, drugi raz w pośrzód Norwegów, albo Arabów; czasem mnie zewsząd naród Izraelski otacza; niemasz zgoła takowego kraju, na któregobym mieszkańców w tym gmachu nie patrzył.
Tak wielki, rozmaity, a razem wspaniały widok daje pochop do gruntownych a wjelce przyjemnych uwag. Będąc dobrym całego rodzaju ludzkiego przyjacielem, płaczę z radości, widząc obywatelów tak wielu Państw węzłem wzajemnej potrzeby złączonych, siebie razem i kraj swój zabiegami, pilnością i przemysłem bogacących; odbierających od nas zbyteczne produkcje, dodawających natychmiast tych, bez których obejść się nie możem.
Zdaje się iż przyrodzenie osobliwszym sposobem podzieliło szacowne dary swoje po rozmaitych świata częściach, chcąc tym kształtem, Najwyższy
, drugi raz w pośrzod Norwegow, albo Arabow; czasem mnie zewsząd narod Jzraelski otacza; niemasz zgoła takowego kraiu, na ktoregobym mieszkańcow w tym gmachu nie patrzył.
Tak wielki, rozmaity, á razem wspaniały widok daie pochop do gruntownych á wjelce przyiemnych uwag. Będąc dobrym całego rodzaiu ludzkiego przyiacielem, płaczę z radości, widząc obywatelow tak wielu Państw węzłem wzaiemney potrzeby złączonych, siebie razem y kray swoy zabiegami, pilnością y przemysłem bogacących; odbieraiących od nas zbyteczne produkcye, dodawaiących natychmiast tych, bez ktorych obeyść się nie możem.
Zdaie się iż przyrodzenie osobliwszym sposobem podzieliło szacowne dary swoie po rozmaitych świata częściach, chcąc tym kształtem, Naywyższy
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 55
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
żeby wcześnie uczuli pożytki swobodnego życia.
Widziałem wszystkich tych wyzwoleńców mających się dobrze z łaski jego. Skoro się tylko wieść przyjazdu Barona w okolicy różniesła, przybywali jeden po drugim, i jakby w aktualnej byli służbie, bez dystynkcyj od domowych dobijali się o to, żeby mu jakową przysługę uczynić. Rosło mi serce z radości, gdym słyszał jak młodszych uczyli i poprawiali w służbie, zalecając im te przymioty, które ich niegdyś czyniąc Panu użytecznemi i miłemi, ściągnęły na koniec pożądaną nadgrodę.
Szczodrobliwość Barona ściąga się nawet do potomstwa służących; dziś przy mnie oddał na naukę do rzemiosła wnuka stangreta swojego. Żebym zaś jeszcze stwierdził nowym dowodem
żeby wcześnie uczuli pożytki swobodnego życia.
Widziałem wszystkich tych wyzwoleńcow maiących się dobrze z łaski iego. Skoro się tylko wieść przyiazdu Barona w okolicy rozniesła, przybywali ieden po drugim, y iakby w aktualney byli służbie, bez dystynkcyi od domowych dobiiali się o to, żeby mu iakową przysługę uczynić. Rosło mi serce z radości, gdym słyszał iak młodszych uczyli y poprawiali w służbie, zalecaiąc im te przymioty, ktore ich niegdyś czyniąc Panu użytecznemi y miłemi, ściągnęły na koniec pożądaną nadgrodę.
Szczodrobliwość Barona sciąga się nawet do potomstwa służących; dziś przy mnie oddał na naukę do rzemiosła wnuka stangreta swoiego. Zebym zaś ieszcze stwierdził nowym dowodem
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 88
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
nie rozumu ludzkiego/ ale samego wszytkiego świata Twórce sprawą/ gdzie za sprawą miłości/ jako serca i myśli wzajemne się łączą. Tak za biogosławieństwem Pański Familij zacnych stawa się zjednoczenie. Ma każda sprawa Boża podziwienie swoje/ osobliwsze jednak ta która nieznajome zgromadza/ odległe jednoczy/ przeciwne zgadza/ chęci rozmnaża/ żałości ujmuje/ radości przydaje/ i wszytko dobre rodzi. Wdzieczna tak zgodnych animuszów Harmonia/ gdzie jedna wola/ zgodna miłość/ i nierozerwane pomyślenie się znajduje: slusznie tedy Akt ten wizerunkiem szczęściaj pociech Wmć mego M. P. nazwany być może: bo żeś Wmć moja Mciwa Panna wszkole cnot wszelakich wyćwiczona/ to nietylko za
nie rozumu ludzkiego/ ále sámego wszytkiego świátá Tworce spráwą/ gdźie zá spráwą miłośći/ iáko sercá y myśli wzáiemne sie łącżą. Ták za biogosłáwieńśtwem Páński Familiy zacnych sstawa sie ziednocżenie. Ma káżda spráwá Boża podźiwienie swoie/ osobliwsze iednák tá ktora nieznáiome zgromadza/ odległe iednocży/ przećiwne zgadza/ chęći rozmnaża/ żáłośći vymuie/ rádośći przydáie/ y wszytko dobre rodźi. Wdźiecżna ták zgodnych ánimuszow Harmonia/ gdźie iedná wola/ zgodna miłość/ y nierozerwáne pomyślenie sie znayduie: slusznie tedy Akt ten wizerunkiem szcżęśćiáy poćiech Wmć mego M. P. názwány być może: bo żeś Wmć moiá Mćiwa Pánná wszkole cnot wszelákich wyćwicżona/ to nietylko zá
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w żywocie ś^o^ Antoniusza wiel. powiada o nim/ że widział Duszę ś^o^ Ammoniusza niesioną na niebo. Z. Grzegorz Nisseński Serm. Paraen. ś.^v^ Efremowi/ mówi/ że dusza jego w niebieskich Pałacach osiadła/ gdzie są czyny Anielskie/ gdzie Patriarchów narodowie/ gdzie chory Proroków/ gdzie stolicy Apostołów/ gdzie radości Męczenników/ gdzie pobożnych wesele/ gdzie Doktorów światłość/ gdzie znamienite pierworódnych zgromadzenia/ gdzie czyste rozkoszujących głosy. Słyszymy namilejszy/ że ten Z. Doktor Cerkiewny Efrema ś^o^ jak i Z. Atanasius ś^o^ Ammoniusza/ nie w Raju ziemnym pomieszczają/ ale w Pałacach niebieskich/ gdzie są Aniołowie/ Patriarchowie/ Prorokowie/ Apostołowie/
w żywoćie ś^o^ Antoniuszá wiel. powiáda o nim/ że widźiał Duszę ś^o^ Ammoniuszá nieśioną ná niebo. S. Grzegorz Nisseński Serm. Paraen. ś.^v^ Ephremowi/ mowi/ że duszá iego w niebieskich Páłacách ośiádłá/ gdźie są czyny Anyelskie/ gdźie Pátryárchow narodowie/ gdźie chory Prorokow/ gdźie stolicy Apostołow/ gdźie rádośći Męcżennikow/ gdźie pobożnych wesele/ gdźie Doktorow świátłość/ gdźie známienite pierworodnych zgromádzenia/ gdźie cżyste roskoszuiących głosy. Słyszymy namileyszy/ że ten S. Doktor Cerkiewny Ephremá ś^o^ iák y S. Athánásius ś^o^ Ammoniuszá/ nie w Ráiu źiemnym pomieszczáią/ ále w Páłácách niebieskich/ gdźie są Anyołowie/ Pátryárchowie/ Prorokowie/ Apostołowie/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 31
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
/ owe elogia i wyroki częstymi razami czytane i śpiewane bywają/ iż dusze ich na niebo są przez Anioły przeniesione: iż na wysokości z Panem Chrystusem żyją: iż przed Majestatem Bożym stoją społecznie z Aniołami: iż twarzą w twarz Chrysta Pana widzą: iż tak Boga widzą/ jako go widzą Aniołowie: iż zupełnie doskonałej radości już dostąpili: iż im P. Bóg doskonałe Bóstwa swego poznanie odkrył: iż doskonałą zapłatę za zasługi swe/ doskonałe za pracy i trudy korony na niebie od Boga wzięły. Te/ mówię/ i tym podobne o sprawiedliwych dusz zupełnie doskonałej szczęśliwości Świętych Cerkiewników jasne i wyraźne/ co dzień w Cerkwi naszej czytać się zwykłe
/ owe elogia y wyroki cżęstymi rázámi cżytáne y śpiewáne bywáią/ iż dusze ich ná niebo są przez Anyoły przenieśione: iż ná wysokośći z Pánem Christusem żyią: iż przed Máyestatem Bożym stoią społecznie z Anyołámi: iż twarzą w twarz Christá Páná widzą: iż ták Bogá widzą/ iáko go widzą Anyołowie: iż zupełnie doskonáłey rádośći iuż dostąpili: iż im P. Bog doskonáłe Bostwá swego poznánie odkrył: iż doskonáłą zápłátę zá zasługi swe/ doskonáłe zá pracy y trudy korony ná niebie od Bogá wźięły. Te/ mowię/ y tym podobne o spráwiedliwych dusz zupełnie doskonałey szczęśliwośći Swiętych Cerkiewnikow iásne y wyráźne/ co dźień w Cerkwi nászey czytáć sie zwykłe
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 156
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nieukontentowaniem jego, i całego Dworu, że jednak tylko jednego miał, zaprosił znaczny konkurs Polaków do Gniezna na urodzenie Syna w siedm lat po urodzeniu jego, i dał mu Imię MIESZKO. Tym czasem kiedy ochota największa tej publiki trwała, dano znać sfrasowan[...] mu Ksią żęciu Ojca nad śleptą Syna swego, że przejrzał, z radości Ojciec, i Stany Polskie radzą się Wieszczków swoich, coby się przez to znaczyło, odpowiedzieli; że za panowania jego, oświeci się całe Państwo Polskie, jakoż po śmierci Ojca MIESZKO na Tron obrany począł życie swoje szpecić z siedmią nałożnic, które widząc nie płodne, za radą Katolików, przy Dworze jego potajemnie
nieukontentowaniem jego, i całego Dworu, że jednak tylko jednego miał, zaprośił znaczny konkurs Polaków do Gniezna na urodzenie Syna w śiedm lat po urodzeniu jego, i dał mu Imię MIESZKO. Tym czasem kiedy ochota naywiększa tey publiki trwała, dano znać sfrasowan[...] mu Xią żęćiu Oyca nad sleptą Syna swego, że przeyrzał, z radośći Oyćiec, i Stany Polskie radzą śię Wieszczków swoich, coby śię przez to znaczyło, odpowiedźieli; że za panowania jego, oświeći śię całe Państwo Polskie, jakoz po śmierći Oyca MIESZKO na Tron obrany począł żyćie swoje szpećić z śiedmią nałożnic, które widząc nie płodne, za radą Katolików, przy Dworze jego potajemnie
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 10
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
zagładził. Calliope.
Człowiek igrzysko boże, powiedają, Którym on jako piłą ciska sobie. Raz będzie w gorze, drugi raz na ziemi. Tak i fortuna koło swoje toczy, Że w jednej mierze jak żywo nie stoi, Ale co będzie wysoko, wnet nisko. Tak fata wiją przeplatany wieniec Z trosk i z radości, acz daleko więcej Złych niźli dobrych ziół w tej to koronie. Zgoła świat scena, a wszyscy co żyją
Osobami są na tej komediej, Jakimi wielki gospodarz im każe, I jak w maszkarze, taki królem będzie, Taki cesarzem, co go niewolnicze Serce i umysł z podłym nie porówna, A przecię rządzi,
zagładził. Calliope.
Człowiek igrzysko boże, powiedają, Ktorym on jako piłą ciska sobie. Raz będzie w gorze, drugi raz na ziemi. Tak i fortuna koło swoje toczy, Że w jednej mierze jak żywo nie stoi, Ale co będzie wysoko, wnet nizko. Tak fata wiją przeplatany wieniec Z trosk i z radości, acz daleko więcej Złych niźli dobrych zioł w tej to koronie. Zgoła świat scena, a wszyscy co żyją
Osobami są na tej komediej, Jakimi wielki gospodarz im każe, I jak w maszkarze, taki krolem będzie, Taki cesarzem, co go niewolnicze Serce i umysł z podłym nie porowna, A przecię rządzi,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 465
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, coć która winszuje Z sióstr mych, i ja się chętnie podpisuję. Talia.
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś mara rozweselenie, Gdy wychowaniec mój, ćwiczenie moje, Ow co to złotym słodkich Słów łańcuchem Wiązał i serca i za obie uszy Trzymał i senat i izbę poselską, W którego ustach hyblejskiej słodyczy Plastry robiły pczołki pracowite, Ow co i w boju nieoszczędną ręką Szczęśliwej szable gasił więc pragnienie
We krwi pogańskiej,
Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, coć ktora winszuje Z siostr mych, i ja się chętnie podpisuję. Thalia.
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś mara rozweselenie, Gdy wychowaniec moj, ćwiczenie moje, Ow co to złotym słodkich słow łańcuchem Wiązał i serca i za obie uszy Trzymał i senat i izbę poselską, W ktorego ustach hyblejskiej słodyczy Plastry robiły pczołki pracowite, Ow co i w boju nieoszczędną ręką Szczęśliwej szable gasił więc pragnienie
We krwi pogańskiej,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 468
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Czemu cię sroga ręka z ciałem rozłączyła?
Czemu ślicznych nie widzę oczu? czemu wargi Wdzięczne na złą fortunę nie czynią mi skargi? O okrutny tyranie! o nowy Herodzie! Ty masz swoje pociechy w mej ciężkiej przygodzie. Ale jak niegdy Cesarz, gdy Pompejuszowę Widział, płakał (czy z żalu, czy z radości) głowę, Tak te oba afekty, ty tyranie wschodny Musiałeś mieć natenczas, gdyś pasł wzrok niegodny W martwej Chrystusowego twarzy bohatyra A żal z chciwością pomsty serce wpoł rozdziera. Bo za zgubione wojska, stracone armaty, Miasta, zamki i insze niezliczone straty Małać się zda nagroda, ale zaś ta strata U
, Czemu cię sroga ręka z ciałem rozłączyła?
Czemu ślicznych nie widzę oczu? czemu wargi Wdzięczne na złą fortunę nie czynią mi skargi? O okrutny tyranie! o nowy Herodzie! Ty masz swoje pociechy w mej ciężkiej przygodzie. Ale jak niegdy Cesarz, gdy Pompejuszowę Widział, płakał (czy z żalu, czy z radości) głowę, Tak te oba afekty, ty tyranie wschodny Musiałeś mieć natenczas, gdyś pasł wzrok niegodny W martwej Chrystusowego twarzy bohatyra A żal z chciwością pomsty serce wpoł rozdziera. Bo za zgubione wojska, stracone armaty, Miasta, zamki i insze niezliczone straty Małać się zda nagroda, ale zaś ta strata U
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 507
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zmruży, Widzi skarb wielki, w górze znaleziony, we śnie, Przy nim stojąc osobę ubraną pocześnie, Która mu go pozwala. Obciążony złotem, Tedy pyta, jako tu może trafić potem. Rzecze diabeł: Naznaczyć; nie maszli czym inem,
Usrać się. Gówno będzie tych skarbów terminem. Ten od wielkiej radości, leżąc podle żony, Co najlepiej depozyt znaczy naleziony. Aż skoro go obudzi, dosiągnąwszy brody, Miasto skrzynie, z skarbami co prędzej do wody. 391. OMYŁKA
W Lubczu stanął, z Warszawy jechawszy dzień cały, Radziwił, kędy księżna z Dębowską już spały W jednym łóżku; więc cicho rozkazawszy młodzi, W
zmruży, Widzi skarb wielki, w górze znaleziony, we śnie, Przy nim stojąc osobę ubraną pocześnie, Która mu go pozwala. Obciążony złotem, Tedy pyta, jako tu może trafić potem. Rzecze diaboł: Naznaczyć; nie maszli czym inem,
Usrać się. Gówno będzie tych skarbów terminem. Ten od wielkiej radości, leżąc podle żony, Co najlepiej depozyt znaczy naleziony. Aż skoro go obudzi, dosiągnąwszy brody, Miasto skrzynie, z skarbami co prędzej do wody. 391. OMYŁKA
W Lubczu stanął, z Warszawy jechawszy dzień cały, Radziwił, kędy księżna z Dębowską już spały W jednym łóżku; więc cicho rozkazawszy młodzi, W
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 354
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987