Zgłodniałej, krzeczka na się postać od niej bierze; Ani licyjscy chłopi, co Latonie słabej Broniąc wody, w chropawe zmienili się żaby; Ni się tam Mineowa córka gnieździć będzie; Ni na nim nieszczęśliwa Koronis usiądzie (Chroni się słońca, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową); Ni puchacz Askalafus, który Próżerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym
Zgłodniałej, krzeczka na się postać od niej bierze; Ani licyjscy chłopi, co Latonie słabéj Broniąc wody, w chropawe zmienili się żaby; Ni się tam Mineowa córka gnieździć będzie; Ni na nim nieszczęśliwa Koronis usiędzie (Chroni się słońca, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową); Ni puchacz Askalafus, który Prozerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 139
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
A ubodzy wróblikowie kuchcikami byli. Dropie stoły gotowali, serwety łamali, Pokrzywnicy świeżym zielem je przesypowali. Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała
A ubodzy wróblikowie kuchcikami byli. Dropie stoły gotowali, serwety łamali, Pokrzywnicy świeżym zielem je przesypowali. Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
swej ozdobie Gniazdo jego które cię wy chowało sobie. Ma Ukontentowanie i Gust stej Przyczyny Ze na tak jawne światu patrzy twoje czyny.
Cieszy się Orzeł Polski że syna takiego Ma Cnotą i postępkiem sobie podobnego Bo nie rad na nikczemne persony pogląda Równego Fantazyją syna każdy żąda.
Równy Równego Lubi w Paragon niewchodzi Z orłem Puchacz bo wcieniach pasie się i rodzi. Ten zaś swoje Orlęta aplikuje sobie Żeby w słońce wlepiły śmiele oczy obie Słońce jest dobra sława którego promienie Rozganiają w Człowieku wszelkie gnuśne Cienie kto się do sławy bierze jako w słońcu chodzi Bo go do tej Orzeł jest to król Ptaków więc mogę formować Stąd Syllogizm bezpiecznie że skrupulizować Nie
swey ozdobie Gniazdo iego ktore cię wy chowało sobie. Ma Ukontentowanie y Gust ztey Przyczyny Ze na tak iawne swiatu patrzy twoie czyny.
Cieszy się Orzeł Polski że syna takiego Ma Cnotą y postępkiem sobie podobnego Bo nie rad na nikczemne persony pogląda Rownego Fantazyią syna kozdy ząda.
Rowny Rownego Lubi w Paragon niewchodzi Z orłęm Puchacz bo wcieniach pasie się y rodzi. Ten zas swoie Orlęta applikuie sobie Zeby w słonce wlepiły smiele oczy obie Słonce iest dobra sława ktorego promienie Rozganiaią w Człowieku wszelkie gnusne Cienie kto się do sławy bierze iako w słoncu chodzi Bo go do tey Orzeł iest to krol Ptakow więc mogę formować Ztąd Syllogizm bespiecznie że skrupulizować Nie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 269v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dostaniesz, Wiedz otym, że cię upokorzy, nuża, Przemieni z Pana w usługach za struża. Będą umiały mocy swojej żażyć, Wytargowane złoto zabrać, zważyć, Coś na nie hardzie wymuszał posagi, Oddadząc próżne za pracą biesagi. Zaś za łakomstwo, oziębłości, pychy, Dadząć stoletnią Babę zamiast Psychy,
Puchacz z Feniksa, żaba z Salamandry, Głównia z pochodni Trojańskiej Kasandry. PUNKTA Dla poprawienia zepsutych obyczajów Polskich, przez pewnego Senatora Polskiego do opisania mnie podane. KOMPLEMENT POLSKI.
ADoracja BOGU tylko przynależy, w Piśmie Z. dowód. W Polsce zazwyczaj: Jestem z Adoracją, czy chcemy zostać Bałwochwalcami? Złodziejstwo bez wstydu.
dostaniesz, Wiedz otym, że cię upokorzy, nuża, Przemieni z Pána w usługach zá struża. Będą umiały mocy swoiey źażyć, Wytárgowane złoto zábrać, zważyć, Coś ná nie hardzie wymuszał posagi, Oddadząc prożne zá prácą biesagi. Zaś zá łákomstwo, oziębłości, pychy, Dádząć stoletnią Babę zámiast Psychy,
Puchacz z Fenixa, żaba z Salamandry, Głownia z pochodni Troiańskiey Kassandry. PUNKTA Dla poprawienia zepsutych obyczaiow Polskich, przez pewnego Senatora Polskiego do opisania mnie podane. KOMPLEMENT POLSKI.
ADorácya BOGU tylko przynáleży, w Piśmie S. dowod. W Polszcze zazwyczay: Jestem z Adoracyą, czy chcemy zostać Bałwochwalcami? Złodzieystwo bez wstydu.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 280
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatą.” Widzę, że też drugie mają niemieckie kołnierze,
Co ich nosić nauczyli dragańscy żołnierze. A tak kiedy święto przyjdzie, to już paniej prosi: „Puść mię, WM. Dobrodziko, do mej siostry Zosi.” A ona zaś na Kazimierz tymczasem biegała, Żeby z jakim galancikiem mikusia skakała. A
płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatą.” Widzę, że też drugie mają niemieckie kołnierze,
Co ich nosić nauczyli dragańscy żołnierze. A tak kiedy święto przyjdzie, to już paniej prosi: „Puść mię, WM. Dobrodziko, do mej siostry Zosi.” A ona zaś na Kazimierz tymczasem biegała, Żeby z jakim galancikiem mikusia skakała. A
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 642
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
stały, Kłosista Ceres nosi wieniec biały. U mnie odłogiem pusta leży rola I głód wybladły ściele trupem pola, A w głuchej oraz i okropnej dziczy Okrutna jędza-Parka kości liczy. W rozległych włościach teraz wilcy wyją, Gdzie dwór, w szlacheckiej krwi się krucy myją, Gdzie kościół abo pałac marmurowy, Miasto muzyki puchacz gra i sowy. Niechże żal we dwie oczy źrzódła dzieli, W tej, matko, ciebie obmyję kąpieli. Niech mię, jak siostry Faetonta, bole Serdeczne w krwawe odmienią topole! Z tych niech ma trunę martwe matki ciało, Gdy się tak srogim fatom podobało. Albo, jak Niobe, wiecznie zaniemieję,
stały, Kłosista Ceres nosi wieniec biały. U mnie odłogiem pusta leży rola I głód wybladły ściele trupem pola, A w głuchej oraz i okropnej dziczy Okrutna jędza-Parka kości liczy. W rozległych włościach teraz wilcy wyją, Gdzie dwór, w szlacheckiej krwi się krucy myją, Gdzie kościół abo pałac marmurowy, Miasto muzyki puchacz gra i sowy. Niechże żal we dwie oczy źrzódła dzieli, W tej, matko, ciebie obmyję kąpieli. Niech mię, jak siostry Faetonta, bole Serdeczne w krwawe odmienią topole! Z tych niech ma trunę martwe matki ciało, Gdy się tak srogim fatom podobało. Albo, jak Niobe, wiecznie zaniemieję,
Skrót tekstu: RudnPieśńBar_II
Strona: 472
Tytuł:
Pieśń postna nabożna o Koronie Polskiej
Autor:
Dominik Rudnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatę. Widzę, ze też drugie mają niemieckie kołnierze, Co ich nosić nauczyli dragańscy żołnierze. A tak kiedy święto przyjdzie, to już paniej prosi, Puść mię, wm. dobrodziko, do mej siostry Zosi. A ona (zaś) na Kazimierz tymczasem biegała, Żeby z jakim galancikiem mikusia skakała. A potem
płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatę. Widzę, ze też drugie mają niemieckie kołnierze, Co ich nosić nauczyli dragańscy żołnierze. A tak kiedy święto przyjdzie, to już paniej prosi, Puść mię, wm. dobrodziko, do mej siostry Zosi. A ona (zaś) na Kazimierz tymczasem biegała, Żeby z jakim galancikiem mikusia skakała. A potem
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 106
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
bywaj zawsze! Cztery wyżniki w ręku to pieniążki nasze”. „Nużeż!” — „Ba, witaj mi to, znowu maść jednaka, Pódźcie do nas, pieniążki, wszak wygraje taka”. Ten mknie talary, a ten już się z jadu kąsa, Coraz zawiesistego pociągając wąsa, Który mu się jak puchacz na plutę odyma, A kartę jako jastrząb kuropatwę zżyma. „Panowie, kto przegraje, niechaj się niegniewa, A kto wygrał, z drugiego niechaj nie przedrwiewa”. „A cóż — by cię zabito! — spodkiem do podołka, Wziąłeś wnet tuza jako złodziej czapkę z kołka?” „To łżesz
bywaj zawsze! Cztery wyżniki w ręku to pieniążki nasze”. „Nużeż!” — „Ba, witaj mi to, znowu maść jednaka, Pódźcie do nas, pieniążki, wszak wygraje taka”. Ten mknie talary, a ten już się z jadu kąsa, Coraz zawiesistego pociągając wąsa, Który mu się jak puchacz na plutę odyma, A kartę jako jastrząb kuropatwę zżyma. „Panowie, kto przegraje, niechaj się niegniewa, A kto wygrał, z drugiego niechaj nie przedrwiewa”. „A cóż — by cię zabito! — spodkiem do podołka, Wziąłeś wnet tuza jako złodziej czapkę z kołka?” „To łżesz
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 23
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975