powiekami jakdwie tęcze były: Te obiednwie dwa hufce robactwa pokryły. Owe skronie/ co wdziędznie jak roża kwitnęły Patrz jako wsprosnej ropie/ obie zatonęły! Ropa zalała usta/ pełne ropy oczy/ Wszytka w ropę topnieje/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym/ robactwu bankietem się zstała! Ona/ co się od Złota/ od Pereł świeciła/ Ach niestety/ jak strasznie gadzina pokryła! Zdołków/ gdzie były oczy/ żaby wyglądają: Po twarzy zaś zropiałej/ jaszczurki biegają. Świerczki w uszach gospodą do mózgu szturmują: Śliskie węże/ po kiszkach pasmami się snują. Pędracy/
powiekámi iákdwie tęcze były: Te obiednwie dwá hufce robáctwá pokryły. Owe skronie/ co wdźiędznie iák rożá kwitnęły Pátrz iáko wsprosney ropie/ obie zátonęły! Ropá zálałá vstá/ pełne ropy oczy/ Wszytká w ropę topnieie/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym/ robáctwu bankietem się zstáłá! Oná/ co się od Złotá/ od Pereł świećiłá/ Ach niestety/ iák strásznie gádźiná pokryłá! Zdołkow/ gdźie były oczy/ żáby wyglądáią: Po twarzy zaś zropiáłey/ iászczurki biegáią. Swierczki w vszách gospodą do mozgu szturmuią: Sliskie węże/ po kiszkách pásmámi się snuią. Pędrácy/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nieszczęśliwy nader piwowarze, Mianując, nie godzi się wstydać sukcesory, Coś łakomie kozackie rabując futory, Nawarzył Polsce piwa; trzydzieści lat mija, Jako go wespół z nami trzeci król upija. Nie umiejąc, podniecać szkoda, przyjacielu; Sam diabeł piwo warzyć poczyna od chmielu. Widzisz, nie widzisz, boś już robactwu opasem, Po Szwedzie i Moskalu Turczyn za szynkwasem. Był Węgrzyn i Wołoszyn; już i Żydzi będą Nieszczęsnej browar Polskiej trzymali arendą. 252. MYSZY
Myszki z szałwijowego usmażone ziela, Czy nie wyście nam kiedyś zajadły Popiela? Jeśli wy, niech dla pomsty noszą was półmiskiem; Nie wy, po staremu wam ginąć
nieszczęśliwy nader piwowarze, Mianując, nie godzi się wstydać sukcesory, Coś łakomie kozackie rabując futory, Nawarzył Polszczę piwa; trzydzieści lat mija, Jako go wespół z nami trzeci król upija. Nie umiejąc, podniecać szkoda, przyjacielu; Sam diaboł piwo warzyć poczyna od chmielu. Widzisz, nie widzisz, boś już robactwu opasem, Po Szwedzie i Moskalu Turczyn za szynkwasem. Był Węgrzyn i Wołoszyn; już i Żydzi będą Nieszczęsnej browar Polskiej trzymali arendą. 252. MYSZY
Myszki z szałwijowego usmażone ziela, Czy nie wyście nam kiedyś zajadły Popiela? Jeśli wy, niech dla pomsty noszą was półmiskiem; Nie wy, po staremu wam ginąć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 302
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko straszliwe larwy nieprawości, otuchy niemasz żywota wiecznego, zbawienia mego. Cóż po tym, chociaż będę tu chwalony, kiedy od Boga zostanę zganiony i będę na śmierć wiekuistą dany,
kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko straszliwe larwy nieprawości, otuchy niemasz żywota wiecznego, zbawienia mego. Cóż po tym, chociaż będę tu chwalony, kiedy od Boga zostanę zganiony i będę na śmierć wiekuistą dany,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 12
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
drudzy się nieco, patrzając, dziwują, trzeci się cieszą z śmierci umarłego wziątku jakiego.
Znajomi, krewni ciało nawiedzają, trochę postawszy, oczy odwracają. Ustały służby i dworskie witania jak od skonania. Potym niedługo: “Pfa, śmierdzi!” – wołają, trupa co prędzej z domu precz zbywają; samemu tylko robactwu smakuje, co go kosztuje. Tak ci żyć człowiek na świecie przestaje, a przenosi się w nieznajome kraje, biorąc zapłatę od Boga, Sędziego życia swojego. § IV Sąd szczególny po śmierci
A gdy po śmierci sprawy przywołają, gdzie ludzie grzeszni często przegrawają, z rejestru czytać będą twoje sprawy, wszytkie zabawy. Tu
drudzy się nieco, patrzając, dziwują, trzeci się cieszą z śmierci umarłego wziątku jakiego.
Znajomi, krewni ciało nawiedzają, trochę postawszy, oczy odwracają. Ustały służby i dworskie witania jak od skonania. Potym niedługo: “Pfa, śmierdzi!” – wołają, trupa co prędzy z domu precz zbywają; samemu tylko robactwu smakuje, co go kosztuje. Tak ci żyć człowiek na świecie przestaje, a przenosi się w nieznajome kraje, biorąc zapłatę od Boga, Sędziego życia swojego. § IV Sąd szczególny po śmierci
A gdy po śmierci sprawy przywołają, gdzie ludzie grzeszni często przegrawają, z rejestru czytać będą twoje sprawy, wszytkie zabawy. Tu
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 15
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
inszego Ojca, inszą Matkę, w tym grobie, w którym kości ich leżeć będą i stamtąd odrodzeni chwalebni nad inszych powstać mogą w dzień sądny, „putredini dixi: pater meus es, mater mea et soror mea — vermibus” (Job, 17) grobowi powiem: mój ojcze, matko ma, siostro — robactwu (Księga Hioba, 17, 14).
Urodził się Piotr z rybaków rybakiem, odrodzi się z grobu i powstanie książęciem, sędzią świata, „in regeneratione sedebitis et vos iudicantes” (Mat. 10) przy odrodzeniu... zasiądziecie... sądząc (Ew. wg Mat., 19, 28
inszego Ojca, inszą Matkę, w tym grobie, w którym kości ich leżeć będą i stamtąd odrodzeni chwalebni nad inszych powstać mogą w dzień sądny, „putredini dixi: pater meus es, mater mea et soror mea — vermibus” (Job, 17) grobowi powiem: mój ojcze, matko ma, siostro — robactwu (Księga Hioba, 17, 14).
Urodził się Piotr z rybaków rybakiem, odrodzi się z grobu i powstanie książęciem, sędzią świata, „in regeneratione sedebitis et vos iudicantes” (Math. 10) przy odrodzeniu... zasiądziecie... sądząc (Ew. wg Mat., 19, 28
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 480
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
potrzebować. V. Stworzyłze Bóg muszki/ komory/ i tym podobne człowiekowi szkodzące Bestie? M. Stworzył. V. Na cóż? M. Na chwałę Majestatu swego/ muszki/ komory/ gadzinę/ na uniżenie pychy człowieczej: aby gdy od nich bywa urażony/ myślił czymby był/ jak niedołężny/ który robactwu odjąć się nie może; Faraona hardego nie Lwi okrutni/ ani drapeżni Niedźwiedzie/ ale komory/ i żaby dosyć utrapiły. Z drugich zaś jako pszczołek i mrówek/ aby wzór pracy sobie brał. Nakoniec nalizsza zdaniem naszym kreatura upatrującemu jest wielka uciecha/ gdy w jednych upatruje piękność/ jako w kwiateczkach/ w drugich
potrzebowáć. V. Stworzyłze Bog muszki/ komory/ y tym podobne człowiekowi szkodzące Bestye? M. Stworzył. V. Ná coż? M. Ná chwałę Máiestatu swego/ muszki/ komory/ gádźinę/ ná vniżenie pychy człowieczey: áby gdy od nich bywa vráżony/ myślił czymby był/ iák niedołężny/ ktory robáctwu odiąć się nie może; Pháráoná hárdego nie Lwi okrutni/ áni drapeżni Niedźwiedźie/ ále komory/ y żáby dosyć vtrapiły. Z drugich záś iáko pszczołek y mrowek/ áby wzor pracy sobie brał. Nákoniec nalizsza zdániem nászym kreáturá vpátruiącemu iest wielka vciechá/ gdy w iednych vpátruie piękność/ iáko w kwiateczkách/ w drugich
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 22
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi, Że tylko kości w skórze robactwu zostawi. Serce mnie je, żal serce; zgoła zmysłem tępem Nie pojmę, czy ja sercu, czy mnie serce sępem. 14. POD OBRAZ STEFANA POTOCKIEGO
Czyj to obraz w żelazie, czyja, pytam, mina? Marsa czołem wyraża, okiem Kupidyna; Człowiek młody, jeszcze mu mech nie puszy skroni, Wżdy
żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi, Że tylko kości w skórze robactwu zostawi. Serce mnie je, żal serce; zgoła zmysłem tępem Nie pojmę, czy ja sercu, czy mnie serce sępem. 14. POD OBRAZ STEFANA POTOCKIEGO
Czyj to obraz w żelezie, czyja, pytam, mina? Marsa czołem wyraża, okiem Kupidyna; Człowiek młody, jeszcze mu mech nie puszy skroni, Wżdy
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 548
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszytkim zarówno, lecz jest tych niemało W państwie twem ludzi którym doczesnych zajrzało Dóbr szczęście, a kazało nędzą żyć w ubóstwie. Owszem innych dostatki przy twych bogactw mnóstwie Gwałtem sobie przywłaszczasz. Teć są jawne rzeczy, Ze nic o pospolitem niemasz ludu pieczy, Ale tylko twe nędzne tuczysz hojnie ciało, Aby lepszem pokarmem robactwu zostało. Bo wyrzekszy się Boga prawego, czcisz mnóstwo Złych ludzi, których niemasz na świecie, za Bóstwo, I tych, którzy słyneli wszelkiemi zbrodniami Brzydko światu, nażywasz prawemi Bogami. A gdy masz ich przykładem żywot pobrukany Grzechami, naśladowcą chcesz być mianowany. Bo które złości wasi pełnili bogowie, Tez przykładem ich
wszytkim zárowno, lecz iest tych niemáło W páństwie twem ludźi ktorym doczesnych zayrzało Dobr szczęśćie, á kazáło nędzą żyć w vbostwie. Owszem innych dostátki przy twych bogactw mnostwie Gwałtem sobie przywłaszczasz. Teć są iáwne rzeczy, Ze nic o pospolitem niemász ludu pieczy, Ale tylko twe nędzne tuczysz hoynie ćiáło, Aby lepszem pokarmem robáctwu zostáło. Bo wyrzekszy się Bogá práwego, czćisz mnostwo Złych ludźi, ktorych niemász ná świećie, zá Bostwo, Y tych, ktorzy słyneli wszelkiemi zbrodniámi Brzydko świátu, náżywasz práwemi Bogámi. A gdy masz ich przykładem żywot pobrukány Grzechámi, náśládowcą chcesz bydź miánowány. Bo ktore złośći wáśi pełnili bogowie, Tez przykładem ich
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 166
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
o sztukę chodzi dowcip człeczy, Gładko ułożonymi na kwadrat marmury Rozbijając pod niebem przechodzące chmury.
Milczcie wszytkie nagrobki w drogiej ryte spiży: Już jedne czas poniżył, a drugie poniży. Śmiertelnej sławy pompa, ludzkiej dzieło ręki — Jako z wiatrem głośnego dzwonu giną dźwięki. (553)
Pamięć na papier, człowiek w grób robactwu żerem, Potem w popiół; ach, czegóż nie robią z papierem! Wszytkich wielkich monarchów, wielkiej wodzów siły, Od Nimroda, niech w jedno zniosą swe mogiły, Którzy choć w pięknej sławie, choć w triumfach zasną — Jako świeczka przed słońcem, cień przed ciałem gasną. Wszytko czas trawi, wszytko jako woda
o sztukę chodzi dowcip człeczy, Gładko ułożonymi na kwadrat marmury Rozbijając pod niebem przechodzące chmury.
Milczcie wszytkie nagrobki w drogiej ryte spiży: Już jedne czas poniżył, a drugie poniży. Śmiertelnej sławy pompa, ludzkiej dzieło ręki — Jako z wiatrem głośnego dzwonu giną dźwięki. (553)
Pamięć na papier, człowiek w grób robactwu żerem, Potem w popiół; ach, czegóż nie robią z papierem! Wszytkich wielkich monarchów, wielkiej wodzów siły, Od Nimroda, niech w jedno zniosą swe mogiły, Którzy choć w pięknej sławie, choć w tryumfach zasną — Jako świeczka przed słońcem, cień przed ciałem gasną. Wszytko czas trawi, wszytko jako woda
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 597
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i jest ich część idąca do linii Ekwinokcjalnej, i mógłby się ten Kraj nazwać Piątą częścią świata. Powietrze ma różniące się, i zbyt zimne, i zbyt wolne, ludzie tam długo żyją, Kraj nie jest podległy żadnym bagniskom, ani góry śniegom, ani rzeki Krokodylom, ani Powietrze Komorom, albo innemu robactwu, Ziemia oblana wielą rzek, grunta czarne, tłuste, zyzne, gliniaste w wielu miejscach z których Cegły robią do murowania, przytym obfituje w głowy cukrowe, bobry troiste do żywności, jarzyny wszelakie, w owoce smaku ekstraodrynaryjnego, w migdały, orzechy, cytryny, melony, jabłka, palmowe drzewa wydające z siebie
, y iest ich część idąca do linii Ekwinokcyálney, y mogłby się ten Kray názwáć Piątą częścią swiáta. Powietrze ma rozniące się, y zbyt zimne, y zbyt wolne, ludzie tám długo żyią, Kray nie iest podległy żádnym bágniskom, áni gory sniegom, áni rzeki Krokodylom, áni Powietrze Komorom, albo innemu robáctwu, Ziemia obláná wielą rzek, gruntá czárne, tłuste, zyzne, gliniaste w wielu mieyscách z ktorych Cegły robią do murowánia, przytym obfituie w głowy cukrowe, bobry troiste do żywności, iárzyny wszelákie, w owoce smáku extráordynáryinego, w migdáły, orzechy, cytryny, melony, iábłka, pálmowe drzewá wydáiące z siebie
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 654
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740