ona w weselnych pieśniach korzystała/ Ani o miłość/ ani o Małżeństwo/ dbała. Często Ociec/ winnaś mi/ mówił/ córko/ zięcia/ Często Ociec/ winnaś mi/ rzekł/ córko/ wnuczęcia. Ale ona brzydząc się/ by jaką złą sprawą/ Zapały Małżeńskimi/ z pokorną postawą/ W rumianym wstydzie swoje nadobną twarz kryje/ A wiesza się rękoma u Ojcowskiej szyje/ Mówiąc: Ojcze namilszy/ pozwól proszę tego Bym ja zażywać mogła panieństwa wiecznego. H A zjednała to była wprzód Dianna sobie V Ojca/ I jakoż i tej pozwolił. lecz tobie Dafno ta twoja piękność/ tym czym być chcesz/ broni
oná w weselnych pieśniách korzystáłá/ Ani o miłość/ áni o Małżeństwo/ dbáłá. Często Oćiec/ winnáś mi/ mowił/ corko/ źięćiá/ Często Oćiec/ winnáś mi/ rzekł/ corko/ wnuczęćiá. Ale oná brzydząc się/ by iáką złą spráwą/ Zápały Małżeńskimi/ z pokorną postáwą/ W rumiánym wstydźie swoie nadobną twarz kryie/ A wiesza się rękomá v Oycowskiey szyie/ Mowiąc: Oycze namilszy/ pozwol proszę tego Bym ia záżywáć mogłá pánieństwá wiecznego. H A ziednáłá to byłá wprzod Dyánná sobie V Oycá/ I iákoż y tey pozwolił. lecz tobie Dáphno tá twoiá piękność/ tym czym bydź chcesz/ broni
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 28
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wrzało, możnali wiedzieć? B. W bani żelaznej wrzał łeb Vulkanów, w srebrnej Rifus Jowiszowy, wołowianej duszyła się śmierć Saturnusowa, a w tej przezroczystej, wrzały manele Junony. T. I potrawy Panie mój nie zwyczajne, porwony zlim duchom, omija mnie apettyt. Wolę ja jużto próżno przestać, na swym rumianym śledziu, i na bułce obrócznej chleba, nie włócząc się wtak daleką krainę dla ekstraordynaryjnego bankietu. B. Jutrzeńka z górnego Francymetru Panna, obaczywszy dworzane potrawy, wydaje, przynosi, i stawia ochotnie, tam ja umywszy poranną rosą ręce Bohatyrskie, otarłem z wilgoci wysuszoną dobrze psich dni towalnią, Słonce wlotnej żartkości
wrzáło, możnáli wiedźieć? B. W báni żelázney wrzał łeb Vulkánow, w srebrney Rifus Iowiszowy, wołowiáney duszyłá się śmierć Sáturnusowá, á w tey przezroczystey, wrzáły mánele Iunony. T. Y potráwy Pánie moy nie zwyczáyne, porwony zlym duchom, omiia mnie ápettyt. Wolę ia iużto prożno przestáć, ná swym rumiánym śledźiu, y ná bułce obroczney chlebá, nie włocząc się wták dáleką kráinę dla extráordynáriynego bánkietu. B. Iutrzeńká z gornego Fráncymetru Pánná, obaczywszy dworzáne potráwy, wydáie, przynośi, y stáwia ochotnie, tám ia vmywszy poránną rosą ręce Bohátyrskie, otárłem z wilgoći wysuszoną dobrze pśich dni towálnią, Słõce wlotney zartkośći
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 37
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
bo słowa nie żwawe, Jakże ją niemiał upodobać Książę? Ręka do Sceptrum, Głowa do Korony, Godna na Tronie zasiadać Junony. Śniegi przy twarzy, brudne się wydają, Lalie kryją co prędzej swe liście, Szybko z białością z pola uciekają, By ich tej Pani niewstydziło przyjście, Zorza glanc tracąc w rumianym kolorze, Widząc piękniejszą sama wpada w morze. Czegoż tej Damie więcej niedostaje? Gdy mądrość, zacność, i z piękną urodą, Każda jej trybut z skarbów swoich daje, Paktol jej złotem płynie, a nie wodą, Cóż, choć w te wszystkie dostatki opływa, Gdy w młodym wieku na pociechach zbywa
bo słowa nie żwáwe, Jakże ią niemiał upodobać Xiąże? Ręka do Sceptrum, Głowa do Korony, Godna ná Tronie zasiadać Junony. Sniegi przy twárzy, brudne się wydaią, Lálie kryią co prędzey swe liście, Szybko z białością z pola uciekaią, By ich tey Páni niewstydziło przyiście, Zorza glanc trácąc w rumianym kolorze, Widząc pięknieyszą sama wpáda w morze. Czegoż tey Damie więcey niedostaie? Gdy mądrość, zácność, y z piękną urodą, Każda iey trybut z skárbow swoich daie, Paktol iey złotem płynie, a nie wodą, Coż, choc w te wszystkie dostátki opływa, Gdy w młodym wieku ná pociechach zbywa
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 274
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
tę jabłko już nie na pospolitym/ ale na nowym pokazuje miejscu; bowiem nie w ogrodzie ale w Kościele/ nie między owocami i bujnemi drzewami/ ale miedzy sprochniałemi trupami/ nie na jabłoni/ ale wtrunie/ nie przy zieloności/ ale przy ciemnej żałobie/ nie przy wonności/ ale przy obrzydłości/ nie przy rumianym glancu/ ale przy zgniłości/ nie na ziemi/ ale już już wziemi. Spytasz mię Prześwietna Familio kto się ważył/ i czym się ważył? jabłko zdrzewa urywać/ i tu bez glancu/ bez pozoru na oczy nam podawać. Ale na to odpowiedzieć nie jest moja. Tu moja tylko powinność przypatrzyć się
tę iabłko iuż nie ná pospolitym/ ále ná nowym pokázuie mieyscu; bowiem nie w ogrodźie ále w Kośćiele/ nie między owocámi y buynemi drzewámi/ ále miedzy sprochniáłemi trupámi/ nie na iábłoni/ ále wtrunie/ nie przy źieloności/ ále przy ćiemney żáłobie/ nie przy wonnośći/ ále przy obrzydłośći/ nie przy rumiánym gláncu/ ále przy zgniłości/ nie ná źiemi/ ále iuż iuż wźiemi. Spytasz mię Prześwietna Fámilio kto śię ważył/ y czym śię ważył? iabłko zdrzewa vrywać/ y tu bez glancu/ bez pozoru ná oczy nam podáwać. Ale ná to odpowiedzieć nie iest moia. Tu moia tylko powinność przypátrzyć się
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 257
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
obłoki, Szczawińskich plemię, którego młody wiek, już dochodząc dziadów urody, niósł też za nimi własne przymioty, a pobocz idą w szeregu Cnoty: Jedna, co krwawy krzyż przed nim dzierży, ta bystrem okiem do nieba mierzy, trzeciej zaś w obu ręku pochodnie pałają rączym płomieniem zgodnie. Po nich panienka w rumianym wstydzie, anielski niosąc rozmaryn, idzie, druga na złotej zakon tablicy pilnie mu we dnie i w nocy liczy. A w tym z samego Parnazu Muzy (by był prowadził swe lata dłużej) już wieły wieniec na skroń spaniałą; a po tym, kto wie, że ręką śmiałą i dzielnym sercem starłby
obłoki, Szczawińskich plemię, którego młody wiek, już dochodząc dziadów urody, niósł też za nimi własne przymioty, a pobocz idą w szeregu Cnoty: Jedna, co krwawy krzyż przed nim dzierży, ta bystrem okiem do nieba mierzy, trzeciéj zaś w obu ręku pochodnie pałają rączym płomieniem zgodnie. Po nich panienka w rumianym wstydzie, anielski niosąc rozmaryn, idzie, druga na złotej zakon tablicy pilnie mu we dnie i w nocy liczy. A w tym z samego Parnazu Muzy (by był prowadził swe lata dłużéj) już wieły wieniec na skroń spaniałą; a po tym, kto wie, że ręką śmiałą i dzielnym sercem starłby
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 302
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995