swojego rodzaju, Czym byś mógł głodne garło w bliskim napaść gaju. A pamiętaj, żebyś się nie omylił w łowię, Ze wszytkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie.” Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy; Z tym on na ptaki, sowa leciała na myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siostrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija, czcze połykając z apetytu ślinki. Dopieroż kiedy widzi pstrego dudka w czubie, Pisane jemiołuchy, albo jeśli skubie
Młoda soja farbami nakrapiane
swojego rodzaju, Czym byś mógł głodne garło w bliskim napaść gaju. A pamiętaj, żebyś się nie omylił w łowię, Ze wszytkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie.” Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy; Z tym on na ptaki, sowa leciała na myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siestrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija, czcze połykając z apetytu ślinki. Dopieroż kiedy widzi pstrego dudka w czubie, Pisane jemiołuchy, albo jeśli skubie
Młoda soja farbami nakrapiane
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się
jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na inne skryte miejsca puszcze/ żeby sam mieszkał/ gdyż tak chciał: na co ś. Antoni zezwolił. I rzekł do niego: Idź Piórze i mieszkaj gdzie chcesz. Ażbyć z jakiej słusznej przyczyny objawił Pan/ tedy przyjdziesz do mnie. Gdy tedy ten Piór przyszedł na to miejsce/ które jest miedzy Nitrią i puszczą Tatarską/ wykopał studnią/ tak w sobie myśląc iż jakąkołwiek wodę najdę/ potrzeba żebym się nią kontentował. I tak się stało: iż dla pomnożenia cnot jego taka się mu podała okazja/ abowiem tylko słona i gorzka woda się pokazała/ tak iż jeśli kto/ aby go nawiedził/ do niego przyść chciał/
ná ine skryte mieyscá puscze/ żeby sam mieszkał/ gdyż ták chćiał: ná co ś. Antoni zezwolił. Y rzekł do niego: Idź Piorze y mieszkay gdźie chcesz. Ażbyć z iákiey słuszney przyczyny obiáwił Pan/ tedy przyidźiesz do mnie. Gdy tedy ten Pior przyszedł ná to mieysce/ ktore iest miedzy Nitryą y pusczą Tátarską/ wykopał studnią/ ták w sobie myśląc iż iákąkołwiek wodę naydę/ potrzebá żebym sie nią contentował. Y ták sie stáło: iż dla pomnożenia cnot iego táka sie mu podáłá okázya/ ábowiem tylko słona y gorzka wodá sie pokazáłá/ ták iż ieśli kto/ áby go náwiedźił/ do niego przyśdź chćiał/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 9
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Julie, miedzy którymi leży Gheldria. Nazywają je od dwu miast przednich. Cliuja ma na wierzchu jednej góry fortecę starym kształtem. Drugie miejsca znacniejsze są tam/ Wesalia/ miasto mocne/ pełne ludzi/ kupieckie barzo: jest też Calcaria/ i Dysburgo. Nie daleko tego ostatniego/ widzieć miedzy Renem i Rurą rzekami/ puszczą jednę/ przez którą poprzek idą góry wysokie/ a oblewają ją też strumienie wesołe/ w której tak wiele jest zwierza wszelakiego/ iż to rzecz trudna do wierzenia. Wieprzów/ które się tam pasą żołędziem/ nie tylko tamta kraina ma dostatek; ale też z niej i insze kraje bliskie. W księstwie Julie, oprócz
Iuliae, miedzy ktorymi leży Gheldria. Názywáią ie od dwu miast przednich. Cliuia ma ná wierzchu iedney gory fortecę stárym kształtem. Drugie mieyscá znácnieysze są tám/ Wesália/ miásto mocne/ pełne ludźi/ kupieckie bárzo: iest też Cálcaria/ y Disburgo. Nie dáleko tego ostátniego/ widźieć miedzy Renem y Rurą rzekámi/ pusczą iednę/ przez ktorą poprzek idą gory wysokie/ á oblewáią ią też strumienie wesołe/ w ktorey ták wiele iest zwierzá wszelákiego/ iż to rzecz trudna do wierzenia. Wieprzow/ ktore się tám pásą żołędźiem/ nie tylko támtá kráiná ma dostátek; ále też z niey y insze kráie bliskie. W kśięstwie Iuliae, oprocz
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 103
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Ludzie przecię nagradzają onę niepłodność gruntów swoją pracą i przemysłem. Chodzą i tu i owdzie/ szukając lepszego szczęścia. Główne miasto jest Lubiana/ abo też Lubacco. Nie opuszczę tu jeziora Cernicche/ które czasem bywa pełne wody/ czasem wypróżnia się przez niektóre meaty podziemne/ i tak służy za jezioro/ za pole i za puszczą: i ryby w nim łowią/ i sieją/ i ptaki sidlą. Przeszedszy Alpes/ wchodzi się do państwa Górycji/ kędy niektórzy rozumieją/ jakby było Iulium Carnicum, a drudzy iż Noreja: leży nad rzeką Vipacco/ nad którą też jest Gradysca: ku południowi rozchodzi się na pola urodzajne. Tam jest Segna/
Ludźie przećię nágradzáią onę niepłodność gruntow swoią pracą y przemysłem. Chodzą y tu y owdźie/ szukáiąc lepszego sczęścia. Głowne miásto iest Lubiáná/ ábo też Lubácco. Nie opusczę tu ieźiorá Cernicche/ ktore czásem bywa pełne wody/ czásem wyprożnia się przez niektore meaty podźiemne/ y ták służy zá ieźioro/ zá pole y zá pusczą: y ryby w nim łowią/ y śieią/ y ptaki śidlą. Przeszedszy Alpes/ wchodźi się do państwá Goritiey/ kędy niektorzy rozumieią/ iákby było Iulium Carnicum, á drudzy iż Noreiá: leży nád rzeką Vipácco/ nád ktorą też iest Grádiscá: ku południowi roschodźi sie ná polá vrodzáyne. Tám iest Segná/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 127
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
? Czy są tam Kakusowe spizarnie gdzie bliskie, Czyli w’am przynoszą chleb pola Gargaryskie? I skąd odzienie? Czy wam jedwab morwioródne Robaczki przędą, czy też rodzą drzewa ródne?
Dał tak respons Barlaam: Żadne na nas pola Nierobią, ani chleba udziela nam rola, Le[...] Lecz drzewa opatrznością Boską sporządzone Między puszczą, a z Nieba rosą odwilzone Dają nam pokarm, jak to, trżeśnie jabłka, figi, Muszkatelle, jagody winne bez fatygi; Chlebem nam są daktyle, i żołądź cierpliwy, A napojem sok leśny, i zdrój z krynic żywy, Dla których potraw swej Mars niedobywa broni Na nas, ani kto chciwy,
? Czy są tam Kakusowe spizarnie gdźie bliskie, Czyli w’am przynoszą chleb pola Gargaryskie? Y zkąd odzienie? Czy wam iedwab morwiorodne Robaczki przędą, czy też rodzą drzewa rodne?
Dał ták respons Bárláám: Żadne ná nas polá Nierobią, áni chlebá vdźiela nam rola, Le[...] Lecz drzewa opátrznośćią Boską sporządzone Między puszczą, á z Niebá rosą odwilzone Dáią nam pokarm, iák to, trżeśnie iábłká, figi, Muszkátelle, iagody winne bez fátygi; Chlebem nam są dáktyle, y żołądź ćierpliwy, A nápoiem sok leśny, y zdroy z krynic żywy, Dla ktorych potraw swey Márs niedobywa broni Ná nas, áni kto chćiwy,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 129
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
nader foremną. Wziąwszy tedy wiadomość o Barlaamowem Odeściu precz niedawnem, a chcąc na surowem Mieć go prawie do ręku, wydał bez odwłoki Rotmistrzom, i żołnierzom mandat, aby w kroki Za nim biegąc, mogli mu zabiec drogę wszędy, I pojmać go. Sam zaś biegł spieszno tam, którędy Rozumiał, ze powoli szedł puszczą bezpiecznie, I wszelkiem go sposobem chciał zimać koniecznie. A gdy przez sześć dni darmo biegał, spracowany Został w jednem pałacu, który zbudowany, Był na wsi. Arachesa zaś posłał przy tłuszczy Żołnierzów na to zgodnych do Sannaar puszczy Za Barlaamem; który gdy tam przykłusował Pod Sannaar, mieszkańców wszytkich poturbował, A niedopytawszy
náder foremną. Wźiąwszy tedy wiádomość o Bárláámowem Odeśćiu precz niedawnem, á chcąc ná surowem Mieć go práwie do ręku, wydał bez odwłoki Rotmistrzom, y zołnierzom mándat, áby w kroki Zá nim biegąc, mogli mu zábiedz drogę wszędy, Y poymáć go. Sam záś biegł spieszno tám, ktorędy Rozumiał, ze powoli szedł puszczą bespiecznie, Y wszelkiem go sposobem chćiał zimáć koniecznie. A gdy przez sześć dni dármo biegał, sprácowany Został w iednem páłácu, ktory zbudowány, Był ná wśi. Aráchesá záś posłał przy tłuszczy Zołnierzow ná to zgodnych do Sánnáár puszczy Zá Bárláámem; ktory gdy tám przykłusował Pod Sánnáár, mieszkáńcow wszytkich poturbował, A niedopytawszy
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 161
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
abowiem car turecki onę oswobodził z rąk chrześcijańskich, czerńce na galery wysądził, a Palestyny nie mając czym osądzić, czeka na Abrahamowe syny”. A co tam potem więcej wołał i prorokował, zagrzebli Żydzi i z tym zaraz Tatarzyna z Waki do Litewskiego Brześcia posłali. Ja nocowałem z nim w świdrze, za grodzieńską puszczą, gdzie gospodarz Żyd, przejąwszy sakwy a Tatarzyna upoiwszy, sam do starszych poskoczył, na którego powrót on Tatarzyn dotychczas czeka. To za pewne nowiny słyszałem w Knyszynie od Spirydiona Kurpajła obozowego.
(4) Jest, ze Żmudzi wyjechawszy, miasto, nie żeby wielkie, ale tak jakoby licha wioska, nazwane Wędzigoła
abowiem car turecki onę oswobodził z rąk chrześciańskich, czerńce na galery wysądził, a Palestyny nie mając czym osądzić, czeka na Abrahamowe syny”. A co tam potem więcej wołał i prorokował, zagrzebli Żydzi i z tym zaraz Tatarzyna z Waki do Litewskiego Brześcia posłali. Ja nocowałem z nim w świdrze, za grodzieńską puszczą, gdzie gospodarz Żyd, przejąwszy sakwy a Tatarzyna upoiwszy, sam do starszych poskoczył, na którego powrót on Tatarzyn dotychczas czeka. To za pewne nowiny słyszałem w Knyszynie od Spirydiona Kurpajła obozowego.
(4) Jest, ze Żmudzi wyjechawszy, miasto, nie żeby wielkie, ale tak jakoby licha wioska, nazwane Wędzigoła
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 182
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
szydzą, będąc podobnemi wodzie, i żywemu srebru, na których żadne konterfekt wyrysować się ani paść abrys nie może. B. Powiedziawszy tedy o zakochaniu, przydasz, iż ją na moim Galionie mam wolą zawieść do Neapolim. T. Dwakroć sto tysięcy barełpełnych honoru, budował go swym toporem Argos, wyrąbawszy nań wszystkę puszczą Dokońską, miasto masztów dałwszystkie Piramidy Egipskie. Siedm niebios, mio zaglów rozpostrartych obaczysz, staba z Arabiej szczęśliwej, a tył z Afabiej zrobiony pustej, Armata z Stratagematów Rycerskich, bystro zobustron wykształtowanych na zgubę Nieprzyjacielskąm kotwy z straconych Insuł. T. Wczesna zegluga, wczesna navigacja za którą się Wmść nie powstydzisz pewnie przed tą
szydzą, będąc podobnemi wodźie, y żywemu srebru, ná ktorych żadne konterfekt wyrysowáć się áni páść abrys nie może. B. Powiedźiawszy tedy o zákochániu, przydasz, iż ią ná moim Gálionie mam wolą záwieść do Neápolim. T. Dwákroć sto tyśięcy bárełpełnych honoru, budował go swym toporem Argos, wyrąbawszy nań wszystkę puszczą Dokońską, miásto másztow dałwszystkie Pyrámidy AEgyptskie. Siedm niebios, mio zaglow rospostrártych obaczysz, stabá z Arábiey szczęśliwey, á tył z Afábiey zrobiony pustey, Armata z Strátágematow Rycerskich, bystro zobustron wykształtowanych ná zgubę Nieprzyiaćielskąm kotwy z stráconych Insuł. T. Wczesna zegluga, wczesna návigácya zá ktorą się Wmść nie powstydźisz pewnie przed tą
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 112
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, co wymacał, Gdzie się Dawid znajdował, gdzie bieg swój obracał. Co prędzej znowu wojska trzy tysiące zbierze, Już też teraz mojego zdrajcę wezmę szczerze. Com do tych czas przez szpary patrzał, znosząc chłystka, Wywrze się nad nim moja kara, żemsta wszystka. Spieszy Król wybranego wojska wziąwszy czoło, Obtoczył Puszczą Karmel, jak parkanem w koło. Garść ludzi Dawidowych, jedną sztuką siatki Okrytych, braćby można i osadzać w klatki. Ustanowił swój Obóz, rozpostarł namioty, Wytrzymać Saul obiecał wichry, burze, grzmoty, Prędzej się twoja suknia Królu na dżdżu stąpi, Niżeli BÓG DAWIDA opuści, odstąpi. Nagłym ciągnieniem żołnierz,
, co wymacał, Gdzie się Dawid znáydował, gdzie bieg swoy obracał. Co prędzey znowu woyska trzy tysiące zbierze, Już też teraz moiego zdráycę wezmę szczerze. Com do tych czas przez szpáry pátrzał, znosząc chłystka, Wywrze się nád nim moia kára, żemsta wszystka. Spieszy Krol wybránego woyska wziąwszy czoło, Obtoczył Puszczą Kármel, iák párkanem w koło. Gárść ludzi Dawidowych, iedną sztuką siatki Okrytych, braćby można y osadzać w klátki. Ustánowił swoy Oboz, rozpostarł námioty, Wytrzymać Saul obiecał wichry, burze, grzmoty, Prędzey się twoia suknia Krolu ná dżdżu stąpi, Niżeli BOG DAWIDA opuści, odstąpi. Nágłym ciągnieniem żołnierz,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 55
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752