wszędzie wieści rozsiewano, Birenowemu bratu w małżeństwie dać miano. Ale to, co trzęsiono około tej dziewki, Plotki beły; bo Biren sam chciał tej polewki, Co nie chciał tak być głupi, aby ją inszemu Miał dać wypić, chcąc sobie schować ją samemu.
XI.
Czternastu lat zupełnych jeszcze ta nie miała I różej się nadobnej i świeżej równała, Która dopiero na świat z węzła swego końcem Wydziera się i równo z nowem roście słońcem. Tak się jej zaraz Biren zapalony chwycił, Jako ogień, gdy czynu suchego zachwycił, Albo jako kiedy go w kłosy urodziwe Już dojźrzałe włożą gdzie ręce zazdrościwe.
XII.
Tak i on w ten
wszędzie wieści rozsiewano, Birenowemu bratu w małżeństwie dać miano. Ale to, co trzęsiono około tej dziewki, Plotki beły; bo Biren sam chciał tej polewki, Co nie chciał tak być głupi, aby ją inszemu Miał dać wypić, chcąc sobie schować ją samemu.
XI.
Czternastu lat zupełnych jeszcze ta nie miała I różej się nadobnej i świeżej równała, Która dopiero na świat z węzła swego końcem Wydziera się i równo z nowem roście słońcem. Tak się jej zaraz Biren zapalony chwycił, Jako ogień, gdy czynu suchego zachwycił, Albo jako kiedy go w kłosy urodziwe Już dojźrzałe włożą gdzie ręce zazdrościwe.
XII.
Tak i on w ten
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 199
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Aż rycerza jednego nad rzeką trafiła.
XLIII.
Kto to beł? - W inszej pieśni będę śpiewał o tem, A teraz się do drugiej wracam, która potem Grabie barzo prosiła, aby nie musiała Zostać tam sama jedna, ale z niem jechała. Orland nie beł od tego i skoro ubrana W wieniec, z różej pleciony, jutrzenka rumiana Po jasnem niebie złote światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I od wielkiego ludu na śmierć prowadzony. Powiem potem, kto to beł;
Aż rycerza jednego nad rzeką trafiła.
XLIII.
Kto to beł? - W inszej pieśni będę śpiewał o tem, A teraz się do drugiej wracam, która potem Grabie barzo prosiła, aby nie musiała Zostać tam sama jedna, ale z niem jechała. Orland nie beł od tego i skoro ubrana W wieniec, z różej pleciony, jutrzenka rumiana Po jasnem niebie złote światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I od wielkiego ludu na śmierć prowadzony. Powiem potem, kto to beł;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 284
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mój bieluchny i rumieniuchny, wybrany z tysiąców (Tamże)
Vultis caelicolae aestimationem
Skrzydlasty poczcie Króla niebieskiego, chcesz wiedzieć jako ważę Syna mego: tak wiedzcie, nadeń nie mam nic milszego, to skarb, to serca pociecha mojego, bo wszystek śliczny i wszystek rumiany by śnieg z szarłatną farbą pomieszany abo jak wonny kwiat różej czerwony po wierzchu mlekiem szczerem pokropiony. Stąd me kochanie śliczne i udatne, bo ciałko Jego białe i szarłatne, obiedwie farbie w Nim się pomieszały. Powiem, przecz taki Synaczek mój mały: rumianość znaczy, że ogień miłości grzeje i pali w Nim wszystkie wnętrzności; z tej zasię białej i ślicznej postawy znajcie niewinność,
mój bieluchny i rumieniuchny, wybrany z tysiąców (Tamże)
Vultis caelicolae aestimationem
Skrzydlasty poczcie Króla niebieskiego, chcesz wiedzieć jako ważę Syna mego: tak wiedzcie, nadeń nie mam nic milszego, to skarb, to serca pociecha mojego, bo wszystek śliczny i wszystek rumiany by śnieg z szarłatną farbą pomieszany abo jak wonny kwiat różej czerwony po wierzchu mlekiem szczerem pokropiony. Stąd me kochanie śliczne i udatne, bo ciałko Jego białe i szarłatne, obiedwie farbie w Nim się pomieszały. Powiem, przecz taki Synaczek mój mały: rumianość znaczy, że ogień miłości grzeje i pali w Nim wszystkie wnętrzności; z tej zasię białej i ślicznej postawy znajcie niewinność,
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 26
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
braciszkowie, już li dla Dzieciąteczka gotowa kąpiołeczka?
AniołowieKąpiołeczkę letniuchną, jako trzeba wcześniuchną, z wód z marmuru ciekących, z ziół wybornie pachniących, dla Syna, Panno, Twego, Króla, Pana naszego, zgotowaliśmy sami z rozlicznemi wódkami. Jest wódka cyprysowa, jest i cynamonowa, balsamem roztworzona i z różej wyciśniona. Tak się godzi myć tego Króla świata wszystkiego, nad którego godniejszy nikt ani przyjemniejszy, nikt władzą potężniejszy. 8
. POŻAŁOWANIA ROZMAITYCH DOLEGŁOŚCI DZIECIĘCYCH I. UBÓSTWO I NIEWCZAS PRZY NARODZENIU
Pro quaenam similis sit huic egestas
Któż kiedy nędzę przy kim taką baczył, jaką ucierpieć ten Pan dla nas raczył? Król,
braciszkowie, już li dla Dzieciąteczka gotowa kąpiołeczka?
AniołowieKąpiołeczkę letniuchną, jako trzeba wcześniuchną, z wód z marmuru ciekących, z ziół wybornie pachniących, dla Syna, Panno, Twego, Króla, Pana naszego, zgotowaliśmy sami z rozlicznemi wódkami. Jest wódka cyprysowa, jest i cynamonowa, balsamem roztworzona i z różej wyciśniona. Tak się godzi myć tego Króla świata wszystkiego, nad którego godniejszy nikt ani przyjemniejszy, nikt władzą potężniejszy. 8
. POŻAŁOWANIA ROZMAITYCH DOLEGŁOŚCI DZIECIĘCYCH I. UBÓSTWO I NIEWCZAS PRZY NARODZENIU
Pro quaenam similis sit huic egestas
Któż kiedy nędzę przy kim taką baczył, jaką ucierpieć ten Pan dla nas raczył? Król,
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 54
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wzdycham smutny, lecz, o Filido, będę śpiewał chutny.
Tak i marynarz, przez bałwan szkarady przebywszy i przez straszne Symplegady, celeusma głosi, na spokojnej wodzie prowadząc swoje zamaczane łodzie. PIEŚŃ III
Komuś pisane kwiateczki zbierała wdzięczna Talia, kiedyś z dwuwierzchnego zeszła Parnasu do Pestu wonnego? Komuś wianeczek z różej gotowała,
tamaryszkiem go przeplatując w koło, gęste równianki barwy rozmaitej wiłaś na łubce misternie obszytej? Snadź go nie będzie nosić grube czoło?
Nie będzie żadna, to pewna, nosiła głowa wianeczka ręką uwitego kastalskiej panny, rossą skropionego, Febusa ażby to wprzód uprosiła.
Na których miłym okiem poglądają córy Jowisza wielkiego
wzdycham smutny, lecz, o Filido, będę śpiewał chutny.
Tak i marynarz, przez bałwan szkarady przebywszy i przez straszne Symplegady, celeusma głosi, na spokojnej wodzie prowadząc swoje zamaczane łodzie. PIEŚŃ III
Komuś pisane kwiateczki zbierała wdzięczna Talija, kiedyś z dwuwierzchnego zeszła Parnasu do Pestu wonnego? Komuś wianeczek z różej gotowała,
tamaryszkiem go przeplatując w koło, gęste równianki barwy rozmaitej wiłaś na łubce misternie obszytej? Snadź go nie będzie nosić grube czoło?
Nie będzie żadna, to pewna, nosiła głowa wianeczka ręką uwitego kastalskiej panny, rossą skropionego, Febusa ażby to wprzód uprosiła.
Na których miłym okiem poglądają córy Jowisza wielkiego
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 39
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
. W pojśrzodku lasa, pod piękną jedliną nieprzeczerpane tu krynice płyną, tu swe przechadzki Krenides miewają, tu się po górach często przechadzają;
tu dworna Echo głośno się odzywa: «Kto wesół – nigdy Damofon nie bywa». Idę-li, kędy sowito rodzajne ogrody, kędy pszczółeczki, zwyczajne i tymu, z różej wysysane treści niosą do ulów – bezszemrzące wieści. I tam wesela Damofon nie czuje, i tam go skryta troszczka naśladuje. Nie zabawią go królewskie obicia ni krakowianek pysznych drogie szycia, ani ucieszą żadne harmonije, dyskursy dworskie i dysputacyje. Ciebie Filido, ciebie ja nad insze wszytkie przekładam uciechy najmilsze". Rzekłem.
. W pojśrzodku lasa, pod piękną jedliną nieprzeczerpane tu krynice płyną, tu swe przechadzki Krenides miewają, tu się po górach często przechadzają;
tu dworna Echo głośno się odzywa: «Kto wesół – nigdy Damofon nie bywa». Idę-li, kędy sowito rodzajne ogrody, kędy pszczółeczki, zwyczajne i tymu, z różej wysysane treści niosą do ulów – bezszemrzące wieści. I tam wesela Damofon nie czuje, i tam go skryta troszczka naśladuje. Nie zabawią go królewskie obicia ni krakowianek pysznych drogie szycia, ani ucieszą żadne harmonije, dyskursy dworskie i dysputacyje. Ciebie Filido, ciebie ja nad insze wszytkie przekładam uciechy najmilsze". Rzekłem.
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 47
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
Agrykanie, Że cię tak nieludzkiemi wzgardami karmiła I tobą się, może tak powiedzieć, brzydziła! O Feracie, o inszych sto, których nie piszę, Którzyście jej służyli wiernie, jako słyszę, Jakibyście żal teraz i mękę cierpieli, Gdybyście ją u tego na ręku widzieli!
XXXIII.
Angelika kwiat różej, długo pilnowany, Dała sobie wziąć, przedtem nigdy nie tykany, Medorowi i nie beł żaden człowiek żywy, Któryby beł w ten ogród mógł wniść, tak szczęśliwy. A żeby uczciwością onę rzecz pokryli, Zwykłą ceremonią świętą odprawili, Małżeństwo, które naprzód miłość skojarzyła, A dziewosłębem żona pasterzowa była. PIEŚŃ XIX
Agrykanie, Że cię tak nieludzkiemi wzgardami karmiła I tobą się, może tak powiedzieć, brzydziła! O Feracie, o inszych sto, których nie piszę, Którzyście jej służyli wiernie, jako słyszę, Jakibyście żal teraz i mękę cierpieli, Gdybyście ją u tego na ręku widzieli!
XXXIII.
Angelika kwiat różej, długo pilnowany, Dała sobie wziąć, przedtem nigdy nie tykany, Medorowi i nie beł żaden człowiek żywy, Któryby beł w ten ogród mógł wniść, tak szczęśliwy. A żeby uczciwością onę rzecz pokryli, Zwykłą ceremonią świętą odprawili, Małżeństwo, które naprzód miłość skojarzyła, A dziewosłębem żona pasterzowa była. PIEŚŃ XIX
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 93
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Oczy się w najeżonem łbie skryły głęboko, Nos, rozwlokły po wyschłem obliczu szeroko, Nie tylko równać mu się gładkością królowi, Ale najszpetniejszemu zabrania gburowi. Przykra do tego febra tak w skok nastąpiła, Iż w Arnie zostać wszytkich zaraz przymusiła; A jeśli jeszcze co w niem było nieszpetnego, Ginie, jak z kwiatu różej, dawno urwanego.
XXVIII.
Prawda to, iż Jokonda żal z serca Faustowi, Ale jakoby się miał wymówić królowi, Barziej myśli; kłamcą być, zwłaszcza u takiego Pana, któremu gładkość równał brata swego, Szkaradna to rzecz, widzi, więc w dobrej pamięci I obietnice swoje i jego ma chęci. Atoli,
Oczy się w najeżonem łbie skryły głęboko, Nos, rozwlokły po wyschłem obliczu szeroko, Nie tylko równać mu się gładkością królowi, Ale najszpetniejszemu zabrania gburowi. Przykra do tego febra tak w skok nastąpiła, Iż w Arnie zostać wszytkich zaraz przymusiła; A jeśli jeszcze co w niem było nieszpetnego, Ginie, jak z kwiatu różej, dawno urwanego.
XXVIII.
Prawda to, iż Jokonda żal z serca Faustowi, Ale jakoby się miał wymówić królowi, Barziej myśli; kłamcą być, zwłaszcza u takiego Pana, któremu gładkość równał brata swego, Szkaradna to rzecz, widzi, więc w dobrej pamięci I obietnice swoje i jego ma chęci. Atoli,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 363
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i za klasztorem. 348. WPRZÓD ZGRYŹĆ ORZECH NlZ JĄDRO JESC NA TOŻ TRZECI RAZ
Trzeba siągnąć do dziury, kto chce wyjąć raka, Trzeba się piąć na drzewo wysokie po ptaka; Niejeden węża weźmie, gdzie raka spodziewa, Niejeden nie dopiąwszy łomie szyję z drzewa; Kto chce miodu, na żądło, kto chce różej zażyć, Na ość, która jej strzeże, przyjdzie się odważyć; Trzeba wleźć w wodę, kto chce żołądek narybić; Kto triumfować, musi koniecznie wprzód wybić. Sława, bogactwo, honor i nauka mądra, Wszytkie w twardych skorupach zamkniono te jądra. Komu ciężko tłuc skorup, niechże też je szyszki, Niech
i za klasztorem. 348. WPRZÓD ZGRYŹĆ ORZECH NlZ JĄDRO JESC NA TOŻ TRZECI RAZ
Trzeba siągnąć do dziury, kto chce wyjąć raka, Trzeba się piąć na drzewo wysokie po ptaka; Niejeden węża weźmie, gdzie raka spodziewa, Niejeden nie dopiąwszy łomie szyję z drzewa; Kto chce miodu, na żądło, kto chce różej zażyć, Na ość, która jej strzeże, przyjdzie się odważyć; Trzeba wleźć w wodę, kto chce żołądek narybić; Kto tryumfować, musi koniecznie wprzód wybić. Sława, bogactwo, honor i nauka mądra, Wszytkie w twardych skorupach zamkniono te jądra. Komu ciężko tłuc skorup, niechże też je szyszki, Niech
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 207
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, waśnić, obrąceczkę I letniczek, to będę miała spodniceczkę. Trzeba mi też ochędożny łańcuszek sprawić, Co bym się w nim przed ludźmi mogła pięknie stawić. Nie wiesz, waśnić, jak mi się teraz zalecają Dwaj młodzieńcy, tędy się często przechadzają. Jeden jest tak niewielki a młodziusięnieczki, Jagody ma jakby dwie różej równiąteczki. Chłopeczek urodziwy, k temu smaczniusienki, Dopiero się mu sypie wąsik czerniusienki. Ba, zgoła mi obiecał na niedzielę wieniec I trzewiki francuskie tenże to młodzieniec”. To moja pani matka jej rzecz zrozumiawszy, Choć nie z serca przecię ją trochę zstrofowawszy, Rzecze do niej: — „Ma miła, nie
, waśnić, obrąceczkę I letniczek, to będę miała spodniceczkę. Trzeba mi też ochędożny łańcuszek sprawić, Co bym się w nim przed ludźmi mogła pięknie stawić. Nie wiesz, waśnić, jak mi się teraz zalecają Dwaj młodzieńcy, tędy się często przechadzają. Jeden jest tak niewielki a młodziusięnieczki, Jagody ma jakby dwie różej równiąteczki. Chłopeczek urodziwy, k temu smaczniusienki, Dopiero się mu sypie wąsik czerniusienki. Ba, zgoła mi obiecał na niedzielę wieniec I trzewiki francuskie tenże to młodzieniec”. To moja pani matka jej rzecz zrozumiawszy, Choć nie z serca przecię ją trochę zstrofowawszy, Rzecze do niej: — „Ma miła, nie
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 154
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950