, Owszem grzechy omyć zdąży, Za najmniejszem westchnieniem. Trzecie pozdrowienie ręku Pana Chrystusowych.
O pasterzu witaj duszny, Dla mnie na śmierć tak posłuszny, Że twe ręce rozciągnione, Ryją gwoździe zakończone, Tyraństwem niesłychanem. Święte ręce zawitajcie, I różami zakwitajcie, Które twardej do gałęzi Gwóźdź przyszczepia i gwóźdź więzi, Krużem lejąc rumianym. Krew się z ręku obu leje, Źrzódła pociech i nadzieje; Krew nadroźsza, krew sowita, Jako róża gdy zakwita, Ny Boskie ciało rumieni. Więc te ręce przebodzione, I krwią drogą zrumienione, Ściskam sercem. A ten nowy Strumień ze krwie Jezusowej, Niech serce me odmieni. O jak wszystkim przystęp snadny
, Owszem grzechy omyć zdąży, Za najmniejszem westchnieniem. Trzecie pozdrowienie ręku Pana Chrystusowych.
O pasterzu witaj duszny, Dla mnie na śmierć tak posłuszny, Że twe ręce rozciągnione, Ryją gwoździe zakończone, Tyraństwem niesłychanem. Święte ręce zawitajcie, I różami zakwitajcie, Które twardej do gałęzi Gwóźdź przyszczepia i gwóźdź więzi, Krużem lejąc rumianym. Krew się z ręku obu leje, Źrzódła pociech i nadzieje; Krew nadroźsza, krew sowita, Jako róża gdy zakwita, Ny Boskie ciało rumieni. Więc te ręce przebodzione, I krwią drogą zrumienione, Ściskam sercem. A ten nowy Strumień ze krwie Jezusowej, Niech serce me odmieni. O jak wszystkim przystęp snadny
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 54
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
miasta Prewadyitrąbą hasło dano Dokąd cztery godziny, pomiernego biegu, Z dzisiejszego, zostało przemierzyć noclegu.
Dzień ten, był Marcinowi poświęcon Świętemu, W który już pospolicie krajowi naszemu Zima swój pozew daje, a jesienną porę, W śnieżną, i lodowatą sprządź zamyśla sforę. Tu jakoby na wiosnę, zielone drzewiny, Kwiatami i rumianym zasłane równiny Zastaliśmy szafranem po wesołym gaju Bujające ptaszyny kwiliły, jak w Maju. Prewadyj opisanie.
Prewadia jest miasto, które niegdyś starzy, Królestwa swego mieli stolicę Bułgarzy. W pięknej leży równinie. lecz jako dwie ściany, Skaliste w górę nad nim w znoszą się Bałkany, To jest kamienne góry, z tej
miástá Prewádyitrąbą hásło dano Dokąd cztery godziny, pomiernego biegu, Z dzisieyszego, zostáło przemierzyć noclegu.
Dzień ten, był Márcinowi poświęcon Swiętemu, W ktory iuż pospolicie kráiowi nászemu Zima swoy pozew dáie, a iesienną porę, W śnieżną, y lodowátą sprządź zamyśla sforę. Tu iákoby ná wiosnę, zielone drzewiny, Kwiatámi y rumiánym zasłáne rowniny Zástáliśmy száfránem po wesołym gáiu Buiáiące ptászyny kwiliły, iak w Máiu. Prewadyi opisánie.
Prewadya iest miásto, ktore niegdyś stárzy, Krolestwá swego mieli stolicę Bulgárzy. W piękney leży rowninie. lecz iáko dwie ściány, Skáliste w gorę nád nim w znoszą się Báłkány, To iest kámienne gory, z tey
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 70
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Luboś mię witał, luboś mi się kłaniał, Wstyd mię przed tobą panieński zasłaniał.
Zawsze też Amor twój ode mnie stronił, Póki mię przed nim Wstyd wrodzony bronił; Niedługo jednak, jakoś mu doradził, Twój się Kupido z moim wstydem zwadził.
Porwie się Amor do zwyczajnej broni, Wstyd się puklerzem rumianym zasłoni; Lecz gdy ten z łuku bez przestanku szyje, A ten z bojaźni za tarczą się kryje,
W serce mi z twarzy mój Wstyd przelękniony Uciekł, Kupido za nim zajątrzony, Wpadszy, tamże go bezbronnego pożył, Sam w sercu sobie gospodę założył.
Od tego czasu zgoła sama swoją Nie jestem, ani chcę
Luboś mię witał, luboś mi się kłaniał, Wstyd mię przed tobą panieński zasłaniał.
Zawsze też Amor twój ode mnie stronił, Póki mię przed nim Wstyd wrodzony bronił; Niedługo jednak, jakoś mu doradził, Twój się Kupido z moim wstydem zwadził.
Porwie się Amor do zwyczajnej broni, Wstyd się puklerzem rumianym zasłoni; Lecz gdy ten z łuku bez przestanku szyje, A ten z bojaźni za tarczą się kryje,
W serce mi z twarzy mój Wstyd przelękniony Uciekł, Kupido za nim zajątrzony, Wpadszy, tamże go bezbronnego pożył, Sam w sercu sobie gospodę założył.
Od tego czasu zgoła sama swoją Nie jestem, ani chcę
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 122
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
: Chyromantia. POLITYCZNY. 3 Movva na Pogrzeb Jaśnie Wielmożnego Jego Mości Księdza Biskupa Jakiejkolwiek Diaecesiej. PIERWSZA. żal człowieczy po zgubionym przyjacielu poskromić trudno
CIekawy rozum Ludzki/ Sympacją z żalem mający/ szczęściem pewnym zalterowany/ hamulcem pociechy nie poskromiony/ tam zabiega; gdzieby nie sfatygowane w płynieniu łez oczy osuszywszy/ zaćmione lice rumianym pozorem zarumienił. Jaśnie Wielmożni Miłościwi Panowie. I tak w Antagonią wyprawiony/ szuka takowej pociechy/ którąby ukontentowany/ w łzach i trenach zatopiony animusz swój mógł wyswobodzić: A gdy się na receptę zajątrzonemu żalem sercu nie zdobywa/ w smutku jakoby w dziedzictwie jakim dziedziczyć musi: A zatym szczególnym żalem oblężony/ wzgórę oczy
: Chyromantia. POLITYCZNY. 3 Movvá ná Pogrzeb Iásnie Wielmożnego Iego Mośći Xiędzá Biskupá Iákieykolwiek Dyaecesiey. PIERWSZA. żal człowieczy po zgubionym przyiacielu poskromić trudno
CIekáwy rozum Ludzki/ Sympátią z żalem máiący/ szczęśćiem pewnym zálterowány/ hámulcem poćiechy nie poskromiony/ tám zábiega; gdźieby nie zfátygowáne w płynieniu łez oczy osuszywszy/ záćmione lice rumiánym pozorem zárumienił. Iásnie Wielmożni Miłośćiwi Pánowie. Y ták w Antágonią wypráwiony/ szuka tákowey poćiechy/ ktorąby vkontentowány/ w łzách y threnách zátopiony ánimusz swoy mogł wyswobodźić: A gdy się ná receptę záiątrzonemu żalem sercu nie zdobywa/ w smutku iákoby w dźiedźictwie iákim dźiedźiczyć muśi: A zátym szczegulnym żalem oblężony/ wzgorę oczy
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 48
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644