sobie Pana: a przynosili za wymówkę/ trudności/ które PP. Litewscy czynili/ jakoby oni niechcieli przez Unią utracić godności i miejsc swych: coby przyść musiało/ dla więtszej zacności i przodkowania Polaków. Jednak gdy się Litwa obawiała/ Moskwy/ musieli przystąpić do Uniej za czasów naszych. Ta Prowincja pełna jest puszcz/ i błot/ i jezior: dla których/ jako też i dla wód/ które tam lecie wszędzie zastępują/ wojny tam bywały pospolicie zimie po ledzie; który się tam tak barzo ścina i marznie/ iż wojska/ ze wszytkiemi swemi obronami/ bezpiecznie przechodzą po jeziorach i po rzekach. Główne i stołeczne miasto jest
sobie Páná: á przynośili zá wymowkę/ trudnośći/ ktore PP. Litewscy czynili/ iákoby oni niechćieli przez Vnią vtráćić godnośći y mieysc swych: coby przyść muśiáło/ dla więtszey zacnośći y przodkowánia Polakow. Iednák gdy się Litwá obawiáłá/ Moskwy/ muśieli przystąpić do Vniey zá czásow nászych. Tá Prouincia pełná iest puscz/ y błot/ y ieźior: dla ktorych/ iáko też y dla wod/ ktore tám lećie wszędźie zástępuią/ woyny tám bywáły pospolićie źimie po ledźie; ktory się tám ták bárzo śćina y márznie/ iż woyská/ ze wszytkiemi swemi obronámi/ bespiecznie przechodzą po ieźiorách y po rzekách. Głowne y stołeczne miásto iest
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 151
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
kżtałt Wenecji: jest też fundowane na palach: morze tam się wylewa w to miasto dwiema promieniami/ tak szerokiemi/ iż okręty nimi wchodzą z żaglami rozpuszczonemi. Leży to miasto pod 59. gradusem. Nadłuższa tam noc bywa na 18. godzin. W stronie dalej ku pułnocy odległej/ leży Angermania Księstwo/ wszystka pełna puszcz: tam imają żubry/ i Bisonti abo łosie/ podobne osłom dzikim/ tak wysokie jako człowiek. Wszystka ta Prowincja pełna jest jezior wielkich/ i barzo dogadzających/ i rybnych: miedzy któremi jest Meler/ ozdobione wielą dobrych miast i osad/ a niemniej też Lagen. W tych krainach niektórzy ubodzy ludzie czasu drogości
kżtáłt Weneciey: iest też fundowáne ná palách: morze tám się wylewa w to miásto dwiemá promieniámi/ ták szerokiemi/ iż okręty nimi wchodzą z żaglámi rospusczonemi. Leży to miásto pod 59. gradusem. Nadłuższa tám noc bywa ná 18. godźin. W stronie dáley ku pułnocy odległey/ leży Angermánia Xięstwo/ wszystká pełna puscz: tám imáią zubry/ y Bisonti ábo łośie/ podobne osłom dźikim/ ták wysokie iáko człowiek. Wszystká tá Prouincia pełná iest ieźior wielkich/ y bárzo dogadzáiących/ y rybnych: miedzy ktoremi iest Meler/ ozdobione wielą dobrych miast y osad/ á niemniey też Lágen. W tych kráinách niektorzy vbodzy ludźie czásu drogośći
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 155
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
z swoim zastępem. Po Nilu też jadąc/ nie długo może być na puszczach Aran/ Saran i Scyty/ o których częsta jest zmianka w żywotach Ojców śś. stoją tam i dotąd/ acz popsowane klasztory śś. onych Bożych mężów/ Antoniego/ Makarego/ Pawła pierwszego pustelnika/ i stu inszych Abowiem z tych puszcz Ojcowie śś. do Kairu przychodzili/ i plecione swoje roboty przedawali/ a stąd żywność sobie opatrowali. Siła tu przed laty Mnichów Greckich mieszkało/ których pospolicie Kalojerami zową. Widzieliśmy nie daleko tej góry miejsce/ kędy się Mojżesz za Faraona króla do Pana Boga modlił/ teraz w nim Saracenowie Moszkę swą mają. A
z swoim zastępem. Po Nylu też iádąc/ nie dłu^o^ może być ná pusczách Aran/ Sárán y Scyty/ o ktorych częsta iest zmianká w żywotách Oycow śś. stoią tám y dotąd/ ácz popsowáne klasztory śś. onych Bożych mężow/ Antoniego/ Mákárego/ Pawłá pierwszego pustelniká/ y stu inszych Abowiem z tych puscz Oycowie śś. do Káiru przychodźili/ y plećione swoie roboty przedawáli/ á stąd żywność sobie opátrowáli. Siłá tu przed láty Mnichow Greckich mieszkało/ ktorych pospolićie Káloierámi zową. Widźielismy nie dáleko tey gory mieysce/ kędy sie Moyżesz zá Fáráoná krolá do Páná Bogá modlił/ teraz w nim Sárácenowie Moszkę swą máią. A
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 64
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
od wielu miast poselstwa pokoju i przyjaźni żądając/ do niego się ściągały/ którym odprawę uprzejmości i chęci pełną dawał/ zastawy pokojowe aby odesłali kazał. Sygambrowie/ od Tenchterów i Usypetów/ których między sobą mieli/ namowieni/ zaraz jako jedno budowanie mostu zaczęte baczyli/ uciekli/ i ze wszytkim obejściem swoim do lasów i puszcz z domu się wynieśli. Cezar nieco w majętności ich zmieszkał/ a wszytkie wsi i miasta zapaliwszy/ żyta posiekszy do Ubiów ciągnął/ i ratunek im przeciwko Szwabom/ jeśliby ukazała potrzeba/ obiecał. Dowiedział się od nich tego/ że Szwabowie/ skoro od szpiegów swoich o stawianiu mostu wiadomość wzięli/ wedle zwyczaju swego
od wielu miast poselstwá pokoiu y przyiáźni żądáiąc/ do niego sie śćiągáły/ ktorym odpráwę vprzeymośći y chęći pełną dawał/ zastáwy pokoiowe áby odesłáli kazał. Sygambrowie/ od Tenchterow y Vsypetow/ ktorych między sobą mieli/ námowieni/ záraz iáko iedno budowánie mostu záczęte baczyli/ vćiekli/ y ze wszytkim obeyśćiem swoim do lásow y puscz z domu sie wynieśli. Cezár nieco w máiętnośći ich zmieszkał/ á wszytkie wśi y miástá zápaliwszy/ żytá pośiekszy do Vbiow ćiągnął/ y rátunek im przećiwko Szwabom/ ieśliby vkazáłá potrzebá/ obiecał. Dowiedźiał sie od nich tego/ że Szwabowie/ skoro od szpiegow swoich o stáwiániu mostu wiádomość wźięli/ wedle zwyczáiu swego
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 82.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
świętne Bazyliki Wesołe hymny; zbawienne mutety Śpiewajcie; depcąc swe bałwochwalniki Do pierworódnej już przyszedszy mety W Rzymskich fontanach zmyicie swe fabryki, Sprofanowane od Pagan Ołtarze Zakurzcie wonne dziś turybularze. 84. Na Sieczyn jeszcze Orle Polski okiem I skrzydłem uderz; gdyć fortuna służy Żyje Bóg; żeć da to gniazdo obrokiem I ten puszcz co w nim siedzi; oczy zmruży, Wiecznym od ciebie uderzony mrokiem; Lecz darmo cię już animuję dłuży Lecisz, dobywasz; i w trzeciej godzinie Hymn Bogu piejesz; w dostanym Sieczynie. 85. Oczyść już teraz przedtym oszpecone Świątnice; gusły Mahometańskiemi Brzydką swą juchą; a coć wysilone Przyniosło szczęście; przyjm z
świętne Bázyliki Wesołe hymny; zbáwienne mutety Spiewayćie; depcąc swe báłwochwalniki Do pierworodney iuż przyszedszy mety W Rzymskich fontánách zmyićie swe fábryki, Zprofánowáne od Pagan Ołtarze Zákurzćie wonne dźiś thuribularze. 84. Ná Sieczyn ieszcze Orle Polski okiem Y skrzydłem vderz; gdyć fortuná służy Zyie Bog; żeć da to gniazdo obrokiem Y ten puszcz co w nim śiedźi; oczy zmruży, Wiecznym od ćiebie vderzony mrokiem; Lecz dármo ćię iuż ánimuię dłuży Lećisz, dobywasz; y w trzećiey godźinie Hymn Bogu pieiesz; w dostánym Sieczynie. 85. Oczyść iuż teraz przedtym oszpecone Swiątnice; gusły Máchometáńskiemi Brzytką swą iuchą; á coć wyśilone Przyniosło szczęśćie; przyim z
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Dv
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
ma w sobie.
LXXI.
Inszą wodę, jeziora, rzeki, źrzódła, morze Ma sfera, gdzie miesięczne zawsze świecą zorze; Insze pola, równiny, góry z pagórkami, Otoczone pięknemi nad podziw miastami. Ma luna swe fortece, domy, budowania Więtsze nad pomyślenie ludzkie i mniemania, Gajów, lasów wesołych, puszcz dostatek wielki, Gdzie Nimfy tańce wiodą i zwierz biją wszelki.
LXXII.
Nie mógł się Astolf dobrze napatrzyć możnego Państwa dla biegu koni płomiennych żartkiego, Który święty apostoł w dół miedzy dwie góry Kierował, pojazd prędki, pojazd czyniąc spory. Tam wprzód ujźrzał, gdy w dziwach utkwił bystre oczy, Jako prędkie płanety przedwieczna
ma w sobie.
LXXI.
Inszą wodę, jeziora, rzeki, źrzódła, morze Ma sfera, gdzie miesięczne zawsze świecą zorze; Insze pola, równiny, góry z pagórkami, Otoczone pięknemi nad podziw miastami. Ma luna swe fortece, domy, budowania Więtsze nad pomyślenie ludzkie i mniemania, Gajów, lasów wesołych, puszcz dostatek wielki, Gdzie Nimfy tańce wiodą i źwierz biją wszelki.
LXXII.
Nie mógł się Astolf dobrze napatrzyć możnego Państwa dla biegu koni płomiennych żartkiego, Który święty apostoł w dół miedzy dwie góry Kierował, pojazd prędki, pojazd czyniąc spory. Tam wprzód ujźrzał, gdy w dziwach utkwił bystre oczy, Jako prędkie płanety przedwieczna
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 79
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Poniatowskiego uczynił generałem Feldceich-Magistrem; Tarło, Rozrażewski, Bekierski, ci byli pułkownicy pieszych regimentów. Ci ludzie nigdzie nie byli w batalii: jednych kwarciani pozabierali w przyszłym roku, drudzy zginęli pod Odolanowem, jako niżej o tem. ROK 1708. ROK 1708.
§. 4. Król szwedzki idąc w Litwę przez zieloną puszcz, miał wielkie nieszczęście około Chorzelów i Ostrołęki. Poczęli go tam nie źle witać kurpikowie, strzelcy tamteczni: pozarębowawszy drogi w lasach rzucili się na wojsko tak śmiało, że do 4000 Szwedów nastrzelali, i wozów szwedzkich kilka tysięcy wyrabowali, i do same go króla szwedzkiego strzelił chłopiec nie wielki, pastucha, a o trochę
. Poniatowskiego uczynił generałem Feldceich-Magistrem; Tarło, Rozrażewski, Bekierski, ci byli pułkownicy pieszych regimentów. Ci ludzie nigdzie nie byli w batalii: jednych kwarciani pozabierali w przyszłym roku, drudzy zginęli pod Odolanowem, jako niżéj o tém. ROK 1708. ROK 1708.
§. 4. Król szwedzki idąc w Litwę przez zieloną puszcz, miał wielkie nieszczęście około Chorzelów i Ostrołęki. Poczęli go tam nie źle witać kurpikowie, strzelcy tamteczni: pozarębowawszy drogi w lasach rzucili się na wojsko tak śmiało, że do 4000 Szwedów nastrzelali, i wozów szwedzkich kilka tysięcy wyrabowali, i do same go króla szwedzkiego strzelił chłopiec nie wielki, pastucha, a o trochę
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 131
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
kompanią braci moich, stanąłem na noc w Iwaniu. 24. Niedźwiedź żywcem 19 stycznia wzięty, złość mając przy swej wielkości nad lata, pokarmem i zdrojów krynicznych wodami gardząc, dziś swe zakończył życie. 25. Munstr nowy srodze się książętom ichmościom w infanterii mojej podobał. Tegoż piąciu niedźwiedzi starych i dużych łowczy puszcz moich tutejszych pan Focht podał mi osoczonych w raporcie. 26 Książęta ichmościowie, bracia moi stryjeczni, do Dzięcioła po obiedzie ruszyli się. 27. Przyjechał tu do mnie WM pan Gincyt, ekonom jaśnie wielmożnego jegomości pana Sołohuba, wojewody brzyskiego, z propozycjami pewnemi i prośbami, bym panu onego do funkcji deputackiej, per
kompanią braci moich, stanąłem na noc w Iwaniu. 24. Niedźwiedź żywcem 19 stycznia wzięty, złość mając przy swej wielkości nad lata, pokarmem i zdrojów krynicznych wodami gardząc, dziś swe zakończył życie. 25. Munstr nowy srodze się książętom ichmościom w infanterii mojej podobał. Tegoż piąciu niedźwiedzi starych i dużych łowczy puszcz moich tutejszych pan Focht podał mi osoczonych w raporcie. 26 Książęta ichmościowie, bracia moi stryjeczni, do Dzięcioła po obiedzie ruszyli się. 27. Przyjechał tu do mnie WM pan Gincyt, ekonom jaśnie wielmożnego jegomości pana Sołohuba, wojewody brzyskiego, z propozycjami pewnemi i prośbami, bym panu onego do funkcji deputackiej, per
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 27
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
łohwie troje niedźwiadków pobraliśmy. Dla drugiego wielkiego źjechawszy w ostęp, z okazji nocnej pory nie ubiliśmy, skąd zanocować nam w Kuligach, wsi do Hreska mego należącej, bez pościeli przyszło. 12. Stanąłem w Słucku, gdzie mi wraz o dwóch niedźwiedziach i jednym dużym, osoczonych, doniósł pan Focht łowczy puszcz moich. 13. Ruszyłem się do Urzecza na pirwszą z 2 piastunami, stanąłem o 8 wieczorem. 14. Polowałem tedy na nią, lecz sama z kilką postrzałami od nas i od różnych, srodze jegomość pana Czapskiego kasztelanica gdańskiego i majora wojsk litewskich, brata stryjecznego żony mojej, napędziwszy, przerwała przez
łohwie troje niedźwiadków pobraliśmy. Dla drugiego wielkiego źjechawszy w ostęp, z okazji nocnej pory nie ubiliśmy, skąd zanocować nam w Kuligach, wsi do Hreska mego należącej, bez pościeli przyszło. 12. Stanąłem w Słucku, gdzie mi wraz o dwóch niedźwiedziach i jednym dużym, osoczonych, doniósł pan Focht łowczy puszcz moich. 13. Ruszyłem się do Urzecza na pirwszą z 2 piastunami, stanąłem o 8 wieczorem. 14. Polowałem tedy na nią, lecz sama z kilką postrzałami od nas i od różnych, srodze jegomość pana Czapskiego kasztelanica gdańskiego i majora wojsk litewskich, brata stryjecznego żony mojej, napędziwszy, przerwała przez
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 31
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
doszła mię wiadomość de fatis człeka srodze godnego i grzecznego IWYM pana Antoniego Puzyny starosty wisztynieckiego, a mego wielkiego przyjaciela, którego list trzema dniami przed śmiercią pisany czyni mię i testamentem apropuje opiekunem żony i dzieci onego. 4. Wolnym był tego dnia z łaski Boga mego od fybry. Nad wieczór zaś przywiózł Jakubowski leśniczy puszcz moich zabużnych ubitego srogą machinę dzika, którego ważyć nie mogłem kazać z racji, że był wypatroszony i po rui strasznie chudy. Lecz to tu jednak dla ciekawości notuję, że racice onego większe od największego żubra, wzrost zaś wołu się równał, nie z mniejszych. Ma tę w sobie też ta puszcza cnotę,
doszła mię wiadomość de fatis człeka srodze godnego i grzecznego JWJM pana Antoniego Puzyny starosty wisztynieckiego, a mego wielkiego przyjaciela, którego list trzema dniami przed śmiercią pisany czyni mię i testamentem apropuje opiekunem żony i dzieci onego. 4. Wolnym był tego dnia z łaski Boga mego od fybry. Nad wieczór zaś przywiózł Jakubowski leśniczy puszcz moich zabużnych ubitego srogą machinę dzika, którego ważyć nie mogłem kazać z racji, że był wypatroszony i po rui strasznie chudy. Lecz to tu jednak dla ciekawości notuję, że racice onego większe od największego żubra, wzrost zaś wołu się równał, nie z mniejszych. Ma tę w sobie też ta puszcza cnotę,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 70
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak