O doświadczony kiedyś wojenniku! Ockni się, ockni a patrzaj, żeś w pierzu, Zacny rycerzu!
I takli ona z odwagą żywota W dziele marsowym doznana ochota Już zapomniana, żeś zaczął boj nowy Kupidynowy?
Wspomni przynamniej, że bracia kochana, W głodzie i ciężkiej nędzy odbieżana, Miasto wytchnienia po takiej robocie, Stoi tu w błocie.
Wspomni, że oni waleczni mężowie, Którzy przy twojej położeni głowie, Na tymże placu gdzie legli zostają, Grobu nie mają.
A jeszcze teraz między nowinami Przyniesiono nam, że wojna z Szwedami, To nas najpierwej na zły raz narażą, Na Żmudź iść każą.
Nie śpi a
O doświadczony kiedyś wojenniku! Ockni się, ockni a patrzaj, żeś w pierzu, Zacny rycerzu!
I takli ona z odwagą żywota W dziele marsowym doznana ochota Już zapomniana, żeś zaczął boj nowy Kupidynowy?
Wspomni przynamniej, że bracia kochana, W głodzie i ciężkiej nędzy odbieżana, Miasto wytchnienia po takiej robocie, Stoi tu w błocie.
Wspomni, że oni waleczni mężowie, Ktorzy przy twojej położeni głowie, Na tymże placu gdzie legli zostają, Grobu nie mają.
A jeszcze teraz między nowinami Przyniesiono nam, że wojna z Szwedami, To nas najpierwej na zły raz narażą, Na Żmudź iść każą.
Nie śpi a
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 357
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tedy pewną pianę/ która na nic jest dobra/ jedno że jest znakiem Konfuzji i zamieszania morskiego. Tym kochankom świata/ zawsze czego nie dostaje/ zawsze czego pragną/ nigdy nie mówią dosyć/ niegdy nie bywają bez frasunku/ bez nowych zamysłów/ jakoby to rozszerzyc się choć też z cudzą krzywdą/ ale w tej robocie swojej: despumant suas confusiones; wydawają się często/ nakazują na wirzchu czym są wewnątrz/ nie nowina im odnosić sromoty hańby/ a na koniec zamysły ich piana morska/ która się pozorna zda/ ale trwać nie może: to tak o nich mówi Apostoł ś. Lecz kto rzuci oczy świeckie na nie/ będzie trudność
tedy pewną piánę/ ktora ná nic iest dobra/ iedno że iest znákiem Confuzyey y zámieszánia morskiego. Tym kochánkom świátá/ záwsze czego nie dostaie/ záwsze czego prágną/ nigdy nie mowią dosyć/ niegdy nie bywáią bez frásunku/ bez nowych zamysłow/ iákoby to rozszerzyc sie choć też z cudzą krzywdą/ ále w téy roboćie swoiéy: despumant suas confusiones; wydawáią się często/ nakázuią ná wirzchu czym są wewnatrz/ nie nowiná im odnośić sromoty háńby/ á ná koniec zamysły ich piáná morska/ która sie pozorna zda/ ále trwáć nie może: to ták o nich mowi Apostoł ś. Lecz kto rzući oczy świeckié ná nie/ będźie trudnosć
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C3
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
mojej, byle uczciwie i sławnie, niedbam choć
prędko, bo mi już dokuczyła ta wojna, zastąpił. Oddaję zatem wierność i t. d. To też. W. K. M. oznajmuję, że nieprzyjaciel w Głowie, gdzie się Nogat od Wisły dzieli, szańc potężny buduje, któremu radbym przeszkodził w robocie, ale niemam czem co począć. OD PANA HETMANA DO KsIĘDZA BISKUPA CHEŁMIŃSKIEGO, z obozu pod Gniewem, dnia 3. Lipca 1627.
Nie racz Wm. mój miłościwy Pan mieć za złe, że tak nierychło tego posłańca odprawuję, bo i we dnie i w nocy odpoczynku niemam krzątając się koło tego miejsca
mojéj, byle uczciwie i sławnie, niedbam choć
prędko, bo mi już dokuczyła ta wojna, zastąpił. Oddaję zatém wierność i t. d. To też. W. K. M. oznajmuję, że nieprzyjaciel w Głowie, gdzie się Nogat od Wisły dzieli, szańc potężny buduje, któremu radbym przeszkodził w robocie, ale niemam czém co począć. OD PANA HETMANA DO XIĘDZA BISKUPA CHEŁMIŃSKIEGO, z obozu pod Gniewem, dnia 3. Lipca 1627.
Nie racz Wm. mój miłościwy Pan mieć za złe, że tak nierychło tego posłańca odprawuję, bo i we dnie i w nocy odpoczynku niemam krzątając się koło tego miejsca
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 57
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
; To jest rzeczą skuteczną Nad grób ozdobny króla karyjskiego, Nad katalogi rodu od Noego, Nad obraz przodka, który już na ścianie Muchy i starość przywiodła w nieznanie.
Ustawa sława cnych przodków w niecnocie, Szpetnych spraw jasne gniazdo nie ozdobi, Cnotą się domy trzymają pospołu; Ów zaś, co pamięć swą kładzie w robocie Grobowych fabryk, po próżnicy robi. Wstąpi on całkiem, nieborak, do dołu, A nędznego popiołu Ostatki z laty będą nieznajome; I ciało, próżnej sławy tak łakome, Dawny potka dział wszego nieboszczyka: Trzy łokcie ziemie, rydel i motyka. CLIO GEOMETRIA
Ach, źleż graniczysz, śmierci nieużyta! Nie bardzo
; To jest rzeczą skuteczną Nad grób ozdobny króla karyjskiego, Nad katalogi rodu od Noego, Nad obraz przodka, który już na ścianie Muchy i starość przywiodła w nieznanie.
Ustawa sława cnych przodków w niecnocie, Szpetnych spraw jasne gniazdo nie ozdobi, Cnotą się domy trzymają pospołu; Ów zaś, co pamięć swą kładzie w robocie Grobowych fabryk, po próżnicy robi. Wstąpi on całkiem, nieborak, do dołu, A nędznego popiołu Ostatki z laty będą nieznajome; I ciało, próżnej sławy tak łakome, Dawny potka dział wszego nieboszczyka: Trzy łokcie ziemie, rydel i motyka. CLIO GEOMETRIA
Ach, źleż graniczysz, śmierci nieużyta! Nie bardzo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 147
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
drze, krwią ziemie nie broczy, Wół tylko bodźcem zakłuty poskoczy, A pan, na przyszły pożytek udany, Strzyże barany.
Wojny nie słyszał ani widział bitwy, Prócz między drobem z lotnymi rybitwy, Oprócz niekrwawej, którą zwodzą bycy Przy jałowicy.
Zazdrość tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy się żeńcy ścigają w robocie Albo się ptacy pieniem przekrzykują, Gdy słońce czują.
Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty — To jest wiek złoty.
Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi, Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
Gdzie laka wolność,
drze, krwią ziemie nie broczy, Wół tylko bodźcem zakłuty poskoczy, A pan, na przyszły pożytek udany, Strzyże barany.
Wojny nie słyszał ani widział bitwy, Prócz między drobem z lotnymi rybitwy, Oprócz niekrwawej, którą zwodzą bycy Przy jałowicy.
Zazdrość tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy się żeńcy ścigają w robocie Albo się ptacy pieniem przekrzykują, Gdy słońce czują.
Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty — To jest wiek złoty.
Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi, Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
Gdzie laka wolność,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 164
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wdowę Młody gach, a gdy łożniczną rozmowę Zaczynać mieli, pyta, jakiej miary Mógł jej wygodzie on przeszły trup stary. Odpowie pani, że nie inszą bronią, Tylko po brzuchu poklepując dłonią Szeptał jej: „Ryby! Ryby! Sam do wierszy!” Dopiero młodzik wyciął jej kunszt pierwszy. Pani, postrzegszy w robocie różnicę I chcąc rozumieć lepiej tajemnicę, Pyta: „Cóżeś mi to czynił, mój młody?” „Przeszły-ć — rzekł — dawał ryby prosto z wody, A jam ci do nich przylał i polewki.” Ona, kontenta z tak dobrej rozrywki: „Prawdę — powiada — mówią bez pochyby
wdowę Młody gach, a gdy łożniczną rozmowę Zaczynać mieli, pyta, jakiej miary Mógł jej wygodzie on przeszły trup stary. Odpowie pani, że nie inszą bronią, Tylko po brzuchu poklepując dłonią Szeptał jej: „Ryby! Ryby! Sam do wierszy!” Dopiero młodzik wyciął jej kunszt pierszy. Pani, postrzegszy w robocie różnicę I chcąc rozumieć lepiej tajemnicę, Pyta: „Cóżeś mi to czynił, mój młody?” „Przeszły-ć — rzekł — dawał ryby prosto z wody, A jam ci do nich przylał i polewki.” Ona, kontenta z tak dobrej rozrywki: „Prawdę — powiada — mówią bez pochyby
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 352
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mam pilną drogę, ten tydzień odważę.” Ociec zaś: „Bóg uchowaj, miły — rzecze — synu, Byś dla mnie miał omieszkać pilnego terminu.” Postrzegł jednak po głowie nazajutrz cielęcej, Że się nie masz dla czego w domu bawić więcej. 219. GŁUPI A PYSZNY
Biedny w Apelesowej szwiec znalazł robocie, Co zganił. Nie gniewaj się, przyjacielu, bo cię Szczerze przestrzegę, kiedyś barzo grzeczny sobie, A daleko byś z grzecznym nie doniósł na próbie. I szwiec, kiedyby tu był, rzekłby, że z rozprotem O rzeczypospolitej dyskurujesz botem. Mogą to i bez szewca powiedzieć ci krawce,
mam pilną drogę, ten tydzień odważę.” Ociec zaś: „Bóg uchowaj, miły — rzecze — synu, Byś dla mnie miał omieszkać pilnego terminu.” Postrzegł jednak po głowie nazajutrz cielęcej, Że się nie masz dla czego w domu bawić więcej. 219. GŁUPI A PYSZNY
Biedny w Apellesowej szwiec znalazł robocie, Co zganił. Nie gniewaj się, przyjacielu, bo cię Szczerze przestrzegę, kiedyś barzo grzeczny sobie, A daleko byś z grzecznym nie doniósł na próbie. I szwiec, kiedyby tu był, rzekłby, że z rozprotem O rzeczypospolitej dyskurujesz botem. Mogą to i bez szewca powiedzieć ci krawce,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 291
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie mając psa przy domu; posyła mi dwoje I pisze, że: Daremne te starania twoje; Kiedy kto blisko mieszka języcznego człeka, Nie trzeba psa, lepiej go i z domem oszczeka. 442 (P). WSZYTKO JEDNO NA ŚWIECIE
Wnidziesz na pokój pański, pektorał we złocie Lub ujźrzysz co inszego w podobnej robocie: Widzisz srebro na służbie; na stole jest cyna; Ołów w oknie; bez gliny nie będzie komina; Na posadzce marmury i piec na mosiądzu; Bez żelaza nie pytaj klamki i wrzeciądzu, Szyb bez szkła, drzwi bez drewna; lecz, pojrzawszy wszędzie, Że w największym respekcie, tuszę, złoto będzie.
Nie mając psa przy domu; posyła mi dwoje I pisze, że: Daremne te starania twoje; Kiedy kto blisko mieszka języcznego człeka, Nie trzeba psa, lepiej go i z domem oszczeka. 442 (P). WSZYTKO JEDNO NA ŚWIECIE
Wnidziesz na pokój pański, pektorał we złocie Lub ujźrysz co inszego w podobnej robocie: Widzisz srebro na służbie; na stole jest cyna; Ołów w oknie; bez gliny nie będzie komina; Na posadzce marmury i piec na mosiądzu; Bez żelaza nie pytaj klamki i wrzeciądzu, Szyb bez szkła, drzwi bez drewna; lecz, pojźrawszy wszędzie, Że w największym respekcie, tuszę, złoto będzie.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 378
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Bieczu, I psy zna, nie rzkąc ludzi, na swoim porzeczu. Chociaż wojny nie służył i nie był za Lwowem, Dość, kiedy wie Gorlice, Bobową z Grybowem; Rzadko nie w samych gaciach, rzadko kiedy w pasie; Bez gorzałki nie stąpi i stąd za coś ma się, Że chłopom przy robocie minucyje czyta: Już tu z niego i szlachcic, i rzeczpospolita. Nie piszże mu: Mnie wielce Mościwemgo pana I brata niski sługa; wolałbyś szatana Albo kogo niż szatan gorszego rozdrażnić Aniżeli takiego mieszańca sprzyjaźnić.
Mało przyjdzie, niech się jej cnotliwy wyrzeka, Ale wszędzie o tobie po jarmarkach szczeka. Kędykolwiek
w Bieczu, I psy zna, nie rzkąc ludzi, na swoim porzeczu. Chociaż wojny nie służył i nie był za Lwowem, Dość, kiedy wie Gorlice, Bobową z Grybowem; Rzadko nie w samych gaciach, rzadko kiedy w pasie; Bez gorzałki nie stąpi i stąd za coś ma się, Że chłopom przy robocie minucyje czyta: Już tu z niego i szlachcic, i rzeczpospolita. Nie piszże mu: Mnie wielce Mościwemgo pana I brata niski sługa; wolałbyś szatana Albo kogo niż szatan gorszego rozdrażnić Aniżeli takiego mieszańca sprzyjaźnić.
Mało przyjdzie, niech się jej cnotliwy wyrzeka, Ale wszędzie o tobie po jarmarkach szczeka. Kędykolwiek
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 392
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mnie jakoś zwykł swoich mieć także w pamięci. ANATOMIA MARTYNUSA LUTRA
Gdy już Martinus Luter brał się do Plutona, Widząc, że mu ustawa w ciele siła ona, Która go wichrowatym i chytrym czyniła, Aby się sława jego jeszcze roznieciła - Jaki był za żywota nieprzyjaciel cnocie, Aby po zeszciu w jego płużyli robocie Jego naśladownicy, pany ministrowie, I którzy są tej sekty ewanielikowie. Nie żeby to przezwisko od poselstwa mieli, Czym by przodkować w zborzech przed głupimi chcieli, Ale, że "Ewan" - Bachus, "Gelos" - śmieszny zowie. ,,Likos" - zasię u Greków, a wilk w naszej mowie
mnie jakoś zwykł swoich mieć także w pamięci. ANATOMIA MARTYNUSA LUTRA
Gdy już Martinus Luter brał się do Plutona, Widząc, że mu ustawa w ciele siła ona, Która go wichrowatym i chytrym czyniła, Aby się sława jego jeszcze roznieciła - Jaki był za żywota nieprzyjaciel cnocie, Aby po zeszciu w jego płużyli robocie Jego naśladownicy, pany ministrowie, I którzy są tej sekty ewanjelikowie. Nie żeby to przezwisko od poselstwa mieli, Czym by przodkować w zborzech przed głupimi chcieli, Ale, że "Ewan" - Bachus, "Gelos" - śmieszny zowie. ,,Likos" - zasię u Greków, a wilk w naszej mowie
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 360
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968