wodę. Wolę pod miecz niż w jarzmo, niż iść do okowu. Jeszcze bym wątpił, gdyby nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kto co do urazy, Na ktosia to pisano; są takie obrazy, Do których może ludzi przypodobać wiele, I niejeden się grzesznik zawstydzi w kościele, Chociaż rzecz o kim inszym. I tu sobie śpiewa O ktosiu moja muza, niech się nikt nie gniewa. Może się tu co komu przydać na pokuciu, Niejednemu psu hajwo, niejednemu ciu, ciu, Precz jednak stąd przymówki i grube paskwile. A czasem prawda w żarcie przyjmuje się mile, Jako lekarstwo w cukrze. Jeśli komu ckliwo, Odpuść, sam Jowisz wszytkim nie zgodzi, jak żywo.
Żartów póki i ludzi, póki mięsa soli: Wesoły się rozśmieje, tetryka zaboli.
kto co do urazy, Na ktosia to pisano; są takie obrazy, Do których może ludzi przypodobać wiele, I niejeden się grzesznik zawstydzi w kościele, Chociaż rzecz o kim inszym. I tu sobie śpiewa O ktosiu moja muza, niech się nikt nie gniewa. Może się tu co komu przydać na pokuciu, Niejednemu psu hajwo, niejednemu ciu, ciu, Precz jednak stąd przymówki i grube paskwile. A czasem prawda w żarcie przyjmuje się mile, Jako lekarstwo w cukrze. Jeśli komu ckliwo, Odpuść, sam Jowisz wszytkim nie zgodzi, jak żywo.
Żartów póki i ludzi, póki mięsa soli: Wesoły się rozśmieje, tetryka zaboli.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 183
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nogami uderzy; Ale i ptak, latając wielkiemi kołami, Spadał na dół i twarz mu drapał paznogciami. Rabikan wylękniony tak jest pełen trwogi, Że ani ręki słuchać ani chce ostrogi.
IX.
Rugier zatem dobywa szable, przymuszony, I żeby mógł uprzątnąć on szturm uprzykrzony, Czasem sztychem, a czasem ostrzem sokołowi, Psu i natarczywemu grozi myśliwcowi. Ale się barziej przykrzą, barziej go hamują I to z boku, to mu wprzód drogę zastępują; Że go w niebezpieczeństwo i sromotę wprawią, Widzi Rugier, jeśli go dłużej co zabawią.
X.
Wie, że za niem pogonia będzie od Alcyny, Jeśli się jem da wściągnąć małe pół
nogami uderzy; Ale i ptak, latając wielkiemi kołami, Spadał na dół i twarz mu drapał paznogciami. Rabikan wylękniony tak jest pełen trwogi, Że ani ręki słuchać ani chce ostrogi.
IX.
Rugier zatem dobywa szable, przymuszony, I żeby mógł uprzątnąć on szturm uprzykrzony, Czasem sztychem, a czasem ostrzem sokołowi, Psu i natarczywemu grozi myśliwcowi. Ale się barziej przykrzą, barziej go hamują I to z boku, to mu wprzód drogę zastępują; Że go w niebezpieczeństwo i sromotę wprawią, Widzi Rugier, jeśli go dłużej co zabawią.
X.
Wie, że za niem pogonia będzie od Alcyny, Jeśli się jem da wściągnąć małe pół
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Schować nie szkodzi, co się nagodzi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją i lewek się bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bezpieczny.
Jeszcze się nie urodziło, a już się ochrzciło.
Na pochyłe drzewo i kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki. Dobra psu mucha, dobra Matiaszkowi płotka.
Chleb z serem zdrowemu lepszy niż jarmuż choremu.
Kot rad jada ryby, ale w wode niechce.
Nie miej tego za przyjaciela, któregoś nie doznał.
Przyjaźń jednana, jako marcowy lód, nie trwała. Wilk chowany, żyd chrzczony, przyjaciel pojednany nie pewny.
Wprzód uważ,
Schować nie szkodźi, co śię nagodźi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją y lewek śię bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bespieczny.
Jeszcze śię nie urodźiło, a już śię ochrzćiło.
Na pochyłe drzewo y kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki. Dobra psu mucha, dobra Mathiaszkowi płotka.
Chleb z serem zdrowemu lepszy niż jarmuż choremu.
Kot rad jada ryby, ale w wode niechce.
Nie miey tego za przyjaciela, ktoregoś nie doznał.
Przyjaźń jednana, jako marcowy lod, nie trwała. Wilk chowany, żyd chrzczony, przyjaciel pojednany nie pewny.
Wprzod uważ,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 27
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
tego nie wyznamy.
Gdzie gości gromada, nie smaczna biesiada.
Dopiero ochraniamy, gdy już mało mamy.
Po pracy nie wadzi się ucieszyć.
Mowa wydaje, ludzkie obyczaje. Poznać z mowy, jakiej kto głowy.
Nie skwapliwy Bóg na karanie.
Po szkodzie Polak mądry.
Pięknie mówisz, a zle myślisz. Daj psu co na sercu masz.
Panowie dawnoby już pozdychali, By im chłopkowie nie dawali.
Karanie złego nie minie. Pomsta i nachromym dojedzie.
Pan szczodrobliwy, sługa życzliwy.
Miawszy ser do chleba, nie żądaj inszych przysmaków.
Tak się tego boi, jak mnich (żebrak) szeląga.
Lepsza trocha w pokoju
tego nie wyznamy.
Gdźie gośći gromada, nie smaczna bieśiada.
Dopiero ochraniamy, gdy juz mało mamy.
Po pracy nie wadźi śię ucieszyć.
Mowa wydaje, ludzkie obyczaje. Poznać z mowy, jakiey kto głowy.
Nie skwapliwy Bog na karanie.
Po szkodzie Polak mądry.
Pięknie mowisz, a zle myślisz. Day psu co na sercu masz.
Panowie dawnoby juź pozdychali, By im chłopkowie nie dawali.
Karanie złego nie minie. Pomsta y nachromym dojedzie.
Pan szczodrobliwy, sługa życzliwy.
Miawszy ser do chleba, nie żąday inszych przysmakow.
Tak śię tego boji, jak mnich (żebrak) szeląga.
Lepsza trocha w pokoju
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 163
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
napewniejsza.
Jeden miecz drugi w pochwach trzyma.
Gniew bezsilny nie jest silny.
Krowa która barzo ryczy, nie wiele mleka dawa.
Odmiana słodzi rzeczy.
Kocioł garncowi rpzygania, a oba smolą.
Gdzie kogo dolega, tam i ręka sięga.
Gdzie swawola panuje, tam niewinność szankuje.
Mało wtym dobroci, kto przedał psu oczy.
Wszędzie na błazna Kapie.
Gość nie z próżnymi rekoma, Najdzie u mnie wszystko doma.
Będzie też słońce przed naszemi wroty.
Brzuch nie słyszy.
Gdy wiatr nie służy, do wioseł.
Będąc młodym pamiętaj na starość.
Wstydzić się źle czynić, ale jeść się nie trzeba wstydzić.
Cnota w czerwieni
napewnieysza.
Jeden miecz drugi w pochwach trzyma.
Gniew bezśilny nie jest śilny.
Krowa ktora barzo ryczy, nie wiele mleka dawa.
Odmiana słodźi rzeczy.
Kocioł garncowi rpzygania, a oba smolą.
Gdzie kogo dolega, tam y ręka śięga.
Gdzie swawola panuje, tam niewinność szankuje.
Mało wtym dobroci, kto przedał psu oczy.
Wszędzie na błazna Kapie.
Gość nie z proznymi rekoma, Naydzie u mie wszystko doma.
Będzie też słońce przed naszemi wroty.
Brzuch nie słyszy.
Gdy wiatr nie służy, do wioseł.
Będąc młodym pamiętay na starość.
Wstydzić śię źle czynić, ale jeść śię nie trzeba wstydzić.
Cnota w czerwieni
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 181
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
pismo święte mówi: Vir erat in terra Hus, nomine Iob, vir iustus et timoratus. takowy gdy pożywa Naświętszego Sakramentu/ łaskę sobie w niebie jedna/ łący się z Panem Bogiem swoim/ i zostaje pewien żywota wiecznego/ według obietnice Pańskiej; Qui manducat hunc panem, viuet in aeternu. Ale kiedy go da psu. To jest człowiekowi grzesznemu/ tedy się rozpuknie i zdechnie. Bo grzesznego człowieka sam Pan Zbawiciel psem nazywa/ gdy u Mateusza świętego mówi: Non est bonum mittere panem filiorum canibus. I takim psem był Judasz/ który wziąwszy w usta swoje Ciało i krew Pana Zbawiciela swojego/ zapomniał zaraz od stołu odszedszy dobrodziejstwa rak
pismo święte mowi: Vir erat in terra Hus, nomine Iob, vir iustus et timoratus. tákowy gdy pożywa Naświętszego Sákrámentu/ łáskę sobie w niebie iedna/ łączy się z Pánem Bogiem swoim/ y zostáie pewien żywotá wiecznego/ według obietnice Páńskiey; Qui manducat hunc panem, viuet in aeternu. Ale kiedy go da psu. To iest człowiekowi grzesznemu/ tedy się rozpuknie y zdechnie. Bo grzesznego człowieká sam Pan Zbáwićiel psem názywa/ gdy v Mátheuszá świętego mowi: Non est bonum mittere panem filiorum canibus. Y tákim psem był Iudasz/ ktory wźiąwszy w vstá swoie Ciáło y krew Páná Zbáwićielá swoiego/ zápomniał záraz od stołu odszedszy dobrodźieystwá rák
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 52
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
„O! — rzekła mrówka — kto tak przez lato próżnował, Ten musi zimie w garść chuchać.” PIES Z SZTUKĄ MIĘSA
Jedneż wady, jedneż cnoty Mamy w sobie z zwierzętami I ludźmi-śmy jeno poty, Póki się na wodzy mamy. Ale defekt najwrodzieńszy Jest człowiekowi każdemu
(I którym Ezopowemu Psu jest najpodobniejszy), Jest za przyszłych rzeczy cieniem Ubiegać się i mordować, A swym teraźniejszym mieniem Nigdy się nie kontentować. Lecz że nadzieje w tym nie masz poprawy. Ten przykład pieski niechaj dla zabawy Będzie, choć nie dla nauki. Pies, dostawszy mięsa sztuki, Bieżał z nią ławką przez wodę klarowną. A
„O! — rzekła mrówka — kto tak przez lato próżnował, Ten musi zimie w garść chuchać.” PIES Z SZTUKĄ MIĘSA
Jedneż wady, jedneż cnoty Mamy w sobie z zwierzętami I ludźmi-śmy jeno poty, Póki się na wodzy mamy. Ale defekt najwrodzieńszy Jest człowiekowi kożdemu
(I którym Ezopowemu Psu jest najpodobniejszy), Jest za przyszłych rzeczy cieniem Ubiegać się i mordować, A swym teraźniejszym mieniem Nigdy się nie kontentować. Lecz że nadzieje w tym nie masz poprawy. Ten przykład pieski niechaj dla zabawy Będzie, choć nie dla nauki. Pies, dostawszy mięsa sztuki, Bieżał z nią ławką przez wodę klarowną. A
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 354
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
niego poszarpany. Co w Sali Królewskiego Pałacu, ad vivum Malarska wyraziła ręka. Szkockie PSY tej są cnoty, że złodzieja postrzegłszy, za nim przez wody i przepaści ścigają, poty prześladując, póki rzeczy wziętej nie porzucą, albo sami w ręce nie w padną ludzi, Teste Gesnero. W Peruzie Mieście dowciny Rymotworca, Psu, na Złodziejów ujadającemu, a dla Zalotników Pani swojej milczącemu, taki Nagrobek napisał:
Latrabam ad Fures, sed Amantum furta tacebam, Sic placui Domino, sic placui Dominae.
Co tak swoim Ojczystym genuine wyrażam Wierszem:
Szczekałem, gdy szedł Złodziej; gdy Gamrat, milczałem, Panu się głosem, Pani milczkiem
niego poszarpany. Co w Sali Krolewskiego Pałacu, ad vivum Malarska wyraziłá ręka. Szkockie PSY tey są cnoty, że złodzieia postrzegłszy, za nim przez wody y przepaści ścigaią, poty prześladuiąc, poki rzeczy wziętey nie porzucą, albo sami w ręce nie w padną ludzi, Teste Gesnero. W Peruzie Mieście dowciny Rymotworca, Psu, na Złodzieiow uiadaiącemu, a dla Zalotnikow Pani swoiey milczącemu, taki Nagrobek napisał:
Latrabam ad Fures, sed Amantum furta tacebam, Sic placui Domino, sic placui Dominae.
Co tak swoim Oyczystym genuine wyrażam Wierszem:
Szczekałem, gdy szedł Złodziey; gdy Gamrat, milczałem, Panu się głosem, Pani milczkiem
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 582
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Sculptor, Myron, Myrmecides, Mentor, u Pliniusza.
MALARZE WYŚMIENICI.
APELLES Princeps Malarzów, od którego samego tylko Aleksander Wielki był malowany. Opus jego najsławniejsze Wenus z Morza się rodząca. Parrhasius i Zeuksis, tamten jagodami Ptaków, a ten zasłoną malowaną samego Zeuksesa oszukał, teste Plinio. Protogenes sławny Malarz, który psu naturalnie z pyska padającej piany nie mogąc wymalować, rzucił gębkę, ad vivum się wyraziła, fecitque in pictura naturam, mówi Pliniusz. Jego malowanie widząc Demetriusz Król na murach, Rodum nie spalił, lubo generalnie miany pro Expugnatore, według Pliniusza. Malarze świeżci, doskonali ci są : Timomachus, Bizantinus, Laurentinus, Annibal
Sculptor, Myron, Myrmecides, Mentor, u Pliniusza.
MALARZE WYSMIENICI.
APELLES Princeps Malarzow, od ktorego samego tylko Alexander Wielki był malowany. Opus iego naysławnieysze Venus z Morza się rodzącá. Parrhasius y Zeuxis, tamten iágodámi Ptákow, á ten zasłoną malowaną samego Zeuxesa oszukał, teste Plinio. Protogenes sławny Malarz, ktory psu naturálnie z pyska padaiącey piany nie mogąc wymalować, rzucił gębkę, ad vivum się wyraziła, fecitque in pictura naturam, mowi Pliniusz. Iego malowánie widząc Demetriusz Krol nâ murách, Rhodum nie spálił, lubo generálnie miány pro Expugnatore, według Pliniusza. Malarze świeżći, doskonali ci są : Timomachus, Bizantinus, Laurentinus, Annibal
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 977
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755