, co inszego gdzieby Nie knowała Atropo z zawisnemi nieby. Ona w cieniu zapadłszy, głową tylko chwiała, A z ofiar i obietnic tak wielkich się śmiała. Jednak on niewiadomy fortelu i zdrady Bujał sobie po wonnych różańcach Pallady. Hipokreńskie smakując żrzódła poświęcone, Mars bez których nieukiem, i męstwo szalone. I raz róże po jasnym zbierał Helikonie, Raz gonił po Olimpie, i ujeżdżał konie Raz wdzięczne historie Klio mu śpiewała, Raz w łowy Kalliope z sobą go bierała. A wielkim się rodzicom serca rozpływały, Gdy po jasnym pałacu one im igrały Pociechy przed oczyma. Jakiej był nadzieje Kochanek Askaniusz u swego Enee. Umierały Charytes patrząc na
, co inszego gdzieby Nie knowała Atropo z zawisnemi nieby. Ona w cieniu zapadłszy, głową tylko chwiała, A z ofiar i obietnic tak wielkich się śmiała. Jednak on niewiadomy fortelu i zdrady Bujał sobie po wonnych różańcach Pallady. Hipokreńskie smakując żrzódła poświęcone, Mars bez których nieukiem, i męstwo szalone. I raz róże po jasnym zbierał Helikonie, Raz gonił po Olimpie, i ujeżdżał konie Raz wdzięczne historye Klio mu śpiewała, Raz w łowy Kalliope z sobą go bierała. A wielkim się rodzicom serca rozpływały, Gdy po jasnym pałacu one im igrały Pociechy przed oczyma. Jakiej był nadzieje Kochanek Askaniusz u swego Enee. Umierały Charytes patrząc na
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 41
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
usługi, żadnych jednak nigdy Publik nie omieszkając, na ślepe Charybdy Śmierci napadł okrutnej, a (w czem gwałt człowieku) W niedojrzałym i ledwie połowicy wieku. Ale jeszcze niewcześniej i daleko raniej Trzeciego z nich Rachfała taż Awernu pani Nieużyta, tylko co zażgnąwszy zgasiła. Jemu wiosna dopiero piętnasta roniła Hiacynty na głowę, róże i fiołki, Czem między się świetnemi Febowemi pułki Udać miał Pierydomi (kto się spodzieje Kiedy zdrady!), w wysokie zatem rość nadzieje. Taki wschodzi Lucyfer, niż szumne swe konie Tytan z morza ochynie, taka twarz i skronie, Po których się gdy ze snu wdzięczne przetrze oczy, Rosa srebrna i żyzny pot
usługi, żadnych jednak nigdy Publik nie omieszkając, na ślepe Charybdy Śmierci napadł okrutnej, a (w czem gwałt człowieku) W niedojrzałym i ledwie połowicy wieku. Ale jeszcze niewcześniej i daleko raniej Trzeciego z nich Rachfała taż Awernu pani Nieużyta, tylko co zażgnąwszy zgasiła. Jemu wiosna dopiero piętnasta roniła Hyacynty na głowę, róże i fiołki, Czem między się świetnemi Febowemi pułki Udać miał Pierydomi (kto się spodzieje Kiedy zdrady!), w wysokie zatem rość nadzieje. Taki wschodzi Lucyfer, niż szumne swe konie Tytan z morza ochynie, taka twarz i skronie, Po których się gdy ze snu wdzięczne przetrze oczy, Rosa srebrna i żyzny pot
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 114
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mnicha, twardem snem zmorzoną, Na koniu, opętanem przezeń, tam wniesioną.
XCV.
Niecnotliwe, nieludzkie nad wszytko stworzenie, Niezbożne, złe okrutne, srogie pokolenie Tak ją strasznej bestii na brzeg wystawiło, Jako ją przyrodzenie z początku stworzyło: Koszule nici niema, którąby wżdy była Swoje białe lilie i róże okryła, Róże, jakich na świecie nie najdziecie wiele, Co się wszędzie rozeszły po jej gładkiem ciele.
XCVI.
Że to była figura jaka marmurowa, Przy skale postawiona, lub alabastrowa, Misterstwem uczonego zrobiona snycerza, Łatwiejby się to było wmówiło w Rugiera, Kiedyby beł nie widział łez, które spadały Po
mnicha, twardem snem zmorzoną, Na koniu, opętanem przezeń, tam wniesioną.
XCV.
Niecnotliwe, nieludzkie nad wszytko stworzenie, Niezbożne, złe okrutne, srogie pokolenie Tak ją strasznej bestyej na brzeg wystawiło, Jako ją przyrodzenie z początku stworzyło: Koszule nici niema, którąby wżdy była Swoje białe lilie i róże okryła, Róże, jakich na świecie nie najdziecie wiele, Co się wszędzie rozeszły po jej gładkiem ciele.
XCVI.
Że to była figura jaka marmurowa, Przy skale postawiona, lub alabastrowa, Misterstwem uczonego zrobiona snycerza, Łatwiejby się to było wmówiło w Rugiera, Kiedyby beł nie widział łez, które spadały Po
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 220
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
który I na barwiste łąki, i na śliczne góry Śmiele patrzyć nie mogę; bliski lub daleki Ich prospekt podnieść na się nie da mi powieki. WZROK
Łzami podeszłe oczy Wieczna mi zima mroczy.
Pełen świat zapaszystej z rozlicznych ziół woni, Kiedy lekkim wietrzykiem zaszumi Fawoni; Niechaj Arab balsamem zaprawuje suszki, Dosyć na Polskę róże, fiołki, łanuszki. Jakimkolwiek sposobem, Mnie wszytko trąci grobem.
Niech mię kto ambrą karmi, niech mi hizop ściele, Fraszka lasy indyjskie, asyryjskie ziele; Niechaj najrozkoszniejsze perfumy się zniesą, Mirra, piżmo, kadzidło — nic nie są, nic nie są. Nie masz dla mnie dziardynu Po tobie, wdzięczny
który I na barwiste łąki, i na śliczne góry Śmiele patrzyć nie mogę; bliski lub daleki Ich prospekt podnieść na się nie da mi powieki. WZROK
Łzami podeszłe oczy Wieczna mi zima mroczy.
Pełen świat zapaszystej z rozlicznych ziół woni, Kiedy lekkim wietrzykiem zaszumi Fawoni; Niechaj Arab balsamem zaprawuje suszki, Dosyć na Polskę róże, fijołki, łanuszki. Jakimkolwiek sposobem, Mnie wszytko trąci grobem.
Niech mię kto ambrą karmi, niech mi hizop ściele, Fraszka lasy indyjskie, asyryjskie ziele; Niechaj najrozkoszniejsze perfumy się zniesą, Mirra, piżmo, kadzidło — nic nie są, nic nie są. Nie masz dla mnie dziardynu Po tobie, wdzięczny
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 521
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drugiej bezbożnie fakcja przeszkadza; Każda, aż do krwie przyjdzie, swego króla wsadza. Jest to w sercu ojcowskim, niech mi kto chce przeczy, Gasić miłość przeciwko pospolitej Rzeczy; Jest to ojczyźnie swej przez niepotrzebną chlubę Malowanej wolności wczas gotować zgubę. ... SETYNIAN 179. POCZĄTEK
Rzeka czy droga w herbie dwie róże rozwite Dzieli; ze Włoch z królową Boną weszły i te. Gucem się zwał dworzanin i mianują wielu, Którzy szlachtą zostali w Polsce przy tym zielu. Koło Biecza ich liczą; a ja nie wiem, czemu, Mieszkając tam, żadnego nie znam. Po staremu Mogą być kędy indziej, o to nikt nie sprzecza
drugiej bezbożnie fakcyja przeszkadza; Każda, aż do krwie przyjdzie, swego króla wsadza. Jest to w sercu ojcowskim, niech mi kto chce przeczy, Gasić miłość przeciwko pospolitej Rzeczy; Jest to ojczyźnie swej przez niepotrzebną chlubę Malowanej wolności wczas gotować zgubę. ... SETYNIAN 179. POCZĄTEK
Rzeka czy droga w herbie dwie róże rozwite Dzieli; ze Włoch z królową Boną weszły i te. Gucem się zwał dworzanin i mianują wielu, Którzy szlachtą zostali w Polszczę przy tym zielu. Koło Biecza ich liczą; a ja nie wiem, czemu, Mieszkając tam, żadnego nie znam. Po staremu Mogą być kędy indziej, o to nikt nie sprzecza
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 476
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szyję, Ulży wam i w cieniu was swych skrzydeł zakryje, Żeby wam nie zaszkodził ogniem dziennym ani Febus jasnogorący, ani nocna pani. On otoczywszy piórmi lotnymi ramiona, Wyniesie was z niskości tych nad Oryjona. Onoż i siostra jego Zgoda, dusze z duchem Lutując, przepasuje was wiecznym łańcuchem; Ta skroniom waszym róże gotuje wyborne, Ta słodkobrzmiącej lutni ćwiczy strony sforne; Za nią w tropy wesoła poskakuje rota: Powolność, Wiara, Pokój, Dobra Myśl, Ochota. I Fortuna życzliwa na takie igrzysko Nie omieszkała, owszem, przystąpiwszy blisko, Bindę z oczu zdejmuje, a z szczęśliwej czary Na głowę waszę wlewa niepojęte dary. Bóg
szyję, Ulży wam i w cieniu was swych skrzydeł zakryje, Żeby wam nie zaszkodził ogniem dziennym ani Febus jasnogorący, ani nocna pani. On otoczywszy piórmi lotnymi ramiona, Wyniesie was z niskości tych nad Oryjona. Onoż i siostra jego Zgoda, dusze z duchem Lutując, przepasuje was wiecznym łańcuchem; Ta skroniom waszym róże gotuje wyborne, Ta słodkobrzmiącej lutni ćwiczy strony sforne; Za nią w tropy wesoła poskakuje rota: Powolność, Wiara, Pokój, Dobra Myśl, Ochota. I Fortuna życzliwa na takie igrzysko Nie omieszkała, owszem, przystąpiwszy blisko, Bindę z oczu zdejmuje, a z szczęśliwej czary Na głowę waszę wlewa niepojęte dary. Bóg
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 26
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
m się grubym, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Jam je, z twarzy mojej dodawszy rumieńcu, Usadziłam kołem jednostajnym w wieńcu, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Ażebym do ciebie więcej nie tęskniła, I sercem swe miedzy te róże przywiła, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany. OŚMNASTA: ANTONILLA
Śliczna Maryno, morska boginio, Przyrodna Wenerze, Z morskiego łona tak jako ona, Urodzona w wierze!
Jako Wenerę, tak też jej cerę I z dzieciną młodą, Mówię to śmiele, w śmiertelnym ciele Celujesz urodą
m się grubym, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Jam je, z twarzy mojej dodawszy rumieńcu, Usadziłam kołem jednostajnym w wieńcu, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany.
Ażebym do ciebie więcej nie teskniła, I sercem swe miedzy te róże przywiła, Przyjmiże, mój namilszy kochany, Ode mnie ten wianeczek różany. OŚMNASTA: ANTONILLA
Śliczna Maryno, morska boginio, Przyrodna Wenerze, Z morskiego łona tak jako ona, Urodzona w wierze!
Jako Wenerę, tak też jej cerę I z dzieciną młodą, Mówię to śmiele, w śmiertelnym ciele Celujesz urodą
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 51
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, Gdy za twą starością szkaradną Piękne róże z twarzy twej spadną,
A tylko ciernie dotkliwe zostanie, Że młódź lubieżna ani pojźrzy na nie. Tam wspomniawszy na swe wdzięczności Pierwsze, zapłaczesz od żałości.
A przetoż póki nie dozna odmiany Młodości twojej ogródek różany, Dopuść mi, proszę cię, w nim bywać I róże przyrodzone zrywać. DWUDZIESTY TRZECI: SEFERYN
Czołem miłości waszej, rosiejskie kniehinie, Czołem, panienki lackie, czołem wam, boginie Niekiedy w oczach moich; wszytkie ostatecznie Żegnam was, wszytkie miejcie dobrą noc koniecznie!
Jużem ja z między waszej krotochwilnej trzody Cząsteczkę napiękniejszą przedziwnej urody Obrał, przed której twarzą panny inne gasną,
, Gdy za twą starością szkaradną Piękne róże z twarzy twej spadną,
A tylko ciernie dotkliwe zostanie, Że młódź lubieżna ani pojźrzy na nie. Tam wspomniawszy na swe wdzięczności Pierwsze, zapłaczesz od żałości.
A przetoż póki nie dozna odmiany Młodości twojej ogródek różany, Dopuść mi, proszę cię, w nim bywać I róże przyrodzone zrywać. DWUDZIESTY TRZECI: SEFERYN
Czołem miłości waszej, rosiejskie kniehinie, Czołem, panienki lackie, czołem wam, boginie Niekiedy w oczach moich; wszytkie ostatecznie Żegnam was, wszytkie miejcie dobrą noc koniecznie!
Jużem ja z między waszej krotochwilnej trzody Cząsteczkę napiękniejszą przedziwnej urody Obrał, przed której twarzą panny inne gasną,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 87
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
odszedł, będzie szalał. Nie inszą znać przyczynę uważał, ale tę, Kto nazwał po łacinie epotą poetę. Biega, palcami trzaska i rękami chwieje, Abo czoło posępi, abo z sobą śmieje. W sobie, niż na papierze, pokaże sam pierwej Kunszt w słowach i w dowcipie ćwiczonej Minerwy, Zbierając po Parnasie róże i fiołki; Kogo nie stać na wino, piwa i gorzałki Zażyje, byle mózgu, byle zagrzał głowy: Kwieciem łąka po deszczu, ta po trunku słowy Porasta. Przecież zaraz różni ich gatunek: Daleko od gorzałki wino lepszy trunek. Lecz i to nie bez braku, bo szczuplej i chudzej, Trąci zaraz prywatą
odszedł, będzie szalał. Nie inszą znać przyczynę uważał, ale tę, Kto nazwał po łacinie epotą poetę. Biega, palcami trzaska i rękami chwieje, Abo czoło posępi, abo z sobą śmieje. W sobie, niż na papierze, pokaże sam pierwej Kunszt w słowach i w dowcipie ćwiczonej Minerwy, Zbierając po Parnasie róże i fijałki; Kogo nie stać na wino, piwa i gorzałki Zażyje, byle mózgu, byle zagrzał głowy: Kwieciem łąka po deszczu, ta po trunku słowy Porasta. Przecież zaraz różni ich gatunek: Daleko od gorzałki wino lepszy trunek. Lecz i to nie bez braku, bo szczuplej i chudzej, Trąci zaraz prywatą
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 327
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
15. Polowałem na małego zwirza, gdzie między krzakami róż znalazłem jeden róż dubeltowych. Z liścia tejże struktura wszystka róży a parte koloru, gdyż są zielone jak liść, a parte że są kosmatsze włosem pięknym białawym. Gdym był ciekawy wiedzieć, od chłopstwam się dowiedział, że oskubawszy te z łozy róże, kadzą chorujących na kaszel. Z pola się wróciwszy, zastałem przybyłego z Warszawy waszmość pana Wężyka za moją rekomendacją do króla jegomości naszego, bywszego u mnie pułkownika, teraz generałmąjora. Który tu do mnie przybył, będąc mi statecznie obligowany. 16. Ruszyłem się z Chrybska, stanąłem w Domaczewie, folwarku
15. Polowałem na małego zwirza, gdzie między krzakami róż znalazłem jeden róż dubeltowych. Z liścia tejże struktura wszystka róży a parte koloru, gdyż są zielone jak liść, a parte że są kosmatsze włosem pięknym białawym. Gdym był ciekawy wiedzieć, od chłopstwam się dowiedział, że oskubawszy te z łozy róże, kadzą chorujących na kaszel. Z pola się wróciwszy, zastałem przybyłego z Warszawy waszmość pana Wężyka za moją rekomendacją do króla jegomości naszego, bywszego u mnie pułkownika, teraz generałmąjora. Który tu do mnie przybył, będąc mi statecznie obligowany. 16. Ruszyłem się z Chrybska, stanąłem w Domaczewie, folwarku
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 115
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak