oną tak wielką ukrył niepogodą.
LXXXII.
W tem gubi, nie wie, jako, za niespodziewaną Chmurą, co świat okryła, swą dziewkę kochaną I głosem, co go zstaje, za onem zgubieniem Napełnia pola, lasy jej lubem imieniem; A wtem, kiedy tam i sam po lesie biegając, Wołał po onej puszczej, ucha nadstawiając, Zdało mu się, że słyszał, że mu się ozwała I „Ratuj mię, dla Boga, Orlandzie!” wołała.
LXXXIII.
Obraca się na on głos i wzdłuż po głębokiem Lesie i wszerz bez skutku biega wielkiem krokiem. O, jaki żal nieznośny, jaką mękę czuje, Że swojego
oną tak wielką ukrył niepogodą.
LXXXII.
W tem gubi, nie wie, jako, za niespodziewaną Chmurą, co świat okryła, swą dziewkę kochaną I głosem, co go zstaje, za onem zgubieniem Napełnia pola, lasy jej lubem imieniem; A wtem, kiedy tam i sam po lesie biegając, Wołał po onej puszczej, ucha nadstawiając, Zdało mu się, że słyszał, że mu się ozwała I „Ratuj mię, dla Boga, Orlandzie!” wołała.
LXXXIII.
Obraca się na on głos i wzdłuż po głębokiem Lesie i wszerz bez skutku biega wielkiem krokiem. O, jaki żal nieznośny, jaką mękę czuje, Że swojego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 168
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zaraz do Snu spokojnego dworu. Nie kwapi się umyślnie i owszem się waży Na skrzydłach na powietrzu, aby uszedł straży; I na czas właśnie przyszedł, gdzie Sen miał złożenie, Które wiedział, gdzie było, i nalazł Milczenie.
XCII.
Jest dolina wesoła w Arabiej suchej, Daleko od miast i wsi w pewnej puszczej głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno tam słońce jasny dzień wiedzie, bo cienie Gwałtem wielkiem hamują tam jego promienie, Że wniść przed gałęziami nie mogą gęstemi, Gdzie jest wielka jaskinia i głęboka w ziemi.
XCIII.
Wielka jaskinia w ziemi pod lasem wysokiem, Lasem gęstem i
zaraz do Snu spokojnego dworu. Nie kwapi się umyślnie i owszem się waży Na skrzydłach na powietrzu, aby uszedł straży; I na czas właśnie przyszedł, gdzie Sen miał złożenie, Które wiedział, gdzie było, i nalazł Milczenie.
XCII.
Jest dolina wesoła w Arabiej suchej, Daleko od miast i wsi w pewnej puszczej głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno tam słońce jasny dzień wiedzie, bo cienie Gwałtem wielkiem hamują tam jego promienie, Że wniść przed gałęziami nie mogą gęstemi, Gdzie jest wielka jaskinia i głęboka w ziemi.
XCIII.
Wielka jaskinia w ziemi pod lasem wysokiem, Lasem gęstem i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 318
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
udali, Gdzie Maganzowie w kupie z swoją rotą stali. A iż beł, jako Rynald, serca wspaniałego I obozy z młodych lat szczera rozkosz jego, We dwójnasób przyczynia sił, męstwa, ochoty, Płaci Magazeńczykom zdradę, złość, niecnoty.
XIX.
Aldygier, sprawiedliwem gniewem poruszony, Zdał się, jak w gęstej puszczej lew głodem zmorzony: Przecina namocniejsze blachy bez trudności, Spycha z koni rycerzów nawiętszej dużości. Ale któżby ochotny, ktoby nie był śmiały, Ktoby nie był on Hektor i Ajaks zuchwały, Mając w swej kompanijej Rugiera zacnego Z Marfizą, męstwa wzorem jedynem dziwnego?
XX.
Serdeczna bohatyrka po stronach patrzała,
udali, Gdzie Maganzowie w kupie z swoją rotą stali. A iż beł, jako Rynald, serca wspaniałego I obozy z młodych lat szczera rozkosz jego, We dwójnasób przyczynia sił, męstwa, ochoty, Płaci Magazeńczykom zdradę, złość, niecnoty.
XIX.
Aldygier, sprawiedliwem gniewem poruszony, Zdał się, jak w gęstej puszczej lew głodem zmorzony: Przecina namocniejsze blachy bez trudności, Spycha z koni rycerzów nawiętszej dużości. Ale któżby ochotny, ktoby nie był śmiały, Ktoby nie był on Hektor i Ajaks zuchwały, Mając w swej kompaniej Rugiera zacnego Z Marfizą, męstwa wzorem jedynem dziwnego?
XX.
Serdeczna bohatyrka po stronach patrzała,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 290
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
po Inquizycyją niepojadę od okazji ale tak jaką kolwiek on przywiezie dam się z jego Inquizycyjej sądzić. Wodzowi to rzecz była bardzo wdzięczna i rzekł to przy kilku kompanijej miej że w Bogu Nadzieję że cię wydzwignie z tej Turbacyjej za tę cnotę że znami wolisz iść na Wojnę a twego adwersarza mogą tam gdzie oszacnicy na puszczej zabić. Poszedłem tedy i byłem wewszystkich okazjach i tak w owym szlubie chodziłem, i biłem się, Wojewoda ile razy obaczył, to zawsze, Cóż tam Panie Poszlubiony? znać zes niewinien kiedy cię jeszcze po tak gęstych ogniach żywo widzę.
Skoro tedy we dwóch tylko milach stanął od
po Inquizycyią niepoiadę od okazyiey ale tak iaką kolwiek on przywiezie dam się z iego Inquizycyiey sądzić. Wodzowi to rzecz była bardzo wdzięczna y rzekł to przy kilku kompaniey miey że w Bogu Nadzieię że cię wydzwignie z tey Turbacyiey za tę cnotę że znami wolisz iść na Woynę a twego adwersarza mogą tam gdzie oszacnicy na puszczey zabić. Poszedłęm tedy y byłęm wewszystkich okazyiach y tak w owym szlubie chodziłęm, y biłęm się, Woiewoda ile razy obaczył, to zawsze, Coz tam Panie Poszlubiony? znac zes niewinięn kiedy cię ieszcze po tak gęstych ogniach zywo widzę.
Skoro tedy we dwoch tylko milach stanął od
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 102v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. Więc miałem ludzkość wdzięczną do wzrostu ślicznego; Odpuść, iż głupie chwalę sam siebie samego.
XIII.
Beł w mieście naszem człowiek mądry i uczony, Ciężkiemi, zgrzybiałemi laty obciążony; Bo gdy głucha śmierć oczy zamykała jego, Sta dwudziestu ośmi lat doszedł wieku swego. Odludny żył, póki żył, jak w puszczej chowany, Nie znając, co jest miłość, co są jej odmiany. Lecz ta, iż pojął żonę, mściwa przymusiła, Z której się cicho dziewka piękna urodziła. II.
XI
Ażeby płochej matce podobna nie była, Co wiary, co i wstydu mocno uroniła, Przedawszy drogą czystość, czystość ulubioną, Czystość nad
. Więc miałem ludzkość wdzięczną do wzrostu ślicznego; Odpuść, iż głupie chwalę sam siebie samego.
XIII.
Beł w mieście naszem człowiek mądry i uczony, Ciężkiemi, zgrzybiałemi laty obciążony; Bo gdy głucha śmierć oczy zamykała jego, Sta dwudziestu ośmi lat doszedł wieku swego. Odludny żył, póki żył, jak w puszczej chowany, Nie znając, co jest miłość, co są jej odmiany. Lecz ta, iż pojął żonę, mściwa przymusiła, Z której się cicho dziewka piękna urodziła. II.
XI
Ażeby płochej matce podobna nie była, Co wiary, co i wstydu mocno uroniła, Przedawszy drogą czystość, czystość ulubioną, Czystość nad
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 282
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905