pierwej doświadczali/ któryby był z Boga. Ponieważ mówi/ wiele fałszywych Proroków wyszło na świat. Jeśli nie co inszego/ tedy to samo tych Ciemnych Autorów naukę i pisma wpodejrzenie nieprawdy podać nam było miało/ że żaden z nich imienia swego do tych swych bałamutni niepodpisał/ ale tylko zmyślone. Który kiedy rodzic poczciwego swego spłodku wstydził się/ jak się ci swoich zrodków wstydali/ że się do nich znać nie zezwolili: przez co za pewne to o sobie/ i o nich wiedzieć dali/ że niepoczciwego łoża spłodki na świat puścili. Ale już jakożkolwiek się to złe z nieostrożności naszej stało/ daj Boże/ aby się z
pierwey doświádczáli/ ktoryby był z Bogá. Ponieważ mowi/ wiele fałszywych Prorokow wyszło ná świát. Jeśli nie co inszego/ tedy to sámo tych Ciemnych Authorow náukę y pismá wpodeyrzenie nieprawdy podáć nam było miáło/ że żaden z nich imięnia swego do tych swych báłámutni niepodpisał/ ále tylko zmyślone. Ktory kiedy rodźic poczćiwego swego spłodku wstydźił sie/ iák sie ći swoich zrodkow wstydáli/ że sie do nich znáć nie zezwolili: przez co zá pewne to o sobie/ y o nich wiedźieć dáli/ że niepoczćiwego łożá spłodki ná świát puśćili. Ale iuż iakożkolwiek sie to złe z nieostrożnośći nászey stáło/ day Boże/ áby sie z
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 24
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
swym piśmie dołożył, Gdzieby się wrócił i syn jego ożył, To, co się ojcom będzie podobało, Niech bierze, chociaż wiele, chociaż mało. Nie wyszło potem spełna roku ćwierci, Gdy się ten wraca po ojcowskiej śmierci. Aż karmelici jadą z testamentem: „Nie płacz — cieszą go — już twój rodzic świętem. W czyśćcu się pewnie niedługo zabawi, Kto się tak dobrze na on świat wyprawi.”
Ów, skoro smutny testament przeczyta: „Cóż mi wżdy dacie?” — onych ojców pyta. A ci, skoro mu wszytko wprzód rozważą, Jakiś Pogwizdów na piasku ukażą. Że krótko powiem, poszli do sędziego
swym piśmie dołożył, Gdzieby się wrócił i syn jego ożył, To, co się ojcom będzie podobało, Niech bierze, chociaż wiele, chociaż mało. Nie wyszło potem spełna roku ćwierci, Gdy się ten wraca po ojcowskiej śmierci. Aż karmelici jadą z testamentem: „Nie płacz — cieszą go — już twój rodzic świętem. W czyścu się pewnie niedługo zabawi, Kto się tak dobrze na on świat wyprawi.”
Ów, skoro smutny testament przeczyta: „Cóż mi wżdy dacie?” — onych ojców pyta. A ci, skoro mu wszytko wprzód rozważą, Jakiś Pogwizdów na piasku ukażą. Że krótko powiem, poszli do sędziego
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 258
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tej fale. Po przykrej toczym kamienieckiej skale Obozy nowe, sprawić się gotowi, Co nieba zdarzą, nieprzyjacielowi. Czyli śmierć będzie, czy dotrze się wżroku, Raz tak sromotnie ustąpiwszy kroku, Jako z doznanej dopiero swej cnoty, Dostanie naszym serca i ochoty. Nie mógł ojczyźnie, i w tej zawołany Zejść okazji rodzic twój kochany, Żeby jako zwykł, przy powszechnem zdrowiu, Nie był i swego ważyć pogotowiu. O! jako przykry widok żle chętliwym, Jako zaś wdzięczny oczom był życzliwym, Gdy pod trzydziestą i trzemi orłami, Z świetnemi swemi nadjeżdżał pułkami. Ogniem im oczy i serca pałały, Ogień i konie nozdrzami pryskały, Febe
tej fale. Po przykrej toczym kamienieckiej skale Obozy nowe, sprawić się gotowi, Co nieba zdarzą, nieprzyjacielowi. Czyli śmierć będzie, czy dotrze się wżroku, Raz tak sromotnie ustąpiwszy kroku, Jako z doznanej dopiero swej cnoty, Dostanie naszym serca i ochoty. Nie mógł ojczyznie, i w tej zawołany Zejść okazyi rodzic twój kochany, Żeby jako zwykł, przy powszechnem zdrowiu, Nie był i swego ważyć pogotowiu. O! jako przykry widok żle chętliwym, Jako zaś wdzięczny oczom był życzliwym, Gdy pod trzydziestą i trzemi orłami, Z świetnemi swemi nadjeżdżał pułkami. Ogniem im oczy i serca pałały, Ogień i konie nozdrzami pryskały, Febe
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 58
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, pyszne i ladaco będą, nie masz o czym myśleć, niewielka szkoda, kiedy żadnej sobie nie wyrobią promocji. Lecz takie przyszłe rzeczy najlepiej i najrozsądniej prowidencji zostawić. Alboż to i teraz tak bardzo w kolebki te się zlewają starostwa? Alboż i teraz ordynaryjnie jakichś lat i wieku czekać nie trzeba, niż rodzic czego synowi ustąpi, niżeli Dworu łaskę otrzyma? W tym więc wieku przy pomocy rodzica i domu może i syn zacny od województwa lub Rzpltej doczekać się i otrzymać do wakansu promocji. Ociec i familia akredytowani łatwo u województwa to mogą wyrobić.
Cóż sprawiedliwszego zaś, jako żeby zasłużeńszych
nad inszych przekładano w elekcjach do wakansów?
, pyszne i ladaco będą, nie masz o czym myśleć, niewielka szkoda, kiedy żadnej sobie nie wyrobią promocyi. Lecz takie przyszłe rzeczy najlepiej i najrozsądniej prowidencyi zostawić. Alboż to i teraz tak bardzo w kolebki te się zlewają starostwa? Alboż i teraz ordynaryjnie jakichś lat i wieku czekać nie trzeba, niż rodzic czego synowi ustąpi, niżeli Dworu łaskę otrzyma? W tym więc wieku przy pomocy rodzica i domu może i syn zacny od województwa lub Rzpltej doczekać się i otrzymać do wakansu promocyi. Ociec i familija akkredytowani łatwo u województwa to mogą wyrobić.
Cóż sprawiedliwszego zaś, jako żeby zasłużeńszych
nad inszych przekładano w elekcyjach do wakansów?
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 267
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Niedaleko chodząc, Pana Ojca i Pana Brata Z. pamięci, niech Jego K. Mość przed się szasy weźmie, których obudwu nieurazały wolne Poddanych głosy, i wolne zdania, bo nas na fundamencie wolności jako i powinnej Panów Weneracjej ugruntowane. Jedenasty. Niegniwali się dawni Królowie o prawdę, i samisz Króla I. Mości Rodzic i Brat, wielcy Królowie & Heroés. I dla tego w Polsce lepiej było niż teraz. Na końcu pokazać list, uczynek, dam jaki, żem sedycje czynił jako mi zadaję.
W ostatku niech mi ukażą list jaki, niech czym probują, żeby ja Akta I. K. Mości wywrawać, abo podburzać
Niedáleko chodząc, Páná Oycá y Páná Bráta S. pámięći, niech Iego K. Mość przed się szásy weźmie, ktorych obudwu nieurazáły wolne Poddánych głosy, y wolne zdánia, bo nas ná fundámenćie wolnośći iáko y powinney Pánow Venerácyey vgruntowáne. Iedenasty. Niegniwáli się dawni Krolowie o prawdę, y samisz Krolá I. Mośći Rodźic y Brát, wielcy Krolowie & Heroés. Y dla tego w Polszcze lepiey było niż teraz. Ná koncu pokazáć list, vczynek, dam iáki, żem sedicye czynił iáko mi zádáię.
W ostátku niech mi vkażą list iáki, niech czym probuią, żeby ia Actá I. K. Mośći wywrawáć, ábo podburzáć
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 109
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Potym byłem w kościele św. Franciszka ojców franciszkanów. W którym jest wiele relikwii, miedzy inszemi 30 niewiniątek, którzy są 41vinterfecti ab Herode. Ten kościół jest barzo wielki i bogaty, tak iż samych kaplic jest dwadzieścia i kilka. Miedzy inszemi jest za wielkim ołtarzem kaplica i ołtarz fundacji księcia IM, gdzie rodzic jego leży, bo w Bolonii umarł; nad sklepem wisi chorągiew cum stemmate et effigie nieboszczyka. Klasztor też niesłychanie wielki i piękny, tak iż wybornie w obmurowaniu swoim jest tak wielki, jako miasteczko jakie porządne.
W tymże mieście jest w kościele mniszek ciało św. Jagnieszki, także cudami sławne wielkiemi.
Dnia 2
Potym byłem w kościele św. Franciszka ojców franciszkanów. W którym jest wiele relikwii, miedzy inszemi 30 niewiniątek, którzy są 41vinterfecti ab Herode. Ten kościoł jest barzo wielki i bogaty, tak iż samych kaplic jest dwadzieścia i kilka. Miedzy inszemi jest za wielkim ołtarzem kaplica i ołtarz fundacjej księcia JM, gdzie rodzic jego leży, bo w Boloniej umarł; nad sklepem wisi chorągiew cum stemmate et effigie nieboszczyka. Klasztor też niesłychanie wielki i piękny, tak iż wybornie w obmurowaniu swoim jest tak wielki, jako miasteczko jakie porządne.
W tymże mieście jest w kościele mniszek ciało św. Jagnieszki, także cudami sławne wielkiemi.
Dnia 2
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 178
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
aby ten mój żal w tym większej był cenie/ Rzekł: Oto ja on wolny człek/ i on zuchwały/ Zmilczałem/ i zniosłem wstyd na sobie niemały. Ze ta obelża mogła nam być zarzucona/ G A od nas nie mogła być przystojnie zniesiona. H Ale ty/ jeśliżem ja jedno Niebieskiego Gniazda rodzic/ wydaj znak rodu tak zacnego/ A przyznaj mię Niebiosom. To rzekszy: pokwapieł Z rękoma/ i za szyję wnet matkę obłapieł. Prosząc onej pokornie/ i przez swoję głowę Właśną/ I i przez głowę jej męża Meropowę/ K I przez Małżeństwa jego sióstr/ by powiedziała/ Kogo prawdziwym ojcem jego być wiedziała
áby ten moy żal w tym większey był cenie/ Rzekł: Oto ia on wolny człek/ y on zuchwáły/ Zmilczałem/ y zniosłem wstyd na sobie niemáły. Ze tá obelżá mogłá nam bydź zárzuconá/ G A od nas nie mogłá bydź przystoynie znieśioná. H Ale ty/ iesliżem ia iedno Niebieskiego Gniazdá rodźic/ wyday znák rodu ták zacnego/ A przyznay mię Niebiosom. To rzekszy: pokwapieł Z rękoma/ y zá szyię wnet mátkę obłápieł. Prosząc oney pokornie/ y przez swoię głowę Właśną/ I y przez głowę iey męża Meropowę/ K Y przez Małżeństwa iego śiostr/ by powiedziała/ Kogo prawdźiwym oycem iego bydź wiedźiałá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
żywot na pospolity zawsze ojczyzny pożytek był konsekrowany.
Nic nie znajdziemy małego, ale wszytko aż nader wspaniałego animuszu dzieła, w których i młodym latom całej Sarmacyjej cenzura we wszytkich przysługach godne dojrzałego wieku przyznawa qualitates. Niech mi w tym będzie jasnym dowodem Twój, W. M. P. S. K., ukochany rodzic, który ledwie dziecinnego wieku wypuszczając listeczki, one na zakwit pierwszej młodości z ochotą Bellonie ofiarował i w żarliwym mężnego serca usiławaniu z dziadem swoim sławnej pamięci, z wielmożnym margrabią Myszkowskim, naonczas starostą grodeckim, a potym wojewodą sędomierskim i krakowskim, sławne w Marsowym polu odprawował prymicyje i jak Afrykanus, potężny Paenowi, herbownych rzek
żywot na pospolity zawsze ojczyzny pożytek był konsekrowany.
Nic nie znajdziemy małego, ale wszytko aż nader wspaniałego animuszu dzieła, w których i młodym latom całej Sarmacyjej cenzura we wszytkich przysługach godne dojrzałego wieku przyznawa qualitates. Niech mi w tym będzie jasnym dowodem Twój, W. M. P. S. K., ukochany rodzic, który ledwie dziecinnego wieku wypuszczając listeczki, one na zakwit pierwszej młodości z ochotą Bellonie ofiarował i w żarliwym mężnego serca usiławaniu z dziadem swoim sławnej pamięci, z wielmożnym margrabią Myszkowskim, naonczas starostą grodeckim, a potym wojewodą sędomierskim i krakowskim, sławne w Marsowym polu odprawował prymicyje i jak Afrykanus, potężny Paenowi, herbownych rzek
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 21
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, et bibit meum sanguinem, in me manet, et ego in illo. Powiada w księgach swoich na Ewangelią Jana świętego pisząc; Dobrze tedy barzo Dawid święty powiedział: Domine virtutum, beatus homo qui sperat in te. A żydowski tekst ma; Beatus homo, qui recipit te. Bo wygnanym z Raju będąc pierwszy Rodzic nasz/ zawsze miał nadzieję w Panu Bogu/ że się kiedyż tedyż miał wrócić do straconej ojczyzny/ a nadzieję sobie tę czynił/ z owych słów Pańskich/ które rzekł do niego/ rozkazując mu ciężko na chleb sobie robić/ donec reuertaris in terram, de qua sumptus es. Myślił tedy sobie Adam święty
, et bibit meum sanguinem, in me manet, et ego in illo. Powiáda w kśięgách swoich ná Ewángelią Ianá świętego pisząc; Dobrze tedy bárzo Dawid święty powiedźiał: Domine virtutum, beatus homo qui sperat in te. A zydowski text ma; Beatus homo, qui recipit te. Bo wygnánym z Ráiu będąc pierwszy Rodźic nász/ záwsze miał nádźieię w Pánu Bogu/ że się kiedyż tedyż miáł wroćić do stráconey oyczyzny/ á nádźieię sobie tę czynił/ z owych słow Páńskich/ ktore rzekł do niego/ rozkázuiąc mu ćiężko ná chleb sobie robić/ donec reuertaris in terram, de qua sumptus es. Myślił tedy sobie Adam święty
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 82
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
, drugich oszukało, na co twoja tak długo ręka pracowała – toć wszytko mała chwila przy śmierci pobrała. Ach, już cię przyjaciele twoi nie witają: gdyć śmierć wzięła ozdobę, oni uciekają! Rozerwał się on węzeł miłości życzliwy, już twojej żony ustał on lament płaczliwy. Żaden cię już w upadku nie wspomoże rodzic, śmierci twej – o jak krótko! – twój żałował dziedzic, że mu się dom, szpichlerze, bogactwa dostały, pieniądze, o co ty żal masz teraz niemały. Nie wierzę, by twa żona, także i syn miły mieli dać pięcioro staj w polu ziemie zgniłej, żebyśmy, którzy z świata żałośnie
, drugich oszukało, na co twoja tak długo ręka pracowała – toć wszytko mała chwila przy śmierci pobrała. Ach, już cię przyjaciele twoi nie witają: gdyć śmierć wzięła ozdobę, oni uciekają! Rozerwał się on węzeł miłości życzliwy, już twojej żony ustał on lament płaczliwy. Żaden cię już w upadku nie wspomoże rodzic, śmierci twej – o jak krótko! – twój żałował dziedzic, że mu się dom, szpichlerze, bogactwa dostały, pieniądze, o co ty żal masz teraz niemały. Nie wierzę, by twa żona, także i syn miły mieli dać pięcioro staj w polu ziemie zgniłej, żebyśmy, którzy z świata żałośnie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004