tak złośliwy, Że twarz, taką gładkością od bogów uczczoną, Chciał mieć w onej jaskiniej strasznej pogrzebioną.
XCIV.
Ledwie odpowiedziała na ono pytanie Piękna panna, bo częste łkanie i wzdychanie Słowa jej wielkiem gwałtem co raz przerywały, Co z koralów i drogich pereł wychadzały, A łzy nieprzepłacone między liliami I między rumianemi siedziały różami. - Ale o tem aż w drugiej pieśni mieć będziecie, Jeśli, jakoście zwykli, na nią się znidziecie.
KONIEC PIEŚNI DwunasTEJ. PIEŚŃ TRZYNASTA. ARGUMENT. Dziewka, co królewicza szkockiego miłuje, Orlandowi się na swe nieszczęście żałuje, Który zbójcę zabija, co ją pojmali I co ją między lasy w jaskiniej
tak złośliwy, Że twarz, taką gładkością od bogów uczczoną, Chciał mieć w onej jaskiniej strasznej pogrzebioną.
XCIV.
Ledwie odpowiedziała na ono pytanie Piękna panna, bo częste łkanie i wzdychanie Słowa jej wielkiem gwałtem co raz przerywały, Co z koralów i drogich pereł wychadzały, A łzy nieprzepłacone między liliami I między rumianemi siedziały różami. - Ale o tem aż w drugiej pieśni mieć będziecie, Jeśli, jakoście zwykli, na nią się znidziecie.
KONIEC PIEŚNI DWANASTEJ. PIEŚŃ TRZYNASTA. ARGUMENT. Dziewka, co królewica szkockiego miłuje, Orlandowi się na swe nieszczęście żałuje, Który zbójcę zabija, co ją poimali I co ją między lasy w jaskiniej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 272
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trwoga. Aleć i jawne głupstwo słabym stoi krokiem, leci na łeb dotknione za Boskim wyrokiem. Budujemy ku niebu zamki i pałace, mniemając, że na wieki zażyjem swej prace, alić gdy jutro każą wyzuć się z żywota, wtenczas ujrzy, że była szalona robota. Rozsadzamy dziardyny ślicznymi drzewami, wirydarze zdobimy wonnymi różami, a co, głupcy, siejemy, ledwie dziedzic trzeci ujrzy i jabłko urwą wnuków jego dzieci. Tak mniemam, że się dla tej więc starzy przyczyny z dziatek śmieją, gdy domki sobie lepią z gliny: frasobliwie o śmiesznych swych budynkach radzą, owi snopki, ci plewki na domki gromadzą; jeden gunty na dachy
trwoga. Aleć i jawne głupstwo słabym stoi krokiem, leci na łeb dotknione za Boskim wyrokiem. Budujemy ku niebu zamki i pałace, mniemając, że na wieki zażyjem swej prace, alić gdy jutro każą wyzuć się z żywota, wtenczas ujrzy, że była szalona robota. Rozsadzamy dziardyny ślicznymi drzewami, wirydarze zdobimy wonnymi różami, a co, głupcy, siejemy, ledwie dziedzic trzeci ujrzy i jabłko urwą wnuków jego dzieci. Tak mniemam, że się dla tej więc starzy przyczyny z dziatek śmieją, gdy domki sobie lepią z gliny: frasobliwie o śmiesznych swych budynkach radzą, owi snopki, ci plewki na domki gromadzą; jeden gunty na dachy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 32
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
okazały. Jako się oczy ludzkie ucieszycie, jako się wdzięcznych rzeczy napatrzycie – wszytko jest w niebie, co wam przyjemnego i uciesznego. Dzień tam jest zawsze, a nocy nie bywa, lecz ustawicznie jasność przemieszkiwa, nie przykra, ale pełna wesołości, pociech, radości. Tam wirydarze z rajskimi ziołami, drzewa kwitnące złotymi różami, które przenigdy z nich nie opadają, lecz wiecznie trwają. Tam kwitną łąki nigdy niezwiędnione, kwieciem rozlicznym, o, jako upstrzone! Wiosna pomyślnych radości dodaje, a nie ustaje. Rozkoszna jesień oraz z wiosną chodzi, która, o, jako wdzięczne frukty rodzi, pełne zapachu, farby, powabności, rajskiej śliczności
okazały. Jako się oczy ludzkie ucieszycie, jako się wdzięcznych rzeczy napatrzycie – wszytko jest w niebie, co wam przyjemnego i uciesznego. Dzień tam jest zawsze, a nocy nie bywa, lecz ustawicznie jasność przemieszkiwa, nie przykra, ale pełna wesołości, pociech, radości. Tam wirydarze z rajskimi ziołami, drzewa kwitnące złotymi różami, które przenigdy z nich nie opadają, lecz wiecznie trwają. Tam kwitną łąki nigdy niezwiędnione, kwieciem rozlicznym, o, jako upstrzone! Wiosna pomyślnych radości dodaje, a nie ustaje. Rozkoszna jesień oraz z wiosną chodzi, która, o, jako wdzięczne frukty rodzi, pełne zapachu, farby, powabności, rajskiej śliczności
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 117
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
szczerą, sercem czystem, Zmysłem prostym i ognistym, Pracą, która nie obciąży, Owszem grzechy omyć zdąży, Za najmniejszem westchnieniem. Trzecie pozdrowienie ręku Pana Chrystusowych.
O pasterzu witaj duszny, Dla mnie na śmierć tak posłuszny, Że twe ręce rozciągnione, Ryją gwoździe zakończone, Tyraństwem niesłychanem. Święte ręce zawitajcie, I różami zakwitajcie, Które twardej do gałęzi Gwóźdź przyszczepia i gwóźdź więzi, Krużem lejąc rumianym. Krew się z ręku obu leje, Źrzódła pociech i nadzieje; Krew nadroźsza, krew sowita, Jako róża gdy zakwita, Ny Boskie ciało rumieni. Więc te ręce przebodzione, I krwią drogą zrumienione, Ściskam sercem. A ten nowy
szczerą, sercem czystem, Zmysłem prostym i ognistym, Pracą, która nie obciąży, Owszem grzechy omyć zdąży, Za najmniejszem westchnieniem. Trzecie pozdrowienie ręku Pana Chrystusowych.
O pasterzu witaj duszny, Dla mnie na śmierć tak posłuszny, Że twe ręce rozciągnione, Ryją gwoździe zakończone, Tyraństwem niesłychanem. Święte ręce zawitajcie, I różami zakwitajcie, Które twardej do gałęzi Gwóźdź przyszczepia i gwóźdź więzi, Krużem lejąc rumianym. Krew się z ręku obu leje, Źrzódła pociech i nadzieje; Krew nadroźsza, krew sowita, Jako róża gdy zakwita, Ny Boskie ciało rumieni. Więc te ręce przebodzione, I krwią drogą zrumienione, Ściskam sercem. A ten nowy
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 54
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
OGRÓD ROZKOSZNY Miłości Bożej wesołemi liliami, purpurowemi różami, nieśmiertelnemi amarantami dostatnie obfitujący, z których na znak nieśmiertelnej zgody i miłości wiecznej od Stworzyciela stworzeniumisternie uwity ofiarowała wieniec. ADRIAN z WIESZCZYC WIESZCZYCKI z niską pokorą i dzięką wystawia go i wynosi.
Surge Aquilo et veni Auster, perfla hortum meum et fluant aromata illius. Cant. 4
Tu, gdzie sarmaccy wielcy
OGRÓD ROZKOSZNY Miłości Bożej wesołemi lilijami, purpurowemi różami, nieśmiertelnemi amarantami dostatnie obfitujący, z których na znak nieśmiertelnej zgody i miłości wiecznej od Stworzyciela stworzeniumisternie uwity ofiarowała wieniec. ADRIAN z WIESZCZYC WIESZCZYCKI z niską pokorą i dzięką wystawia go i wynosi.
Surge Aquilo et veni Auster, perfla hortum meum et fluant aromata illius. Cant. 4
Tu, gdzie sarmaccy wielcy
Skrót tekstu: WieszczOgródGur
Strona: 73
Tytuł:
Ogród rozkoszy
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001