Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich mieszkańców swoich świat przeklęty Zwabiwszy na swe zdradliwe ponęty Na miękkim łonie piastuje zmamione, Snem opojone.
I jakie kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne męki Ponosi ręki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi,
Tak i ta nasza z nieba udzielona Cząstka światłości, w cieniu położona, Wzdycha do swojej niebieskiej dziedziny Z ziemskiej niziny,
Brzydkim tłumokiem ciała obciążona I snem głębokim prawie opojona, Jako niewolnik
Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich mieszkańcow swoich świat przeklęty Zwabiwszy na swe zdradliwe ponęty Na miękkim łonie piastuje zmamione, Snem opojone.
I jakie kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne męki Ponosi ręki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi,
Tak i ta nasza z nieba udzielona Cząstka światłości, w cieniu położona, Wzdycha do swojej niebieskiej dziedziny Z ziemskiej niziny,
Brzydkim tłumokiem ciała obciążona I snem głębokim prawie opojona, Jako niewolnik
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 338
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
dawnym, będzie w późnym wieku. Nasze przygody, pokoje i zwady Pójdą w przykłady. 666. List do Imci Pana Aleksandra Mierzeńskiego, porucznika chorągwie pancernej księcia Imci Janusza Radziwiła, wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego W. X. L.
Jako więc kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne ręki Ponosi męki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi.
Śni mu się, że już odrzucił okowy, Że widzi komin, czuje dym domowy,
Że już na własną wstępuje dziedzinę, Wita rodzinę.
Zgrzybiały ociec, laty nachylona Matka
dawnym, będzie w poźnym wieku. Nasze przygody, pokoje i zwady Pojdą w przykłady. 666. List do Imci Pana Alexandra Mierzeńskiego, porucznika chorągwie pancernej księcia Imci Janusza Radziwiła, wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego W. X. L.
Jako więc kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne ręki Ponosi męki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi.
Śni mu się, że już odrzucił okowy, Że widzi komin, czuje dym domowy,
Że już na własną wstępuje dziedzinę, Wita rodzinę.
Zgrzybiały ociec, laty nachylona Matka
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 354
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gwoli Cererze; Teraz niech Jowisz, zalotów niesyty, Końskimi stan swój okryje kopyty, A więcej wskóra, niż gdy boskie stopy Bawolim rogiem okrył dla Europy. A gdy ją będą w bieg różnie ćwiczony Koniuszy z Litwy i drugi z Korony Kawalkowali — o, jakie korbety, Jakie pasady, jakie wężokręty, Jakie odmiany ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą
gwoli Cererze; Teraz niech Jowisz, zalotów niesyty, Końskimi stan swój okryje kopyty, A więcej wskóra, niż gdy boskie stopy Bawolim rogiem okrył dla Europy. A gdy ją będą w bieg różnie ćwiczony Koniuszy z Litwy i drugi z Korony Kawalkowali — o, jakie korbety, Jakie pasady, jakie wężokręty, Jakie odmiany ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 11
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki niewstydliwe! Jedną-m ręką jej śnieżny bok w koło otoczył, Drugą-m do skrytszej cząstki i smaczniejszej skoczył; Ona się przecię broni, jako wąż się wije I twarz przed usty mymi w poduszeczkę kryje, Jednak z takim dowcipem, że gdy się tym zbawia Całowania, niechcący rzkomo ust nadstawia I często, kiedy ust swych przed
wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki niewstydliwe! Jedną-m ręką jej śnieżny bok w koło otoczył, Drugą-m do skrytszej cząstki i smaczniejszej skoczył; Ona się przecię broni, jako wąż się wije I twarz przed usty mymi w poduszeczkę kryje, Jednak z takim dowcipem, że gdy się tym zbawia Całowania, niechcący rzkomo ust nadstawia I często, kiedy ust swych przed
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 327
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ciętej. Miernie ma być zacięta rana/ by krew wolnie Gruba iść mogła/ przytym dymy próżne spolnie.
Co trzeba uważyć przy puszczeniu Krwie. Godzin sześć spać nie trzeba po krew upuszczeniu/ Abyś nie był ode snu w ciężkim utrapieniu. A i na to pamiętaj/ być tak nie ciął żyły: Aby ręki boleści wielkie nie trapiły. Nie siadaj też do stołu zaraz po tej sprawie/ Ale raczej pomyśl/ o sposobnej zabawie.
Czego się strzed[...] po krwie upuszczeniu. Nie jedz Mleczna puściwszy krew/ i w piciu miary/ Przestrzegaj/ chceszli nie dać po twej szkodzie wiary. I zwierzchu ba i wewnątrz storń od
ćiętey. Miernie ma bydz záćięta ráná/ by krew wolnie Grubá iśc mogłá/ przytym dymy prożne spolnie.
Co trzebá vwáżyć przy pusczeniu Krwie. Godźin sześć spáć nie trzebá po krew vpusczeniu/ Abyś nie był ode snu w ćięszkim vtrapieniu. A y ná to pamiętay/ być ták nie ćiął żyły: Aby ręki boleśći wielkie nie trapiły. Nie śiaday też do stołu záraz po tey spráwie/ Ale raczey pomyśl/ o sposobney zabawie.
Czego się strzed[...] po krwie vpusczeniu. Nie iedz Mleczná puśćiwszy krew/ y w pićiu miáry/ Przestrzegay/ chceszli nie dáć po twey szkodźie wiáry. Y zwierzchu bá y wewnątrz storń od
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E3v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
, i wszystką rusza się sam głową. Słyszeć, od tętnu grzmi Rodope koni, Wieść jedna drugą świegotliwsza goni, Jak siłą wioseł Helespont tłuczony, Jakimi Dunaj mosty ujeżdżony. Znowu po krótkiem wytchnieniu do zbroje, Bellona z Turki smutne trąbi boje, Na który strach sam, i okropne dżwięki, Narody insze nie podniosły ręki, Co bliższy ognia i przyszłej tej fale. Po przykrej toczym kamienieckiej skale Obozy nowe, sprawić się gotowi, Co nieba zdarzą, nieprzyjacielowi. Czyli śmierć będzie, czy dotrze się wżroku, Raz tak sromotnie ustąpiwszy kroku, Jako z doznanej dopiero swej cnoty, Dostanie naszym serca i ochoty. Nie mógł ojczyźnie,
, i wszystką rusza się sam głową. Słyszeć, od tętnu grzmi Rodope koni, Wieść jedna drugą świegotliwsza goni, Jak siłą wioseł Helespont tłuczony, Jakiemi Dunaj mosty ujeżdżony. Znowu po krótkiem wytchnieniu do zbroje, Bellona z Turki smutne trąbi boje, Na który strach sam, i okropne dżwięki, Narody insze nie podniosły ręki, Co bliższy ognia i przyszłej tej fale. Po przykrej toczym kamienieckiej skale Obozy nowe, sprawić się gotowi, Co nieba zdarzą, nieprzyjacielowi. Czyli śmierć będzie, czy dotrze się wżroku, Raz tak sromotnie ustąpiwszy kroku, Jako z doznanej dopiero swej cnoty, Dostanie naszym serca i ochoty. Nie mógł ojczyznie,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 58
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
do wywiania. Kosarz ma wstać z skowronkiem, a lec, gdy on siędzie, Dobremu kosarzowi znój nigdy nie będzie. Najlepszy żabi żywot: nigdy nie upragnie, Nigdy nie woła: „Daj pić”, zawsze mięszka w bagnie. Urzędniku, nie umiesz, tylko nam chwast warzyć, Kiedy pokrzywy dzielisz, waruj ręki sparzyć. Azaby takie pieśni, kiedy słońce pali, Przy robotach kosarze nie raczej śpiewali? A ty więc o miłostkach swoje narzekanie Zachowaj do macierze, kiedy rano wstanie. SIELANKA PIĄTA BABY
Alkon, Perot. Alkon I tak-li nasza Nice na swe stare lata Za mąż idzie i myśli jeszcze zażyć świata?
do wywiania. Kosarz ma wstać z skowronkiem, a lec, gdy on siędzie, Dobremu kosarzowi znój nigdy nie będzie. Najlepszy żabi żywot: nigdy nie upragnie, Nigdy nie woła: „Daj pić”, zawsze mięszka w bagnie. Urzędniku, nie umiesz, tylko nam chwast warzyć, Kiedy pokrzywy dzielisz, waruj ręki sparzyć. Azaby takie pieśni, kiedy słońce pali, Przy robotach kosarze nie raczej śpiewali? A ty więc o miłostkach swoje narzekanie Zachowaj do macierze, kiedy rano wstanie. SIELANKA PIĄTA BABY
Alkon, Perot. Alkon I tak-li nasza Nice na swe stare lata Za mąż idzie i myśli jeszcze zażyć świata?
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 34
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
iż tak rzekę, mocom ulegając, bieży linią z ukosa leżącą do dróg, któremiby biegała, gdyby te mocy każda z osobna, i innego czasu ją pędziły. Powietrze tedy wzbija prosto płomień i dym pochodni w górę, ręka je razem porywa na bok, w górę tedy podnosząc się, i razem za ręki wzruszeniem idąc, prosto postępować nie mogą, ale linią w tył nakłonioną i nie tak śpieszno jak pochodnia postępując, w tyle się jej pozostają. Taż sama przyczyna jest nakłonienia ogona komety: kurzawy z niego wychodzące prosto naprzeciw słońca atmosfera jego podnosi, razem też i kometa biegąca z sobą je porywa, więc kurzawy ani
iż tak rzekę, mocom ulegaiąc, bieży linią z ukosa leżącą do drog, któremiby biegała, gdyby te mocy każda z osobna, y innego czasu ią pędziły. Powietrze tedy wzbiia prosto płomień y dym pochodni w gorę, ręka ie razem porywa na bok, w gorę tedy podnosząc się, y razem za ręki wzruszeniem idąc, prosto postępować nie mogą, ale linią w tył nakłonioną y nie tak śpieszno iak pochodnia postępuiąc, w tyle się iey pozostaią. Taż sama przyczyna iest nakłonienia ogona komety: kurzawy z niego wychodzące prosto naprzeciw słońca atmosfera iego podnosi, razem też y kometa biegąca z sobą ie porywa, więc kurzawy ani
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 111
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Śmiertelnych mnie spyta, Dokąd droga zawita, Dokąd nas to śmierć trudzi Często niespodziana — Do Pana, ach, do Pana.
Do Pana sługę wiedzie, Do Boga stworzenie, Nie pomoże niechcenie; Masz niezliczone w przedzie, Że się trudno bladej Śmierci oprzeć, przykłady.
Doktor ci jeszcze tuszy Oglądać mi wnęki, Nadstawujący ręki; Aleć ja słyszę w uszy, Darmo doktor gada, Że moja dusza wsiada.
Już i czuję, i słyszę Śmiertelnego dudkę, W ciężkich piersiach pobudkę; Gra mi, choć się uciszę, Jednej dumę noty: Dosyć, dosyć żyć poty.
Pódź, włodarzu, do Pana, Rachuj się, coś
Śmiertelnych mnie spyta, Dokąd droga zawita, Dokąd nas to śmierć trudzi Często niespodziana — Do Pana, ach, do Pana.
Do Pana sługę wiedzie, Do Boga stworzenie, Nie pomoże niechcenie; Masz niezliczone w przedzie, Że się trudno bladej Śmierci oprzeć, przykłady.
Doktor ci jeszcze tuszy Oglądać mi wnęki, Nadstawujący ręki; Aleć ja słyszę w uszy, Darmo doktor gada, Że moja dusza wsiada.
Już i czuję, i słyszę Śmiertelnego dudkę, W ciężkich piersiach pobudkę; Gra mi, choć się uciszę, Jednej dumę noty: Dosyć, dosyć żyć poty.
Pódź, włodarzu, do Pana, Rachuj się, coś
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 516
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mówią błądzącemu Gdybyś się był udał natę wieś, tam bita droga, równa bezpieczna, i wygodna, ale żeś się obrócił tędy, niedziw, żeś nietylko złądził, zdrogi, ale konie pozrywał, wóz połamał, pułszorki porwał, naszelniki, kantarki pogubił, oczy sobie ogałęzie powycinał, ręki nadłamał, noge wywinął, i ktożci winien, oto jeden upor, że słuchać niechciał, i jak teraz poradzić? Sam to BÓG raczy wiedzieć etc. Chyba że Przewodnik wsiądzie na wóz błądzącego, i aż na to miejsce zawiezie, skąd zaczął błądzić, i jeżeli według informacyj mojej pojedzie, zaraz lepszym szczęściem
mowią błądzącemu Gdybyś się był udał natę wieś, tam bita droga, rowna bespieczna, y wygodna, ale żeś sie obrocił tędy, niedziw, żeś nietylko złądził, zdrogi, ále konie pozrywał, woz połamał, pułszorki porwał, naszelniki, kantarki pogubił, oczy sobie ogałęzie powycinał, ręki nadłamał, noge wywinął, y ktożci winien, oto ieden upor, że słuchac niechciał, y iak teraz poradzić? Sam to BOG raczy wiedzieć etc. Chyba że Przewodnik wsiądzie na woz błądzącego, y aż na to mieysce zawiezie, zkąd zaczął błądzić, y ieżeli według informacyi moiey poiedzie, zaraz lepszym szczęściem
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 99
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753