obiegało.
410 3558
14. Opisuje ją A[...] stoteles w księdze 1 Meteorol: c. 6.
40 3569
15. 398 albo 397 trzęsienie w Elidzie.
396 Powietrze w Rzymie, które było okazją zabobonnej ceremonii[...] na- zwanej. Dla przebłagania albowiem Bogów wystawowano trzy łóżka, na których starzy leżąc biesiadowali, i trzy stoły pysznie zastawione potrawami dla Jowisza, Junony i Minerwy, którzy je przez swych kapłanów ziadali.
Tegoż roku jezioro Alba znagła wezbrało, lubo żadne deszcze niepoprzedziły.
382 trzęsienie ziemi na drodze z Olinty miasta Tracyj do Lacedemonu.
379 trzęsienie ziemi które odstraszyło Gallów z wodzem ich Brennusem idących do złupienia kościoła Delfickiego.
373
obiegało.
410 3558
14. Opisuie ią A[...] stoteles w księdze 1 Meteorol: c. 6.
40 3569
15. 398 albo 397 trzęsienie w Elidzie.
396 Powietrze w Rzymie, które było okazją zabobonney ceremonii[...] na- zwaney. Dla przebłagania albowiem Bogow wystawowano trzy łóżka, na których starzy leżąc biesiadowali, y trzy stoły pysznie zastawione potrawami dla Jowisza, Junony y Minerwy, którzy ie przez swych kapłanow ziadali.
Tegoż roku iezioro Alba znagła wezbrało, lubo żadne deszcze niepoprzedziły.
382 trzęsienie ziemi na drodze z Olinthy miasta Tracyi do Lacedemonu.
379 trzęsienie ziemi które odstraszyło Gallow z wodzem ich Brennusem idących do złupienia kościoła Delfickiego.
373
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 7
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Strasznie wstyd starego lisa, Że ogon poszedł do biesa. „Trzeba tu swoję rzecz zdobić — Rzekł — i mówić, że to moda, I kusych lisów narobić, Zali na to będzie zgoda.” Poszedł tedy tam, kędy lisi sejmowali, Gdzie zaraz wszyscy pytali, Co się z ogonem podziało Odpowiedział na to pysznie, Że go dał urżnąć umyślnie I choćby się to nikomu nie zdało, On tej mody nie porzuci, Bo jest piękna i wygodna, Owszem, na swoje zdanie i inszych nawróci; Że mu nie było podobna Tę miotełkę za sobą niepotrzebną włóczyć, Bez której mu lżej daleko. Na to drudzy lisi rzeką, Żeby
Strasznie wstyd starego lisa, Że ogon poszedł do biesa. „Trzeba tu swoję rzecz zdobić — Rzekł — i mówić, że to moda, I kusych lisów narobić, Zali na to będzie zgoda.” Poszedł tedy tam, kędy lisi sejmowali, Gdzie zaraz wszyscy pytali, Co się z ogonem podziało Odpowiedział na to pysznie, Że go dał urżnąć umyślnie I choćby się to nikomu nie zdało, On tej mody nie porzuci, Bo jest piękna i wygodna, Owszem, na swoje zdanie i inszych nawróci; Że mu nie było podobna Tę miotełkę za sobą niepotrzebną włóczyć, Bez której mu lżej daleko. Na to drudzy lisi rzeką, Żeby
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 352
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
że książę hetman zalęknie się tego listu i zaraz od procesu Sosnowskiego uwolni — ale się potem na tym omylili, bo książę hetman odpisał Wejmarowi pro dignitate sua także żwa-
wo — i że list jego tak niedyskretnie pisany poszle z skargami swymi do imperatorowej. Nim zaś respons księcia hetmana nadszedł, Wejmar prawie jak imieniem carowej pysznie odkazywał się. Przyjaciół książąt Czartoryskich animował i utwierdzał, a na przeciwnych im srożył się i tak swoją przytomnością dodawał serca przyjaciółom Czartoryskich.
Z tym wszystkim książę kanclerz widział, że jak jego niesprawiedliwości w trybunale Flemingowskim na publiczny widok oczy w oczy przyjdą, tedy trudno będzie ich w Warszawie przed królem i przed wszystkimi zatłumić.
że książę hetman zalęknie się tego listu i zaraz od procesu Sosnowskiego uwolni — ale się potem na tym omylili, bo książę hetman odpisał Wejmarowi pro dignitate sua także żwa-
wo — i że list jego tak niedyskretnie pisany poszle z skargami swymi do imperatorowej. Nim zaś respons księcia hetmana nadszedł, Wejmar prawie jak imieniem carowej pysznie odkazywał się. Przyjaciół książąt Czartoryskich animował i utwierdzał, a na przeciwnych im srożył się i tak swoją przytomnością dodawał serca przyjaciołom Czartoryskich.
Z tym wszystkim książę kanclerz widział, że jak jego niesprawiedliwości w trybunale Flemingowskim na publiczny widok oczy w oczy przyjdą, tedy trudno będzie ich w Warszawie przed królem i przed wszystkimi zatłumić.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 703
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wdowami, zburzywszy miasta, pustoszywszy wsie i pola, rozpędziwszy mieszkańców, okrywszy pola okiem niezmierzone trupami swoich, i nieprzyjaciela poddanych, odziany purpurą, uwięczony laurem, nadęty pochlebnym imieniem wielkiego zwycięzcy, na wspaniałym wozie wyniesiony, w pośród okrzyków ludu, w pośród dźwięku trąb i kotłów, w pośród radosnych ogniów gniów, przez pysznie ozdobione bramy ciągnąc za sobą niezliczoną liczbę niewolników szczęk kajdanów jęczenem przeplatających, wieżdza do stołecznego miasta, zawiesza po kościołach i rynkach łupy, leje z miedzi pamiątki zwycięstw, to jest zabójstwa, i morderdtwa. Słowem tym więcej pochwał i nadgrody odbiera, im więcej ukazać może dowodów nieludzkości. Hrabia de willa Mediana widząc statuę Filipa
wdowami, zburzywszy miasta, pustoszywszy wsie y pola, rozpędziwszy mieszkańcow, okrywszy pola okiem niezmierzone trupami swoich, y nieprzyiaciela poddanych, odziany purpurą, uwięczony laurem, nadęty pochlebnym imieniem wielkiego zwycięzcy, na wspaniałym wozie wyniesiony, w posrzod okrzykow ludu, w posrzod dźwięku trąb y kotłow, w posrzod radosnych ogniow gniow, przez pysznie ozdobione bramy ciągnąc za sobą niezliczoną liczbę niewolnikow szczęk kaydanow ięczenem przeplataiących, wieżdza do stołecznego miasta, zawiesza po kościołach y rynkach łupy, leie z miedzi pamiątki zwycięstw, to iest zaboystwa, y morderdtwa. Słowem tym więcey pochwał y nadgrody odbiera, im więcey ukazać może dowodow nieludzkości. Hrabia de villa Mediana widząc statuę Filippa
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 208
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
światłem swojego rozumu, zważa przyjaciela rady, i z nich pożytek wszelki odnosi.
Odwraca swe uszy od pochwał którym nie wierzy: sam na ostatek wyznaje co wart.
Jako zasłona twarzy przyrzuca zawsze coś urodzie, tak cnoty jego bardziej wydatne są przy cieniu skromności.
Przypatrz się Człowiekowi próżnemu, chełpliwemu, a ujrzysz go pysznie odzianego, oczy swe po wszystkich stronach rzucającego, chodem swym teatralne kroki wymierzającego, zgoła
szukającego bez przestanku, aby i oczy i uwagę patrzących na się obrócił.
Głowę zadartą do góry nosi, i z pogardą patrzy na ubogiego.
Hardo się stawia względem niższych siebie, gdy tym czasem od niego wyżsi, drwią z pychy
światłem swoiego rozumu, zważa przyiaciela rady, y z nich pożytek wszelki odnosi.
Odwraca swe uszy od pochwał ktorym nie wierzy: sam na ostatek wyznaie co wart.
Iako zasłona twarzy przyrzuca zawsze coś urodzie, tak cnoty iego bardziey wydatne są przy cieniu skromności.
Przypatrz się Człowiekowi prożnemu, chełpliwemu, á uyrzysz go pysznie odzianego, oczy swe po wszystkich stronach rzucaiącego, chodem swym theatrálne kroki wymierzaiącego, zgoła
szukaiącego bez przestanku, aby y oczy y uwagę patrzących na się obrocił.
Głowę zadartą do gory nosi, y z pogardą patrzy na ubogiego.
Hardo się stawia względem niższych siebie, gdy tym czasem od niego wyżsi, drwią z pychy
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 3
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
czego więcej obawiać puinału, który czyhał na nas w polu Marsa w śród miasta, w Senacie, w samych nawet domach naszych. Wyruszono Katylinę z jego szańców, gdy go z murów Rzymu wypędzono. Już z odkrytym nieprzyjacielem, krom wszelkiej zawady bój słuszny zwodzić będziemy, Na głowęśmy porazili, i stłumiliśmy go pysznie, kiedy z ukrytych usadzek wyparszy go w pole, przymusiliśmy do podniesienia jawnie chorągwi rozboju swego. Aże skrwawionego miecza, jako życzył, z sobą nie wyniósł, że żywych nas odszedł, że mu z rąk żelazośmy wydarli, że Obywatelów przy zdrowiu, że miasto w całości zostawił, co za smutek, myślicie
czego więcey obawiać puinału, który czyhał na nas w polu Marsa w środ miasta, w Senacie, w samych nawet domach naszych. Wyruszono Katylinę z iego szańcow, gdy go z murów Rzymu wypędzono. Już z odkrytym nieprzyiacielem, krom wszelkiey zawady bóy słuszny zwodzić będziemy, Na głowęśmy porazili, i stłumiliśmy go pysznie, kiedy z ukrytych usadzek wyparszy go w pole, przymusiliśmy do podniesienia iawnie chorągwi rozboiu swego. Aże skrwawionego miecza, iako życzył, z sobą nie wyniosł, że żywych nas odszedł, że mu z rąk żelazośmy wydarli, że Obywatelow przy zdrowiu, że miasto w całości zostawił, co za smutek, myślicie
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 32
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
raczej swój sposób sprawowania do ich natury niech kieruje, dobry Żołnierz niezrzuca się dzielnym Koniem, lubo wędzidła z razu nie smakuje, nie konia do wędzidła, ale wędzidło sposabiając do konia, tak go zażywając jako się da zażyć, byle tylko zażył.) Uporny Pan, nie zażyje Poddanych. Niepomiarkowane animusze, albo pysznie panują, albo sprośnie się poniżają. Jedno dla siebie, drugie czynić dla ludzi. Kto zabrania mowy, większą wieści okazją daje, (bo znać że się czuje.) Kto się nazbyt wystrzega urazić, nierad prawdę rzecze. Nie uraziwszy, nie uleczys rany. Kto siła gdy chce zmoże, lubo bywa dobrym,
ráczey swoy sposob spráwowánia do ich nátury niech kieruie, dobry Zołnierz niezrzuca się dźielnym Koniem, lubo wędźidłá z rázu nie smákuie, nie koniá do wędźidłá, ále wędźidło sposabiáiąc do koniá, ták go záżywáiąc iáko się da záżyć, byle tylko záżył.) Vporny Pan, nie záżyie Poddanych. Niepomiárkowáne ánimusze, álbo pysznie panuią, álbo sprośnie się poniżáią. Iedno dla śiebie, drugie czynić dla ludźi. Kto zábrania mowy, większą wieśći okázyią dáie, (bo znáć że się czuie.) Kto się názbyt wystrzega vráźić, nierad prawdę rzecze. Nie vráźiwszy, nie vleczys rány. Kto śiłá gdy chce zmoże, lubo bywa dobrym,
Skrót tekstu: FredPrzysł
Strona: C2
Tytuł:
Przysłowia mów potocznych
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659