się więcej na ziemi nie najdują/ ale są w niebie: które przez otworzone sobie drzwi do niebieskiego onego Raju wszedszy/ i wewnątrz jego mieszkając/ z drzewa onego żywota Jezusa Chrystusa rozkoszują. Nominatim jednak i Communiter o Prorokach i Patriarchach/ o Apostołach i Ewanielistach/ o Męczennikach i Sprawiedliwych/ owe elogia i wyroki częstymi razami czytane i śpiewane bywają/ iż dusze ich na niebo są przez Anioły przeniesione: iż na wysokości z Panem Chrystusem żyją: iż przed Majestatem Bożym stoją społecznie z Aniołami: iż twarzą w twarz Chrysta Pana widzą: iż tak Boga widzą/ jako go widzą Aniołowie: iż zupełnie doskonałej radości już dostąpili: iż im P
sie więcey ná źiemi nie náyduią/ ále są w niebie: ktore przez otworzone sobie drzwi do niebieskie^o^ one^o^ Ráiu wszedszy/ y wewnątrz iego mieszkáiąc/ z drzewá onego żywotá Iesusá Christusá roskoszuią. Nominatim iednák y Communiter o Prorokách y Pátryárchách/ o Apostołách y Ewányelistách/ o Męcżennikách y Spráwiedliwych/ owe elogia y wyroki cżęstymi rázámi cżytáne y śpiewáne bywáią/ iż dusze ich ná niebo są przez Anyoły przenieśione: iż ná wysokośći z Pánem Christusem żyią: iż przed Máyestatem Bożym stoią społecznie z Anyołámi: iż twarzą w twarz Christá Páná widzą: iż ták Bogá widzą/ iáko go widzą Anyołowie: iż zupełnie doskonáłey rádośći iuż dostąpili: iż im P
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 156
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
filar z-motłochu uczynili/ którzy jako skoro przyszli na widok tamtych ludziom Elektorowym/ zaraz ku nim z-okrzykiem/ i z-hukiem bieżeli Lutrowie/ i tak do swoich gburów gęstą strzelbę wypuścili; a komunik z-boku przypadszy/ którzy oni za ostatek być rozumieli/ łatwie ich zniósł/ i śmiertelnymi posieczone razami wiecznie uspokoił. Z-tego mało co wytchnąwszy niewczasu/ albo raczej igrzyskiem go nazowię/ mieliśmy na się Mocarzów z-świeżej potrzeby nad Grafem N. jako oni rozumieli wygranej nadętych/ których też chcąc bez szkody swej uplenić/ (bo dostało się języka na obóz nasz uderzyć uchwalili/ w-którym nad zwyczaj daliśmy naniecić ognie
filar z-motłochu uczynili/ ktorzy iako skoro przyszli na widok támtych ludźiom Elektorowym/ záraz ku nim z-okrzykiem/ i z-hukiem bieżeli Lutrowie/ i tak do swoich gburow gęstą strzelbę wypuśćili; á komunik z-boku przypadszy/ ktorzy oni zá ostatek być rozumieli/ łátwie ich zniosł/ i śmiertelnymi pośieczone rázámi wiecznie uspokoił. Z-tego máło co wytchnąwszy niewczásu/ álbo raczey igrzyskiem go názowię/ mieliśmy na się Mocarzow z-świeżey potrzeby nad Grafem N. iáko oni rozumieli wygráney nádętych/ ktorych też chcąc bez szkody swey uplenić/ (bo dostáło się ięzyká na oboz nász uderzyć uchwalili/ w-ktorym nad zwyczay dáliśmy nániećić ognie
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 79
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
.
Gdy pierwszem uderzeniem Rugier nic nie sprawił, Wracał się, aby znowu lepiej się poprawił, Pod hipogryfowemi skrzydłami widzący Tam i sam cień po wierzchu wody biegający. Orka na brzegu pewny pokarm zostawiała, A za próżnem i co się umykał, bieżała. Rugier się na dół z góry spuszcza i częstemi Straszliwą orkę bije razami ciężkiemi.
CIII.
Jako orzeł, gdy w górę wysoko wyleci, Upatrując obłowu dla zgłodniałych dzieci, Gdy na gołem kamieniu węża ujźrzy, który Gładzi przeciwko słońcu odnowione skóry, Nie bierze go od głowy, mijając tę stronę, Gdzie żądłem jadowitem świszczy, w mocną śponę, Ale w tył od ogona i macha skrzydłami
.
Gdy pierwszem uderzeniem Rugier nic nie sprawił, Wracał się, aby znowu lepiej się poprawił, Pod hipogryfowemi skrzydłami widzący Tam i sam cień po wierzchu wody biegający. Orka na brzegu pewny pokarm zostawiała, A za próżnem i co się umykał, bieżała. Rugier się na dół z góry spuszcza i częstemi Straszliwą orkę bije razami ciężkiemi.
CIII.
Jako orzeł, gdy w górę wysoko wyleci, Upatrując obłowu dla zgłodniałych dzieci, Gdy na gołem kamieniu węża ujźrzy, który Gładzi przeciwko słońcu odnowione skóry, Nie bierze go od głowy, mijając tę stronę, Gdzie żądłem jadowitem świszczy, w mocną śponę, Ale w tył od ogona i macha skrzydłami
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 222
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
A jeżeli prawem publicznej usługi jaka towarzysza od wojska okazja i potrzeba do Rzeczpospolitej albo przed tron i gdzie indziej zażyła, tedy go lisia własnego rotmistrza szuba nie tak do kibici i kształtu, jako do rewerencji miejsca zdobiła. A częściej przyzwoitszym pozorem bywało, że własna postrzylana i skrwawiona, z widomymi ciała ranami i razami moc legacji miała i za niemowne żołnierzysko i całe takowej że wysługi wojsko perorowała i rzecz z dowodów skuteczną odbierała przez szacunek znacznego razami czynienia wojennego, które sam Pan Bóg zawsze cudownie akomondował, z reputacyją wodzów i wojska ogromną, a z sławą i pożytkiem narodu, bo go też do każdej akcji cnota, skromność
A jeżeli prawem publicznej usługi jaka towarzysza od wojska okazyja i potrzeba do Rzeczpospolitej albo przed tron i gdzie indziej zażyła, tedy go lisia własnego rotmistrza szuba nie tak do kibici i kształtu, jako do rewerencyi miejsca zdobiła. A częściej przyzwoitszym pozorem bywało, że własna postrzylana i skrwawiona, z widomymi ciała ranami i razami moc legacyi miała i za niemowne żołnierzysko i całe takowej że wysługi wojsko perorowała i rzecz z dowodów skuteczną odbierała przez szacunek znacznego razami czynienia wojennego, które sam Pan Bóg zawsze cudownie akomondował, z reputacyją wodzów i wojska ogromną, a z sławą i pożytkiem narodu, bo go też do każdej akcyi cnota, skromność
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 285
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rotmistrza szuba nie tak do kibici i kształtu, jako do rewerencji miejsca zdobiła. A częściej przyzwoitszym pozorem bywało, że własna postrzylana i skrwawiona, z widomymi ciała ranami i razami moc legacji miała i za niemowne żołnierzysko i całe takowej że wysługi wojsko perorowała i rzecz z dowodów skuteczną odbierała przez szacunek znacznego razami czynienia wojennego, które sam Pan Bóg zawsze cudownie akomondował, z reputacyją wodzów i wojska ogromną, a z sławą i pożytkiem narodu, bo go też do każdej akcji cnota, skromność, pobożność i szacowna intencja rycerstwa pobożnie wzywały, tudzież walecznego czynienia, obfitych w tryjumfach spoliałów i pola panem, autorem i protektorem, nic
rotmistrza szuba nie tak do kibici i kształtu, jako do rewerencyi miejsca zdobiła. A częściej przyzwoitszym pozorem bywało, że własna postrzylana i skrwawiona, z widomymi ciała ranami i razami moc legacyi miała i za niemowne żołnierzysko i całe takowej że wysługi wojsko perorowała i rzecz z dowodów skuteczną odbierała przez szacunek znacznego razami czynienia wojennego, które sam Pan Bóg zawsze cudownie akomondował, z reputacyją wodzów i wojska ogromną, a z sławą i pożytkiem narodu, bo go też do każdej akcyi cnota, skromność, pobożność i szacowna intencyja rycerstwa pobożnie wzywały, tudzież walecznego czynienia, obfitych w tryjumfach spolijałów i pola panem, autorem i protektorem, nic
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 285
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, jest i będzie, ale też, które tylko być może: te sieły obracam wszystkie na czczenie, chwalenie, wielbienie, miłowanie Ciebie, Boga mego, i na wszystkie akty i cnoty, którymi Cię tylko czcić, wielbić i błogosławić stworzenie może. Te akty wszystkie rad bym, o Boże mój, uczynił razami nieprzeliczonymi i nieskończonymi, przyjmi tedy, o dobroci nieskończona, wolą moję i chęć ku Tobie, i one poczytaj za same dobre uczynki. Prezentowanie ran JEZUSA Pana Bogu Ojcu za grzechy z Medytacyj August Ś, rozdz 6
Wejrzy, o dobrotliwy Ojcze, na namilszego Syna Twego, tak wiele dla mnie cierpiącego. Obacz,
, jest i będzie, ale też, które tylko być może: te sieły obracam wszystkie na czczenie, chwalenie, wielbienie, miłowanie Ciebie, Boga mego, i na wszystkie akty i cnoty, którymi Cię tylko czcić, wielbić i błogosławić stworzenie może. Te akty wszystkie rad bym, o Boże mój, uczynił razami nieprzeliczonymi i nieskończonymi, przyjmi tedy, o dobroci nieskończona, wolą moję i chęć ku Tobie, i one poczytaj za same dobre uczynki. Prezentowanie ran JEZUSA Pana Bogu Ojcu za grzechy z Medytacyj August Ś, rozdz 6
Wejrzy, o dobrotliwy Ojcze, na namilszego Syna Twego, tak wiele dla mnie cierpiącego. Obacz,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 142
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
: I w nim nagotował naczynia śmierci, strzały swoje ogniem jako żeleścem zakończył. Nie radbym abyście doświadczali sami tego; wierzcie Pogańskim Pisarzom. Wspomina Tacitus Tyrany Rzymskie/ i mówi o nich: By jako otworzone mogły być serca tyrańskie/ mógłbyś w nich obaczyć prędko szarpaniny i postrzały: bo jako więc ciała razami/ ranami; tak ich dusze okrucieństwem/ swą wolą/ złemi radami targają się. Mawiał Tiberius okrutnik: Bodaj mię wszyscy Bogowie i Boginie zgubili/ żebym już oraz zginął/ a nie co dzień ginął z wielką męką moją. Nauczcie się ś. Senatora Boecjusa sentencji: Quos vides sedere celso solij culmine Reges,
: Y w nim nágotował naczynia śmierći, strzały swoie ogniem iáko żeleścem zákończył. Nie radbym ábyśćie doświadczáli sámi tego; wierzćie Pogáńskim Pisárzom. Wspomina Tacitus Tyrány Rzymskie/ y mowi o nich: By iáko otworzone mogły być sercá tyráńskie/ mogłbyś w nich obaczyć prędko szárpaniny y postrzały: bo iáko więć ćiáłá rázámi/ ránámi; ták ich dusze okrućieństwem/ swą wolą/ złemi rádámi tárgáią się. Mawiał Tiberius okrutnik: Boday mię wszyscy Bogowie y Boginie zgubili/ żebym iuż oraz zginął/ á nie co dźień ginął z wielką męką moią. Náuczćie się ś. Senatorá Boecyusa sentencyey: Quos vides sedere celso solij culmine Reges,
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 79
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
twoje światło gasi. Budujesz co na tymże ledzie nieroztropnie — Śliźnie się albo tonie, skoro lód roztopnie. Inszego, wywróć głową wszytek świat do szczętu, Rzeczom śmiertelnym nie ma ziemia fundamentu,
Choć się coś zda na pozór; i pomyślić szkoda: Wszędy lód, wszędy śmierć ma przystęp i przygoda. Okrutnymi fortuna razami nas maca, Lecz często, co dziś wzięła, często z zyskiem wraca, Często ten, co dziś serce srogim żalem skrwawił, Wieczór albo nazajutrz szczęściu błogosławił; Żelazna, nieużyta natura zaś co tu Wzięła komu, próżno się spodziewa powrotu: Nie płużą w jej koniecznych regiestrach przepłochy, Tak męczenniki jako fortuny pieszczochy Jednym
twoje światło gasi. Budujesz co na tymże ledzie nieroztropnie — Śliźnie się albo tonie, skoro lód roztopnie. Inszego, wywróć głową wszytek świat do szczętu, Rzeczom śmiertelnym nie ma ziemia fundamentu,
Choć się coś zda na pozór; i pomyślić szkoda: Wszędy lód, wszędy śmierć ma przystęp i przygoda. Okrutnymi fortuna razami nas maca, Lecz często, co dziś wzięła, często z zyskiem wraca, Często ten, co dziś serce srogim żalem skrwawił, Wieczór albo nazajutrz szczęściu błogosławił; Żelazna, nieużyta natura zaś co tu Wzięła komu, próżno się spodziewa powrotu: Nie płużą w jej koniecznych regiestrach przepłochy, Tak męczenniki jako fortuny pieszczochy Jednym
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 531
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Iwan Chłanda sołtys smrekowski. Hryc Chłanda sołtys smrekowski por. nr 1131, 1132. 1137. s. 397
Dnia 4 februarii 4 II, — Uskarżali się przed sądem prawa tutecznego Demko i Jurko Żydziacy, leśni rychwalscy, na Breniaków z Unowice, że przejachawszy za granice rychwalską potłukł Jurka Żydaka pomieniony Breniak sinemi a razami. Zaczym prawo widząc taką niesłuszność przykazało, aby Breniacy ugodnym sposobem za te razy dali Zydakowi złotych 4; i przeprosić go przy sądzie zaraz mają. A jeśli się Żydak pobity tymi 4 złotymi kontentować nie zechce, tedy po 15 plag Breniakom dać nakazuje prawo tylko, gdyż też i Breniacy szkodę ponieśli, iż im koła
. Iwan Chłanda sołtys smrekowski. Hryc Chłanda sołtys smrekowski por. nr 1131, 1132. 1137. s. 397
Dnia 4 februarii 4 II, — Uskarżali sie przed sądem prawa tutecznego Demko i Jurko Żydziacy, leśni rychwalscy, na Breniaków z Unowice, że przejachawszy za granice rychwalską potłukł Jurka Żydaka pomieniony Breniak sinemi a razami. Zaczym prawo widząc taką niesłuszność przykazało, aby Breniacy ugodnym sposobem za te razy dali Zydakowi złotych 4; i przeprosić go przy sądzie zaraz mają. A jeśli się Żydak pobity tymi 4 złotymi kontentować nie zechce, tedy po 15 plag Breniakom dać nakazuje prawo tylko, gdyż też i Breniacy szkodę ponieśli, iż im koła
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 343
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. lustyna lakielskiego P. S. D., Przeora Krakowskiego, przy asystencji OO., niżej specifikowanych. (Ij. 265)
3660. (990) Sprawa druga — Stasiek Kalita uskarżał się przed sądem teraźniejszym na Bartłomieja Kalitę, spolnika swojego, jako Bartłomiej Kalita, porwawszy się na niego, tego zbił suchemi razami, i ustawiczne kłutnie, hałasy, przeklęctwa, dla niego ponosić musi. Sąnd teraźniejszy, chcąc miedzy niemi uczynić doskonałe uspokojenie, żeby podobnych hałasów i bitwy na dalszy czas nie było, Bartłomieja Kalitę osądził na plag 50, ze się ważył porwać i bić strija swego, jeżeliby się zas podobna zuchwałosc na dalszy
. lustyna lakielskiego P. S. D., Przeora Krakowskiego, przy assystencyi OO., nizey specifikowanych. (II. 265)
3660. (990) Sprawa druga — Stasiek Kalita uskarzał się przed sądem teraznieyszym na Bartłomieia Kalitę, spolnika swoiego, iako Bartłomiey Kalita, porwawszy sie na niego, tego zbił suchemi razami, y ustawiczne kłutnie, chałasy, przeklęctwa, dla niego ponosic musi. Sąnd teraznieyszy, chcąc miedzy niemi uczynic doskonałe uspokoienie, żeby podobnych chałasow y bitwy na dalszy czas nie było, Bartłomieia Kalitę osądził na plag 50, ze się wazył porwac y bic stryia swego, iezeliby sie zas podobna zuchwałosc na dalszy
Skrót tekstu: KsKasUl_3
Strona: 404
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921