.
Anno 1693 na Rusi u mnie w Smiłowiczach i Baksztach, takie powietrze na konie i bydło było, że we włości jednych koni czterysta wypadło; a bydła w Dukorze, Korwajowie i Klinku, nic nie zostało. Co większa, ta klęska ledwie że nie w jednym tygodniu była. Tegoż roku, tamże, robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia in spacio dwudziestu czterech godzin, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencje prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo też to nakształt osy, w tem tylko
.
Anno 1693 na Rusi u mnie w Smiłowiczach i Baksztach, takie powietrze na konie i bydło było, że we włości jednych koni czterysta wypadło; a bydła w Dukorze, Korwajowie i Klinku, nic nie zostało. Co wieksza, ta klęska ledwie że nie w jednym tygodniu była. Tegoż roku, tamże, robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia in spacio dwudziestu czterech godzin, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencye prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo téż to nakształt osy, w tém tylko
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
tygodniu była. Tegoż roku, tamże, robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia in spacio dwudziestu czterech godzin, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencje prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo też to nakształt osy, w tem tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; skąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście
tygodniu była. Tegoż roku, tamże, robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia in spacio dwudziestu czterech godzin, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencye prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo téż to nakształt osy, w tém tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencje prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo też to nakształt osy, w tem tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; skąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały;
umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencye prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo téż to nakształt osy, w tém tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziéj znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały;
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
zabijających.
Podobne powieści znajdziesz w Gemma, w Sriziuszu, w Kordanie, Rzaczyńskim etc.
Rzecz pewna, iż częstokroć woda deszczowa podobna bywa do krwi. Wierzyć jednak nie mamy: iż w samej rzeczy krew albo woda czerwona z obłoków padała. Tego bowiem koloru przyczyny na ziemi, nie na niebie są następujące.
Pierwsza robactwo malutkie czerwone, i ledwo okiem dojrzałe. To z ziemi, i drzew, wychodząc, lub na powietrzu latając, gdy zmieszane z wodą deszczową w niej pływa, a dla szczupłości rozeznane być nie może, kolorem swoim łudzi niewiadomych. We Francij P. Peirese, widząc wieśniaków takowym deszczem przestraszonych do domów uciekających, przedsięwzioł
zabiiaiących.
Podobne powieści znaydziesz w Gemma, w Sriziuszu, w Kordanie, Rzaczyńskim etc.
Rzecz pewna, iż częstokroć woda deszczowa podobna bywa do krwi. Wierzyć iednak nie mamy: iż w samey rzeczy krew albo woda czerwona z obłokow padała. Tego bowiem koloru przyczyny na ziemi, nie na niebie są następuiące.
Pierwsza robactwo malutkie czerwone, y ledwo okiem doyrzałe. To z ziemi, y drzew, wychodząc, lub na powietrzu lataiąc, gdy zmieszane z wodą deszczową w niey pływa, a dla sczupłości rozeznane być nie może, kolorem swoim łudzi niewiadomych. We Franciy P. Peirese, widząc wieśniakow takowym deszczem przestraszonych do domow uciekaiących, przedsięwzioł
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 252
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Peirese, widząc wieśniaków takowym deszczem przestraszonych do domów uciekających, przedsięwzioł doświadczyć , coby to była za potwora. Przypatrując się więc kroplom deszczowym postrzegł, iż były napełnione robaczkami czerwonymi, które na ów czas gromadnie po powietrzu latały. Nad to doszedł: iż deszcz, który tegoż czasu padał w mieście, gdzie podobne robactwo nieznajdowało się, niemiał tej czerwoności. Ściany też do domów wiejskich, były w prawdzie czerwonością zasarbowane, lecz tylko do miernej, i do tej wysokości, do której to robactwo zwykło, i mogło podnosić się. Z tego wszystkiego wniósł, iż deszcz ów nie był krwią jedno tylko na pozór.
Woda w
Peirese, widząc wieśniakow takowym deszczem przestraszonych do domow uciekaiących, przedsięwzioł doświadczyć , coby to była za potwora. Przypatruiąc się więc kroplom deszczowym postrzegł, iż były napełnione robaczkami czerwonymi, ktore na ow czas gromadnie po powietrzu latały. Nad to doszedł: iż deszcz, ktory tegoż czasu padał w mieście, gdzie podobne robactwo nieznaydowało się, niemiał tey czerwoności. Ściany też do domow wieyskich, były w prawdzie czerwonością zasarbowane, lecz tylko do mierney, y do tey wysokości, do ktorey to robactwo zwykło, y mogło podnosić się. Z tego wszystkiego wniosł, iż deszcz ow nie był krwią iedno tylko na pozor.
Woda w
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 252
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
na ów czas gromadnie po powietrzu latały. Nad to doszedł: iż deszcz, który tegoż czasu padał w mieście, gdzie podobne robactwo nieznajdowało się, niemiał tej czerwoności. Ściany też do domów wiejskich, były w prawdzie czerwonością zasarbowane, lecz tylko do miernej, i do tej wysokości, do której to robactwo zwykło, i mogło podnosić się. Z tego wszystkiego wniósł, iż deszcz ów nie był krwią jedno tylko na pozór.
Woda w starym kanale rzeki Renu, nad którym leży miasto Lejden albo Lugdun Holen: znagła stawszy się czerwoną, przestraszyła obywatelów mniemających, iż na znak jakiegoś pieszczęścia rzeka w krew się zamieniła.
na ow czas gromadnie po powietrzu latały. Nad to doszedł: iż deszcz, ktory tegoż czasu padał w mieście, gdzie podobne robactwo nieznaydowało się, niemiał tey czerwoności. Ściany też do domow wieyskich, były w prawdzie czerwonością zasarbowane, lecz tylko do mierney, y do tey wysokości, do ktorey to robactwo zwykło, y mogło podnosić się. Z tego wszystkiego wniosł, iż deszcz ow nie był krwią iedno tylko na pozor.
Woda w starym kanale rzeki Renu, nad ktorym leży miasto Leyden albo Lugdun Hollen: znagła stawszy się czerwoną, przestraszyła obywatelow mniemaiących, iż na znak iakiegoś piesczęścia rzeka w krew się zamieniła.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 252
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
przestraszyła obywatelów mniemających, iż na znak jakiegoś pieszczęścia rzeka w krew się zamieniła. Pan Schyil, chcąc doświadczyć; wsiadł w małą łódkę, i na srzodku zaczerpnowszy wody w szklankę, postrzegł ją napełnioną robaczkami czerwonemi.
Druga przyczyna czerwoności wody deszczowej jest krew, albo humor czerwony motylów. Wiadomo jak płodne są gąsienice. To robactwo, osobliwie w krainach ciepłych, tak się lat niektórych mnoży, iż nie tylko w ogrodach jarzyny, ale też w polach zioła zjada. Po niejakim czasie okarmiwszy się, i utuczywszy, wpadają niby W konwulsie, a zwijając się w kłąb, i rozciągając, wypuszczają z siebie materią kleistą, od której, gdy subtelniejsze
przestraszyła obywatelow mniemaiących, iż na znak iakiegoś piesczęścia rzeka w krew się zamieniła. Pan Schyil, chcąc doświadczyć; wsiadł w małą łodkę, y na srzodku zaczerpnowszy wody w szklankę, postrzegł ią napełnioną robaczkami czerwonemi.
Druga przyczyna czerwoności wody deszczowey iest krew, albo humor czerwony motylow. Wiadomo iak płodne są gąsienice. To robactwo, osobliwie w krainach ciepłych, tak się lat niektorych mnoży, iż nie tylko w ogrodach iarzyny, ale też w polach zioła ziada. Po nieiakim czasie okarmiwszy się, y utuczywszy, wpadaią niby W konwulsie, a zwiiaiąc się w kłąb, y rozciągaiąc, wypuszczaią z siebie materyą kleistą, od ktorey, gdy subtelnieysze
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 253
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
/ że nieznać było/ ani ziemie ani wody/ co żabska one wszytko okryły: Et intendit Aaron manum suam super aquas AEgypti, & ascenderunt ranae. Alić znowu Czarnoksiężnicy mówią że my też to uczyniemy: I uczynili. Fecerunt autem et malefici per incantationes suas similiter. Potym Aaron uczyni trzecie Cudo/ że pluskwy Robactwo śmierdzące jako wojsko jakie pocznie po powietrzu latać/ tak że słońce sobą jako obłok jaki zasłoniły. Alić Czarnoksiężnicy mówią niemasz tu żadnej mocy w tym Boga waszego/ którego się sługami i posłańcami być powiadacie/ bo my też wszytko uczyniemy. I poczną czartów na pomoc wżywać/ aż nie mogą nic uczynić/ a Aaron
/ że nieznáć było/ áni źiemie áni wody/ co żábská one wszytko okryły: Et intendit Aaron manum suam super aquas AEgypti, & ascenderunt ranae. Alić znowu Czárnokśiężnicy mowią że my też to vczyniemy: Y vczynili. Fecerunt autem et malefici per incantationes suas similiter. Potym Aáron vczyni trzećie Cudo/ że pluskwy Robáctwo śmierdzące iáko woysko iákie pocznie po powietrzu latáć/ ták że słońce sobą iáko obłok iáki zásłoniły. Alić Czárnokśiężnicy mowią niemász tu żadney mocy w tym Bogá wászego/ ktorego się sługámi y posłáńcámi bydź powiádaćie/ bo my też wszytko vczyniemy. Y poczną czártow ná pomoc wżywáć/ áż nie mogą nic vczynić/ á Aáron
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 14
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
tak że słońce sobą jako obłok jaki zasłoniły. Alić Czarnoksiężnicy mówią niemasz tu żadnej mocy w tym Boga waszego/ którego się sługami i posłańcami być powiadacie/ bo my też wszytko uczyniemy. I poczną czartów na pomoc wżywać/ aż nie mogą nic uczynić/ a Aaron jeno się laską ziemie dotknął zaraz z piasku to robactwo stało się było. I mówi pismo święte. . Czemuż to nie mogli uczynić? Odpowiada Strabo, dla tegoz prochu pluskiew i robactwa tego sprosnego uczynić nie mogli/ iż to już był trzeci cud od Aarona uczyniony/ a liczba troista jest przeciwna Czartowi/ dla tego że Trójcę Przenaświętszą znaczy/ i przeto tajemnicą swoją
ták że słońce sobą iáko obłok iáki zásłoniły. Alić Czárnokśiężnicy mowią niemász tu żadney mocy w tym Bogá wászego/ ktorego się sługámi y posłáńcámi bydź powiádaćie/ bo my też wszytko vczyniemy. Y poczną czártow ná pomoc wżywáć/ áż nie mogą nic vczynić/ á Aáron ieno się laską źiemie dotknął záraz z piasku to robáctwo stało sie było. Y mowi pismo święte. . Czemuż to nie mogli vczynić? Odpowiáda Strabo, dla te^o^z prochu pluskiew y robáctwá tego sprosnego vczynić nie mogli/ iż to iuż był trzeći cud od Aároná vczyniony/ á liczbá troista iest przećiwna Czártowi/ dla tego że Troycę Przenaświętszą znáczy/ y przeto táiemnicą swoią
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 14
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
pokazować; nie takie teraz, jakie przedtym było: jak się zmieniło! Smrodliwą pastwą zostało robakom, żabom, jaszczurkom i sprosnym pędrakom i nie zostało tylko nagie kości z onej piękności. Nogi, co przedtym z radością pląsały, po skocznym dźwięku rady tańcowały, jak drewno leżą; ciało, co z nich spadło, robactwo zjadło. Wesołe oczy, które piękne były, wszytkich patrzących do siebie wabiły, gdzie się podziały? Na ich miejscu lochy, próżne maclochy. W co się twarz ona śliczna obróciła, która do grzechu siecią ludziom była? Niemasz jej, tylko zęby wyszczerzone w szczekach sadzone. Szyja rozkoszna i plecy bielone, na
pokazować; nie takie teraz, jakie przedtym było: jak się zmieniło! Smrodliwą pastwą zostało robakom, żabom, jaszczurkom i sprosnym pędrakom i nie zostało tylko nagie kości z onej piękności. Nogi, co przedtym z radością pląsały, po skocznym dźwięku rady tańcowały, jak drewno leżą; ciało, co z nich spadło, robactwo zjadło. Wesołe oczy, które piękne były, wszytkich patrzących do siebie wabiły, gdzie się podziały? Na ich miejscu lochy, próżne maclochy. W co się twarz ona śliczna obróciła, która do grzechu siecią ludziom była? Niemasz jej, tylko zęby wyszczerzone w szczekach sadzone. Szyja rozkoszna i plecy bielone, na
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 18
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004