kończył jak przedtym z Rusinem, Tak z Moskwicinem.
Tyś od sióstr swoich wszytkich odbieżana Sama okryła wielkiego hetmana; Od twojej odniósł szczegolnej obrony Żywot zwątpiony.
Na tymże placu gdzieś mężnie stawała, Tameś się, matko nasza, podesłała I twój pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię
kończył jak przedtym z Rusinem, Tak z Moskwicinem.
Tyś od siostr swoich wszytkich odbieżana Sama okryła wielkiego hetmana; Od twojej odniosł szczegolnej obrony Żywot zwątpiony.
Na tymże placu gdzieś mężnie stawała, Tameś się, matko nasza, podesłała I twoj pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Mówisz, że to jest zwykła panien polityką. Lecz i ja znam, co wstęgi, znam też, co są tyka. Już ci to, miła, zmierzły moje powolności; Już to widzę, kto inny w twoim sercu gości. A ja, com miał niedawno przodek przed wszytkimi, Dziś ostatni w regestrze stawam za drugimi. Lecz i ty, ktoś jest kolwiek, nie wierz szczęściu swemu: Co mnie dziś, jutro tobie, pojutrze trzeciemu. Gdzież słowo, gdzież ofiary, kędy ręka dana, Gdzie boska na świadectwo powaga wezwana? Ostateczny niestatku, białej płci wrodzony, Bo nie tuszę, abym żył
. Mowisz, że to jest zwykła panien polityką. Lecz i ja znam, co wstęgi, znam też, co są tyka. Już ci to, miła, zmierzły moje powolności; Już to widzę, kto inny w twoim sercu gości. A ja, com miał niedawno przodek przed wszytkimi, Dziś ostatni w regestrze stawam za drugimi. Lecz i ty, ktoś jest kolwiek, nie wierz szczęściu swemu: Co mnie dziś, jutro tobie, pojutrze trzeciemu. Gdzież słowo, gdzież ofiary, kędy ręka dana, Gdzie boska na świadectwo powaga wezwana? Ostateczny niestatku, białej płci wrodzony, Bo nie tuszę, abym żył
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 275
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
krwawe tłoczy ślady. Ogromną rotę swego kopijnika I dzielną ręką ścieląc wielkie kupy, Przywodząc, szyki pogańskie przenika. Sam jako wałem otacza się trupy. Kiedy nie tylko w tym szyku ich bije, Lecz i ogniste gdzie infanterie, Regiment jego dobrą sprawą pali, A jako snopy Turków z koni wali. Drugiś w regestrze, doświadczony mężu, Znać cię po stroju, znać i po orężu. Dzielny Rosnowski, sławny wojenniku, I denhofowski godny poruczniku, Niedość szeregi sprawujesz do boju, Ale i Turki golisz, po zawoju. Oj niejednegoż Selima, Achmeta, Ślesz z awizami aż do Mahometa. Roznośże sławę, jak rotmistrza twego
krwawe tłoczy ślady. Ogromną rotę swego kopijnika I dzielną ręką ścieląc wielkie kupy, Przywodząc, szyki pogańskie przenika. Sam jako wałem otacza się trupy. Kiedy nie tylko w tym szyku ich bije, Lecz i ogniste gdzie infanterie, Regiment jego dobrą sprawą pali, A jako snopy Turkow z koni wali. Drugiś w regestrze, doświadczony mężu, Znać cię po stroju, znać i po orężu. Dzielny Rosnowski, sławny wojenniku, I denhoffowski godny poruczniku, Niedość szeregi sprawujesz do boju, Ale i Turki golisz, po zawoju. Oj niejednegoż Selima, Achmeta, Ślesz z awizami aż do Machometa. Roznośże sławę, jak rotmistrza twego
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 282
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Lekkie pierwej i różne, wnet pewniejsze potym, Kiedy Hański Karasbej wyprawiony o tym, Przez Trębacza na naszych z-pód wałów zawoła, Dajcie laszy Munsztułuk, nowina wesoła, Król z-Hanem już Braterstwo sobie poprzysięgli: A Chłopi, postaremu w swoje się zaprzęgli Pańszczyźny i zwyczaje: oprócz których więcej Będzie teraz w-Regestrze czterdziestu tjęcy Co przebrańszych Junaków. Na co nasi, lubo Sarkną ciężko: nie jednak traktując go grubo, Tylkoż mu odpowiedzą: Ze od Pana swego Czekają z-tą nowiną kogo sprawniejszego. Teraz się nie fundując na tej wiadomości. Przy zwyczajnej zostaną swojej ostróżności, I Wałowych obronach. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dział po
Lekkie pierwey i rożne, wnet pewnieysze potym, Kiedy Háński Karasbey wyprawiony o tym, Przez Trębacza na naszych z-pod wałow zawoła, Dayćie laszy Munsztułuk, nowiná wesoła, Krol z-Hánem iuż Bráterstwo sobie poprzysięgli: A Chłopi, postáremu w swoie się zaprzęgli Páńszczyźny i zwyczáie: oprocz ktorych więcy Bedźie teraz w-Regestrze czterdźiestu tyięcy Co przebrańszych Iunákow. Ná co nasi, lubo Sarkną ćieszko: nie iednak traktuiąc go grubo, Tylkoż mu odpowiedzą: Ze od Pána swego Czekaią z-tą nowiną kogo sprawnieyszego. Teraz się nie funduiąc na tey wiadomośći. Przy zwyczáyney zostaną swoiey ostrożnośći, I Wáłowych obronách. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dźiał po
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos nie przypisuje okrucieństwa, kiedy go szaleństwo turbuje i rozpacz, bo łaskawość słuszniej by się zwała tyraństwem, by na moje nieszczęście patrzała. Owego, co do zgniłych trupów ludzkie ciała wiązał, sława w regestrze ludzkim mieć nie chciała – mnie żywy trup śmiertelny barziej serce trapi, ani się (by rozwiodła nas) godzina kwapi. IX
Ściśnionam z obu stron, pragnąc rozłączyć się a być z Chrystusem. Do Filipian 1
Mając dwoją ponętą zapalone chęci, nie wiem, niebo czy ziemię mieć w większej pamięci? Ziemia mię zatrzymywa
można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos nie przypisuje okrucieństwa, kiedy go szaleństwo turbuje i rozpacz, bo łaskawość słuszniej by się zwała tyraństwem, by na moje nieszczęście patrzała. Owego, co do zgniłych trupów ludzkie ciała wiązał, sława w regestrze ludzkim mieć nie chciała – mnie żywy trup śmiertelny barziej serce trapi, ani się (by rozwiodła nas) godzina kwapi. IX
Ściśnionam z obu stron, pragnąc rozłączyć się a być z Chrystusem. Do Filipian 1
Mając dwoją ponętą zapalone chęci, nie wiem, niebo czy ziemię mieć w większej pamięci? Ziemia mię zatrzymywa
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 152
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
samym Rzeczypospolitej in casu urgenti et extremo; wtenczas, w jakim ciężkim razie powinnaby Rzeczpospolita providere extraordinariam sustentationem, taką, jakiej potrzebować może Husarz in opere belli służący Ojczyźnie; aliàs pókiby ta milicja była w Województwach, ordynaryjna płaca niebyłaby ciężka na szlachtę, byle była sufficiens, żeby ten, który w regestrze zaciągu miał się o czym stawić na popisie, i być w gotowości, ile razy mu wyniść na kampanią każą.
Nie chciałbym dla tego, żeby ta milicja w komput wojska wchodziła, gdyż jest supernumeraria, i tylko ad casus extraordinarios reservata, wojsko powinnoby być oprócz tego należite, żeby słuziło, nie
samym Rzeczypospolitey in casu urgenti et extremo; wtenczas, w iakim ćięszkim raźie powinnaby Rzeczpospolita providere extraordinariam sustentationem, taką, iakiey potrzebować moźe Husarz in opere belli słuźący Oyczyźnie; aliàs pokiby ta milicya była w Woiewodztwach, ordynaryina płaca niebyłaby ćięszka na szlachtę, byle była sufficiens, źeby ten, ktory w regestrze zaćiągu miał się o czym stawić na popiśie, y bydź w gotowośći, ile razy mu wyniść na kampanią kaźą.
Nie chćiałbym dla tego, źeby ta milicya w komput woyska wchodźiła, gdyź iest supernumeraria, y tylko ad casus extraordinarios reservata, woysko powinnoby bydź oprocz tego naleźyte, źeby słuźyło, nie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 65
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
jako skała stoję i niechaj nie mogą Nóg mych zepchnąć gwałtowne wiatry żadną trwogą. Ty sam do skutku przywiedź przedsięwzięcie moje, Przez najświętsze, o Boże, miłosierdzie Twoje. Chciej tak zawsze umysł mój obracać ku cnocie, By się więcej nie chylił nigdy ku sromocie. Ja się będę nad wolą ludzi nieżyczliwych Jeszcze liczył w regestrze na świecie szczęśliwych. I stąd będę moc Twoję i dobroć wyznawał, Gdy Ty duszy i ciału łaskę będziesz dawał. A wy, co w swym rzemieśle fałszu się uczycie I zdrad swych złoto mając rogi swe wznosicie, Przestańcie szczypać darmo, a żałujcie raczej Praktyk swych, które ludzi wwodzą do rozpaczy. Któryż kiedy
jako skała stoję i niechaj nie mogą Nóg mych zepchnąć gwałtowne wiatry żadną trwogą. Ty sam do skutku przywiedź przedsięwzięcie moje, Przez najświętsze, o Boże, miłosierdzie Twoje. Chciej tak zawsze umysł mój obracać ku cnocie, By się więcej nie chylił nigdy ku sromocie. Ja się będę nad wolą ludzi nieżyczliwych Jeszcze liczył w regestrze na świecie szczęśliwych. I stąd będę moc Twoję i dobroć wyznawał, Gdy Ty duszy i ciału łaskę będziesz dawał. A wy, co w swym rzemieśle fałszu się uczycie I zdrad swych złoto mając rogi swe wznosicie, Przestańcie szczypać darmo, a żałujcie raczej Praktyk swych, które ludzi wwodzą do rozpaczy. Któryż kiedy
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 388
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
godzinę dziesiątą w nocy stanąłem w Mińsku; biegąc barzo spieszno i na jednym koniu w godzin 32 mil wielkich 27 upadłem.
Zastałem w Mińsku już sprawę moją przywołaną i już po produktach będącą.” Wstrzymywał długo marszałek trybunalski przywołanie tej sprawy, oczekując na przyjazd mój z Drui, ale gdy w tymże regestrze był niższy wpis Tyzenhauza, starosty Wiłkomirskiego, z urzędnikami tegoż powiatu o to, że go na sejmiku przepędzili, który mocno nalegał o przywołanie swego wpisu i przez tę przeciwną sobie z mojej osoby okoliczność wdał się przeciwko mnie za Grabowskim, tedy musiał marszałek, nie czekając przybycia mego, naszą sprawę przywołać. Ciężko mi
godzinę dziesiątą w nocy stanąłem w Mińsku; biegąc barzo spieszno i na jednym koniu w godzin 32 mil wielkich 27 upadłem.
Zastałem w Mińsku już sprawę moją przywołaną i już po produktach będącą.” Wstrzymywał długo marszałek trybunalski przywołanie tej sprawy, oczekując na przyjazd mój z Drui, ale gdy w tymże regestrze był niższy wpis Tyzenhauza, starosty Wiłkomirskiego, z urzędnikami tegoż powiatu o to, że go na sejmiku przepędzili, który mocno nalegał o przywołanie swego wpisu i przez tę przeciwną sobie z mojej osoby okoliczność wdał się przeciwko mnie za Grabowskim, tedy musiał marszałek, nie czekając przybycia mego, naszą sprawę przywołać. Ciężko mi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 187
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, posła sandomierskiego, teraźniejszego wojewodę wołyńskiego; Rogalińskiego, sędziego ziemskiego wschowskiego, posła poznańskiego, człeka wielkiej podściwości; Kietlińskiego, kolegę jego; Jeżewskiego, stolnika i posła płockiego; Grodzickiego, posła kaliskiego; Hurkę, pisarza ziemskiego i posła witebskiego; Wolbeka, podkomorzego i posła mozyrskiego, i innych posłów, których było na regestrze dwunastu.
Oburzyli się o to mocno posłowie powołani, tak dalece, że Grodzki powiedział Wilczewskiemu, gdy go czytał: „Łżesz, szelmo.” Wolbek zaś począł się przyznawać — także będąc na toż namówionym od książąt Czartoryskich, aby tę niepodściwość na siebie przyjął, bo też to był człek głupi — że go poseł
, posła sendomirskiego, teraźniejszego wojewodę wołyńskiego; Rogalińskiego, sędziego ziemskiego wschowskiego, posła poznańskiego, człeka wielkiej podściwości; Kietlińskiego, kolegę jego; Jeżewskiego, stolnika i posła płockiego; Grodzickiego, posła kaliskiego; Hurkę, pisarza ziemskiego i posła witebskiego; Wolbeka, podkomorzego i posła mozyrskiego, i innych posłów, których było na regestrze dwunastu.
Oburzyli się o to mocno posłowie powołani, tak dalece, że Grodzki powiedział Wilczewskiemu, gdy go czytał: „Łżesz, szelmo.” Wolbek zaś począł się przyznawać — także będąc na toż namówionym od książąt Czartoryskich, aby tę niepodściwość na siebie przyjął, bo też to był człek głupi — że go poseł
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 236
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nim dwieście dragonii jego nadwornej, ludu wybornego. Szła chorągiew janczarska sto ludzi, także nadwornych. Oprócz stu ludzi piechoty węgierskiej trybunalskiej, wyjechało przeciwko księciu o pół mile całe województwo mińskie. Tak tedy solennie książę nad wieczór wjeżdżał do Mińska, a nazajutrz reasumował trybunał.
Ja przecież wystarałem się o siódmy aktorat w regestrze sobotnim obligowym z księciem kanclerzem i o drugi takiż siódmy aktorat w regestrze incarceratorum z Witanowskimi. Starałem się, ile mogłem, o przywołanie aktoratu, ale siła trudności miałem, bo księcia kanclerza tak do samego księcia hetmana lit., jako też do przyjaciół jego — osobliwie do Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego
nim dwieście dragonii jego nadwornej, ludu wybornego. Szła chorągiew janczarska sto ludzi, także nadwornych. Oprócz stu ludzi piechoty węgierskiej trybunalskiej, wyjechało przeciwko księciu o pół mile całe województwo mińskie. Tak tedy solennie książę nad wieczór wjeżdżał do Mińska, a nazajutrz reasumował trybunał.
Ja przecież wystarałem się o siódmy aktorat w regestrze sobotnim obligowym z księciem kanclerzem i o drugi takiż siódmy aktorat w regestrze incarceratorum z Witanowskimi. Starałem się, ile mogłem, o przywołanie aktoratu, ale siła trudności miałem, bo księcia kanclerza tak do samego księcia hetmana lit., jako też do przyjaciół jego — osobliwie do Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 575
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986