. „Cóż mówisz najlepszego? Dopieroż ci — rzecze — Wprzód niż ja zawiózszy go, do żony uciecze. Kto nie ma chęci do ksiąg, trudno z nim iść musem, Wolęć go, niż bachorem, z młodu mieć wagusem.” 379 (P). PO WIETRZE DESZCZ ZWYCZAJNIE
Wprzód nim żaka bakałarz rózgą w zadek śmignie, Zwykle mu do gołego sukienki podźwignie, Żeby poczuł na ciele karę za swe grzechy; Tak też i niebo wprzód nam poodziera strzechy, Wprzód wicher w dachu zrobi tu i ówdzie dziury,
Nim przykra pluta spadnie, nim deszcz lunie z góry. Bogdaj na tym stanęło za twe złości, człecze,
. „Cóż mówisz najlepszego? Dopieroż ci — rzecze — Wprzód niż ja zawiózszy go, do żony uciecze. Kto nie ma chęci do ksiąg, trudno z nim iść musem, Wolęć go, niż bachorem, z młodu mieć wagusem.” 379 (P). PO WIETRZE DESZCZ ZWYCZAJNIE
Wprzód nim żaka bakałarz rózgą w zadek śmignie, Zwykle mu do gołego sukienki podźwignie, Żeby poczuł na ciele karę za swe grzechy; Tak też i niebo wprzód nam poodziera strzechy, Wprzód wicher w dachu zrobi tu i ówdzie dziury,
Nim przykra pluta spadnie, nim deszcz lunie z góry. Bogdaj na tym stanęło za twe złości, człecze,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 161
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prosto, gdzie Ewangelisty Kościół i drużby jego, który czysty Chrzest na świat przyniósł; tu, jak u swej fary, Król w święta słucha Najświętszej Ofiary. A podle zaraz, jakoby przyszyci, Ojcowie mają konwent jezuici; Mijaj precz, takich nie przyjmą tu gości, Choć polityki pełni i ludzkości, Ale swawolą zawsze rózgą straszą I wiersze w księgach bezpieczne wałaszą. Stamtąd w rynkowym już staniesz obwodzie
I marszałkowskiej spytasz o gospodzie; Ale nie pytaj, tylko patrz, gdzie krwawy Grunt białej potok przedziera Śreniawy I gdzie dym gęsty wielka kuchnia pędzi, A szereg Węgrów usrebrzonych siedzi. Tam wnidź, ale wnidź ostrożnie, jak z kartą Supliczną,
prosto, gdzie Ewangelisty Kościół i drużby jego, który czysty Chrzest na świat przyniósł; tu, jak u swej fary, Król w święta słucha Najświętszej Ofiary. A podle zaraz, jakoby przyszyci, Ojcowie mają konwent jezuici; Mijaj precz, takich nie przyjmą tu gości, Choć polityki pełni i ludzkości, Ale swawolą zawsze rózgą straszą I wiersze w księgach bezpieczne wałaszą. Stamtąd w rynkowym już staniesz obwodzie
I marszałkowskiej spytasz o gospodzie; Ale nie pytaj, tylko patrz, gdzie krwawy Grunt białej potok przedziera Śreniawy I gdzie dym gęsty wielka kuchnia pędzi, A szereg Węgrów usrebrzonych siedzi. Tam wnidź, ale wnidź ostrożnie, jak z kartą Supliczną,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 75
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w karę słoneczną Pegazy zaprzęże, Że przez Alpes wysokie ta cię wieść dosięże. Ale rętszy nad wiatry sprawił cię już o tem Tysiącem gąb Merkury, nie w konturnie złotym Ani tak, jako bogi zwoływał do rady, Ale jako u Lety paruje gmin blady. Co za los twój był tedy, poseł gdy tak smutny Rózgą w skronie żelazną zadał raz okrutny? Z jego śmierci, (ach nieba) boleją i rany, Prędko i sam zgaszony gonisz cień kochany. Które jednak o mężne serca się wstrącają, Wszystkie na cię lamenty, wszystkie łzy spadają Sarmacka jedynaczko. W jednymeś ty sobie Podobała najwięcej; w jednej i on tobie.
w karę słoneczną Pegazy zaprzęże, Że przez Alpes wysokie ta cię wieść dosięże. Ale rętszy nad wiatry sprawił cię już o tem Tysiącem gąb Merkury, nie w konturnie złotym Ani tak, jako bogi zwoływał do rady, Ale jako u Lety paruje gmin blady. Co za los twój był tedy, poseł gdy tak smutny Rózgą w skronie żelazną zadał raz okrutny? Z jego śmierci, (ach nieba) boleją i rany, Prędko i sam zgaszony gonisz cień kochany. Które jednak o mężne serca się wstrącają, Wszystkie na cię lamenty, wszystkie łzy spadają Sarmacka jedynaczko. W jednymeś ty sobie Podobała najwięcej; w jednej i on tobie.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 39
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
kryształu górnego w srebro sadzonemi Widzieć wszystko oknami. Toż gdzie już do góry Wschód wznosi się zielony, i wiedzie na wtóry Piętr pałacu, miedziane drzwi się otwierają, Których dwie smaragdowe kolumny wspierają. A na srebrnych podstawkach Nimfy złotolite, Głowy żubrze trzymają w diamencie ryte. Jedne z tych na samych drzwi czele szafirowem Rózgą złotą skazując, z napisem takowym: „To jest dom, to i z wieku dziedziczna Wieniawa, Leszczyńskiego na Lesznie hrabi Bogusława.” Drzwi strzegą portiery, z tej i owej strony Złote obie, skąd wejście do sale przestronej Niewymownie i jasnej, gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości
kryształu górnego w srebro sadzonemi Widzieć wszystko oknami. Toż gdzie już do góry Wschód wznosi się zielony, i wiedzie na wtóry Piętr pałacu, miedziane drzwi się otwierają, Których dwie smaragdowe kolumny wspierają. A na srebrnych podstawkach Nimfy złotolite, Głowy żubrze trzymają w dyamencie ryte. Jedne z tych na samych drzwi czele szafirowem Rózgą złotą skazując, z napisem takowym: „To jest dom, to i z wieku dziedziczna Wieniawa, Leszczyńskiego na Lesznie hrabi Bogusława.” Drzwi strzegą portyery, z tej i owej strony Złote obie, zkąd wejście do sale przestronej Niewymownie i jasnej, gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 104
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
jednemu malutkiemu dziecku; Wy się będziecie Bogu sprawiali po grecku.” „Toć to — rzekę — po prostu nauczyć się w szkole Dziecięciu, czemu swoim rozumkiem nie zdole. Kościół powszechny, kościół szkołą naszą boży, Nie ten, co go dopiero wasz Kalwin założy. Mylisz się, o to bowiem dziecię rózgą karzem, Gdy ufając w swój dowcip, gardzi bakałarzem.” „Szkoda by — odpowie ów — tak mieszać Kalwina: Nie masz mistrza nad Boga i nad jego Syna; W jego szkole niech będę największym prostakiem, W świeckiej chcę sam być mistrzem, a ciebie mieć żakiem. Nie wasz, nasz to jest kościół
jednemu malutkiemu dziecku; Wy się będziecie Bogu sprawiali po grecku.” „Toć to — rzekę — po prostu nauczyć się w szkole Dziecięciu, czemu swoim rozumkiem nie zdole. Kościół powszechny, kościół szkołą naszą boży, Nie ten, co go dopiero wasz Kalwin założy. Mylisz się, o to bowiem dziecię rózgą karzem, Gdy ufając w swój dowcip, gardzi bakałarzem.” „Szkoda by — odpowie ów — tak mieszać Kalwina: Nie masz mistrza nad Boga i nad jego Syna; W jego szkole niech będę największym prostakiem, W świeckiej chcę sam być mistrzem, a ciebie mieć żakiem. Nie wasz, nasz to jest kościół
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 544
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
-li też ojca księdzem, czego się doczyta W świętych pismach obojga, prawdziwy lewita” — Wiedząc, skąd się wziął, rzekę do sąsiada z śmiechem. Ale nie wiem dlaczego, on to nazwał grzechem. 75. NA JEDNEGO ŻAKA
Kazałem ze wsi chłopca uczyć czytać klesze; Że był tępy, często go rózgą w szkole czesze. Prosi potem, gdy idę z kościoła przez cmentarz, Żebym mu kazał kupić w Krakowie lamentarz, Co miał rzec elementarz. „Jeśliś — rzekę — smęcił Nad tablicą, nad książką będziesz się lamencił.” Lecz po elementarzu nie czekał Donata, Bo porzuciwszy szkołę, poszedł precz do kata
-li też ojca księdzem, czego się doczyta W świętych pismach obojga, prawdziwy lewita” — Wiedząc, skąd się wziął, rzekę do sąsiada z śmiechem. Ale nie wiem dlaczego, on to nazwał grzechem. 75. NA JEDNEGO ŻAKA
Kazałem ze wsi chłopca uczyć czytać klesze; Że był tępy, często go rózgą w szkole czesze. Prosi potem, gdy idę z kościoła przez cmentarz, Żebym mu kazał kupić w Krakowie lamentarz, Co miał rzec elementarz. „Jeśliś — rzekę — smęcił Nad tablicą, nad książką będziesz się lamencił.” Lecz po elementarzu nie czekał Donata, Bo porzuciwszy szkołę, poszedł precz do kata
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 559
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, baby. Wyjąwszy świętych matron, coś nie barzo wiele, Które kwitnęły duchem, przestawszy na ciele; Bodaj ci różą szczykać, wprzód niż sama spadnie, Nim ją słońce opłowi abo wiatrem zbladnie. 93. EPITAFIUM RÓŻY
Leży róża, niestetyż, z swego spadszy kłącza: Rano kwitnie, wieczór ją z jej rózgą rozłącza. Wdzięczną jest barzo róża, cóż, gdy barzo słabą: Ranoś widział panienką, wieczór widzisz babą. Cóż jest podobniejszego do tak krewkiej róży, Jako człek w tego świata śmiertelnej podróży; Ach, częstoż mu zachodu, częstoż mu śmierć skora Nie da, jako kwiatkowi, doczekać wieczora: Źle
, baby. Wyjąwszy świętych matron, coś nie barzo wiele, Które kwitnęły duchem, przestawszy na ciele; Bodaj ci różą szczykać, wprzód niż sama spadnie, Nim ją słońce opłowi abo wiatrem zbladnie. 93. EPITAFIUM RÓŻY
Leży róża, niestetyż, z swego spadszy kłącza: Rano kwitnie, wieczór ją z jej rózgą rozłącza. Wdzięczną jest barzo róża, cóż, gdy barzo słabą: Ranoś widział panienką, wieczór widzisz babą. Cóż jest podobniejszego do tak krewkiej róży, Jako człek w tego świata śmiertelnej podróży; Ach, częstoż mu zachodu, częstoż mu śmierć skora Nie da, jako kwiatkowi, doczekać wieczora: Źle
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 439
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się groszem swoim. I jako nieumiejętny pisma znak ręki swojej kładzie. Jan Onofryk. Także i żona jego Jewa kładzie znak ręki swojej. I wypisują się wiecznymi czasy za swoje własne potomki i za stryjeczne, i za cioteczne, i wszystkie krewne swoje. Na co dla życzliwości i przedania życzliwego zdaje jemu te rolą pod rózgą zieloną życzliwie a nieodmiennie, wypisując się przy ludziach wiarygodnych i zdając tę rolą we wsi Unowicy, a w domu sławetnego sołtysa Bazylego Unowickiego, na ten czas na urzędzie będącego, przy bytności wójta leszczyńskiego Ferenca i przysiężnego Ferenca Dołhanicza. Iwan Jaroszak i przysiężny Waśko Moskwiak byli przy tym, i Hryc sołtys Bobaczek przysłopski, Ilko
się groszem swoim. I jako nieumiejętny pisma znak ręki swojej kładzie. Jan Onofryk. Także i żona jego Jewa kładzie znak ręki swojej. I wypisują się wiecznymi czasy za swoje własne potomki i za stryjeczne, i za cioteczne, i wszystkie krewne swoje. Na co dla życzliwości i przedania życzliwego zdaje jemu te rolą pod rózgą zieloną życzliwie a nieodmiennie, wypisując sie przy ludziach wiarygodnych i zdając tę rolą we wsi Unowicy, a w domu sławetnego sołtysa Bazylego Unowickiego, na ten czas na urzędzie będącego, przy bytności wójta leszczyńskiego Ferenca i przysiężnego Ferenca Dołhanicza. Iwan Jaroszak i przysiężny Waśko Moskwiak byli przy tym, i Hryc sołtys Bobaczek przysłopski, Ilko
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 331
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
który się zowie Danielówka, w Bielance od granice leszczyńskiej będący, przedał już pomienionemu Semanowi Dmiterczakowi przysiężnemu bielańskiemu i zięciowi jego Danielowi za złotych polskich szesnaście. Który to wymiarek roli ze wszytkiemi pożytkami i należytościami, tak jako sam Feczko Wańciszak trzymał i zażywał, teraz Dmiterczakowi i Danielowi zięciowi jego ustępuje, zdając ten wymiarek roli pod rózgą zieloną. Nic sobie ani potomkom swoim nie zostawując, ale w cale ze wszystkim puszcza te Danielówkę Wańciszak pomienionym ludziom wiecznymi czasy. Na co dla lepszy temu wiary pisać nie umiejąc krzyżyk położył Feczko Wańciszak. 1113. s. 385
Dnia 26 stycznia. — Miedzy Stefanem Obuchaniczem a Stefanem Jaceczakiem strony kupna połowy roli w Unowicy
który sie zowie Danielówka, w Bielance od granice leszczyńskiej będący, przedał już pomienionemu Semanowi Dmiterczakowi przysiężnemu bielańskiemu i zięciowi jego Danielowi za złotych polskich szesnaście. Który to wymiarek roli ze wszytkiemi pożytkami i należytościami, tak jako sam Feczko Wańciszak trzymał i zażywał, teraz Dmiterczakowi i Danielowi zięciowi jego ustępuje, zdając ten wymiarek roli pod rózgą zieloną. Nic sobie ani potomkom swoim nie zostawując, ale w cale ze wszystkim puszcza te Danielówkę Wańciszak pomienionym ludziom wiecznymi czasy. Na co dla lepszy temu wiary pisać nie umiejąc krzyżyk położył Feczko Wańciszak. 1113. s. 385
Dnia 26 stycznia. — Miedzy Stefanem Obuchaniczem a Stefanem Jaceczakiem strony kupna połowy roli w Unowicy
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 333
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
za sumę złotych sto sześćdziesiąt. W budynku izba jedna, komora jedna, stajnia jedna na niżnej stronie, pole na wyżnej stronie z ogrodami, polami i ze wszystkiemi przynależytościami temuż Jurkowi Dolińskiemu w wieczne dziedzictwo puszcza, nic a nic sobie ani dzieciom swoim nie zostawując. I oddaje mu ją tenże Fedor Oparowski pod rózgą zieloną i wiecznymi czasy wypisuje się groszem swoim tak Szymon Oparowski, jako i synowie jego Fedor i Andrzej. I zastępują go od wszystkich stron bliszych i dalszych, aby go nikt a nikt nie turbował. Co się działo w urzędzie w domu Michała Łaboskiego sołtysa bielańskiego, przy bytności ludzi uczciwych: naprzód Michał Łaboski, Jurko
za summę złotych sto sześćdziesiąt. W budynku izba jedna, komora jedna, stajnia jedna na niżnej stronie, pole na wyżnej stronie z ogrodami, polami i ze wszystkiemi przynależytościami temuż Jurkowi Dolińskiemu w wieczne dziedzictwo puszcza, nic a nic sobie ani dzieciom swoim nie zostawując. I oddaje mu ją tenże Fedor Oparowski pod rózgą zieloną i wiecznymi czasy wypisuje sie groszem swoim tak Szymon Oparowski, jako i synowie jego Fedor i Andrzej. I zastępują go od wszystkich stron bliszych i dalszych, aby go nikt a nikt nie turbował. Co się działo w urzędzie w domu Michała Łaboskiego sołtysa bielańskiego, przy bytności ludzi ućciwych: naprzód Michał Łaboski, Jurko
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 337
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965