Ślę z pieniędzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie
Ślę z pieniądzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
„otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku, Kwiczy; a ten do swego: „Dzi, bracie, Litwinka! Patrz, jako nas po rodzie poznała ta świnka! Na mnieć to woła: Litwin.” Tedy zsiadszy z koni, Obadwaj ją z tak ciasnej oswobodzą toni. Świnia potem:
„otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku, Kwiczy; a ten do swego: „Dzi, bracie, Litwinka! Patrz, jako nas po rodzie poznała ta świnka! Na mnieć to woła: Litwin.” Tedy zsiadszy z koni, Obadwaj ją z tak ciasnej oswobodzą toni. Świnia potem:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 186
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go grubo, Tylkoż mu odpowiedzą: Ze od Pana swego Czekają z-tą nowiną kogo sprawniejszego. Teraz się nie fundując na tej wiadomości. Przy zwyczajnej zostaną swojej ostróżności, I Wałowych obronach. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dział po Kozackich Taborach uderzą Jednostajnym rumorem, i sam się im z-góry Prezentuje Chmielnicki: na Rumaku który Strojnym Turskim biegając, tak to pokazował, Ze był wesoł i z-szczęścia swego triumfował. Jako także i nasi z-których nie strzelali Do tąd jeszcze Kartanów, im się odezwali. Tak, że w-ogniu straszliwym, i kurzawie szczery, Słońca tedy jasnego niemal godzin cztery Znać nie było. Zaczym
go grubo, Tylkoż mu odpowiedzą: Ze od Pána swego Czekaią z-tą nowiną kogo sprawnieyszego. Teraz się nie funduiąc na tey wiadomośći. Przy zwyczáyney zostaną swoiey ostrożnośći, I Wáłowych obronách. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dźiał po Kozáckich Táborach uderzą Iednostaynym rumorem, i sam się im z-gory Prezentuie Chmielnicki: na Rumaku ktory Stroynym Turskim biegaiąc, tak to pokazował, Ze był wesoł i z-szczęśćia swego tryumfował. Iáko także i nasi z-ktorych nie strzelali Do tąd ieszcze Kartanow, im się odezwáli. Ták, że w-ogniu straszliwym, i kurzáwie szczery, Słońca tedy iasnego niemal godźin cztery Znać nie było. Záczym
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 96
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
em go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali. Mieli go (słyszę) półszosty niedzieli z dziećmi i dwa obiady.
Z Barłożna do Okradzionowa, Czulip Wszędybylski. Dniem i nocą bieżałem na rumaku cisawym na granice śląskie, iż mi małżonka moja, nie wiem po co, tamże jechała; posłyszałem tedy, że czarownice z pogranicznych miasteczek tam miały być miedzy dwiema górami w puszczy; jakoż nalazłem swoję. A ona pieniądze liczyła, mnie nie postrzegła, bom tam w kożuchu wołoskim stanął. Patrzę
em go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali. Mieli go (słyszę) półszosty niedzieli z dziećmi i dwa obiady.
Z Barłożna do Okradzionowa, Czulip Wszędybylski. Dniem i nocą bieżałem na rumaku cisawym na granice śląskie, iż mi małżonka moja, nie wiem po co, tamże jechała; posłyszałem tedy, że czarownice z pogranicznych miasteczek tam miały być miedzy dwiema górami w puszczy; jakoż nalazłem swoję. A ona pieniądze liczyła, mnie nie postrzegła, bom tam w kożuchu wołoskim stanął. Patrzę
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 334
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
oddawszy Najświętszej Opatrzności, ruszym się do koni A wtym też napołudnie kościelny, zadzwoni. Już wszystko do ruszenia w gotowości było, Polskiej, i Cudzoziemskiej jużrynek okryło Wyborne kawaleryj grono, i w linie Rozciągnione w ulicach stanęły gwardye. Ruszenie się z Śniatyna. Część Druga.
Zatym też i Pan Poseł, na dzielnym rumaku Ruszy, w licznym starszyzny wojennej Orszaku. Zna koń; że Posła niesie, i w poważnym kroku Chełpliwie rzuca oko, po tym i tym boku. Złotym igra musztukiem, a ćwiczone nogi Jednę po drugiej stawia. toż jako huk srogi Armat, flinotw, trąb, kotłów, obojów, uczuje, Rzezwość swą
oddáwszy Nayświętszey Opátrzności, ruszym się do koni A wtym też nápołudnie kościelny, zádzwoni. Już wszystko do ruszenia w gotowości było, Polskiey, y Cudzoziemskiey iużrynek okryło Wyborne káwáleryi grono, y w liniie Rozciągnione w ulicách stáneły gwardye. Ruszenie się z Sniatyna. Część Druga.
Zatym też y Pan Poseł, na dzielnym rumáku Ruszy, w licznym starszyzny woienney Orszáku. Zna koń; że Posłá niesie, y w poważnym kroku Chełpliwie rzuca oko, po tym y tym boku. Złotym igrá musztukiem, á ćwiczone nogi Jednę po drugiey stáwia. toż iáko huk srogi Armat, flinotw, trąb, kotłow, oboiow, uczuie, Rzezwość swą
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 45
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
kresu swojego, A piasek ścigał za niem kopyt jego Z inszemi końmi, które pozostały W tyle — a tegoż kresu dobiegały. Skąd czyja chwała i kto był nagrody Godzien za owe puszczone zawody, Sami się z sobą zaraz osądzili, A tym igrzyskiem ludzie ucieszyli. Na to patrzając Witkop tam będący A w swym rumaku także ufający — Pomyślił sobie, iż „zrazu leniwie Wołoszyn poszedł — tylko co pierzchliwie Przed samem kresem. Mogę ja ugonić Co swoim koniem i kresu obronić Skoczywszy darsko przed tym wołoszynem, Czym się popiszę oraz przed tym gminem.” Z tym wypadnie w skok do Gołeckiego I krygując się tak rzecze do niego: „
kresu swojego, A piasek ścigał za niem kopyt jego Z inszemi końmi, które pozostały W tyle — a tegoż kresu dobiegały. Skąd czyja chwała i kto był nagrody Godzien za owe puszczone zawody, Sami się z sobą zaraz osądzili, A tym igrzyskiem ludzie ucieszyli. Na to patrzając Witkop tam będący A w swym rumaku także ufający — Pomyślił sobie, iż „zrazu leniwie Wołoszyn poszedł — tylko co pierzchliwie Przed samem kresem. Mogę ja ugonić Co swoim koniem i kresu obronić Skoczywszy darsko przed tym wołoszynem, Czym się popiszę oraz przed tym gminem.” Z tym wypadnie w skok do Gołeckiego I krygując się tak rzecze do niego: „
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 165
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
! pieczenia na stole Zaraz będzie! niech łowczy gotuje psy w pole! Pan jeden rozkazuje. Skoro po pieczeni Flaszą i drugą wina cerę zarumieni, Wyjeżdża, nie chcąc doma darmo psować czasu. Ledwie że wysforują ogary do lasu, Wystawią mu zająca; zemknie nań z uboczy I sam, pewien herapu, na rumaku skoczy. Lecz że we łbie inaczej u pana niż konia, Spadł z siodła, szyję złomał. Nie doszła pogonią. Wolałby tęsknić w domu, gdzie się już nie wraca: On chciał czas, aż mu go śmierć niespodziana skraca. Siłuż w karty czas tracąc i pieniądze z czasem, Ba, i zdrowie
! pieczenia na stole Zaraz będzie! niech łowczy gotuje psy w pole! Pan jeden rozkazuje. Skoro po pieczeni Flaszą i drugą wina cerę zarumieni, Wyjeżdża, nie chcąc doma darmo psować czasu. Ledwie że wysforują ogary do lasu, Wystawią mu zająca; zemknie nań z uboczy I sam, pewien herapu, na rumaku skoczy. Lecz że we łbie inaczej u pana niż konia, Spadł z siodła, szyję złomał. Nie doszła pogonią. Wolałby tęsknić w domu, gdzie się już nie wraca: On chciał czas, aż mu go śmierć niespodziana skraca. Siłuż w karty czas tracąc i pieniądze z czasem, Ba, i zdrowie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 157
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, JARZYNY, WETY POLEWKI MIGDAŁOWA
Migdałowa polewka z ryżem, z rozenkami Ma pierwsze miejsce poście między polewkami.
To źle, że.cudzoziemcy pierwsze miejsce mają; Dobrze! Bo ich Polacy sobie pomykają. KAPAROWA
Kogo śledziona boli, niechaj przymknie sobie Kaparowej polewki. Lecz ja radzę tobie: Weź cepy abo pracuj na żartkim rumaku, A nie pragni kaparów, boś nie Włoch, Polaku. CZŁOWIEK BARSZCZ
W barszczu warzą kapluny i sztukę wolową, Kiełbasy, szperki, jajca i śledzie połową; Kładą krupy, śmiotanę, miętkę, więdłe ryby, Ja w cię, barszczu, co włożę? — olej, sól, dwa grzyby. ŻUR
, JARZYNY, WETY POLEWKI MIGDAŁOWA
Migdałowa polewka z ryżem, z rozenkami Ma pierwsze miejsce poście między polewkami.
To źle, że.cudzoziemcy pierwsze miejsce mają; Dobrze! Bo ich Polacy sobie pomykają. KAPAROWA
Kogo śledziona boli, niechaj przymknie sobie Kaparowej polewki. Lecz ja radzę tobie: Weź cepy abo pracuj na żartkim rumaku, A nie pragni kaparów, boś nie Włoch, Polaku. CZŁOWIEK BARSZCZ
W barszczu warzą kapluny i sztukę wolową, Kiełbasy, szperki, jajca i śledzie połową; Kładą krupy, śmiotanę, miętkę, więdłe ryby, Ja w cię, barszczu, co włożę? — olej, sól, dwa grzyby. ŻUR
Skrót tekstu: PrzetObBar_I
Strona: 395
Tytuł:
Postny obiad abo zabaweczka
Autor:
Hiacynt Przetocki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965