szwedzki, aby z fortecy kto chce wychodził, zwłaszcza białogłowy i dzieci, ale sasowie nikogo wypuścić nie chcieli. Szturm odłożony do kilku dni.
14^go^ Octobris Toruń wzięty nie szturmem, nie przez kapitulacją, ale poddał się na dyskrecją króla szwedzkiego. Oficjalistowie i komendant liberi et bene regalisati evaserunt. Piechoty 4,000 wzięto effective między regimenta szwedzkie.
Konfederacja wielkopolska coraz mocniejsza; accedebant Prusy, Sieradzkie, Łęczyckie, Płockie, Brze- skie, kujawskie województwa, Ziemia Dobrzyńska. Pod Łowicz jako prędko przyszli, a tymczasem Toruń był wzięty; tak zaraz król imć polski wyjechał z Warszawy, którego ani Zamość ani Dubno nie puściło metu inkursji szwedzkiej, a tak ku
szwedzki, aby z fortecy kto chce wychodził, zwłaszcza białogłowy i dzieci, ale sasowie nikogo wypuścić nie chcieli. Szturm odłożony do kilku dni.
14^go^ Octobris Toruń wzięty nie szturmem, nie przez kapitulacyą, ale poddał się na dyskrecyą króla szwedzkiego. Oficyalistowie i komendant liberi et bene regalisati evaserunt. Piechoty 4,000 wzięto effective między regimenta szwedzkie.
Konfederacya wielkopolska coraz mocniejsza; accedebant Prusy, Sieradzkie, Łęczyckie, Płockie, Brze- skie, kujawskie województwa, Ziemia Dobrzyńska. Pod Łowicz jako prędko przyszli, a tymczasem Toruń był wzięty; tak zaraz król imć polski wyjechał z Warszawy, którego ani Zamość ani Dubno nie puściło metu inkursyi szwedzkiéj, a tak ku
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 224
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
paliła, nawet trawy, aby konie pożywienia nie miały. Piw, gorzałek, chleba absoluto mieć szwedzi nie mogli, a przytem tak ich kałmucy ustawicznie infestowali, że wychylić się nie było jak, chyba w wielkim podjeździe i partii, dla tego trudno i o prowiant było. Partie też moskiewskie wielkie często napadały na regimenta szwedzkie, bo szwedzi po wsiach regimentami stawali i nie tylko głodem ale i od podjazdów, a przez nieostrożność i hardość swoją siła ginęło, a największa w oficerach klęska zawsze.
10^go^ Octobris pod Leśnem na polach p. Serafinowicza niedaleko Propojska krwawa i ciężka batalia była. Generała bowiem Lewenhaupta ciągnącego od Rygi za królem szwedzkim we
paliła, nawet trawy, aby konie pożywienia nie miały. Piw, gorzałek, chleba absoluto miéć szwedzi nie mogli, a przytém tak ich kałmucy ustawicznie infestowali, że wychylić się nie było jak, chyba w wielkim podjeździe i partyi, dla tego trudno i o prowiant było. Partye téż moskiewskie wielkie często napadały na regimenta szwedzkie, bo szwedzi po wsiach regimentami stawali i nie tylko głodem ale i od podjazdów, a przez nieostrożność i hardość swoją siła ginęło, a największa w oficerach klęska zawsze.
10^go^ Octobris pod Lesnem na polach p. Serafinowicza niedaleko Propojska krwawa i ciężka batalia była. Generała bowiem Lewenhaupta ciągnącego od Rygi za królem szwedzkim we
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 261
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Eugeniusz chcąc wiedzieć co za szyk turecki, gdy odstąpić dalej turcy jak o pół mili od miasta musieli, wysłał in recognitionem generała feldmarszałka grafa Breinera od kawalerii, ze trzema regimentami kawalerii, przydawszy w ordynansie swoim, aby dalej nie szedł tak, iżby mógł ich szyk rekognoskować, i moc tureckiego wojska porozumieć. On porzuciwszy regimenta, kilkadziesiąt wybrawszy koni, nic nie uważając, co dalsza jakiego nieszczęścia być może konsekwencja, poszedł pod sam obóz; jakoż szczęśliwie kilkunastu wziął turków, i gdy turcy porozumieli, że większej i mocniejszej niemasz kwoty ludzi, wypadli ob viam onemu, który z początku rzęsisto odstrzeliwając się, baszę zabił, ale potem
Eugeniusz chcąc wiedzieć co za szyk turecki, gdy odstąpić daléj turcy jak o pół mili od miasta musieli, wysłał in recognitionem generała feldmarszałka grafa Breinera od kawaleryi, ze trzema regimentami kawaleryi, przydawszy w ordynansie swoim, aby daléj nie szedł tak, iżby mógł ich szyk rekognoskować, i moc tureckiego wojska porozumieć. On porzuciwszy regimenta, kilkadziesiąt wybrawszy koni, nic nie uważając, co dalsza jakiego nieszczęścia być może konsekwencya, poszedł pod sam obóz; jakoż szczęśliwie kilkunastu wziął turków, i gdy turcy porozumieli, że większéj i mocniejszéj niemasz kwoty ludzi, wypadli ob viam onemu, który z początku rzęsisto odstrzeliwając się, baszę zabił, ale potém
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 378
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
sam obóz; jakoż szczęśliwie kilkunastu wziął turków, i gdy turcy porozumieli, że większej i mocniejszej niemasz kwoty ludzi, wypadli ob viam onemu, który z początku rzęsisto odstrzeliwając się, baszę zabił, ale potem nie mogąc potencji coraz szpahów przybywających, wystarczyć, rejterować się musiał do pozostałych trzech regimentów: więc gdy regimenta widzieli już i swoje niebezpieczeństwo, razy ze dwa spotkawszy się, nic nie wskórawszy, dla wielkiej potencji, obrócić się musieli nazad uchodząc do obozu. A zatem gdy na placu siła poległo kirasjerów, między któremi i sam generał graf Breiner, gdy przez jeden okop, przez drugi i trzeci koniem przesadził, (te okopy
sam obóz; jakoż szczęśliwie kilkunastu wziął turków, i gdy turcy porozumieli, że większéj i mocniejszéj niemasz kwoty ludzi, wypadli ob viam onemu, który z początku rzęsisto odstrzeliwając się, baszę zabił, ale potém nie mogąc potencyi coraz szpahów przybywających, wystarczyć, rejterować się musiał do pozostałych trzech regimentów: więc gdy regimenta widzieli już i swoje niebezpieczeństwo, razy ze dwa spotkawszy się, nic nie wskórawszy, dla wielkiéj potencyi, obrócić się musieli nazad uchodząc do obozu. A zatém gdy na placu siła poległo kirasyerów, między któremi i sam generał graf Breiner, gdy przez jeden okop, przez drugi i trzeci koniem przesadził, (te okopy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 378
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
mię do króla Stanisława.
Jechałem tedy z matką moją razem i z regimentami wyżej wyrażonymi maszerującymi. Spotkaliśmy w Dobrem Branickiego, chorążego koronnego i generała artylerii, teraźniejszego wojewodę krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego, i damy, panie
polskie, zostawiwszy mężów swoich pod Okuniewem; tamże i wojewoda podlaski znajdował się. Tam tedy regimenta zostawiwszy, pojechałem z matką moją na noc pod Okuniew do Michałowa, gdzie gdy nocowaliśmy, całą noc szły wozy i ludzie do Dobrego.
Nazajutrz o wschodzie słońca jechali spod Okuniewa do Dobrego wszyscy panowie konno, to jest Hozjusz, biskup poznański; Lipski, podkanclerzy koronny, biskup krakowski, potem kardynał; książę
mię do króla Stanisława.
Jechałem tedy z matką moją razem i z regimentami wyżej wyrażonymi maszerującymi. Spotkaliśmy w Dobrem Branickiego, chorążego koronnego i generała artylerii, teraźniejszego wojewodę krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego, i damy, panie
polskie, zostawiwszy mężów swoich pod Okuniewem; tamże i wojewoda podlaski znajdował się. Tam tedy regimenta zostawiwszy, pojechałem z matką moją na noc pod Okuniew do Michałowa, gdzie gdy nocowaliśmy, całą noc szły wozy i ludzie do Dobrego.
Nazajutrz o wschodzie słońca jechali spod Okuniewa do Dobrego wszyscy panowie konno, to jest Hozjusz, biskup poznański; Lipski, podkanclerzy koronny, biskup krakowski, potem kardynał; książę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 58
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Sosnowskiego, rotmistrza przedniej straży, a w partii stanisławowskiej pułkownika tejże milicji; Zabiełłę, podczaszego kowieńskiego, porucznika petyhorskiego, teraźniejszego marszałka kowieńskiego; Krzywkowskiego, porucznika petyhorskiego; Horaina, podwojewodzego wileńskiego, porucznika petyhorskiego znaku księcia wojewody nowogródzkiego, teraźniejszego podkomorzego wileńskiego, i innych wielu — spieszno w Litwę chorągwie na konsystencjach będące i regimenta, choć przez część, tudzież artylerią litewską pozabierał.
A jako wielka do króla Stanisława w szlachcie gorliwość i inklinacja była, tak chociaż pod stojącą nad karkiem Moskwą, która jednak nigdzie, za postrzeganiem tego śp. księcia Wiśniowieckiego, regimentarza lit., nie paliła ani rabowała, tylko straszyła, z wielką do wojska Pociejowskiego
Sosnowskiego, rotmistrza przedniej straży, a w partii stanisławowskiej pułkownika tejże milicji; Zabiełłę, podczaszego kowieńskiego, porucznika petyhorskiego, teraźniejszego marszałka kowieńskiego; Krzywkowskiego, porucznika petyhorskiego; Horaina, podwojewodzego wileńskiego, porucznika petyhorskiego znaku księcia wojewody nowogródzkiego, teraźniejszego podkomorzego wileńskiego, i innych wielu — spieszno w Litwę chorągwie na konsystencjach będące i regimenta, choć przez część, tudzież artylerią litewską pozabierał.
A jako wielka do króla Stanisława w szlachcie gorliwość i inklinacja była, tak chociaż pod stojącą nad karkiem Moskwą, która jednak nigdzie, za postrzeganiem tego śp. księcia Wiśniowieckiego, regimentarza lit., nie paliła ani rabowała, tylko straszyła, z wielką do wojska Pociejowskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 77
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ja od hetmana wielkiego lit. posłani jedziemy do Wschowy. Tedy on poseł barzo nas grzecznie przyjmował. Mówił z powinszowaniem dobrej między najwyższymi wodzami przyjaźni, kiedy ich przyjaciele są w przyjaźni i razem jadą. Miał różne więcej kwadransu z nami dyskursa mądre i polityczne.
Co do wjazdu tegoż posła: Miał król dwa regimenta konne saskie z sobą, które obozem pod Wschową stały. Te tedy asystowały wjeżdżającemu posłowi tureckiemu, przy tym wielka kalwakata z rycerstwa polskiego. Poseł z sekretarzem swoim i innymi Turkami na końcu jechał i za nim szedł jeszcze jeden szwadron Sasów. Siedział poseł na koniu kasztanowatym hetmańskim, barzo pięknym. Gdy wszedł do sali,
ja od hetmana wielkiego lit. posłani jedziemy do Wschowy. Tedy on poseł barzo nas grzecznie przyjmował. Mówił z powinszowaniem dobrej między najwyższymi wodzami przyjaźni, kiedy ich przyjaciele są w przyjaźni i razem jadą. Miał różne więcej kwadransu z nami dyskursa mądre i polityczne.
Co do wjazdu tegoż posła: Miał król dwa regimenta konne saskie z sobą, które obozem pod Wschową stały. Te tedy asystowały wjeżdżającemu posłowi tureckiemu, przy tym wielka kalwakata z rycerstwa polskiego. Poseł z sekretarzem swoim i innymi Turkami na końcu jechał i za nim szedł jeszcze jeden szwadron Sasów. Siedział poseł na koniu kasztanowatym hetmańskim, barzo pięknym. Gdy wszedł do sali,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 532
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
o Żołnierzu, która tak sonat. Zbytkom zabiegając postanawiamy; aby żaden żołnierz niemiał w Rynsztunku na koniu złota, ani srebra, zgoła nie tylko od żelaza i rzemienia, sub pana amissionis stipendij. A do tego ex quo w autoramencie Cudzoziemskim Ichmość Panowie Oficjerowie znajdują się Cudzoziemcy, radzi z Cudzych krajów sprowadzią barwy na Regimenta, i kontentując eksactiory opere ludzkie oko, ekswiscerują z pieniędzy Ojczyznę. Stan zaś miejski, tak w stołecznych, jako i partykularnych Miastach, nieuważając na naturę stanu swego od Pana BOGA dysponowanego i postanowionego, aby wszelkich Rzemiesł warsztatowych exercitio wszystkim stanom suplementował i prowidował necessaria, nie tylko muneri et professioni suae zadosyć nieczyni
o Zołnierzu, ktora tak sonat. Zbytkom zabiegaiąc postanawiamy; aby żaden żołnierz niemiał w Rynsztunku ná koniu złota, áni srebra, zgoła nie tylko od żelaza y rzemienia, sub pana amissionis stipendij. A do tego ex quo w autoramencie Cudzoziemskim Jchmość Pánowie Officyerowie znáyduią się Cudzoziemcy, rádzi z Cudzych kraiow sprowádzią bárwy ná Regimenta, y kontentuiąc exactiori opere ludzkie oko, exwisceruią z pieniędzy Oyczyznę. Stan zaś mieyski, ták w stołecznych, iáko y pártykularnych Miástach, nieuważaiąc ná naturę stánu swego od Pána BOGA dysponowanego y postánowionego, áby wszelkich Rzemiesł wársztatowych exercitio wszystkim stánom supplementował y prowidował necessaria, nie tylko muneri et professioni suae zádosyć nieczyni
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 123
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Dragonij przedtym, tojest przed regulamentem Traktatu Warszawskiego te Kop gielty brali; pytam się co ich Regimenty kosztowały, kiedy Rzecz-pospolita niepłaciła, kto barwę, kto Lenungi dawał? Ci tedy mogli dobrym sumnieniem brać kopgielty, i jeszcze na swoje niewyszli. Ale przy teraźniejszej Ordynacyj grzech przed Bogiem i Rzeczy-pospolitej krzywda, nic na Regimenta nie łożąc, brać znich kopgielty. Dopieroż grzech barwy ladajakie dawać a wkilka ich lat sprawować, kiedy Rzecz-pospolita co dwie lecie je dawać obmyśliła; w lenungach ich krzywdzić, ujmować różnemi pretekstami, i tak siła nieznajomych, sztuk drogą chcieć z publicznego grosza swój czynić. Wierz mi, czego Hetmani i Generałowie
Dragonij przedtym, toiest przed regulamentem Traktatu Warszawskiego te Kop gielty brali; pytam się co ich Regimenty kosztowały, kiedy Rzecz-pospolita niepłaćiła, kto barwę, kto Lenungi dawał? Ci tedy mogli dobrym sumnieniem brać kopgielty, y ieszcze na swoie niewyszli. Ale przy teraznieyszey Ordynacyi grzech przed Bogiem y Rzeczy-pospolitey krzywda, nic na Regimenta nie łożąc, brać znich kopgielty. Dopieroż grzech barwy ladaiakie dawać á wkilka ich lat sprawować, kiedy Rzecz-pospolita co dwie lećie ie dawać obmyśliła; w lenungach ich krzywdźić, uymować rożnemi pretextami, y tak siła nieznáiomych, sztuk drogą chcieć z publicznego grosza swoy czynić. Wierz mi, czego Hetmani y Generałowie
Skrót tekstu: JabłSkrup
Strona: 72
Tytuł:
Skrupuł bez skrupułu w Polszcze
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1730
Data wydania (nie wcześniej niż):
1730
Data wydania (nie później niż):
1730
polski, ściśniony głodem, musiał się poddać, wymówiwszy sobie, aby mógł wolno przejechać do Polski, gdzie bytność jego na sejm w tym roku przypadający potrzebną była. Chętnie na to król pruski pozwolił. Wypuszczonego polskiego króla kazał pod swoim konwojem przeprowadzić przez Śląsk aż do granic polskich. Wojsko zaś jego zabrał i między swoje regimenta podzielił; a całą Saksonią, ogołoconą z żołnierza, opanował.
Królowa z familią została w Drezdnie w mniemaniu, że jej przytomność przynajmniej to miasto od egzorbitancyj i uciążliwości pruskich obroni. Umarła tam drugiego roku zaczętej wojny, z żalu i afrontów sobie wyrządzanych, pobożna i święta pani, bez ucisku duszy nie mogąc patrzeć na
polski, ściśniony głodem, musiał się poddać, wymówiwszy sobie, aby mógł wolno przejechać do Polski, gdzie bytność jego na sejm w tym roku przypadający potrzebną była. Chętnie na to król pruski pozwolił. Wypuszczonego polskiego króla kazał pod swoim konwojem przeprowadzić przez Szląsk aż do granic polskich. Wojsko zaś jego zabrał i między swoje regimenta podzielił; a całą Saksonią, ogołoconą z żołnierza, opanował.
Królowa z familią została w Drezdnie w mniemaniu, że jej przytomność przynajmniej to miasto od egzorbitancyj i uciążliwości pruskich obroni. Umarła tam drugiego roku zaczętej wojny, z żalu i afrontów sobie wyrządzanych, pobożna i święta pani, bez ucisku duszy nie mogąc patrzeć na
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 75
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak