swojemu, Któremu ślubiła, By mu dogodziła. 10. Pieśń VII.
Mazurowie mili, Gdzieście się popili: W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi
swojemu, Któremu ślubiła, By mu dogodziła. 10. Pieśń VII.
Mazurowie mili, Gdzieście się popili: W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
tak położone Do dnia spały białego: który skoro głowy Podniósł złotej/ Diana poprosi jej w łowy/ Wiedząc gdzieś niedaleko o zwierzu miejscowym/ A sama się zwyczajem ubrawszy polowym/ Smukłą pierś sznurowaniem złotym uściegnęła/ I włos złoty w perłowy czepek podziergnęła/ Szatą długą niebieską wstęgami opięła/ A ług w ręku/ i drugą Rohatynę wzięła; Paskwalinie za sobą kazawszy iść zaraz/ Spół z Nimfami drugiemi; aż trafiły na raz/ Gdy Jeleń urodziwy nad strumieniem owym/ Brzegiem się delektując jego liliowym/ Po nim sobie żerował; zaczym się Diana Porwie szybko do łuku/ i gdzie bywa rana Najszkodliwszą/ w lewą go słabizną umierzy/ Z którego on
ták położone Do dniá spały białego: ktory skoro głowy Podniosł złotey/ Dyána poprosi iey w łowy/ Wiedząc gdzieś niedáleko o zwierzu mieyscowym/ A sáma się zwyczáiem vbráwszy polowym/ Smukłą pierś sznurowániem złotym vściegnęłá/ Y włos złoty w perłowy czepek podziergnęłá/ Szátą długą niebieską wstęgámi opięła/ A ług w ręku/ y drugą Rohátynę wzięła; Pasquálinie zá sobą kázawszy iść záraz/ Społ z Nimfámi drugiemi; áż tráfiły ná raz/ Gdy Ieleń vrodziwy nád strumieniem owym/ Brzegiem się delektuiąc iego liliowym/ Po nim sobie żerował; záczym się Dyáná Porwie szybko do łuku/ y gdzie bywa ráná Nayszkodliwszą/ w lewą go słábizną vmierzy/ Z ktorego on
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 79
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
z Ankony. Wszytkie lata młodości swojej i godziny Poświęcił wiecznośpiewnym pannom Mnemozyny. Z nimi usiadszy blisko askrejskiej fontanny, Na głośnotwornej arfie waleczne hetmany, Nieużyte bojary, hardomyślne grofy Wychwalał, zawięzując gładkim rymem strofy. Milej mu było, siedząc u aońskiej studnie,
Płaskim głosem wykwintnie zaśpiewać w południe, Abo trąbę i stalną wziąwszy rohatynę, Bieżeć z myśliwą siostrą w moskiewską krainę I tam zabijać żubry, tury i niedźwiedzie, Niżeli przy podwice siadać na biesiedzie. Dlategoż się moimi uciechami brzydził, Kędy mię kolwiek zoczył, wszędy ze mnie szydził: “Na co – prawi – ten sajdak nosisz na twych karkach, Ponieważ do strzelania nie masz siły
z Ankony. Wszytkie lata młodości swojej i godziny Poświęcił wiecznośpiewnym pannom Mnemozyny. Z nimi usiadszy blisko askrejskiej fontany, Na głośnotwornej arfie waleczne hetmany, Nieużyte bojary, hardomyślne grofy Wychwalał, zawięzując gładkim rymem strofy. Milej mu było, siedząc u aońskiej studnie,
Płaskim głosem wykwintnie zaśpiewać w południe, Abo trąbę i stalną wziąwszy rohatynę, Bieżeć z myśliwą siostrą w moskiewską krainę I tam zabijać zubry, tury i niedźwiedzie, Niżeli przy podwice siadać na biesiedzie. Dlategoż się moimi uciechami brzydził, Kędy mię kolwiek zoczył, wszędy ze mnie szydził: “Na co – prawi – ten sajdak nosisz na twych karkach, Ponieważ do strzelania nie masz siły
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 13
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
się pospołu z nim uczą/ wołając głośno niektóre słowa z Alkoranu. Po skończonym Akcie/ największe staranie jest około uleczenia rany/ a bankiet też sprawują dla towarzyszów co z nim byli/ i innych gości zapraszają. Kiedy już kto w doskonalszym wieku Wiarę Mahometańską przyjmuje/ wodzą go na koniu po pewnych ulicach/ dawszy mu Rohatynę w rękę/ którą powinien trzymać grotem ku sercu/ dając znać przez to/ że je sobie dał prędzej przebić/ aniżeliby miał odstąpić wiary/ na którą przystaje. Obrzezanie u nich/ jako i u Żydów/ albo u Chrześcijan Chrzest/ jest znakiem/ iże kto jest przyjęty do liczby wiernych. ROZDZIAŁ XXIII. O
się pospołu z nim vczą/ wołáiąc głośno niektore słowá z Alkoranu. Po skończonym Akcie/ naywiększe stáránie iest około vleczenia rány/ á bánkiet też spráwuią dla towárzyszow co z nim byli/ y innych gośći záprászáią. Kiedy iuż kto w doskonalszym wieku Wiárę Máhometáńską przyimuie/ wodzą go ná koniu po pewnych vlicách/ dawszy mu Rohátynę w rękę/ ktorą powinien trzymáć grotem ku sercu/ dáiąc znáć przez to/ że ie sobie dał prędzey przebić/ ániżeliby miał odstąpić wiáry/ ná ktorą przystáie. Obrzezánie v nich/ iáko y v Zydow/ álbo v Chrześćian Chrzest/ iest znákiem/ iże kto iest przyięty do liczby wiernych. ROZDZIAŁ XXIII. O
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 190
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
męstwa twego czekasz? Ten dzień/ ten dzień wszytkie spory nasze rozporze. A to rzekszy wyszedł przed szańce/ i kędy widział najgęściej nieprzyjaciela stojącego/ tam na niego uderzył. Lecz i Warenus w okopie się nie utrzymał/ ale oględując się na mniemania rycerstwa wszytkiego/ troszkę opodal/ szedł za nim. Pulfiusz na nieprzyjaciela rohatynę rzucił/ i jednego z nich który był na niego wypadł/ przebił. Okryli go zabitego towarzysze tarczami/ a na Pulfiusza wycisnęli wszyscy swoje dardy/ i cafnąć się mu nie dopuścili. Przebito mu tarcz/ tak/ że w pasie rycerskim żelazo ulgło/ zaczym pochwy uskoczyły na drugą stronę/ i gdy chciał przyść do
męstwá twego czekasz? Ten dźień/ ten dźień wszytkie spory nasze rosporze. A to rzekszy wyszedł przed szańce/ y kędy widźiał naygęściey nieprzyiaćielá stoiącego/ tám ná niego vderzył. Lecz y Warenus w okopie sie nie vtrzymał/ ale oględuiąc sie ná mniemánia rycerstwá wszytkiego/ troszkę opodal/ szedł zá nim. Pulfiusz ná nieprzyiaćiela rohátynę rzućił/ y iednego z nich ktory był ná niego wypadł/ przebił. Okryli go zábitego towarzysze tarczámi/ á ná Pulfiuszá wyćisnęli wszyscy swoie dardy/ y cafnąć sie mu nie dopuśćili. Przebito mu tarcz/ ták/ że w páśie rycerskim żelázo vlgło/ záczym pochwy vskoczyły ná drugą stronę/ y gdy chćiał przyśdź do
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 117.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
pieszego luźnego/ z rusznicą; Daleko więcej każdy Żołnierz/ ma takowych mieć/ bo lubo na luźnych płaca nie idzie/ jednak z chleba Rzeczypospolitej żyją/ w ciągnieniu i na stanowisku. Przetoż/ aby żadnemu Towarzyszowi/ luźnego/ daremnej strawy/ nie godziłosie chować/ niech każdy co dłuższy/ Rusznicę/ słabszy zaś Rohatynę ma. Dla czegoż/ każdego Miesiąca/ po pierwszej Niedzieli nazajutrz/ lubo trzeciego dnia/ na stanowisku i w Obozie/ luźnych do kupy zgromadziwszy/ trzeba będzie strzelbę i oręże opatrywać starszemu/ pod karą o niedbałych: Bo lubo powinności zwyczajnej Żołnierskiej odprawować nie będą/ jednak czasu nawałności/ w Obozie i w ciągnieniu
pieszego luźnego/ z rusznicą; Dáleko więcey káżdy Zołnierz/ ma tákowych mieć/ bo lubo ná luźnych płaca nie idźie/ iednák z chlebá Rzeczypospolitey żyią/ w ćiągnieniu y ná stánowisku. Przetoż/ áby żadnemu Towárzyszowi/ luźnego/ dáremney stráwy/ nie godźiłosie chowáć/ niech káżdy co duższy/ Rusznicę/ słábszy záś Rohátynę ma. Dla czegoż/ każdego Mieśiącá/ po pierwszey Niedźieli názaiutrz/ lubo trzećiego dniá/ ná stanowisku y w Oboźie/ luźnych do kupy zgromádźiwszy/ trzebá będźie strzelbę y oręże opátrywáć stárszemu/ pod karą o niedbáłych: Bo lubo powinnośći zwyczáyney Zołnierskiey odpráwowáć nie będą/ iednák czásu náwáłnośći/ w Oboźie y w ćiągnieniu
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 10
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
i na fortecę obrócić: lecz mu przerwałten zamysł Numius Acugna/ który tam posiekł na sztuki straż jego. Tam się przytrafił taki casus, z którego może się zrozumieć srogość tamtych ludzi: gdy w tamtej zatarczce jeden żołdak Guzarat/ duże się pierwej opierając/ był pokonany od jednego Portugalczyka/ który już nań był złożył rohatynę; tamten nic nie mieszkając/ ale pędem idać na ranę i na żelazo/ zapalczywie napadł na nieprzyjaciela/ i ranił go śmiertelnie: tak iż obadwaj zaraz na ziemię padli/ i pomarli. WYSPY ODNOGI PERSKIEJ.
PIerwsza jest Ormuz/ o którejesmy mówili indziej. Oprócz tej widać tam insze dwie nie nagorsze/ Queissomi/
y ná fortecę obroćić: lecz mu przerwałten zámysł Numius Acugná/ ktory tám pośiekł ná sztuki straż iego. Tám się przytráfił táki casus, z ktorego może się zrozumieć srogość támtych ludźi: gdy w támtey zátárczce ieden żołdak Guzárát/ duże się pierwey opieráiąc/ był pokonány od iednego Portogálczyká/ ktory iuż nań był złożył rohátynę; támten nic nie mieszkáiąc/ ále pędem idác ná ránę y ná żelázo/ zápálczywie nápadł ná nieprzyiaćielá/ y ránił go śmiertelnie: ták iż obádwáy záraz ná źiemię pádli/ y pomárli. WYSPY ODNOGI PERSKIEY.
PIerwsza iest Ormuz/ o ktoreiesmy mowili indźiey. Oprocz tey widáć tám insze dwie nie nagorsze/ Queissomi/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 49
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609