prośbą. Ale cóż potym, gdy niemal twardego Żelaza albo krzemienia durnego Człowiek poruszał! Takiej był twardości, Że skry nie puścił z siebie do litości! Owszem jak niedźwiedź, gdy się wysforuje Z swemi paznokty, a drzeć się gotuje Kogo w swej kniei, tak on z bestwej chuci Na mnie się z ostrym wnet pujnałem rzuci I krzyknie: ,,Nie chcesz? nie chcesz zaczętego Kochania zażyć i pragnienia mego? Musisz, Praksedo! Aczci w takiej sprawie Nie szukam chwały ni myślę o sławie, Bo wiem, że to źle, cóż, kiedy krewkości Nie chcą mię więcej trzymać w cierpliwości! Czyń, co chcę, zaraz
prośbą. Ale cóż potym, gdy niemal twardego Żelaza albo krzemienia durnego Człowiek poruszał! Takiej był twardości, Że skry nie puścił z siebie do litości! Owszem jak niedźwiedź, gdy się wysforuje Z swemi paznokty, a drzeć się gotuje Kogo w swej kniei, tak on z bestwej chuci Na mnie się z ostrym wnet pujnałem rzuci I krzyknie: ,,Nie chcesz? nie chcesz zaczętego Kochania zażyć i pragnienia mego? Musisz, Praksedo! Aczci w takiej sprawie Nie szukam chwały ni myślę o sławie, Bo wiem, że to źle, cóż, kiedy krewkości Nie chcą mię więcej trzymać w cierpliwości! Czyń, co chcę, zaraz
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 185
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
był raz wyzwany, będąc w Paryżu Mieście nazwanym, dla ludności i wielkości Kairom Francuskim, o barzo rzecz małą. Tam gdy mię wyzwał Francuz, z wielką ochotą obiecowałem się stawić, wyszliśmy obaj za Bramę miejską, na plac umówiony pojedynku, Francus waleczny szarpie kabat, zostając w koszuli, ze szpadą a pujnałem tylko na dowód serca nieustraszonego. Ja to obaczywszy najmiej nie ustępując z trybu i drogi należącej męstwu Sauromackiemu, zaraz z rzuciłem kaftan, z rzuciłem koszulę, a obiema rękoma nie dobywając pałasza, rozdarszy swe piersi, ukazałem serce moje, na którym był wyryty łeb Meduzy, skoro on chudzineczka nieszczęśliwy, obaczy
był raz wyzwány, będąc w Páryżu Mieśćie názwánym, dla ludnośći y wielkośći Kairom Fráncuskim, o bárzo rzecz máłą. Tám gdy mię wyzwał Fráncuz, z wielką ochotą obiecowałem się stáwić, wyszliśmy obáy zá Bramę mieyską, ná plác vmowiony poiedynku, Fráncus waleczny szarpie kábat, zostáiąc w koszuli, ze szpadą á puynałem tylko ná dowod sercá nieustrászonego. Ia to obaczywszy naymiey nie ustępuiąc z trybu y drogi należącey męstwu Sauromáckiemu, záraz z rzućiłem kaftán, z rzućiłem koszulę, á obiemá rękomá nie dobywáiąc páłászá, rozdárszy swe pierśi, vkazałem serce moie, ná ktorym był wyryty łeb Meduzy, skoro on chudźineczká nieszczęśliwy, obaczy
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 32
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, jako, czy mazać , czy smarować będę Wmści. B. Wszystkie te wodki, oleje, i liqvory, mocy niewypowiedzianej wten kocieł który ja tobie pokażę wlawszy, Cypryssami z puszczy Dodońskiej nawiezionemi zagrzewać i podpalać będziesz. Otoż gdy po śmnasut ktoe wezmepigułkach, twardo usnę, uderz mnie pod lewy cycek tym pujnałem, a skoro cztery dwadzieściagarcy zgrzybiałej krwie z serca mego wypłynie, wrzućmię w ten smazący się olej. A tam obaczysz gdy już wpułon liqvor niewypowiedzianej mocy wysmażać się pocznie, jako oparzony wyskoczę z kotła, i uczynię pietnaści chyżodrobnych Kaprioll. T. Orsu Signiore allegramente jako włoch dowciny mówi? lecz ja Wmści przebijać,
, iáko, czy mázáć , czy smárowáć będę Wmśći. B. Wszystkie te wodki, oleie, y liqvory, mocy niewypowiedźiáney wten koćieł ktory ia tobie pokażę wlawszy, Cypryssámi z pusczy Dodońskiey náwiezionemi zagrzewáć y podpáláć będźiesz. Otoż gdy po śmnasut ktoe wezmepigułkách, twárdo vsnę, vderz mnie pod lewy cycek tym puynałem, a skoro cztery dwádźieśćiágárcy zgrzybiáłey krwie z sercá mego wypłynie, wrzućmię w ten smázący się oley. A tám obaczysz gdy iuż wpułon liqvor niewypowiedźiáney mocy wysmażáć się pocznie, iáko opárzony wyskoczę z kotłá, y vczynię pietnaśći chyżodrobnych Káprioll. T. Orsu Signiore allegramente iáko włoch dowćiny mowi? lecz ia Wmśći przebiiáć,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 150
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695