pierwszy, i Wołyń zasłonił sam sobą; Czego Rosołowiecka dosyć znaczną probą. O! już Reimentować już mu tedy było! Ale co być, i tera z to być jego dzieło Własne musi? i drudzy choć na Tury wsiedą Kozaków bić na wieki bez niego nie będą. Książę Wiśniowiecki Wojewoda Ruski podany. I obrany regimentarzem Wielkim.
Acz mu to zawadzieło, że jeszcze we Lwowie, Samiż go czestowali władzą tą Wodzowie, I Żołnierze Hetmanem obierali sobie; Dla Sekwele szkodliwej, żeby w tym sposobie Zwyczaj się nie zakochał; i w-Wojsku napotym Obierano Hetmany; Wiec i drudzy o tym Różno ominowali; Żeby z-tych Faworów
pierwszy, i Wołyń zasłonił sam sobą; Czego Rosołowiecka dosyć znaczną probą. O! iuż Reimentować iuż mu tedy było! Ale co bydź, i tera z to bydź iego dźieło Własne muśi? i drudzy choć ná Thury wsiedą Kozakow bić ná wieki bez niego nie bedą. Xiążę Wiśniowiecki Woiewoda Ruski podany. I obrany regimentarzem Wielkim.
Acz mu to zawadźieło, że ieszcze we Lwowie, Samiż go czestowali władzą tą Wodzowie, I Zołnierze Hetmánem obierali sobie; Dla Sequele szkodliwey, żeby w tym sposobie Zwyczay sie nie zakochał; i w-Woysku napotym Obierano Hetmany; Wiec i drudzy o tym Rożno ominowáli; Zeby z-tych Faworow
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 38
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
a z tak wielu odkazujących się tylko w kilkadziesiąt koni ochotnika, który na pozostałe wozy za Grochowem napadłszy, kilka ich zabrał, gdzie i Pękalski, towarzysz petyhorski znaku księcia Radziwiłła, wojewody nowogródzkiego, przy wozach będący, zabity został. Mnie zaś będącego u wojewody podlaskiego (który ku Warszawie dla złączenia się z księciem imcią regimentarzem, z regimentem swoim i z regimentem konnym buławy wielkiej lit., także z regimentem gwardii lit., w województwie brzeskim stojącymi, ruszył się) matka moja odebrała mię do siebie i kazała mi z sobą jechać do Warszawy, mając intencją rekomendować mię do króla Stanisława.
Jechałem tedy z matką moją razem i z
a z tak wielu odkazujących się tylko w kilkadziesiąt koni ochotnika, który na pozostałe wozy za Grochowem napadłszy, kilka ich zabrał, gdzie i Pękalski, towarzysz petyhorski znaku księcia Radziwiłła, wojewody nowogródzkiego, przy wozach będący, zabity został. Mnie zaś będącego u wojewody podlaskiego (który ku Warszawie dla złączenia się z księciem jmcią regimentarzem, z regimentem swoim i z regimentem konnym buławy wielkiej lit., także z regimentem gwardii lit., w województwie brzeskim stojącymi, ruszył się) matka moja odebrała mię do siebie i kazała mi z sobą jechać do Warszawy, mając intencją rekomendować mię do króla Stanisława.
Jechałem tedy z matką moją razem i z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 57
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
podjazdem napadł, tak dalece, że dobrym porządkiem odstrzeliwując się, musiał uchodzić. Przyniósł oraz podczaszemu lit. pewną wiadomość, że Moskwa i książę Wiśniowiecki z całą potencją idą za nim. Zmieszał się tym reportem podczaszy lit. i nie bez przyczyny, mając niewiele konnych chorągwi, z których co lepszy komenderowani pośli z regimentarzem ku Johansburgowi, piechota bez należytej broni, a zatem nie chcąc się w pola ku Brześciowi udawać, cofnął się od Prużany ku Sielcowi, a tymczasem widząc oczywiste niebezpieczeństwo zdał komendę Szczyttowi, cześnikowi lit., potem kasztelanowi mścisławskiemu.
Cześnik lit., już w złym razie objąwszy komendę, umyślił się pod Sielcem utaborować i
podjazdem napadł, tak dalece, że dobrym porządkiem odstrzeliwując się, musiał uchodzić. Przyniósł oraz podczaszemu lit. pewną wiadomość, że Moskwa i książę Wiśniowiecki z całą potencją idą za nim. Zmieszał się tym reportem podczaszy lit. i nie bez przyczyny, mając niewiele konnych chorągwi, z których co lepsi komenderowani pośli z regimentarzem ku Johansburgowi, piechota bez należytej broni, a zatem nie chcąc się w pola ku Brześciowi udawać, cofnął się od Prużany ku Sielcowi, a tymczasem widząc oczywiste niebezpieczeństwo zdał komendę Szczyttowi, cześnikowi lit., potem kasztelanowi mścisławskiemu.
Cześnik lit., już w złym razie objąwszy komendę, umyślił się pod Sielcem utaborować i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 87
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
porucznik mój Lange nie informował. Gdy byłem w Torokanach, usłyszeliśmy z armat bicie. Posłałem ku Sielcowi unteroficera mego sprawnego Sliwickiego, który przebrawszy się po chłopsku, był w obozie sieleckim i należytą o całej klęsce sieleckiej przywiózł mi relacją.
Po odebranym tym smutnym reporcie i nie wiedząc, co się z samym regimentarzem dzieje — a jak pospolicie w takowych klęskach nieszczęśliwe pomnażają się wiadomości, tak słychać było, że nawet sam regimentarz jest zniesiony — umyśliliśmy przebierać się na Wołyń do jakiej koronnej dywizji, i tak udaliśmy się poleskimi błotami do Ratna na Dywin. W Dywinie gdy stanąłem, moim oficerom myśl wpadła, nie bardzo
porucznik mój Lange nie informował. Gdy byłem w Torokanach, usłyszeliśmy z armat bicie. Posłałem ku Sielcowi unteroficera mego sprawnego Sliwickiego, który przebrawszy się po chłopsku, był w obozie sieleckim i należytą o całej klęsce sieleckiej przywiózł mi relacją.
Po odebranym tym smutnym reporcie i nie wiedząc, co się z samym regimentarzem dzieje — a jak pospolicie w takowych klęskach nieszczęśliwe pomnażają się wiadomości, tak słychać było, że nawet sam regimentarz jest zniesiony — umyśliliśmy przebierać się na Wołyń do jakiej koronnej dywizji, i tak udaliśmy się poleskimi błotami do Ratna na Dywin. W Dywinie gdy stanąłem, moim oficerom myśl wpadła, nie bardzo
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i niektórzy pierzchać poczęli. Poszli tedy szczęśliwie Moskale do Kowna bez wydania do nich ognia, a regimentarz przyszedł skoro dzień do Balbierzyszek, gdzie tabory i tę garstkę piechoty w całości zastał, a Michał Buchowiecki, rotmistrz brzeski, w dzień wszedłszy do Pren, zostawione konie, kulbaki i płaszcze moskiew-skie pozabierał i do Balbierzyszek za regimentarzem nadciągnął.
Z Balbierzyszek ruszył się regimentarz na Ludwinów do Kalwarii. Tam także niedługo bawiąc, a w częstych trwogach będąc, po różnych nocnych i dziennych marszach stanęliśmy w Sidrze i tam, sprowadziwszy z ekonomii grodzieńskiej, po które i ja do klucza kwaszowskiego komenderowany byłem, prowianty, niedziel ze trzy zabawiliśmy
i niektórzy pierzchać poczęli. Poszli tedy szczęśliwie Moskale do Kowna bez wydania do nich ognia, a regimentarz przyszedł skoro dzień do Balbierzyszek, gdzie tabory i tę garstkę piechoty w całości zastał, a Michał Buchowiecki, rotmistrz brzeski, w dzień wszedłszy do Pren, zostawione konie, kulbaki i płaszcze moskiew-skie pozabierał i do Balbierzyszek za regimentarzem nadciągnął.
Z Balbierzyszek ruszył się regimentarz na Ludwinów do Kalwarii. Tam także niedługo bawiąc, a w częstych trwogach będąc, po różnych nocnych i dziennych marszach stanęliśmy w Sidrze i tam, sprowadziwszy z ekonomii grodzieńskiej, po które i ja do klucza kwaszowskiego komenderowany byłem, prowianty, niedziel ze trzy zabawiliśmy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 99
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
chorągwi husarskich i pancernych, także do regimentów pieszych i konnych, także do niektórych pułków przedniej straży, aby na naznaczony dzień i miejsce, które się hetmanowi upodoba, do obozu ściągały się, a gdy się ściągną, daje hetman wielki ordynans któremu z oficjalistów znaków poważnych do objęcia w obozie komendy, czyniąc tegoż oficjalistę regimentarzem. Wolno i towarzyszowi pierwszemu husarskiemu dać regimentarstwo i komendę. Regimentarz tedy, objąwszy komendę nad obozem,
w którym najmniej tysiąc ludzi znajduje się, w swoich wielkich namiotach częstuje rycerstwo. Jest to rzecz kosztowna, dają tedy regimentarstwa majętnym ludziom, oprócz tego largicją jaką proporcjonalną rekompensuje im hetman koszt i fatygę. W wigilią zaś
chorągwi husarskich i pancernych, także do regimentów pieszych i konnych, także do niektórych pułków przedniej straży, aby na naznaczony dzień i miejsce, które się hetmanowi upodoba, do obozu ściągały się, a gdy się ściągną, daje hetman wielki ordynans któremu z oficjalistów znaków poważnych do objęcia w obozie komendy, czyniąc tegoż oficjalistę regimentarzem. Wolno i towarzyszowi pierwszemu husarskiemu dać regimentarstwo i komendę. Regimentarz tedy, objąwszy komendę nad obozem,
w którym najmniej tysiąc ludzi znajduje się, w swoich wielkich namiotach częstuje rycerstwo. Jest to rzecz kosztowna, dają tedy regimentarstwa majętnym ludziom, oprócz tego largicją jaką proporcjonalną rekompensuje im hetman koszt i fatygę. W wigilią zaś
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 691
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wojennej nie czyniąc operacji, a tylko jako człek więcej pychy aniżeli rozumu politycznego i eksperiencji wojennej, a przy tym serca walecznego mający, myślą Prusy wojował i w swojej — jakby już miał zawojowanej — posesji triumfował. Zabiełło, marszałek kowieński, był przy nim za ordynansem księcia hetmana wielkiego W. Ks. Lit., regimentarzem, któremu gubernatorstwo Królewca deklarował. Przecież się Apraksym, choć nieprędko, ruszył do Prus, ale barzo powolnym z Kowna marszem ani szedł prosto, ale koła na Balbierzyszki nałożył.
Jeszcze przed ruszeniem się jego z Kowna jechałem do Wilna. Z Grodna ruszywszy się ku Wilnowi widziałem wszędzie Kałmuków dzikich, którzy same padło
wojennej nie czyniąc operacji, a tylko jako człek więcej pychy aniżeli rozumu politycznego i eksperiencji wojennej, a przy tym serca walecznego mający, myślą Prusy wojował i w swojej — jakby już miał zawojowanej — posesji triumfował. Zabiełło, marszałek kowieński, był przy nim za ordynansem księcia hetmana wielkiego W. Ks. Lit., regimentarzem, któremu gubernatorstwo Królewca deklarował. Przecież się Apraksym, choć nieprędko, ruszył do Prus, ale barzo powolnym z Kowna marszem ani szedł prosto, ale koła na Balbierzyszki nałożył.
Jeszcze przed ruszeniem się jego z Kowna jechałem do Wilna. Z Grodna ruszywszy się ku Wilnowi widziałem wszędzie Kałmuków dzikich, którzy same padło
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 822
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
gdyś przez odjazd rozłączyła Serca, gdy przez siebie były godzinę rokiem liczyły. Więc już te wszytkie momenta obracam je na lamenta. Do Fortuny.
Mogłaś się tym kontentować, a te czasy porachować, Iżeś go często widziała, gdzie należytość kazała. Jeszcze młodość niedojźrała zaraz go w to zaprawiała, Czyniąc go regimentarzem i krwie braterskiej szafarzem. Jeszcze z młodości aplikował się do podobnych funkcyj.
To cię najbardziej korciło, że nie zagranicą było, Leć w pospolitym ruszeniu, w wolnem pana obieraniu. To Gołębską już się było kontentować; leć niemiło Słuchać, że nic nie sprawili, a daremno czas trawili. Bywał rotmistrzem w pospolitem ruszeniu
gdyś przez odjazd rozłączyła Serca, gdy przez siebie były godzinę rokiem liczyły. Więc już te wszytkie momenta obracam je na lamenta. Do Fortuny.
Mogłaś się tym kontentować, a te czasy porachować, Iżeś go często widziała, gdzie należytość kazała. Jeszcze młodość niedojźrała zaraz go w to zaprawiała, Czyniąc go regimentarzem i krwie braterskiej szafarzem. Jeszcze z młodości aplikował się do podobnych funkcyj.
To cię najbardziej korciło, że nie zagranicą było, Leć w pospolitym ruszeniu, w wolnem pana obieraniu. To Gołębską już się było kontentować; leć niemiło Słuchać, że nic nie sprawili, a daremno czas trawili. Bywał rotmistrzem w pospolitem ruszeniu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 106
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
1673.
(Strofa 390). Usymbasza - Husejnbasza.
(Strofa 391). Pisarski Achacy, starosta wolbromski.
(Strofa 392). Rzeczycki starosta - Jan Rzeczycki poległ pod Chocimem. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
(Strofa 397). Poematy o Chocimie pisali Kuligowski, Samuel Leszczyński i inni.
(Strofa 398). Regimentarzem, który został po zwycięstwie chocimskiem w Wołoszech na obozowisku zimowem, był Mikołaj Sieniawski, później hetman polny koronny, zmarły w r. 1684 w powrocie z wyprawy wiedeńskiej.
(Strofa 400). Niebywała, wyjątkowa tolerancja niewieścia.
(Strofa 403). Opatów, stałe miejsce sejmików woj. sandomierskiego.
(Strofa
1673.
(Strofa 390). Usymbasza - Husejnbasza.
(Strofa 391). Pisarski Achacy, starosta wolbromski.
(Strofa 392). Rzeczycki starosta - Jan Rzeczycki poległ pod Chocimem. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
(Strofa 397). Poematy o Chocimie pisali Kuligowski, Samuel Leszczyński i inni.
(Strofa 398). Regimentarzem, który został po zwycięstwie chocimskiem w Wołoszech na obozowisku zimowem, był Mikołaj Sieniawski, później hetman polny koronny, zmarły w r. 1684 w powrocie z wyprawy wiedeńskiej.
(Strofa 400). Niebywała, wyjątkowa tolerancja niewieścia.
(Strofa 403). Opatów, stałe miejsce sejmików woj. sandomierskiego.
(Strofa
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 222
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Ottomańskiej przez lat sześć, także był Generałem wojsk Szwedzkich, sławny i dzielny po różnych postronnych Monarchiach, zjechał tu na Ruś do Lwowa dnia 26go listopada przy asystencji wielu godnych Państwa, z armat ognia dawano na wale, tandem komendę odebrał wszystkich wojsk koronnych, rezidencją założywszy sobie tu we Lwowie, pisał się w swoich ordynansach Regimentarzem generalnym wojsk koronnych. Nieukontentowała ta dispozycja Królewska wielu Senatorów Państwa tutejszego, mając za złe Królowi, że ta funkcja Regimentarska, nie była oddana jednemu z wielkich imion. pag. 68. 1729.
Od nowego roku dziwnie mroźny i w śniegi obfity czas tak dalece, że wiele starych ludzi i godnych wiary niezapamiętali takich
Ottomańskiej przez lat sześć, także był Generałem wojsk Szwedzkich, sławny i dzielny po różnych postronnych Monarchiach, zjechał tu na Ruś do Lwowa dnia 26go listopada przy assistencyi wielu godnych Państwa, z armat ognia dawano na wale, tandem komendę odebrał wszystkich wojsk koronnych, rezidencyą założywszy sobie tu we Lwowie, pisał się w swoich ordynansach Regimentarzem generalnym wojsk koronnych. Nieukontentowała ta dispozycya Królewska wielu Senatorów Państwa tutejszego, mając za złe Królowi, że ta funkcya Regimentarska, nie była oddana jednemu z wielkich imion. pag. 68. 1729.
Od nowego roku dziwnie mroźny i w śniegi obfity czas tak dalece, że wiele starych ludzi i godnych wiary niezapamiętali takich
Skrót tekstu: KronZakBarącz
Strona: 187
Tytuł:
Kronika zakonnic ormiańskich reguły ś. Benedykta we Lwowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1703 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętnik dziejów polskich: z aktów urzędowych lwowskich i z rękopisów
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wojciech Maniecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1855