osobliwie, Którzy go z Żydy za swego witali Spółmesjasza, tego pragnąc chciwie, By na zelżywość kapłanów patrzali I upad rzymskiej wiary nieszczęśliwie: Choćby się sami z strony wiary byli, Rychlej z pogany niż Szwedy zgodzili.
Któż nawet wtenczas serca tak wielkiego I umysłu był takiej stateczności, Coby niestruchlał w onej okrutnego Rozterku srogiej nader nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Nie
osobliwie, Którzy go z Żydy za swego witali Spółmesyasza, tego pragnąc chciwie, By na zelżywość kapłanów patrzali I upad rzymskiej wiary nieszczęśliwie: Choćby się sami z strony wiary byli, Rychlej z pogany niż Szwedy zgodzili.
Któż nawet wtenczas serca tak wielkiego I umysłu był takiej stateczności, Coby niestruchlał w onej okrutnego Rosterku srogiej nader nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Nie
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 349
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Chciejcie mnie awizować o tamtej fortunie!” Tu się na podjazd Liszka z Kuliczkowskim sunie; Aleć nie o Kozakach z pierwszego noclegu, O sobie oznajmują, że na samym brzegu Prutowym niezliczona orda ich osaczy; Nie ratuje-li, że ich hetman nie obaczy. Przydadzą, co strach każe; bo w takim rozterku Oczy wielkie i język bywa bez usterku. Nowa troska; co gorsza, że potwierdza starej. Kiedy mamy tak blisko Turki i Tatary, Gdzieżby sobie Kozaków zostawili w tyle, Kiedy by ich nie znieśli? Jakoby po żyle Uparał Chodkiewicza; idą przezeń mory W okrutnem rozerwaniu; dość słaby i chory. Wyprawuje hetman
Chciejcie mnie awizować o tamtej fortunie!” Tu się na podjazd Liszka z Kuliczkowskim sunie; Aleć nie o Kozakach z pierwszego noclegu, O sobie oznajmują, że na samym brzegu Prutowym niezliczona orda ich osaczy; Nie ratuje-li, że ich hetman nie obaczy. Przydadzą, co strach każe; bo w takim rozterku Oczy wielkie i język bywa bez usterku. Nowa troska; co gorsza, że potwierdza staréj. Kiedy mamy tak blisko Turki i Tatary, Gdzieżby sobie Kozaków zostawili w tyle, Kiedy by ich nie znieśli? Jakoby po żyle Uparał Chodkiewicza; idą przezeń mory W okrutnem rozerwaniu; dość słaby i chory. Wyprawuje hetman
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 102
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Bo czego ani zjazdy gęste, ani powaga pańska i z rady wysłani, nie miecz, nie mądre hamowały głowy – Bóg nad nadzieję wrócił pokój zdrowy.
Bóg serca różne pogładził, aż zgodzieł i srogie wichry sam on upogodzieł. Bóg Orła stróżem Białego, Bóg broni na żartkim koniu przytomnej Pogoni.
Które nie państwa w rozterku poległy? A tu się koła tak były zabiegły, że nie Awentyn rzymski porównany mógł być do naszej i szkodliwszej rany.
Niezgoda Greki dotąd w pęcie dzierzy i Węgry mało nie w równej obierzy, gdzie i dziś Upór kadmejskim żelazem tuszy, że dojdzie swobód swych zarazem.
Nie wstępuj, plemię piastowe, w
Bo czego ani zjazdy gęste, ani powaga pańska i z rady wysłani, nie miecz, nie mądre hamowały głowy – Bóg nad nadzieję wrócił pokój zdrowy.
Bóg serca różne pogładził, aż zgodzieł i srogie wichry sam on upogodzieł. Bóg Orła stróżem Białego, Bóg broni na żartkim koniu przytomnej Pogoni.
Które nie państwa w rozterku poległy? A tu się koła tak były zabiegły, że nie Awentyn rzymski porównany mógł być do naszej i szkodliwszéj rany.
Niezgoda Greki dotąd w pęcie dzierzy i Węgry mało nie w równej obierzy, gdzie i dziś Upór kadmejskim żelazem tuszy, że dojdzie swobód swych zarazem.
Nie wstępuj, plemię piastowe, w
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 224
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
na zgonie zgrzybiałego świata ma swój dank jeszcze, ma swe godność dary, niżli uwiędnie i padnie na mary. Ono GEMBICKICH wielkie wnuków plemię, nawiedziwszy Tybr i auzońską ziemię, szczęśliwie progi przechodząc Minerwy, gdzie jeszcze znaki z Trajanem są Nerwy, przybył Ojczyźnie do ozdoby czy-li, by jej wsparł, gdy się w tym rozterku chyli?
Prowadź różanym promieniem dzień, Febie, a ja wiersz łacny niech mam dziś od ciebie!
Przyniósł jej język i pióro bogate, przyniósł jej rozum zdrowy czasy na te; przyniósł jej ludzkość pańską i z przymioty, których nie rodzą jedno same cnoty. I choćby z nimi tak był doma został przecie by sławy
na zgonie zgrzybiałego świata ma swój dank jeszcze, ma swe godność dary, niżli uwiędnie i padnie na mary. Ono GEMBICKICH wielkie wnuków plemię, nawiedziwszy Tybr i auzońską ziemię, szczęśliwie progi przechodząc Minerwy, gdzie jeszcze znaki z Trajanem są Nerwy, przybył Ojczyźnie do ozdoby czy-li, by jej wsparł, gdy się w tym rozterku chyli?
Prowadź różanym promieniem dzień, Febie, a ja wiersz łacny niech mam dziś od ciebie!
Przyniósł jej język i pióro bogate, przyniósł jej rozum zdrowy czasy na te; przyniósł jej ludzkość pańską i z przymioty, których nie rodzą jedno same cnoty. I choćby z nimi tak był doma został przecie by sławy
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 250
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Magistraty okrzyknąwszy głuszy: Niech mamy ołtarz na część Cezarowę Gdy Amatemu ucięliście głowę. VIII. Stamtąd ich warta Antonowa zżenie Ale ci bardziej krzyczą, lzą, i łają Inni skazują miejsca poswięcenie Kiedy Statuę jego wywracają. Drudzy plac w którym ciosano kamienie, Teraz je w inszą postac przerabiają Ze na tę powiesc, w rozterku i gwarze Zapalą oraz z budą Kamieńczarze. IX. A gdy na gaśbę Anton innych wyśle Kilku ich zaraz na miejscu zabito, Drugich pojmawszy pokrępują ściśle I co sług, to ich na hak, na pal wbito Wolnych ze skały zrzucą w złym umyśle Którym ekscessem wywrą; jakoby to Na Antonim się z onej życzliwości Myślili
Magistraty okrzyknąwszy głuszy: Niech mamy ołtarz na częsc Caezarowę Gdy Amatemu ucięliscie głowę. VIII. Ztamtąd ich warta Antonowa zżenie Ale ci bardziey krzyczą, lzą, y łaią Inni skazuią mieysca poswięcenie Kiedy Statuę iego wywracaią. Drudzy plac w ktorym ćiosano kamienie, Teraz ie w inszą postac przerabiaią Ze na tę powiesc, w rosterku y gwarze Zapalą oraz z budą Kamieńczarze. IX. A gdy na gaśbę Anton innych wyśle Kilku ich zaraz na mieyscu zabito, Drugich poymawszy pokrępuią sciśle I co sług, to ich na hak, na pal wbito Wolnych ze skały zrzucą w złym umyśle Ktorym excessem wywrą; iakoby to Na Antonim się z oney życzliwosci Myślili
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 57
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693