pustyni A oczy twoje Toczą łez zdroje?
Czemuż, o z morskiej powodzi zrodzona, W tej tu dolinie siedzisz porzucona? Kto cię tak srogi Odbiegi niebogi? Czemu, bogini, twa sroga prawica Pierś piękną tłucze a wdzięcznego lica O jakie szkody, Szarpie jagody? Czemu rwie włosy, którym niezrownane Promienie ranej jutrzenki rumiane, Gdy złotym gońcem Bieży przed słońcem? Czemu żałośnie ku niebu wzniesione, Gdzie przekładają na szczęście szalone Troskliwe wargi, Płaczliwe skargi? Czemuż wżdy przebog tak Eury pierzchliwe Niosą po puszczy te głosy rzewliwe, Żal, narzekanie, Ciężkie wzdychanie? Luboć twe przecię tak są słodkie treny, Jakie śpiewają na morzu syreny
pustyni A oczy twoje Toczą łez zdroje?
Czemuż, o z morskiej powodzi zrodzona, W tej tu dolinie siedzisz porzucona? Kto cię tak srogi Odbiegi niebogi? Czemu, bogini, twa sroga prawica Pierś piękną tłucze a wdzięcznego lica O jakie szkody, Szarpie jagody? Czemu rwie włosy, ktorym niezrownane Promienie ranej jutrzenki rumiane, Gdy złotym gońcem Bieży przed słońcem? Czemu żałośnie ku niebu wzniesione, Gdzie przekładają na szczęście szalone Troskliwe wargi, Płaczliwe skargi? Czemuż wżdy przebog tak Eury pierzchliwe Niosą po puszczy te głosy rzewliwe, Żal, narzekanie, Ciężkie wzdychanie? Luboć twe przecię tak są słodkie treny, Jakie śpiewają na morzu syreny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 433
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
trwać w srogim utrapieniu. Męcząc się wszystek w sobie okrutnym pałaniem/ Karmi niepłodną miłość próżnym spodziewaniem. Widzi z pozornej szyje wisząc nie czosane Włosy/ cóżby rzekł gdyby widział ugłaskane? Widzi ogniem się łskniące/ i jasnym podobne Gwaizdom Niebieskim oczy/ nad zamiar nadobne. Widzi/ a nie dosyć jest widzieć/ i rumiane Usta/ chwali ręce i palce ukazane/ I ramiona/ i łokcie dalej zakasane/ Niźli do połowice/ a jeśli widziane Która członki nie mogły w ten czas być od niego/ Jeszcze je sobie za coś rozumie lepszego. Ucieka ona rączsza na lekki wiatr/ jego Nie słuchając tymi się słowy wabiącego. Nimfo Penejska/
trwáć w srogim vtrapieniu. Męcząc się wszystek w sobie okrutnym pałániem/ Karmi niepłodną miłość proznym spodźiewániem. Widźi z pozorney szyie wisząc nie czosáne Włosy/ cożby rzekł gdyby widźiał vgłaskáne? Widźi ogniem się łskniące/ y iásnym podobne Gwaizdom Niebieskim oczy/ nád zámiar nadobne. Widźi/ á nie dosyć iest widźieć/ y rumiáne Vstá/ chwali ręce y pálce vkazáne/ Y rámioná/ y łokćie dáley zákasáne/ Niźli do połowice/ á iesli widźiáne Ktora członki nie mogły w ten czás bydź od niego/ Ieszcze ie sobie zá coś rozumie lepszego. Vćieka oná rączsza ná lekki wiátr/ iego Nie słucháiąc tymi się słowy wabiącego. Nimpho Peneyska/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 29
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
grzechu siecią ludziom była? Niemasz jej, tylko zęby wyszczerzone w szczekach sadzone. Szyja rozkoszna i plecy bielone, na powab oczom piersi wytuczone Eccl. 10,(13)
żaby, jaszczurki do siebie zwabiły, żmij narodziły. Gdzie się podziały uszy ozdobione, na których były perły zawieszone, język obrotny i wargi rumiane jak malowane? Z tego wszytkiego kał, błoto smrodliwe, gnój, ropa sprosna, robactwo brzydliwe, na ostatek proch – i w ten obrócony człowiek stworzony. O nędzne ciało, gdzież rozkoszy twoje, pałace drogie, kosztowne pokoje? Gdzie się twa śliczna uroda podziała i czym została? Gdzie są bławaty i stroje
grzechu siecią ludziom była? Niemasz jej, tylko zęby wyszczerzone w szczekach sadzone. Szyja rozkoszna i plecy bielone, na powab oczom piersi wytuczone Eccl. 10,(13)
żaby, jaszczurki do siebie zwabiły, żmij narodziły. Gdzie się podziały uszy ozdobione, na których były perły zawieszone, język obrotny i wargi rumiane jak malowane? Z tego wszytkiego kał, błoto smrodliwe, gnój, ropa sprosna, robactwo brzydliwe, na ostatek proch – i w ten obrócony człowiek stworzony. O nędzne ciało, gdzież rozkoszy twoje, pałace drogie, kosztowne pokoje? Gdzie się twa śliczna uroda podziała i czym została? Gdzie są bławaty i stroje
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 19
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, albo jakimi figurami porysowane, gdy są jeszcze młodsze. Co uczynisz gips palony rozpraw z wodą, na skorce albo łupinie jabłka ostrym żelaskiem lub piórem napisz, albo wyrysuj, co ci się podoba, jak frukt dorosnie, pismo te lub figurę pokaże ci. Ioannes Baptista à Porta. Jabłka jako i inne frukta będą rumiane, jeśli szczep moczyć będziesz we krwie szczupaka, albo w cynobrze farbie. Jabłka kwaskowate lepsze są ile miętkie, niźli słodkie do jedzenia, i nie bardzo szkodzą, twarde są nie strawne, czynią odymanie. Sok sam wysysany bardzo posila żołądek, ale pulpę albo mięso wypluć. Rozparzone też nad parą ukropu w rzącego zdrowe
, albo iakiemi figurami porysowane, gdy są ieszcze młodsze. Co uczynisz gips palony rozpraw z wodą, na skorce albo łupinie iabłka ostrym żelaskiem lub piorem napisz, albo wyrysuy, co ci się podoba, iak frukt dorosnie, pismo te lub figurę pokaże ci. Ioannes Baptista à Porta. Iabłka iako y inne frukta będą rumiane, iezli szczep moczyć będziesz we krwie szczupaka, albo w cynobrze farbie. Iabłka kwaskowate lepsze są ile miętkie, nizli słodkie do iedzenia, y nie bardzo szkodzą, twarde są nie strawne, czynią odymanie. Sok sam wysysany bardzo posila żołądek, ale pulpę albo mięso wypluć. Rozparzone też nad parą ukropu w rzącego zdrowe
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 382
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. LXXXV.
Z Tegoż Ciasta robić będziesz Tatarskie/ przydawszy Rożenków drobnych/ i kręcone/ przydawszy także Rożenków drobnych. LXXXVI.
Z takiegoż Ciasta krajać będziesz Paski/ a pozyngowawszy miodem do pieca wsadzisz. Mogą też te wszytkie Ciasta być przez miodu/ Oliwę albo Olejem zyngowane/ ale blade będą/ nie tak rumiane jak z miodem. LXXXVII. Bianka na Post.
Weźmij Ryzu suchego/ obierz/ spłocz pięknie/ wytrzyj serwetami/ a susz/ utłucz w Moździerzu na mąkę/ przesij/ wstaw wodę w pięknym kotle/ a gdy zwierać będzie/ wlej Wodki Rożanej co chcesz/ i Cukru włóż spotrzebe/ wsyp tę mąkę a mieszaj
. LXXXV.
Z Tegoż Ciástá robić będźiesz Tátárskie/ przydawszy Rożenkow drobnych/ y kręcone/ przydawszy tákże Rożenkow drobnych. LXXXVI.
Z tákiegoż Ciástá kráiáć będźiesz Páski/ á pozyngowawszy miodem do piecá wsádźisz. Mogą też te wszytkie Ciastá bydź przeż miodu/ Oliwę álbo Oleiem zyngowáne/ ále bláde będą/ nie ták rumiáne iák z miodem. LXXXVII. Biánká ná Post.
Weźmiy Ryzu suchego/ obierz/ zpłocz pięknie/ wytrziy serwetámi/ á susz/ vtłucz w Mozdźierzu ná mąkę/ prześiy/ wstaw wodę w pięknym kotle/ á gdy zwieráć będźie/ wley Wodki Rożáney co chcesz/ y Cukru włoż zpotrzebe/ wsyp tę mąkę a mieszay
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 87
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
do brzegu sami, Jak mogą najbliższego, łódź pędzą wiosłami, Tu jak staną bezpiecznie, toż go powodują, I przybrzegu, do pola, za łeb przycumują. Na szczęście, w ten czas przyszły z Stambułu gimije W których różne do smaku były nowalie. Jak to figi, daktyle, kasztany, cytryny, Rumiane pomarańcze, słodkie apelcyny, Był na to odbyt skory, bo zdało się tanie: Gdy za czech, trzech pomarańcz, lub cytryn dostanie. Drugich, owych okrętów misterna bawiła Sztuka, która szeroki Euksyn przepławiła. Tak dosyć uczyniwszy, oczom i gustowi, Wrócilim, podróżnemu na noc ku domowi. Perkułap Gałacki ludzko przyjmuje
do brżegu sami, Jak mogą naybliższego, łodź pędzą wiosłámi, Tu iak stáną bespiecznie, toż go powoduią, I przybrzegu, do pola, za łeb przycumuią. Ná szczęście, w ten czas przyszły z Stambułu gimiie W ktorych rożne do smáku były nowálie. Ják to figi, dáktyle, kásztány, cytryny, Rumiáne pomaráńcze, słodkie apelcyny, Był ná to odbyt skory, bo zdało się tánie: Gdy zá czech, trzech pomárańcz, lub cytryn dostánie. Drugich, owych okrętow misterna bawiłá Sztuka, ktora szeroki Euxyn przepłáwiłá. Ták dosyć uczyniwszy, oczom y gustowi, Wrocilim, podrożnemu ná noc ku domowi. Perkułap Gáłácki ludzko przyimuie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 60
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
dziewczynę?
Blisko północy, już słyszeć dzwony, Mnie rękę daje mój ulubiony; Potrwaj, proszę, mało jeszcze nie świtało, Pójdziesz, gdzieć się będzie podobało.
Jutrzenka zeszła, moje jedyne Serce w daleką śpieszy gościnę,
Poczekaj na chwilę, niechaj krotochwile Zażyję z tobą, gadając mile.
Już na pół zbladły rumiane zorze, Przyjaciel wyszedł mój na podwórze; Postój, me kochanie, skoro słońce wstanie, Odjedziesz, kędy będzie twe zdanie.
Dzień świat ogarnął, chmury rozegnał, Mój namilejszy mnie też pożegnał; Proszę, moje chęci miej w dobrej pamięci, Wszak nie uznałeś w nich żadnej niechęci.
Na którykolwiek kraj pójdziesz świata
dziewczynę?
Blisko północy, już słyszeć dzwony, Mnie rękę daje mój ulubiony; Potrwaj, proszę, mało jeszcze nie świtało, Pójdziesz, gdzieć się będzie podobało.
Jutrzenka zeszła, moje jedyne Serce w daleką śpieszy gościnę,
Poczekaj na chwilę, niechaj krotochwile Zażyję z tobą, gadając mile.
Już na pół zbladły rumiane zorze, Przyjaciel wyszedł mój na podworze; Postój, me kochanie, skoro słońce wstanie, Odjedziesz, kędy będzie twe zdanie.
Dzień świat ogarnął, chmury rozegnał, Mój namilejszy mnie też pożegnał; Proszę, moje chęci miej w dobrej pamięci, Wszak nie uznałeś w nich żadnej niechęci.
Na którykolwiek kraj pójdziesz świata
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 106
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
5
Ciało z pieszczonych lilij ułożone Niebiosa same na zazdrość budziło, Alabastrową cerą ozdobione, Którego niebo jemu zazdrościło; Jagody wdzięcznym koralem spojone (O tak przyjemne trudno wtenczas było), Usta pieszczone a spięte rubinem Tego czyniły drugim Kupidynem. 6
Oczy... także diamentowe, Które do siebie jak wabię wzbudzały, Wargi rumiane właśnie jak różowe Przyjemnym wdziękiem nieba przebijały, Brwi wymuskane, zęby kryształowe Lub niepowolne serca zarzucały,
Kręcone w pierścień włosy Febusowe, A wszystko ciało jest alabastrowe. 7
Któżby się w złotych nie uwikłał sidłach? Ktoby na takie wdzięki nie pozwolił? Ktoby nie uwiązł w nauczonych widłach? Kogoby taki obłów
5
Ciało z pieszczonych lilij ułożone Niebiosa same na zazdrość budziło, Alabastrową cerą ozdobione, Ktorego niebo jemu zazdrościło; Jagody wdzięcznym koralem spojone (O tak przyjemne trudno wtenczas było), Usta pieszczone a spięte rubinem Tego czyniły drugim Kupidynem. 6
Oczy... także dyjamentowe, Które do siebie jak wabię wzbudzały, Wargi rumiane właśnie jak rożowe Przyjemnym wdziękiem nieba przebijały, Brwi wymuskane, zęby kryształowe Lub niepowolne serca zarzucały,
Kręcone w pierścień włosy Febusowe, A wszystko ciało jest alabastrowe. 7
Ktożby się w złotych nie uwikłał sidłach? Ktoby na takie wdzięki nie pozwolił? Ktoby nie uwiązł w nauczonych widłach? Kogoby taki obłow
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 6
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
ni miedzi; Wszystko na szczerym złocie osadzane, Topaz, Amatyst, Chryzolit z Szafirem, Perły w białości kontrują z Papirem. Okna z kryształów, co je w skałach kopią, Drzwi Hebanowe, jak zwierciadła czystę, Zawiasy, klamki, ledwie się nieztopią Od słońca, bo w nich złoto jest ognistę, Dachy pokryły rumiane krwawniki, Posadzki wszędzie z drogiej mozaiki. Agat opasał w cyrkuł tę Machinę, Porfir z Jaspisem, trzyma Galerie, A na Dziedzince wylewano cynę; Koral swe rózgi koło kolumn wije Mosty cedrowe i takież poręcze, Srebrne łańcuchy wiszą przez obręcze. Nakoniec ktoby chciał opisać piórem Tę doskonałość, co zamyka w
ni miedzi; Wszystko ná szczerym złocie osadzane, Topaz, Amatyst, Chryzolit z Száfirem, Perły w białości kontruią z Pápirem. Okna z krysztáłow, co ie w skáłach kopią, Drzwi Hebanowe, iák zwierciadła czystę, Záwiasy, klámki, ledwie się nieztopią Od słońca, bo w nich złoto iest ognistę, Dáchy pokryły rumiane krwáwniki, Posadzki wszędzie z drogiey mozaiki. Agat opasał w cyrkuł tę Machinę, Porfir z Jaspisem, trzyma Gálerye, A na Dziedzince wylewano cynę; Koral swe rozgi koło kolumn wiie Mosty cedrowe y tákież poręcze, Srebrne łancuchy wiszą przez obręcze. Nákoniec ktoby chciał opisać piorem Tę doskonałość, co zámyka w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 45
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
i pełny kwiecia, a światowy chwastem zarosły. Napis: Pokazały się kwiatki w naszej ziemi. Cant. 2, 12
Nie ma, ach, nie ma nic w sobie zdradliwy Świat ten dobrego; oset i pokrzywy, Chwast, głóg i ciernie w jego Wirydarzu Rodzą się; w Twym zaś, święty Gospodarzu, Rumiane róże i lilije białe, I tulipany rosną okazałe. Wszędy, gdzie śliczne Twe nogi stąpają, Zarazem wonne zioła wyrastają, Śmieją się pola i łąki upstrzone Dla Ciebie noszą barwy niezliczone. Światowa rozkosz pełna jest żałości, Pełna smutnych łez i rożnych gorzkości, Jako zaś święta, Niebieskiej Nadzieje Pełna, w radosnym weselu
i pełny kwiecia, a światowy chwastem zarosły. Napis: Pokazały się kwiatki w naszej ziemi. Cant. 2, 12
Nie ma, ach, nie ma nic w sobie zdradliwy Świat ten dobrego; oset i pokrzywy, Chwast, głóg i ciernie w jego Wirydarzu Rodzą się; w Twym zaś, święty Gospodarzu, Rumiane róże i lilije białe, I tulipany rostą okazałe. Wszędy, gdzie śliczne Twe nogi stąpają, Zarazem wonne zioła wyrastają, Śmieją się pola i łąki upstrzone Dla Ciebie noszą barwy niezliczone. Światowa rozkosz pełna jest żałości, Pełna smutnych łez i rożnych gorzkości, Jako zaś święta, Niebieskiej Nadzieje Pełna, w radosnym weselu
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 290
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975