i wdzięcznych/ jako gdy się kto pieści. Z osobna zaś pozytyw na Kościół wydany/ Który liczę za czwarte/ i dobre Organy. W którym nad pomysł ludzkie głosy ucieszone/ Jak przy namilszej matce/ dzieciątko pieszczone. Wszytka ręczna Muzyka której używają. Muzykowie/ tę wszytkę te Organy mają: Nie mianuję Kornetów/ Puzanów/ i Sztortów/ Szałamajów/ Surmeczek/ ogromnych Pomortów: Są takie głosy kryte: że kto niebywały/ Będzie mnie miał by drugie/ za Kościołem grały. Samą odmianą głosów jest dosyć uciechy/ Którym wiatrów do dają nie skórzane miechy/ Ale z drzewa samego pięknie się składają/ Które kiedy dochodzą/ wszuflady
y wdźięcznych/ iáko gdy się kto pieśći. Z osobná záś pozytyw ná Kośćioł wydány/ Ktory liczę zá czwarte/ y dobre Orgány. W ktorym nád pomysł ludzkie głosy vćieszone/ Iák przy namilszey mátce/ dźiećiątko piesczone. Wszytká ręczná Muzyká ktorey vżywáią. Muzykowie/ tę wszytkę te Orgány máią: Nie miánuię Kornetow/ Puzanow/ y Sztortow/ Száłámáiow/ Surmeczek/ ogromnych Pomortow: Są tákie głosy kryte: że kto niebywáły/ Będźie mnie miał by drugie/ zá Kośćiołem gráły. Sámą odmiáną głosow iest dosyć vćiechy/ Ktorym wiátrow do dáią nie skorzáne miechy/ Ale z drzewá sámego pięknie się skłádáią/ Ktore kiedy dochodzą/ wszuflady
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B2v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Dawni to wokalistowie. Inszych mistrzów wiele wprawnych W gorgi, w trele, w kunszt wyprawnych, Niemasz braku między nimi, Spróbuj, kto chce śpiewać z nimi. Tam i ELERT wijolista Przedni, a GALOT lutnista. Skrzypkowie są, cud powiedzieć, Trzeba to każdemu wiedzieć! SIMONIDES kornecista, Dobry GRANICZNY sztorcista. Puzanów jest kilka przednich, Kwart , co większy, z niepoślednich Instrumentów zażywają, Fletów, mutów używają; Szałamaje — te się znajdą, I pomorty się wynajdą; Tak teorby, kitarony Mają swoje wdzięczne strony. Arfy rzadko zażywają, Z lirą nieczęsto bywają. Kiedy z sobą koncertują, A na to się przygotują, Stupenda
Dawni to wokalistowie. Inszych mistrzów wiele wprawnych W gorgi, w trele, w kunszt wyprawnych, Niemasz braku między nimi, Spróbuj, kto chce śpiewać z nimi. Tam i ELERT wijolista Przedni, a GALOT lutnista. Skrzypkowie są, cud powiedzieć, Trzeba to każdemu wiedzieć! SIMONIDES kornecista, Dobry GRANICZNY sztorcista. Puzanów jest kilka przednich, Kwart , co większy, z niepoślednich Instrumentów zażywają, Fletów, mutów używają; Szałamaje — te się znajdą, I pomorty się wynajdą; Tak teorby, kitarony Mają swoje wdzięczne strony. Arfy rzadko zażywają, Z lirą nieczęsto bywają. Kiedy z sobą koncertują, A na to się przygotują, Stupenda
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 28
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
pazurami tak drapali/ że krew z ciała jego obficie płynęła. Drudzy siarkę i gorącą smołę nań lali. Potym po onej łaźni położyli go na piekielne łoże/ i napawali go napojem ognistym. Nad to poruczył Belzebub/ ponieważ za żywota rad Muzyki słuchał/ aby mu piekielni Muzykantowie zagrali/ którzy posłuszni będąc Belzebubowi z Puzanów swoich piekielnych ogień mu do uszu wpuszczali/ także usty/ oczyma/ i nosem wychdził. Za tym rzekł Belzebub: Iżeś przy onych twoich rozkoszach/ którycheś codzień zażywał/ rad śpiewał/ zaśpiewajże mi piosnkę jaką. On potępiony odpowiedział: Cóż mam więcej śpiewać/ jedno to?: Przeklęty dzień/
pázurámi ták drápáli/ że krew z ćiáłá iego obfićie płynęłá. Drudzy śiárkę y gorącą smołę nań láli. Potym po oney łáźni położyli go ná piekielne łoże/ y nápawáli go napoiem ognistym. Nád to poruczył Beelzebub/ ponieważ zá żywotá rad Muzyki słuchał/ áby mu piekielni Muzykántowie zágráli/ ktorzy posłuszni będąc Beelzebubowi z Puzanow swoich piekielnych ogień mu do uszu wpusczáli/ tákże usty/ oczymá/ y nosem wychdźił. Zá tym rzekł Beelzebub: Iżeś przy onych twoich roskoszách/ ktorycheś codźień záżywał/ rad śpiewał/ záśpiewayże mi piosnkę iáką. On potępiony odpowiedźiał: Coż mam więcey śpiewáć/ iedno to?: Przeklęty dźien/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Riiii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
i wdzięcznych/ jako gdy się kto pieści. Z osobna zaś pozytyw na kościół wydany/ Który licze za czwarte/ i dobre Organy. W którym nad pomysł ludzkie głosy ucieszone/ Jak przy namilszej matce/ dzieciątko pieszczone. Wszytka ręczna Muzyka której używają. Muzykowie/ tę wszytkę te Organy mają: Nie mianuję Kornetów/ Puzanów i Sztortów/ Szałamajów/ Surmeczek/ ogromnych Pomortów: Są takie głosy kryte: że kto niebywały/ Będzie mniemiał by drugie/ za Kościołem grały. Samą odmianą głosów jest dosyć uciechy/ Którym wiatrów dodają nie skórzane miechy/ Ale z drzewa samego pięknie się składają/ Które kiedy dochodzą/ w szuflady wpadają. A
y wdźięcznych/ iáko gdy się kto pieśći. Z osobná zas pozytyw ná kośćioł wydány/ Ktory licze zá czwarte/ y dobre Orgány. W ktorym nád pomysł ludzkie głosy vćieszone/ Iák przy namilszey mátce/ dźiećiątko piesczone. Wszytká ręczná Muzyká ktorey vżywáią. Muzykowie/ tę wszytkę te Orgány máią: Nie miánuię Kornetow/ Puzanow y Sztortow/ Száłámáiow/ Surmeczek/ ogromnych Pomortow: Są tákie głosy kryte: że kto niebywáły/ Będźie mniemiał by drugie/ zá Kośćiołem gráły. Sámą odmiáną głosow iest dosyć vćiechy/ Ktorym wiátrow dodáią nie skorzáne miechy/ Ale z drzewá sámego pięknie się skłádáią/ Ktore kiedy dochodzą/ w szuflady wpadáią. A
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: E3v
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615