żądano Opata aby chorego nawiedził. Gdy się choroba szerzyła/ i nie było żadnej nadzieje żywota/ upomniał go Opat aby się do Zakonu obiecał. On usłuchawszy rady/ tudzież z przyzwoleniem żony oddał się w ręce Opatowe. Zatym zaraz twarz jego jęła się odmieniać/ tak iż bladość przemieniła się w białość/ a siność w rumianość/ czemu wszyscy którzy na to patrzali/ wielce się dziwowali. A żeby łaskawy Pan tym jaśniej pokazał iż dla ślubu Zakonnego od śmierci go zachował; bez potu/ bez puszczania krwie/ bez kichania/ przeciw przyrodzeniu takowej choroby/ zaraz jął się lepiej mieć. A on nie będąc niewdzięcznym dobrodziejstwa Pańskiego/ kazał się do
żądano Opátá áby chorego nawiedził. Gdy sie chorobá szerzyłá/ y nie było żadney nádźieie żywotá/ vpomniał go Opát áby sie do Zakonu obiecał. On vsłuchawszy rády/ tudźież z przyzwoleniem żony oddał sie w ręce Opátowe. Zátym záraz twarz iego ięłá sie odmieniáć/ ták iż bládość przemieniłá sie w białość/ á siność w rumiáność/ czemu wszyscy ktorzy ná to pátrzáli/ wielce sie dźiwowáli. A żeby łáskáwy Pan tym iasniey pokázał iż dla ślubu Zakonnego od śmierći go záchował; bez potu/ bez pusczánia krwie/ bez kichánia/ przećiw przyrodzeniu tákowey choroby/ záraz iął sie lepiey mieć. A on nie będąc niewdźięcznym dobrodźieystwá Páńskiego/ kazał sie do
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 103
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
twarzy jego pokaże/ że co był przed tym nad wszytkie ludzie najpiękniejszy/ na ten czas będzie się zdał tak poszpecony/ jakoby był trądem obsypany/ aleć przecię i przy koronie/ ozdobny będzie boć tamte krople wypadające z pokłutej głowy/ jak rubinami głowę/ włosy/ twarz/ pokryją/ i do ozdobnej białości rumianość piękną przydadzą. której się przypatrując choć pełna jak najgrubszych humorów Dusza wszytkich pozbędzie/ i tą koroną/ a twarzą kroplami ozdobioną/ ozdoby niewymownie pięknej nabędzie. IV. WIem że to ziarnko w żywot Panieński wrzucone/ póki się tam zatajało liliami obtoczone było/ ciernia tam ani obaczył: ciernie bowiem nigdy w MARIEJ Pannie nie
twarzy iego pokaże/ że co był przed tym nad wszytkie ludźie naypięknieyszy/ ná ten czás będźie się zdał ták poszpecony/ iákoby był trądem obsypany/ aleć przećię y przy koronie/ ozdobny będźie boć támte krople wypadáiące z pokłutey głowy/ iák rubinámi głowę/ włosy/ twarz/ pokryią/ y do ozdobney białośći rumianość piękną przydadzą. ktorey się przypatruiąc choć pełna iak naygrubszych humorow Dusza wszytkich pozbędźie/ y tą koroną/ á twarzą kroplámi ozdobioną/ ozdoby niewymownie piękney nabędźie. IV. WIem że to źiarnko w żywot Pánieński wrzucone/ poki się tam zátáiáło liliámi obtoczone było/ ćiernia tám áni obaczył: ćiernie bowiem nigdy w MARIEY Pánnie nie
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 275
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
: zacznym się w krynicy Zamięszanej twarz ćmieła. tę bacząc że niknie/ Gdzie idziesz? stój/ nie odchoć przyjacielu krzyknie: Niech okrutniku dotknąć nie mamli zwoleństwa? Napatrzam się wżdy ciebie/ a dźwignę szaleństwa. W boleści rozpiął szaty/ od góry rękoma/ I tłukłmarmorowemi pierś nagą pięścioma: Piersi w lichą rumianość wdają się tłuczone: By więc jabłka tą białę/ tą stroną czerwone: Lub jak w roźlicznych gronach/ niżeli dordzeją/ Jagody się szarłatną barwą rumienieją. Tegoż w świeżo ustałej/ jak zaś postrzegł wodzie/ Nie mógł się oprzeć dalej: lecz ku jakiej szkodzie Wosk u ognia przychodzi: jako rane szrzonie Gasną od
: zacznym się w krynicy Zámięszáney twarz ćmiełá. tę bacząc że niknie/ Gdźie idźiesz? stoy/ nie odchoć przyiaćielu krzyknie: Niech okrutniku dotknąć nie mamli zwolenstwá? Nápátrzam się wżdy ćiebie/ á dzwignę szálenstwá. W boleśći rospiął száty/ od gory rękomá/ Y tłukłmármorowemi pierś nágą pięściomá: Pierśi w lichą rumiáność wdáią się tłuczone: By więc iábłká tą białę/ tą stroną czerwone: Lub iák w roźlicznych gronách/ niżeli dordzeią/ Iágody się szárłatną bárwą rumienieią. Tegoż w świeżo vstałey/ iak záś postrzegł wodźie/ Nie mogł się oprzeć dáley: lecz ku iákiey szkodźie Wosk v ogniá przychodźi: iáko ráne szrzonie Gásną od
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 69
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636