rozpostarszy Żagle. W Sercu swoim zbyt się trwoży Ze nie w Port ale w wodę/ Towary swe wnet wyłoży Śmierć biorąc za nagrodę. Jako Żołnierz gdy w potrzebie W Której przedtym nie bywał. Zapomina prędko siebie I myśli będzie zbywał. Rozumiejąc iże zginie I niepewnej się zlęknie Śmierci. Leć jak się ochynie Potym w razach ni stęknie. Jako Puszkarz gdy rychtuje Działo; lub strzałą mierzy Strzelec. Zrazu się frasuje Cieszy gdy wcel uderzy. Wprzedsięwziętym mym zamyślę Toż się i zemną dzieje. Ze choć sekret taję ściśle Przecię coś wieści sieje. Iże próżne me ukłony I zawody daremnie Zem już cale jest wzgardzony Zięcia mieć niechcą zemnie
rozpostárszy Zágle. W Sercu swoim zbyt się trwoży Ze nie w Port ale w wodę/ Towary swe wnet wyłoży Smierć biorąc zá nagrodę. Iáko Zołnierz gdy w potrzebie W Ktorey przedtym nie bywał. Zápomina prędko śiebie Y myśli będźie zbywał. Rozumieiąc iże zginie Y niepewney się zlęknie Smierci. Leć iák się ochynie Potym w rázách ni stęknie. Iáko Puszkarz gdy rychtuie Dźiáło; lub strzáłą mierzy Strzelec. Zrázu się frasuie Cieszy gdy wcel vderzy. Wprzedsięwźiętym mym zamyślę Toż się y zemną dźieie. Ze choć sekret táię śćiśle Przećię coś wieśći śieie. Iże prożne me vkłony Y záwody dáremnie Zem iuż cále iest wzgárdzony Zięćiá mieć niechcą zemnie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 156
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba. Dosyć tego lichego, więcej nam nie trzeba! Pszczółek samych przykładem sobie postępują, Nie szerszenia, nie osę za pana przyjmują. Cóż nam te cudzoziemskie sprawiły korony? Jakie z nich w ciężkich razach mieliśmy obrony? Każdy z nich wiele przez swych posłów obiecował, A gdy przyszło do rzeczy, zwłocznie to sprawował. Aż za czasem wszytko to zwłokami ustało. Przyszło potem do tego, że tak wywietrzało U nas samych w pamięci, a do tego w prawne Trudno z panem zachodzić, choć w terminy jawne.
opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba. Dosyć tego lichego, więcej nam nie trzeba! Pszczółek samych przykładem sobie postępują, Nie szerszenia, nie osę za pana przymują. Cóż nam te cudzoziemskie sprawiły korony? Jakie z nich w ciężkich razach mieliśmy obrony? Każdy z nich wiele przez swych posłów obiecował, A gdy przyszło do rzeczy, zwłocznie to sprawował. Aż za czasem wszytko to zwłokami ustało. Przyszło potem do tego, że tak wywietrzało U nas samych w pamięci, a do tego w prawne Trudno z panem zachodzić, choć w terminy jawne.
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
postawiwszy/ i o tym przed niemi/ pod samym sumnienia mego świadkiem Bogiem/ oświadczywszy się/ że to czynię prze samy wzgląd sczyrej miłości ku Cerkwi Ruskiego naszego narodu. Która już już przyzałosnym/ jakoby na śmierć zaniosłym się upadku być widząc/ milczeć nie mogłem/ na owo Zbawiciela mego pamiętając/ że on w razach takich i bez dusznym kamieniom mowę dać/ przyobiecać raczył. Do Narodu Ruskiego Ehksortatia do Duchownych wszelkiego Stanu.
W Bogu Przewielebny mój Panie/ i Boga miłujący Ojcowie/ Bracia w Panu Chrystusie przenamilejszy. Wasze i moje na stan Episkopski od nas niespodziewane/ ni oczekywane poświęcenie/ za dobre i szczęśliwe Ruskiej Cerkwi naszej OMEN wziąwszy
postáwiwszy/ y o tym przed niemi/ pod sámym sumnienia me^o^ świádkiem Bogiem/ oświádcżywszy sie/ że to czynię prze sámy wzgląd scżyrey miłośći ku Cerkwi Ruskiego nászego narodu. Ktora iuż iuż przyzáłosnym/ iákoby ná śmierć zániosłym sie vpadku bydź widząc/ milczeć nie mogłem/ ná owo Zbáwićielá mego pámiętáiąc/ że on w rázách tákich y bez dusznym kámieniom mowę dáć/ przyobiecáć raczył. Do Narodu Ruskiego Ehxortátia do Duchownych wszelkiego Stanu.
W Bogu Przewielebny moy Pánie/ y Bogá miłuiący Oycowie/ Bráćia w Pánu Chrystuśie przenamileyszy. Wásze y moie ná stan Episkopski od nas niespodźiewáne/ ni ocżekywáne poświęcenie/ zá dobre y szczęśliwe Ruskiey Cerkwi nászey OMEN wźiąwszy
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 107
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
tąd bogata Warmia, jeśli od pierwszego Ród wywiedzie Dardana, zna biskupa swego. Warmia, która świeżo przez nieprzyjacioły, Ruiną i płonemi kurzysz się popioły, Weźmi serce, rozwiniesz włosy prędko swoje, Mlekiem ziemia opłynie i pasieki twoje, Gdy szczęśliwie katedrę biskup twój zasiądzie, I sprawować winnicę świętą twoję będzie. Jego w razach koronnych serce doświadczone, Obyczaje przyjemnym ładem ułożone. Rzadka rada: lub ducha pańskiego pilnuje, I skrytych oracula jemu dochowuje; Lub na ciche podszepty i dworskie symije. Jako drugi Alcydes nieochronnie bije. Przydała i Eleusis wdzięczności mu siła, A Fortuna gotowe cnoty ozdobiła. Ale i Łuck odległy, między ludzkim gminem, Słynie
tąd bogata Warmia, jeśli od pierwszego Ród wywiedzie Dardana, zna biskupa swego. Warmia, która świeżo przez nieprzyjacioły, Ruiną i płonemi kurzysz się popioły, Weżmi serce, rozwiniesz włosy prędko swoje, Mlekiem ziemia opłynie i pasieki twoje, Gdy szczęśliwie katedrę biskup twój zasiędzie, I sprawować winnicę świętą twoję będzie. Jego w razach koronnych serce doświadczone, Obyczaje przyjemnym ładem ułoźone. Rzadka rada: lub ducha pańskiego pilnuje, I skrytych oracula jemu dochowuje; Lub na ciche podszepty i dworskie symije. Jako drugi Alcydes nieochronnie bije. Przydała i Eleusis wdzięczności mu siła, A Fortuna gotowe cnoty ozdobiła. Ale i Łuck odległy, między ludzkim gminem, Słynie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 73
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
fawor, interes, albo jaki respekt, to creatio Ministrów status; I ktoźby prywatny powierzył sprawę swoję takiemu plenipotentowi, którego by sobie z najlepszych niewybrał; Rzeczpospolita zdaje najdroźsze interesa swoje na ręce Ministrów; czyni ich swemi Plenipotentami; nic słuszniejszego, żeby ich obierała, ale nie przez intrygi, albo fakcje w takich razach, przyzwoite, tylko per suffragia skryte, tak jako się dzieje srodze rozsądnie w Rzeczypsopolitej Weneckiej, przez co, unika się zazdrości, i niebezpiecznych przebiegów konkurentów; sekret będąc sacrosanctè in dandis suffragiis zachowany; zostawuje każdemu libertatem sentiendi według samego sumnienia i sprawiedliwości. Chciałbym żeby in numero suffragiorum obserwowana była proporcja; na
fawor, interes, albo iaki respekt, to creatio Ministrow status; I ktoźby prywatny powierzył sprawę swoię takiemu plenipotentowi, ktorego by sobie z naylepszych niewybrał; Rzeczpospolita zdaie naydroźsze interessa swoie na ręce Ministrow; czyni ich swemi Plenipotentami; nic słusznieyszego, źeby ich obierała, ale nie przez intrygi, albo fakcye w takich razach, przyzwoite, tylko per suffragia skryte, tak iako śię dźieie srodze rozsądnie w Rzeczypsopolitey Weneckiey, przez co, unika śię zazdrośći, y niebespiecznych przebiegow konkurrentow; sekret będąc sacrosanctè in dandis suffragiis zachowany; zostawuie kaźdemu libertatem sentiendi według samego sumnieńia y sprawiedliwośći. Chćiałbym źeby in numero suffragiorum obserwowana była proporcya; na
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 43
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
które aby go miało convincere Reatûs, i podobieństwa niebyło; Ex vita hominum anteacta według Konstytutij Koronnych, zwykły więc pensari Crimina et ponderari. Wziąć anteactam vitam Jego Mości Pana Marszałka, z Urodzenia zacnego, z wysokich Cnot, z Zasług które z odwagą zdrowia, Substancji, dla Ojczyzny podejmował, i onę w ciężkich razach, przeszłych niebezpieczeństw divino opere dźwigał. Przeciwko takim ludziom Integrae famae niemoże quidquam sinistri praesumi, na to Prawa nasze postanowione, de viro bonae famae, który nigri nominis macula nunquã laboravit, że takowemu żadna objectia praejudicare niemoże, tym barziej że in Crimine Laesae Majestatis et Perduellionis, notorias probationes ad Convincendum Inculpatum przynosić
ktore áby go miáło convincere Reatûs, y podobieństwá niebyło; Ex vita hominum anteacta według Constitutiy Koronnych, zwykły więc pensari Crimina et ponderari. Wźiąć anteactam vitam Iego Mośći Páná Márszałká, z Vrodzenia zacnego, z wysokich Cnot, z Zasług ktore z odwagą zdrowia, Substántiey, dla Oyczyzny podeymował, y onę w ćięszkich rázách, przeszłych niebespieczeństw divino opere dźwigał. Przećiwko tákim ludźiom Integrae famae niemoże quidquam sinistri praesumi, ná to Práwá násze postánowione, de viro bonae famae, ktory nigri nominis macula nunquã laboravit, że tákowemu żadna objectia praejudicare niemoże, tym bárźiey że in Crimine Laesae Majestatis et Perduellionis, notorias probationes ad Convincendum Inculpatum przynośić
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 23
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
miała. W tym skoro Odzwierna uchyli Kosztownej Portyery będąc jej już blisko/ Przypadszy na kolana Paskwalina nisko: O Panno uwielbiona/ która tej świątnice Rucho masz poruczone/ a wiesz tajemnice Ludzkie wszytkie (wyleje żałosne te słowa) Do ciebiem ja strapiona przyszła białagłowa Słysząc jakie pociechy/ którzy o co proszą/ Przez cię w razach podobnych od Bogów odnoszą/ Bądź i mnie miłościwa. Skąd jednak i jako Mamci żal swój rozpocząć/ kiedy mi nijako Mówić nawet/ i Ducha małoco już we mnie/ Dosyć że nad Wulkanów komin grzmiący w Lemnie I miechami pełnymi wygrzewaną szynę Góram nędzna/ i marnie młodości swej ginę Ledwie żyć poczynając. Ani ja w
miáłá. W tym skoro Odzwierna vchyli Kosztowney Portyery będąc iey iuż blisko/ Przypadszy ná koláná Pásqualiná nisko: O Pánno vwielbiona/ ktora tey świątnice Rucho masz poruczone/ á wiesz táiemnice Ludzkie wszytkie (wyleie żáłosne te słowá) Do ciebiem ia strapiona przyszłá białagłowá Słysząc iákie pociechy/ ktorzy o co proszą/ Przez cię w rázách podobnych od Bogow odnoszą/ Bądź y mnie miłościwa. Zkąd iednák y iáko Mamci żal swoy rospocząć/ kiedy mi niiáko Mowić náwet/ y Duchá máłoco iuż we mnie/ Dosyć że nád Wulkánow komin grzmiący w Lemnie Y miechámi pełnymi wygrzewáną szynę Goram nędzna/ y márnie młodości swey ginę Ledwie żyć poczynáiąc. Ani ia w
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 39
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
. Muszę znowu ten ciężar do piekła odnosić". A baba: - "A któż ci się stąd kazał wynosić? Izali i u lutrów cuda się już dzieją, Że jako papieżnicy was wyganiać śmieją?" - "Nie trwoż się - prawi - siostro, nie wątp o mej mocy, Któraś mej w wielu razach doznała pomocy. Nic tam po mnie i księgi nie potrzebne moje, Są ministrowie, mają i Biblie swoje, Słowem Bożym obadwa na siebie powstają, Czegóż się więcej z mego słowa doczekają?" Gdy baba rzecz zrozumieć dostateczniej chciała, Odesłał ją do miasta, by tam zrozumiała, A sam lotem do piekła z wesołą
. Muszę znowu ten ciężar do piekła odnosić". A baba: - "A któż ci się stąd kazał wynosić? Izali i u lutrów cuda się już dzieją, Że jako papieżnicy was wyganiać śmieją?" - "Nie trwoż się - prawi - siostro, nie wątp o mej mocy, Któraś mej w wielu razach doznała pomocy. Nic tam po mnie i księgi nie potrzebne moje, Są ministrowie, mają i Biblije swoje, Słowem Bożym obadwa na siebie powstają, Czegóż się więcej z mego słowa doczekają?" Gdy baba rzecz zrozumieć dostateczniej chciała, Odesłał ją do miasta, by tam zrozumiała, A sam lotem do piekła z wesołą
Skrót tekstu: DolNowKontr
Strona: 319
Tytuł:
Nowiny ponowione
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, Łzy moje własne, piję nakształt wody; Tu mi gromnicą grozi Libityna, A tu pomocy nie daje Lucyna. Owszem kiedybym umrzeć miała była, Jeszczebym się snadź gorzej osławiła; Boby się każdy, znając mię dziewczyną, Pytał, za jaką umarła przyczyną? Ty jednak w złych mię razach obaczywszy, Jako przyjaciel ze wszech najprawdziwszy, Do swycheś piersi przytulił mię chorą, I do ożycia dał otuchę sporą. I rzekłeś, pomnię: żyj kochana siostro, Niech cię ta boleść tak nie tyka ostro, Ażebyś miała w ciężkiej zawierusze, Dwie razem zgubić jedną śmiercią dusze. Niech ci zupełnych sił
, Łzy moie własne, piję nákształt wody; Tu mi gromnicą groźi Lybityná, A tu pomocy nie dáie Lucyná. Owszem kiedybym umrzeć miáłá byłá, Ieszczebym się snadź gorzey osławiłá; Boby się káżdy, znáiąc mię dźiewczyną, Pytáł, zá iáką umárłá przyczyną? Ty iednák w złych mię rázách obaczywszy, Iáko przyiaćiel ze wszech nayprawdźiwszy, Do swycheś pierśi przytulił mię chorą, Y do ożyćia dał otuchę sporą. Y rzekłeś, pomnię: żyi kochána śiostro, Niech ćię tá boleść ták nie tyka ostro, Ażebyś miáłá w ćięszkiey zawierusze, Dwie rázem zgubić iedną śmierćią dusze. Niech ći zupełnych śił
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 146
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Naszego/ w tak wielu trudnych i nie bezpiecznych okazjach/ practicè doświadczoną/ którą po Bogu/ alta I. K. Mści prudentia gignit, a zatym jej odmianie/ kładzie fretum, boć według Poety: Maior prudentia Fato, pogotowiu i nad fortunę Sociam Fati. Ta mówię fortuna prudentiae iuncta, dobrze we złych razach tej Koronie tuszy; bo ją łatwie od upadku dźwignąć może/ do czego tym z osoby mojej aplauduję Rytmem. Niech twe Monarcho rady skutek biorą/ Winszujęć tego krótką tą perorą/ Niech ci Bóg szczęści i daje wiek długi/ Za twe zasługi. A te są co znaczniejsze skutki/ któremi pomienione znaki Niebieskie przez lat
Naszego/ w tak wielu trudnych y nie bespiećznych okázyach/ practicè doświadćzoną/ ktorą po Bogu/ alta I. K. Mśći prudentia gignit, a zatym iey odmianie/ kładźie fretum, boć według Póéty: Maior prudentia Fato, pogotowiu y nád fortunę Sociam Fati. Ta mowię fortuná prudentiae iuncta, dobrze we złych rázách tey Koronie tuszy; bo ią łátwie od vpadku dźwignąć może/ do ćzego tym z osoby moiey applauduię Rythmęm. Niech twe Monarcho rady skutek biorą/ Winszuięć tego krotką tą perorą/ Niech ći Bog szćzęśći y dáie wiek długi/ Zá twe zasługi. A te są co znáćznieysze skutki/ ktoręmi pomięnione znáki Niebieskie przez lat
Skrót tekstu: NiewiesKom
Strona: C
Tytuł:
Komety roku 1680 widziane
Autor:
Stanisław Niewieski
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681