wyżej nad gankami, palustrada wyżej nad placem, pałac nad tem wszystkiem. Za pałacem fontanny misterne a prawie cudowne, wściąż wielkiego podwórza; pierwsza we środku: atlas świat dźwigający, grota nad nim wielka, pod nim sadzawka, ten atlas stoi na skale trawą albo mchem obrosły, nad grotą gwiazda wielka; jak tedy rury otworzą się, z tej skały na której atlas stoi, z hukiem niby rac roztrzaskujących się i strzelających wypadają wielkie wody, które oprócz że ognia nie mają, figurę czynią prawdziwą rac; z pod gwiazdy razem wypadają z wód girandule, haniebnie wielkie i piękne; przed tą fontanną stoją dwa lwy, które także pryskają z
wyżéj nad gankami, palustrada wyżéj nad placem, pałac nad tém wszystkiém. Za pałacem fontanny misterne a prawie cudowne, wściąż wielkiego podwórza; pierwsza we środku: atlas świat dźwigający, grota nad nim wielka, pod nim sadzawka, ten atlas stoi na skale trawą albo mchem obrosły, nad grotą gwiazda wielka; jak tedy rury otworzą się, z téj skały na któréj atlas stoi, z hukiem niby rac roztrzaskujących się i strzelających wypadają wielkie wody, które oprócz że ognia nie mają, figurę czynią prawdziwą rac; z pod gwiazdy razem wypadają z wód girandule, haniebnie wielkie i piękne; przed tą fontanną stoją dwa lwy, które także pryskają z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 93
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
pozytyw, a klawisze przyprawione woda tak przebiera, jakby też kto ręką one przebierał. Przy flautach Muz tak się pięknie grało, że wychodzić się z tej groty nie chciało; i przyznam, że żaden lepiej organista, ani flecista żywy człowiek grać nie może; siedziałem tam słuchając więcej godziny. Są przytem dwie rury wiatry czyniące, takie, że kulę drewnianą nad niemi powieszoną trzyma wiatr na powietrzu i nie dopuszcza ad centrum; rękę nad temi rurkami postawiwszy nie utrzyma od chłodu: tam się zaprawdę damom chłodzić latem, nic pewniejszego i skuteczniejszego. Wody te fontannowe zowią się: aquaegiocante, pronunciari ma się: dziokante, to jest
pozytyw, a klawisze przyprawione woda tak przebiera, jakby téż kto ręką one przebierał. Przy flautach Muz tak się pięknie grało, że wychodzić się z téj groty nie chciało; i przyznam, że żaden lepiéj organista, ani flecista żywy człowiek grać nie może; siedziałem tam słuchając więcéj godziny. Są przytém dwie rury wiatry czyniące, takie, że kulę drewnianą nad niemi powieszoną trzyma wiatr na powietrzu i nie dopuszcza ad centrum; rękę nad temi rurkami postawiwszy nie utrzyma od chłodu: tam się zaprawdę damom chłodzić latem, nic pewniejszego i skuteczniejszego. Wody te fontannowe zowią się: aquaegiocante, pronunciari ma się: dżiokante, to jest
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 94
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, Cyrkiel, kozik do winnice, Dzban, kołki, taczki, drabiny, Nie do szturmu, do drzewiny.
Sznur drutowy miasto lonta, Siarki na mrówki pól fonta, Łapica na mysze dusze I na krety cztery kusze.
Owa wieża jak dzwonnica, Kunszt to wodny, nie strzelnica, I tylko z niej grube rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan, kiedy Szturmował do sławnej Bredy.
Kurnik to i klatka ptasza, Która-ć się w obronę wprasza I podaje swoje sady Na gnady i na ungnady.
Przydaj wartę, żeby z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki
, Cyrkiel, kozik do winnice, Dzban, kołki, taczki, drabiny, Nie do szturmu, do drzewiny.
Sznur drutowy miasto lonta, Siarki na mrówki pól fonta, Łapica na mysze dusze I na krety cztery kusze.
Owa wieża jak dzwonnica, Kunszt to wodny, nie strzelnica, I tylko z niej grube rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan, kiedy Szturmował do sławnej Bredy.
Kurnik to i klatka ptasza, Która-ć się w obronę wprasza I podaje swoje sady Na gnady i na ungnady.
Przydaj wartę, żeby z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 339
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
pełnej arszenikowych, Merkuriuszowych, i solnych przymiotów; z czego ledwo który z Górników do lat przeżyje 50. Oprócz okna owego, są inne tam wejścia, jak na miny kopane, któremi tam idąc, z razu czuć nieznośne zimno, potym letnią erią, tandem zbliżywszy się do minerałów, cale gorącą. Są też tam rury niby kanały, albo oddechy, niby do piwnic, któremi erię zdrową z dworu wpuszczają, alias za kwadrans godziny, Fodyny byłyby dla Górników grobami. Zażywają też tu kompasu Magnesowego, który żyły złote, srebrne, i inne minerały wydają Górnikom. W Saksonii około Snebergi, srebrne znajdują się góry, Najjaśniejszego bogacące ELEKTÓRA
pełney arszenikowych, Merkuriuszowych, y solnych przymiotow; z czego ledwo ktory z Gornikow do lat przeżyie 50. Oprocz okna owego, są inne tam weyścia, iak na miny kopane, ktoremi tam idąc, z razu czuć nieznośne zimno, potym letnią aeryą, tandem zbliżywszy się do minerałow, cale gorącą. Są też tam rury niby kanały, albo oddechy, niby do piwnic, ktoremi aeryę zdrową z dworu wpuszczaią, alias za kwadrans godziny, Fodyny byłyby dla Gornikow grobami. Zażywaią też tu kompasu Magnesowego, ktory żyły złote, srebrne, y inne minerały wydaią Gornikom. W Saxonii około Snebergi, srebrne znayduią się gory, Nayiaśnieyszego bogacące ELEKTORA
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 997
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, cichoryj, fruktów z drew tam rozłożonych na laskach. Mają być tez wtej oficynie jak gradusy ławy do stawiania wazów. Dają od strony do strony południowej w tej oficynie piece wysypane ziemią gnojną, ku oknom obrócone, aby i słońce O Ekonomice, mianowicie o Ogrodzie Włoskim.
swojej dodawało operacyj, i pod spód idą rury, albo kominy sprawione tamtędy z pieca wielkiego, w którym palą, aby duch kominami idący przez wnętrzności tych inspeków, je ogrzewał, na których przez całą zimę nowalie rodzą się. Żeby zaś ogród nie spowszedniał, ma być wysokiemi otoczony parkanami, płotami, lub murami, częścią też dla złodzieja, bo quod rarum gratum
, cichoryi, fruktow z drew tam rozłożonych na laskach. Maią bydź tez wtey officynie iak gradusy ławy do stawiania wazow. Daią od strony do strony poludniowey w tey officynie piece wysypane ziemią gnoyną, ku oknom obrocone, aby y słońce O Ekonomice, mianowicie o Ogrodzie Włoskim.
swoiey dodawało operacyi, y pod spod idą rury, albo kominy sprawione tamtędy z pieca wielkiego, w ktorym palą, aby duch kominami idący przez wnętrzności tych inspekow, ie ogrzewał, na ktorych przez cáłą zimę nowalie rodzą się. Zeby zaś ogrod nie spowszedniał, ma bydź wysokiemi otoczony parkanami, płotami, lub murami, częścią też dla złodzieia, bo quod rarum gratum
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 432
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, która jest pod Niebem na wentylacyj, niźli ta która gdzie w jamie, w końcie, w zaduchu. Dżdżowa woda jest zdrowa, w naczynię czyste spadająca, tylko prędka do zatchnienia, chyba ją lutrować, alias przewarzyć dla dłuższej konserwacyj. Wody rurami ołowianemi prowadzone, nie ze wszytkim zdrowe, chyba by sosnowe były rury, wtedy zdrowa woda. Woda lodowa nie zła, jeśli mikstury jakiej nie ma, zdrowiu szkodzącej. Dlatego ją przewarzyć. Śniegowa jeśli by śnieg zbierany był z miejsc nie zdrowych szkodzi; co inszego gdyby padał śnieg na prześcieradła, dachy nowe. Woda mętna, kamień mnoży, chyba by była przecedzona, albo przewarzona.
, ktora iest pod Niebem na wentylacyi, nizli ta ktora gdzie w iamie, w końcie, w zaduchu. Dzdzowa woda iest zdrowa, w naczynię czyste spadaiąca, tylko prętka do zatchnienia, chyba ią lutrować, alias przewarzyć dla dluższey konserwacyi. Wody rurami ołowianemi prowadzone, nie ze wszytkim zdrowe, chyba by sosnowe były rury, wtedy zdrowa woda. Woda lodowa nie zła, ieśli mixtury iakiey nie ma, zdrowiu szkodzącey. Dlatego ią przewarzyć. Sniegowa iezli by snieg zbierany był z mieysc nie zdrowych szkodzi; co inszego gdyby padał snieg na przescieradła, dachy nowe. Woda mętna, kamień mnoży, chyba by była przecedzoná, albo przewarzona.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 472
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
z nich, Ludzkość, grzeczność znajdziesz u nich; CZERSCY dobrzy między niemi, Godni równo siadać z niemi; DZANOTTOWIE ze Włoch znaczni, Ludzie godni, skromni, baczni; KEDROWSKICH od złota słowa; WOLSKICH szczera z prawdą mowa; KOCISZEWSKI jest i będzie Dobry człowiek w tymże rzędzie. Pod ratuszem budki wkoło, Rury, kuchnie wkrąg nakoło. Wschody nowe wzwyż z herbami Przyozdobili farbami, Które aniołowie w stronach Trzymają w swoich obronach. Trochę niżej są więzienia, Według inszych zasłużenia; Tuż kuna żelazna w słupie Przy wschodzie — na dziewki głupie. W sieni przed izbą drabanci Srodzy, wielcy, jak giganci, Z alabartami, a
z nich, Ludzkość, grzeczność znajdziesz u nich; CZERSCY dobrzy między niemi, Godni równo siadać z niemi; DZANOTTOWIE ze Włoch znaczni, Ludzie godni, skromni, baczni; KEDROWSKICH od złota słowa; WOLSKICH szczera z prawdą mowa; KOCISZEWSKI jest i będzie Dobry człowiek w tymże rzędzie. Pod ratuszem budki wkoło, Rury, kuchnie wkrąg nakoło. Wschody nowe wzwyż z herbami Przyozdobili farbami, Które aniołowie w stronach Trzymają w swoich obronach. Trochę niżej są więzienia, Według inszych zasłużenia; Tuż kuna żelazna w słupie Przy wschodzie — na dziewki głupie. W sieni przed izbą drabanci Srodzy, wielcy, jak giganci, Z alabartami, a
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 13
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
. aby sobie był żywota przedłużył/ o co się on starał wszelakim sposobem: abowiem dobrym powietrzem/ pięknością fontann/ różnym miejsc położeniem/ sposobnością łowów/ daleko przechodzi wszytkie insze kraje Francuskie. Wesołości miejsca/ korespondują też obywatele szlachetnemi obyczajmi/ i rozkosznym swym życiem. Widać tam jeszcze miedzy inszemi ostatkami spaniałości Rzymskiej/ pewne rury abo Aquaedukti sklepiste/ tak wielkie/ iż mogliby nimi jachać trzej na koniech. Idą przez niemałą część ziemie/ pojśrzodkiem gór i skał przykrych. Wjednym kącie tego miasta (które jest częścią na skale/ częścią na pagórku/ częścią na równinie) wydał się na jednej skale pałac jeden w zamku obronnym/ kędy
. áby sobie był żywotá przedłużył/ o co się on stárał wszelákim sposobem: ábowiem dobrym powietrzem/ pięknośćią fontan/ roznym mieysc położeniem/ sposobnośćią łowow/ dáleko przechodźi wszytkie insze kráie Fráncuskie. Wesołośći mieyscá/ corresponduią też obywátele szláchetnemi obyczáymi/ y roskosznym swym żyćiem. Widáć tám iescze miedzy inszemi ostátkámi spániáłośći Rzymskiey/ pewne rury ábo Aquaedukti sklepiste/ ták wielkie/ iż mogliby nimi iácháć trzey ná koniech. Idą przez niemáłą część źiemie/ poyśrzodkiem gor y skał przykrych. Wiednym kąćie tego miástá (ktore iest częśćią ná skále/ częśćią ná págorku/ częśćią ná rowninie) wydał się ná iedney skále páłac ieden w zamku obronnym/ kędy
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 38
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zostawiwszy Doznali Panowie Niemcy wtych, i inszych przed tym okazjach co to Tatar umie i jaka z nimi Wojna co przedtym znas urągali się et toties exprobrabant że z Narodem Gołym Nie Horęznym z Ludem do Uciekania Gotowym z Ludem takim wojujemy których sto przed jedną rurą Ucieka, Alec sprobowali kiedy te to ich ogniste Rury szabli Tatarskiej wytrzymac niemogły I Wielka pusza za nić Ja tak mówię że nietylko to kawaler który wytrzyma Impet pugna stataria Ale i tego Nie trzeba Lekce warzyć który choć trochę placu ustąpi a znowu wraca się i bije, tamten kiedy wygra szczęśliwy kiedy przegra rzadko na zdrowie ten zaś jako ptak i odleci i nadleci Fugiendo
zostawiwszy Doznali Panowie Niemcy wtych, y inszych przed tym okazyiach co to Tatar umie y iaka z nimi Woyna co przedtym znas urągali się et toties exprobrabant że z Narodem Gołym Nie Horęznym z Ludem do Uciekania Gotowym z Ludem takim woiuięmy ktorych sto przed iedną rurą Ucieka, Alec sprobowali kiedy te to ich ogniste Rury szabli Tatarskiey wytrzymac niemogły I Wielka pusza za nić Ia tak mowię że nietylko to kawaler ktory wytrzyma Impet pugna stataria Ale y tego Nie trzeba Lekce warzyc ktory choc trochę placu ustąpi a znowu wraca się y biie, tamten kiedy wygra szczęsliwy kiedy przegra rzadko na zdrowie ten zas iako ptak y odleci y nadleci Fugiendo
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 267v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
w pole Ani wojska szykować sam czas nie wydole; Ani miejsce po temu, bowiem Turcy chmurą I góry, i co rówien zalegli pod górą; Więc do wałów co żywo, co żywo z muszkiety Do koszów między swe się bierze parapety, Czekają, rychło na cel, gęstwą tak szkaradną, Na działa i ich rury bisurmanie padną. Strzela do naszych CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Ale ci, kiedy już-już trzeba było skoczyć, Spuszczą z pierwszej ochoty i poczną się boczyć, Hałła! hałła! więcej nic, chłysnąwszy po czarce Masłoku, on swój impet obrócili w harce. Naszy też kto na koniu, kto się czuł na sile, Ochotnie im pomogą
w pole Ani wojska szykować sam czas nie wydole; Ani miejsce po temu, bowiem Turcy chmurą I góry, i co rówien zalegli pod górą; Więc do wałów co żywo, co żywo z muszkiety Do koszów między swe się bierze parapety, Czekają, rychło na cel, gęstwą tak szkaradną, Na działa i ich rury bisurmanie padną. Strzela do naszych CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Ale ci, kiedy już-już trzeba było skoczyć, Spuszczą z pierwszej ochoty i poczną się boczyć, Hałła! hałła! więcej nic, chłysnąwszy po czarce Masłoku, on swój impet obrócili w harce. Naszy też kto na koniu, kto się czuł na sile, Ochotnie im pomogą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 282
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924