, Onej to Staropolski synowie jej dawni. Ci synowsko a dobrze takim idą zdaniem, Aby Polak Polakom był obrany panem, Żeby kiedy szczęśliwe one to Piastowe Czasy się powracały oraz i Lechowe Imię żeby powstało z grobowca ciemnego, A Orzeł nasz górnego zażył lotu swego. Żeby swe wycieńczałe posilił orlęta, Prawdziwe gniazda swego zgromadził ptaszęta. Za nic u tych postronne do berła ochoty.
Wyniosłości potenty, przymiotów poloty. Grzeczność, mądrość i męstwo w cukrowanym smaku, Chociaż w kilku takowych nie schodzi na braku. Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy,
, Onej to Staropolski synowie jej dawni. Ci synowsko a dobrze takim idą zdaniem, Aby Polak Polakom był obrany panem, Żeby kiedy szczęśliwe one to Piastowe Czasy się powracały oraz i Lechowe Imię żeby powstało z grobowca ciemnego, A Orzeł nasz górnego zażył lotu swego. Żeby swe wycieńczałe posilił orlęta, Prawdziwe gniazda swego zgromadził ptaszęta. Za nic u tych postronne do berła ochoty.
Wyniosłości potenty, przymiotów poloty. Grzeczność, mądrość i męstwo w cukrowanym smaku, Chociaż w kilku takowych nie schodzi na braku. Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy,
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 725
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
lichego kłaku Miękkich paczesi wrzuconych w płomienie, Tak wszytko zginie, gdy lada wiatr wienie.
Wżdy się nas kiedy użal, jedynaku Matki kochanej a swego ojczyma Uproś, niech nas w tym więzieniu nie trzyma.
Co jest młodemu pierwsza szkoła żaku, Co księdzu pacierz, co straż żołnierzowi, To panieńskiemu praca jest stanowi.
Ptaszęta w siatki, rybięta do saku, Nas tu zagnano, ale po złej doli Będziemy, da Bóg, szczęśliwie na woli.
Jelonek w lesie, zajączek w chrośniaku, Owieczka się zaś na łące paść woli, My tu siedzimy, ach aż serce boli.
Wszytkoć pracują na cię, wisielaku Żołądku, ręce, a
lichego kłaku Miękkich paczesi wrzuconych w płomienie, Tak wszytko zginie, gdy lada wiatr wienie.
Wżdy się nas kiedy użal, jedynaku Matki kochanej a swego ojczyma Uproś, niech nas w tym więzieniu nie trzyma.
Co jest młodemu pierwsza szkoła żaku, Co księdzu pacierz, co straż żołnierzowi, To panieńskiemu praca jest stanowi.
Ptaszęta w siatki, rybięta do saku, Nas tu zagnano, ale po złej doli Będziemy, da Bog, szczęśliwie na woli.
Jelonek w lesie, zajączek w chrośniaku, Owieczka się zaś na łące paść woli, My tu siedzimy, ach aż serce boli.
Wszytkoć pracują na cię, wisielaku Żołądku, ręce, a
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 364
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
casu stało się podobno, że te słowa, zdały się sonare quid simile językowi Frygskiemu; albo że dzieci od kozy karmione, beczącej, bekania tego Bec, Bec, nauczyli się. Pierwsze tedy Animal Człowiek mówi, Racjocynuje, jedno z drugiego wnosi, śpiewać różnym głosem, mogąc wszelkie nim imitować w głosach Zwierzęta i Ptaszęta.
Innych zaś Zwierząt Qnadrupedum, et Volatilium następują Głosy po łacinie, których Polacy będąc ubodzy w Ojczyste słowa, wszytkich nie mamy. Te tylko Polskie mamy Terminy Zwierzętom służące: Ryczy, beczy, piszczy, świergocze, gdacze, kuka, huczy, kwiczy, rże, krzyczy, klekocze; kwaka, pieje, gęga
casu stało się podobno, że te słowa, zdały się sonare quid simile ięzykowi Frygskiemu; albo że dzieci od kozy kármione, beczącey, bekania tego Bec, Bec, nauczyli się. Pierwsze tedy Animal Człowiek mowi, Racyocynuie, iedno z drugiego wnosi, spiewać rożnym głosem, mogąc wszelkie nim imitować w głosach Zwierzęta y Ptaszęta.
Innych zaś Zwierząt Qnadrupedum, et Volatilium następuią Głosy po łacinie, ktorych Polacy będąc ubodzy w Oyczyste słowa, wszytkich nie mamy. Te tylko Polskie mamy Terminy Zwierzętom służące: Ryczy, beczy, piszczy, świergocze, gdacze, kuka, huczy, kwiczy, rże, krzyczy, klekocze; kwaka, pieie, gęga
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 85
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Samuelis Twardowski de gestis Serenissimi Vladislai Regis Pol: etc. Lamentu dzień pierwszy
Oddajeć tedy wale/ słońce gwiazd pozornych Ozdobo/ i oswiato wdzięczna planet górnych/ Rządco zegarów ziemskich/ a życia ludzkiego Sprawco/ głowo/ i Książę ruszenia wszelkiego. Które od Antypodów nie raz prwrocone. Otaczając Aurorę Światłością/ stworzone Kreatury weselisz/ ptaszęta swobodne/ I zwierzęta/ i wzrok mój. już me nie są godne Oczy na cię poglądać. bo za poczynione Występki wełżach swych być mają zatopione. Niejak zwierz niemy byłem od Boga stworzony Ale twarzą do nieba/ abym otworzony Miewał wzrok na cię/ a z tąd chwalił twego stwórcę/ I opatrznego
Samuelis Twardowski de gestis Serenissimi Vladislai Regis Pol: etc. Lámentu dźień pierwszy
Oddaieć tedy wále/ słońce gwiazd pozornych Ozdobo/ y oswiáto wdźięcżna planet gornych/ Rządco zegárow źiemskich/ á żyćiá ludzkiego Spráwco/ głowo/ y Xiąże ruszeniá wszelkiego. Ktore od Antypodow nie ráz prwrocone. Otacżaiąc Aurorę Swiátłośćią/ stworzone Kreátury weselisz/ ptaszętá swobodne/ Y zwierzętá/ y wzrok moy. iuż me nie są godne Ocży ná ćię poglądáć. bo zá pocżynione Występki wełżách swych bydz máią zatoṕione. Nieiak zwierz niemy byłem od Boga stworzony Ale twarzą do niebá/ abym otworzony Miewáł wzrok ná ćię/ á z tąd chwálił twego stworcę/ Y opátrznego
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 9
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
mąż, to rodzice, abo żona, lub też dzicię, Siostrę lub brata pozbyła, choć też dalsza krew łączyła - Przecie żal w każdym jest domu, nie chce folgować nikomu. Leć ja cięższym pierwszy sądzę - zgań to, kto wiesz, jeśli błądzę! Żal każdemu dokuczy.
Aprobują mi zwierzęta, toż potwierdzają ptaszęta; Samym głosem znać dawają, jaką ciężkość z tego mają, Kiedy para rozerwana, snadno zaraz jest poznana. A cóż tu w rozumnem człeku? czy się nie skróci tym wieku? Najcięższy żal w rozłączeniu stadła, ile zgodnego. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nacóż stanu sierocego szerzyć, pisząc koło niego? Dość, iże ten
mąż, to rodzice, abo żona, lub też dzicię, Siostrę lub brata pozbyła, choć też dalsza krew łączyła - Przecie żal w każdym jest domu, nie chce folgować nikomu. Leć ja cięższym pierwszy sądzę - zgań to, kto wiesz, jeśli błądzę! Żal każdemu dokuczy.
Aprobują mi zwierzęta, toż potwierdzają ptaszęta; Samym głosem znać dawają, jaką ciężkość z tego mają, Kiedy para rozerwana, snadno zaraz jest poznana. A cóż tu w rozumnem człeku? czy się nie skróci tym wieku? Najcięższy żal w rozłączeniu stadła, ile zgodnego. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nacóż stanu sierocego szerzyć, pisząc koło niego? Dość, iże ten
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 130
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
nas nawiedziły progi!
Cessabir parum
I tyżeś to, mój Boże, nieograniczony, Bydlęcem się stał żłobem ogarniony?!
Tyżeś to, który niebu, ziemi rozkazujesz, Który wszytek na ręku twoich świat piastujesz, Uboższem się nad wszytkie stał zwierzęta ziemie I nad wszytkie nędzniejszym zostałeś stworzenie? ... Biedne ptaszęta ziemskie swe gniazdeczka mają, Biedne leśne bestyje swój wczas w kniejach znają — Ty sam nie masz, mój Boże, pokoju żadnego, Ty sam nie znasz na ziemi pałacu wczesnego. Wszytkim odzienie dajesz — a sam nagiś w żłobie, Wszytkim wczas opatrujesz — nic samemu sobie. Czyjeż by dziś nad tobą oko
nas nawiedziły progi!
Cessabir parum
I tyżeś to, moj Boże, nieograniczony, Bydlęcem się stał żłobem ogarniony?!
Tyżeś to, który niebu, ziemi rozkazujesz, Który wszytek na ręku twoich świat piastujesz, Uboższem się nad wszytkie stał zwierzęta ziemie I nad wszytkie nędzniejszym zostałeś stworzenie? ... Biedne ptaszęta ziemskie swe gniazdeczka mają, Biedne leśne bestyje swój wczas w kniejach znają — Ty sam nie masz, mój Boże, pokoju żadnego, Ty sam nie znasz na ziemi pałacu wczesnego. Wszytkim odzienie dajesz — a sam nagiś w żłobie, Wszytkim wczas opatrujesz — nic samemu sobie. Czyjeż by dziś nad tobą oko
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 225
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
z sobą się szaerzając Jednostajnym pożarem: i po nich latając Bażanci/ Feniksowie/ powietrze ogniste Skrzydły siekli złotym. Nawet aż bagniste I błota wysychały/ i ziemia w swym łonie Czuła ogień piastując ciężkie jego skronie/ Dodawała jego snu wdzięcznym swym szemraniem Rzeka sama/ i z boku chłodnym powiewaniem Lagodnych Fawoniów/ poruszając drobne Ptaszęta do śpiewania/ i inne osobne Lało niebo przysmaki/ czym więcej zmarzone Dziecko się rozerwało/ jakoby zarżnione. Nadobnej Paskwaliny,
Kiedy też Paskwalina po tak niezbadanej Drodze swojej/ i błądach idąc od Diany/ Górę tę przebywała skalistą/ i trudną/ A nad tę to przyszedszy niewymownie cudną Ląkę złotą. I rzekę środkiem jej
z sobą się szaerzáiąc Iednostáynym pożárem: y po nich latáiąc Báżanci/ Fenixowie/ powietrze ogniste Skrzydły siekli złotym. Nawet aż bagniste Y błotá wysycháły/ y ziemiá w swym łonie Czułá ogien piastuiąc cięszkie iego skronie/ Dodawáła iego snu wdzięcznym swym szemrániem Rzeka sama/ y z boku chłodnym powiewániem Lágodnych Fawoniow/ poruszáiąc drobne Ptaszętá do spiewánia/ y inne osobne Lało niebo przysmáki/ czym więcey zmárzone Dziecko się rozerwało/ iákoby zárżnione. Nadobney Pasqualiny,
Kiedy też Pasqualina po ták niezbádaney Drodze swoiey/ y błądach idąc od Dyány/ Gorę tę przebywała skálistą/ y trudną/ A nad tę to przyszedszy niewymownie cudną Ląkę złotą. Y rzekę środkiem iey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 94
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
poprawie wrodzonych przywarów życia i samej natury przełamaniu, y illa sufficiente, to się Człowiek odradza, deficjente zaś albo ad hibita mala, w wszystkich Rodzicielskich obumiera cnotach. Mamy tego oczywiste dowody, w codziennej ejperiencyj. Niech kto młodego niedzwiadka, wilczka, zajączka, jelonka, sarniątko zdzikich lasów, albo tez z gniazda ptaszęta wybierze jednym wychowaniem, przeciwne natury w miłe przeformuje przymioty, z drapieżnego i dzikiego zwierza powolnym, i przychylnym, z pierzchliwego wdzęcznym i karęssującym uczyni ptakiem, oczym i Z. Ambroży Libro IV. Heksameron pisze Tym zaś w bestiach przełamaniem natur, dał nam Pan BÓG odyntenrę, że najwięcej, wychowaniem Dzieci idzie,
poprawie wrodzonych przywarow życia y samey nátury przełámaniu, y illa sufficiente, to się Człowiek odrádza, deficiente zaś álbo ad hibita mala, w wszystkich Rodzicielskich obumiera cnotach. Mamy tego oczywiste dowody, w codzienney eyperyencyi. Niech kto młodego niedzwiadka, wilczka, zaiączka, ielonka, sarniątko zdzikich lasow, álbo tez z gniazda ptászęta wybierze iednym wychowániem, przeciwne nátury w miłe przeformuje przymioty, z drapieżnego y dzikiego zwierza powolnym, y przychylnym, z pierzchliwego wdzęcznym y káręssuiącym uczyni ptákiem, oczym y S. Ambroży Libro IV. Hexameron pisze Tym zaś w bestyach przełamaniem nátur, dał nam Pan BOG odintenrę, że náywięcey, wychowaniem Dzieci idzie,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 103
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Jakoż to być może Przystosowano tobie/ wielowładny Boże. Psal: 48. Pamiątka
Robakiem się mianujesz/ a tyś wszystkomożnym: Niebo stolica twoja/ a ziemia podnożnym Stołkiem: ty stworzonego na niej/ ręką hojną Człowieka i zwierz żywisz: ty pod niespokojną Wodą pławiące ryby/ dziwy morskie mnogie: Ty ożywiasz powietrzne ptaszęta ubogie. Dziś to tylo/ zniewoli człowieka dźwigając: Jego własne okowy na swój kark wkładając. Zostawiłeś władzą swą na Ojcowskim łonie: A stałeś się robakiem w cielesnej zasłonie. Na nas jednak/ którzy cię Zbawiciela swego/ Za Mesjasza znamy i Boga wiecznego; Obejrzy się łaskawie: oto w tropy twoje Idziemy
Iákoż to być może Przystosowano tobie/ wielowładny Boże. Psal: 48. Pámiątká
Robakiem się miánuiesz/ á tyś wszystkomożnym: Niebo stolicá twoiá/ á źiemiá podnożnym Stołkiem: ty stworzonego ná niey/ ręką hoyną Człowieká y źwierz żywisz: ty pod niespokoyną Wodą pławiące ryby/ dźiwy morskie mnogie: Ty ożywiasz powietrzne ptaszętá vbogie. Dźiś to tylo/ zniewoli człowieká dźwigáiąc: Iego własne okowy ná swoy kárk wkłádáiąc. Zostáwiłeś władzą swą ná Oycowskim łonie: A sstałeś się robakiem w ćielesney zasłonie. Ná nas iednák/ ktorzy ćię Zbáwićielá swego/ Zá Messyaszá znamy y Bogá wiecznego; Obeyrzy się łáskáwie: oto w tropy twoie Idźiemy
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 46.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Niebezpieczny to czas względem samego Państwa; bo ponieważ własnego Dziedzica nie ma/ każdy godny i niegodny/ według upodobania woli swojej pretendować go może; nieuznawając Sędziego żadnego pretensij swoich/ jeśli słuszne albo nie/ nad samę potęgę a wolą. W odbieżanym gniazdzie każdy ptak byle miał z to śmiałości i serca/ usieść/ ptaszęta swoje lągnąć i wychowywać może/ bo własnego nie masz gospodarza który je usłał abo też ulepił. Póki go inszy ptak strzeże/ w nim siedzi/ potomstwo swoje odchowywa/ nie każde się skrzydło nań/ i na gniazdo jego targnie/ ale jako gniazda odbieży/ każde ptaszysko o nie pokusić się może/ w nim
Niebeśpieczny to czas względem sámego Páństwá; bo ponieważ włásnego Dźiedźicá nie ma/ káżdy godny y niegodny/ według vpodobánia woli swoiey pretendowáć go może; nieuznawaiąc Sędźiego żadnego pretensiy swoich/ ieśli słuszne álbo nie/ nád sámę potęgę á wolą. W odbieżánym gniazdźie káżdy ptak byle miał z to śmiáłośći y sercá/ vśieść/ ptaszętá swoie lągnąć y wychowywáć może/ bo własnego nie mász gospodárzá ktory ie vsłał ábo też vlepił. Poki go inszy ptak strzeże/ w nim śiedźi/ potomstwo swoie odchowywa/ nie káżde się skrzydło nań/ y ná gniazdo iego tárgnie/ ále iáko gniazdá odbieży/ káżde ptaszysko o nie pokuśić się może/ w nim
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 5
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632