Jaga w śpiączki Kupidyna: „Już mi nie będzie straszna ta dziecina!” — Rzekła, a w tym mu strzałeczki ukradła; A on ocknąwszy, że go broń odpadła,
Płakał, ale go matka tak tuliła: „Wróci-ć się zguba, Jagusia-ć to skryła, A ona nie dba o strzał twych rabunek: Oczy, twarz, usta — to, to jej rynsztunek.” DO PANNY
Twarde z wielkim żelazo topione kłopotem, Twardy diament żadnym nieużyty młotem, Twardy dąb stary wiekiem skamieniały, Twarde skały na morskie nie dbające wały — Twardszaś ty, panno, której łzy me nie złamały, Nad żelazo, diament,
Jaga w śpiączki Kupidyna: „Już mi nie będzie straszna ta dziecina!” — Rzekła, a w tym mu strzałeczki ukradła; A on ocknąwszy, że go broń odpadła,
Płakał, ale go matka tak tuliła: „Wróci-ć się zguba, Jagusia-ć to skryła, A ona nie dba o strzał twych rabunek: Oczy, twarz, usta — to, to jej rynsztunek.” DO PANNY
Twarde z wielkim żelazo topione kłopotem, Twardy dyjament żadnym nieużyty młotem, Twardy dąb stary wiekiem skamieniały, Twarde skały na morskie nie dbające wały — Twardszaś ty, panno, której łzy me nie złamały, Nad żelazo, dyjament,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 60
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
go deszcz udelektuje; Tak go nadzieja łudzi nieboraka, Że częściej żaby w więcierzu znajduje, Niźli sztucznego Wprzód dostanie raka. Takci Fortuna obłudą kieruje: Cyrce straszydła urodziwe rodzi, Dzień zaś pogodny rad ze śmiercią chodzi. 48
Herkules mężny, kiedy podarunek Odbiera, zgubę zna nielitościwą,
A Troja w murach swych czuje rabunek, Gdy w się Helenę bierze urodziwą, Szwank wielki cierpi i wieczny frasunek, Kiedy uznawa Fortunę życzliwą. Prędzej ci drugi niesmak puści z oczu, Niźli u jeża dostanie owocu. 49
Rzadko obfite zboża rodzi pole, Często się oracz widzi oszukanym; Gdzie miały zboża być — tam są kąkole A on się karmił szczęściem
go deszcz udelektuje; Tak go nadzieja łudzi nieboraka, Że częściej żaby w więcierzu znajduje, Niźli sztucznego wprzod dostanie raka. Takci Fortuna obłudą kieruje: Cyrce straszydła urodziwe rodzi, Dzień zaś pogodny rad ze śmiercią chodzi. 48
Herkules mężny, kiedy podarunek Odbiera, zgubę zna nielutościwą,
A Troja w murach swych czuje rabunek, Gdy w się Helenę bierze urodziwą, Szwank wielki cierpi i wieczny frasunek, Kiedy uznawa Fortunę życzliwą. Prędzej ci drugi niesmak puści z oczu, Niźli u jeża dostanie owocu. 49
Rzadko obfite zboża rodzi pole, Często się oracz widzi oszukanym; Gdzie miały zboża być — tam są kąkole A on się karmił szczęściem
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 20
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929