i dla tego to miejsce gloriosum po Żydowsku czytamy Manutu, to jest requies, odpocznienie wieczne. RABIN.
IZajasz daje Signa, gdy Chrystus przyjdzie/ tedy będzie mieszkał Wilk z Owcą/ i Ryś z Kozłem będzie odpoczywał. etc. I na drugim miejscu tenże Izajasz mówi: Obrócą szable swoje na wocy/ i Rohatyny na sierpy: czego teraz niemasz. Punkt czwarty Rozmowy TEOLÓG.
JEślibyś chciał Rabinie to ad literam rozumieć/ tedybym cię spytał/ jeśli to według sensu cielesnego rozumiesz/ a nie według Duchownego? Jeśliby tak było/ to takim sposobem i to wszytko co tu napisano według sensu cielesnego rozumieć musisz:
y dla tego to mieysce gloriosum po Zydowsku czytamy Manutu, to iest requies, odpocznienie wieczne. RABIN.
IZáiasz dáie Signa, gdy Chrystus prziydźie/ tedy będźie mieszkał Wilk z Owcą/ y Ryś z Kozłem będźie odpoczywał. etc. Y ná drugim mieyscu tenże Izáiasz mowi: Obrocą száble swoie ná wocy/ y Rohátyny ná śierpy: czego teraz niemász. Punkt czwarty Rozmowy THEOLOG.
IEslibyś chćiał Rábinie to ad literam rozumieć/ tedybym ćię spytał/ iesli to według sensu ćielesnego rozumiesz/ á nie według Duchownego? Iesliby ták było/ to tákim sposobem y to wszytko co tu nápisano według sensu ćielesnego rozumieć muśisz:
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 103
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
mieściech mężny, w tych straż kozacką dzierży, nie na upatrzenie nieprzyjaciela, ale na upatrzenie podwiki dla której bywało to, iż siła on nocy nie sypiał. Jeśli się kiedy trefiło, iż o ludziach wieść przyszła, to pan Dymitr jako opatrzny hetman tak długo się wybierał, tak długo strzałki ostrzono, pancerze wycierano, rohatyny hartowano, aż Tatarowie odeszli z plonem. O których odeściu skoro się więc dowiedział, to za nimi wciąż aż do Bracławia. A nie mniemaj W. K. M., iżby za nimi szedł pędem, po dwu, po trzech mil ujeżdżał na dzień, iżby tylko do Bracławia był na wczas kwasiec, a
mieściech mężny, w tych straż kozacką dzierży, nie na upatrzenie nieprzyjaciela, ale na upatrzenie podwiki dla której bywało to, iż siła on nocy nie sypiał. Jeśli się kiedy trefiło, iż o ludziach wieść przyszła, to pan Dymitr jako opatrzny hetman tak długo się wybierał, tak długo strzałki ostrzono, pancerze wycierano, rohatyny hartowano, aż Tatarowie odeszli z plonem. O których odeściu skoro się więc dowiedział, to za nimi wciąż aż do Bracławia. A nie mniemaj W. K. M., iżby za nimi szedł pędem, po dwu, po trzech mil ujeżdżał na dzień, iżby tylko do Bracławia był na wczas kwasiec, a
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 187
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
biły/ a płotów barzo gęstych/ o których się mówiło/ przejrzeć było trudno/ ani posiłki zasadzić/ ani czego kędy trzeba widzieć/ ani jeden o wszytkim wiedzieć/ i wszytkim władać mógł/ za taką rozmaitością postępków/ musiało rozmaitą mieć fortunę. Żołnierz dziewiątego i dziesiątego zastępu/ jako na lewym skrzydle stanął/ wyciskawszy rohatyny/ biegiem i pracą umordowane/ i od ran barzo zemdlone Atrebaty (bo im się było to miejsce dostało) prędko z pagórka do rzeki wpędził/ a gdy przebyć chcieli/ szablami się za nimi pogoniwszy/ siła ich ubił. Sam tenże nasz żołnierz na drugą stronę rzeki przeszedł/ i acz w trudnym miejscu/
biły/ á płotow bárzo gęstych/ o ktorych sie mowiło/ przeyrzeć było trudno/ áni pośiłki zásádźić/ áni czego kędy trzebá widźieć/ áni ieden o wszytkim wiedźieć/ y wszytkim włádáć mogł/ zá táką rozmáitośćią postępkow/ muśiáło rozmáitą mieć fortunę. Zołnierz dźiewiątego y dźieśiątego zastępu/ iáko ná lewym skrzydle stánął/ wyćiskawszy rohátyny/ biegiem y pracą vmordowáne/ y od ran bárzo zemdlone Atrebaty (bo im sie było to mieysce dostáło) prędko z págorká do rzeki wpędźił/ á gdy przebyć chćieli/ száblámi sie zá nimi pogoniwszy/ śiłá ich vbił. Sam tenże nász żołnierz ná drugą stronę rzeki przeszedł/ y ácz w trudnym mieyscu/
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 48.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
nad pieszego czego dalej dokazać chcąc/ wszędy się uganiali. Ale Nerwianie i w ostatnej zdrowia i szczęścia swego nadziei/ takie pokazali męstwo/ że/ gdy przed nimi towarzysze padli/ na ich trupy wstąpiwszy/ przecię ochotnie się bili/ a ci także kiedy legli/ drudzy na kupę trupów wlazszy/ mężnie sobie poczynali/ rohatyny ciśnione chwytali/ i zaś na nasze rzucali/ że słusznie mieliby walecznym a przednie mężnym ludem być nazwani/ którzy nader szeroką rzekę przejść/ do wysokich brzegów się piąć/ do miejsca barzo szkodliwego/ jako do sposobnego się drzeć śmieli/ co im wszytko łacno animusu wysokość czyniła. Tą tedy wojną/ gdy niemal wszytek
nád pieszego czego dáley dokázáć chcąc/ wszędy sie vganiáli. Ale Nerwiánie y w ostátney zdrowia y sczęśćia swego nádźiei/ tákie pokazáli męstwo/ że/ gdy przed nimi towárzysze pádli/ ná ich trupy wstąpiwszy/ przećię ochotnie sie bili/ á ći tákże kiedy legli/ drudzy ná kupę trupow wlazszy/ mężnie sobie poczynáli/ rohátyny ćiśnione chwytáli/ y záś ná násze rzucáli/ że słusznie mieliby walecznym á przednie mężnym ludem bydź názwáni/ ktorzy náder szeroką rzekę przeyść/ do wysokich brzegow sie piąć/ do mieyscá bárzo szkodliwego/ iáko do sposobnego sie drzeć śmieli/ co im wszytko łácno animusu wysokość czyniłá. Tą tedy woyną/ gdy niemal wszytek
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 51.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
trzymacie/ pokażcie też nam Wodzom toż męstwo/ któreście częstokroć wielkiemu Hetmanowi waszemu pokazali/ że tu jest obecny/ że na to sam patrza/ myślcie. Zaraz chorągwie ku Francuzom obrócić/ i szykiem do nich stanąć kazał/ nieco konnych przy zawadach zostawiwszy/ ostatek na skrzydłach postawił. Naszy prędko wołanie zwykłe udziaławszy/ rohatyny wycisnęli. Ale Francuzowie skoro nad nadzieję swoję/ tych z chorągwią nieprzyjacielską iść ku sobie obaczyli/ o których uciekaniu myślili i wierzyli/ natarcia samego znieść nie mogli/ na pierwszym potkaniu tył podali/ do lasów bliskich uciekli/ za którym Labien konnych posłał/ i nie mało ich ubił/ wielu pojmał/ w kilka dni
trzymaćie/ pokażćie też nam Wodzom toż męstwo/ ktoreśćie częstokroć wielkiemu Hetmánowi wászemu pokazali/ że tu iest obecny/ że ná to sam pátrza/ myślćie. Záraz chorągwie ku Fráncuzom obroćić/ y szykiem do nich stánąć kazał/ nieco konnych przy zawádách zostáwiwszy/ ostátek ná skrzydłách postáwił. Nászy prędko wołánie zwykłe vdźiáławszy/ rohátyny wyćisnęli. Ale Fráncuzowie skoro nád nadźieię swoię/ tych z chorągwią nieprzyiaćielską iśdź ku sobie obaczyli/ o ktorych vćiekaniu myślili y wierzyli/ natarćia sámego znieść nie mogli/ ná pierwszym potkániu tył podáli/ do lasow bliskich vćiekli/ zá ktorym Lábien konnych posłał/ y nie máło ich vbił/ wielu poimał/ w kilká dni
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 132.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Francuzowie po szaciech/ których on we wszytkich potrzebach zawsze świetnych używał/ także ufy konne i piesze/ co im był zsobą kazał/ jakoż z góry to wszytko widzieć łacno było/ obaczywszy/ dali bitwę. Był wrzask z obojej strony ogromny/ i drugi także od wału i od wszytkich szańców uczyniony. Naszy rohatyny wyciskawszy/ do szabel się rzucili/ znagła konni w tył Francuzom stanęli/ ufy insze następowały/ nieprzyjaciel jął uciekać/ zabieżeli im konni/ wielką porażkę w nich uczynili. Seduliusza Hetmana i Książę Lemowickie zabito/ Wergasylauna Arwernczyka w ucieczce żywo pojmano/ siedmdziesiąt cztery chorągwie do Cezara odniesiono/ ledwie ich co z tak wielkiego
Fráncuzowie po száćiech/ ktorych on we wszytkich potrzebách záwsze świetnych vżywał/ tákże vfy konne y piesze/ co im był zsobą kazał/ iákoż z gory to wszytko widźieć łácno było/ obaczywszy/ dáli bitwę. Był wrzásk z oboiey strony ogromny/ y drugi tákże od wáłu y od wszytkich szańcow vczyniony. Nászy rohátyny wyćiskawszy/ do szábel sie rzućili/ znágłá konni w tył Fráncuzom stánęli/ vfy insze nástępowáły/ nieprzyiaćiel iął vćiekáć/ zábieżeli im konni/ wielką porażkę w nich vczynili. Seduliuszá Hetmáná y Kśiążę Lemowickie zábito/ Wergásylauná Arwernczyká w vćieczce żywo poimano/ śiedmdźieśiąt cztery chorągwie do Cezárá odnieśiono/ ledwie ich co z ták wielkiego
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 208.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
obrócą aż dzień Przyjdzie prawy. Póki slad zwierza, który rosa moczy. Tropem się toczy. Ci niechaj sieci oczyste dźwigają Na mocnym Karku: ci niech zastawiają Stoczyste wniki, ci maści czerwonej Niechaj rozrzucą sieci zdrugi strony, Napostrach zwierżom; niechaj z dzirydami Ci staną; tamci obiema rękami. Mocno na Zwierza stawią rohatyny Zgrotem szerokim: Ty będziesz Zwierzyny (Psów dojeżdżając) dogąniał okrzykiem. Ty już uszczwawszy składanym nożykiem, Będziesz zwierzyny patroszył naroki. Przybądź Diano, na pomoc bez zwłoki. Pod której Państwem część jedna wakuje Ziemskiej krainy, której wcel rychtuje Ręka na Zwierza grot: chociaż z zimnego Pije Araksa, albo i
obrocą áż dźięń Przyydźie práwy. Poki slad zwierzá, ktory rosá moczy. Tropęm się toczy. Ci niechay sieći oczyste dźwigáią Ná mocnym Kárku: ci niech zastáwiáią Stoczyste wniki, ci máśći czerwoney Niechay rozrzucą sieći zdrugi strony, Nápostrách zwierżom; niechay z dźirydámi Ci stáną; támći obiemá rękámi. Mocno ná Zwierzá stáwią rohátyny Zgrotem szerokim: Ty będźiesz Zwierzyny (Psow doieżdżáiąc) dogąniał okrzykiem. Ty iuż uszczwawszy składánym nożykięm, Będźiesz zwierzyny pátroszył nároki. Przybądź Diáno, ná pomoc bez zwłoki. Pod ktorey Páństwem część iedna wákuie Zięmskiey kráiny, ktorey wcel rychtuie Ręká ná Zwierzá grot: chociasz z źimnego Pije Aráxá, albo y
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 122
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
którzy go słuchali/ Wszystkich od pięknej Kampańskiej granice. Z krain na święcie co naobfitszego/ Tuż nie daleko morza Tyrrheńskiego. 50. Po Tantredowych ludziach się pisało Przed Gotyfredem dwieście mężnych Greków: Ci zbroje żadnej nie kładą na ciało/ Luk przez się/ szablę wieszają u łęków/ Ich pracowite konie jedzą mało/ I rohatyny z twardych noszą sęków. Za przedniejsze ich najezniki mają/ Najwięcej biją/ kiedy uciekają. Jerozolimy wyzwolonej
51. Latyna starszem ta ich rota miała/ Co z Greckich krajów sam był na tej wojnie: A zaś tej wojny tak blisko nie miała/ O ziemi Grecka: a przedsię spokojnie Siedząc (o hańbo)
ktorzy go słucháli/ Wszystkich od piękney Kámpáńskiey gránice. Z kráin ná święćie co naobfitszego/ Tuż nie dáleko morzá Tyrrheńskiego. 50. Po Tántredowych ludźiách się pisáło Przed Gotyfredem dwieśćie mężnych Grekow: Ci zbroie żadney nie kłádą ná ćiało/ Luk przez się/ száblę wieszáią v łękow/ Ich prácowite konie iedzą máło/ Y rohátyny z twárdych noszą sękow. Zá przednieysze ich naiezniki máią/ Naywięcey biią/ kiedy vćiekáią. Ierozolimy wyzwoloney
51. Látyná stárszem tá ich rotá miáłá/ Co z Greckich kráiow sam był ná tey woynie: A zaś tey woyny ták blisko nie miałá/ O źiemi Grecka: á przedsię spokoynie Siedząc (o háńbo)
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 15
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618