chciał, aby się nie znali, Wzajem ci wszyscy, którzy w pałacu mieszkali.
XXXII.
Rugier się Bradamancie swojej przypatruje, Niemniej i ona jemu i zbyt się dziwuje Oboje, że tak wielkiej gusła były mocy, Że jem tak długo ćmiły i rozum i oczy. Rugier obłapia swoję dziewicę nadobną, Która się zstaje różej rumianej podobną, I chciwie zbiera z jej ust pierwsze wdzięczne kwiaty I szczęśliwej miłości swej owoc bogaty.
XXXIII.
Częstokroć się wzajemnie oboje ściskali, Częstokroć obłapiania swoje powtarzali, Ciesząc się z obopólnej i szczerej miłości, Że się w sercu nie mogły zmieścić ich radości, I żałując niezmiernie, że się nie poznali, Kiedy
chciał, aby się nie znali, Wzajem ci wszyscy, którzy w pałacu mieszkali.
XXXII.
Rugier się Bradamancie swojej przypatruje, Niemniej i ona jemu i zbyt się dziwuje Oboje, że tak wielkiej gusła były mocy, Że jem tak długo ćmiły i rozum i oczy. Rugier obłapia swoję dziewicę nadobną, Która się zstaje różej rumianej podobną, I chciwie zbiera z jej ust pierwsze wdzięczne kwiaty I szczęśliwej miłości swej owoc bogaty.
XXXIII.
Częstokroć się wzajemnie oboje ściskali, Częstokroć obłapiania swoje powtarzali, Ciesząc się z obopólnej i szczerej miłości, Że się w sercu nie mogły zmieścić ich radości, I żałując niezmiernie, że się nie poznali, Kiedy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 177
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
abo twarzy zmarszczonej nigdy nie widział. Trafiło się, poszedł do Mechy i tam się ożenił. Po kilku lat przyszedłem ja też do Mechy; obaczę onego chudego, bladego i barzo smutnego.
Rzekłem mu: — „Cóż ci to?”
Odpowiedział mi: — „Korzeń wesołości mojej ucięty, a młodość różej mojej wonnej uschła. Ożeniłem się i spłodziłem dziatki, których póki nie było, pótym sam dziecięciem był.”
Gdyś już stary, dziecińskie obmierz sobie sprawy, Bo igrzyska i żarty młodych są zabawy. Wesołości młodzieńskiej w starym szukać szkoda, Bo się nie wraca nazad upłyniona woda. Kiedy dojrzałym kłosom
abo twarzy zmarszczonéj nigdy nie widział. Trafiło się, poszedł do Mechy i tam się ożenił. Po kilku lat przyszedłem ja też do Mechy; obaczę onego chudego, bladego i barzo smutnego.
Rzekłem mu: — „Cóż ci to?”
Odpowiedział mi: — „Korzeń wesołości mojéj ucięty, a młodość różej mojéj wonnéj uschła. Ożeniłem się i spłodziłem dziatki, których póki nie było, pótym sam dziecięciem był.”
Gdyś już stary, dziecińskie obmierź sobie sprawy, Bo igrzyska i żarty młodych są zabawy. Wesołości młodzieńskiéj w starym szukać szkoda, Bo się nie wraca nazad upłyniona woda. Kiedy dojrzałym kłosom
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 194
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879