U książęcia rada, Skoro się słudzy zbiegną; każdy swą powiada: Ci najechać i zabić, ci i z domem spalić, Inszy żywcem pojmać; nie mógł książę chwalić Tak gorących sentencyj, ale wieś, i drugą, Puściwszy dożywotnie, chce go mieć swym sługą; Ojcu, za wszytkie szkody i przeszłe zniewagi, Rzęsiste dla trzech córek daruje posagi. Anuż zając rzecz marna, zwierz tak mdły i słaby, Co się już sam chciał topić, kiedyby nie żaby,
Co go nie sęp, nie orzeł, lada wrona zduża, Gdy przy swym domu staje, książęcia napuża; Bo gdzie rezolucyją z rozpaczą się sprzęże, Lew
U książęcia rada, Skoro się słudzy zbiegną; każdy swą powiada: Ci najechać i zabić, ci i z domem spalić, Inszy żywcem poimać; nie mógł książę chwalić Tak gorących sentencyj, ale wieś, i drugą, Puściwszy dożywotnie, chce go mieć swym sługą; Ojcu, za wszytkie szkody i przeszłe zniewagi, Rzęsiste dla trzech córek daruje posagi. Anoż zając rzecz marna, zwierz tak mdły i słaby, Co się już sam chciał topić, kiedyby nie żaby,
Co go nie sęp, nie orzeł, leda wrona zduża, Gdy przy swym domu staje, książęcia napuża; Bo gdzie rezolucyją z rozpaczą się sprzęże, Lew
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 208
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gębę razu włożyć zgoła, Z uprzejmym nabożeństwem poszedł do kościoła. Tam padszy krzyżem, modli, prosi, żebrze z płaczem, Na jego Bóg ubóstwo żeby wejźrał, a czem Opatrzył, więc że robić nie uczył się z młodu, Zbijać mu nie dopuścił albo kraść od głodu. Że tamtecznej patrona święto było fary, Rzęsiste na ołtarzu kładziono ofiary, Gdzie każdy, z nabożeństwa, który przystępował, Relikwije owego świętego całował; Że też i ów, wspomnione odprawiwszy wota, Szepcąc swoje paciorki, kiedy nie miał złota, Idzie, kędy pieniądze leżą, ku ofierze: Całując ołtarz, pełną gębę ich nabierze. Razu nie obejźrawszy, prosto ku
gębę razu włożyć zgoła, Z uprzejmym nabożeństwem poszedł do kościoła. Tam padszy krzyżem, modli, prosi, żebrze z płaczem, Na jego Bóg ubóstwo żeby wejźrał, a czem Opatrzył, więc że robić nie uczył się z młodu, Zbijać mu nie dopuścił albo kraść od głodu. Że tamtecznej patrona święto było fary, Rzęsiste na ołtarzu kładziono ofiary, Gdzie każdy, z nabożeństwa, który przystępował, Relikwije owego świętego całował; Że też i ów, wspomnione odprawiwszy wota, Szepcąc swoje paciorki, kiedy nie miał złota, Idzie, kędy pieniądze leżą, ku ofierze: Całując ołtarz, pełną gębę ich nabierze. Razu nie obejźrawszy, prosto ku
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 220
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
onego czasu/ któregom widzenia Dostał/ tak mi się zda/ żem nigdy utrapienia Podobnego nie widział, w którym gdy swą duszę Oglądam być nieszczęściu/ rzewnie płakać muszę. I trzeba mi w łzach pływać z oczu wypuszczonych/ Abo raczej zatonąć w planktach rozrzewnionych. Heraklita Chrześcijańskiego
Łżami tylko utulić żal serdeczny tuszę. Zaczym rzęsiste z oczu wilgich lać łzy muszę Na utulenie/ żalu/ bowiem nie znajduję Inszej pociechy nad tę/ którą z łęz formuję. Ja mówię/ który duszę miałem ozdobioną Tak zacnemi darami/ Bogu ulubioną/ Wdzięczną Aniołom jego/ a srogą szatanom/ I straszną onym piekła samego tyranom. Płaczem cieszyć się będę. bo
onego cżásu/ ktoregom widzenia Dostáł/ ták mi się zdá/ żem nigdy utrápieniá Podobnego nie widźiał, w ktorym gdy swą duszę Oglądám bydź nieszcżęśćiu/ rzewnie ṕłákać muszę. Y trzebá mi w łzách pływáć z ocżu wyṕuszcżonych/ Abo racżey zátonąć w plánktách rozrzewnionych. Heráklitá Chrześćiańskiego
Łżámi tylko utulić żal serdecżny tuszę. Zácżym rzęśiste z ocżu wilgich láć łzy muszę Ná utulenie/ żalu/ bowiem nie znayduię Inszey poćiechy nad tę/ ktorą z łęz formuię. Ia mowię/ ktory duszę miałem ozdobioną Tak zácnemi dárámi/ Bogu ulubioną/ Wdźięcżną Aniołom iego/ á srogą szátanom/ Y strászną onym piekła samego tyránom. Płacżem ćieszyć się będę. bo
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 76
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Płaczcie wesołe niebieskie pokoje/ Na dzień dzisiejszy i sieroctwo swoje. Płaczcie nad grobem/ w którym położony Boga waszego Syn jednorodzony. Płacz jasne słońce/ płacz koło miesięczne: Zalejcie gwiazdy światła swoje wdzięczne: Płaczcie promienie z nieba wywieszone/ Wasze przedniejsze światło zagaszone. Płaczcie obłoki/ płaczcie chmury dżdżyste/ Łzy miasto rossy wylejcie rzęsiste/ Płaczcie pioruny/ płaczcie błyskawice/ Nad grobem króla niebieskiej stolice. Płaczcie/ i wiatry i niebieskie biegi: Płaczcie dżdże/ grady/ płaczcie mrozy/ śniegi. Płaczcie ścieląc się nad temi górami/ W tym grobie leży/ który władał wami. Płaczcie zatopy/ płaczcie morskie wały: Płaczcie Insuły/ płaczcie brzeżne skały
Płáczćie wesołe niebieskie pokoie/ Ná dźień dźiśieyszy y śieroctwo swoie. Płáczćie nád grobem/ w ktorym położony Bogá wászego Syn iednorodzony. Płácz iásne słońce/ płácz koło mieśięczne: Záleyćie gwiazdy świátłá swoie wdźięczne: Płáczćie promienie z niebá wywieszone/ Wásze przednieysze świátło zágászone. Płáczcie obłoki/ płáczćie chmury dżdżyste/ Lzy miásto rossy wyleyćie rzęśiste/ Płáczćie pioruny/ płáczćie błyskáwice/ Nád grobem krolá niebieskiey stolice. Płáczćie/ y wiátry y niebieskie biegi: Płáczćie dżdże/ grády/ płáczćie mrozy/ śniegi. Płáczćie śćieląc się nád temi gorámi/ W tym grobie leży/ ktory władał wámi. Płáczćie zatopy/ płáczćie morskie wáły: Płáczćie Insuły/ płáczćie brzeżne skáły
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 103.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
gęsto przechodzą owczarze, Pasą owieczki grając na fujarze, Tu zaś po inszych stronach przy gęstwinie, Miedzy bagniskiem na niskiej równinie Igrają sarny z dziatkami małemi I jako matki wymionami swemi Karmią maluczkie, do siebie podobne Skórką i sierchlą, dziateczki swobodne; Przy nich wodzowie — wysoko trzymając Rogi —- przechodzą głową potrząsając. Wkoło rzęsiste wrzosy szczypiąc żwali, A wszędzie okiem ostrożnym patrzali I ledwie co nas przez chrost obaczyli, Wzbestwiwszy wszystkich w gęstwinę skoczyli, „Znać przecie bestwą naturę dzikiego Zwierza” — mówimy jeden do drugiego. A wtym — dziwna rzecz — gajewnicy sami Napadszy na nich swojemi rękami Jęli ich głaskać i chleb im podając Wiedli za sobą
gęsto przechodzą owczarze, Pasą owieczki grając na fujarze, Tu zaś po inszych stronach przy gęstwinie, Miedzy bagniskiem na niskiej równinie Igrają sarny z dziatkami małemi I jako matki wymionami swemi Karmią maluczkie, do siebie podobne Skórką i sierchlą, dziateczki swobodne; Przy nich wodzowie — wysoko trzymając Rogi —- przechodzą głową potrząsając. Wkoło rzęsiste wrzosy szczypiąc żwali, A wszędzie okiem ostrożnym patrzali I ledwie co nas przez chrost obaczyli, Wzbestwiwszy wszystkich w gęstwinę skoczyli, „Znać przecie bestwą naturę dzikiego Zwierza” — mówimy jeden do drugiego. A wtym — dziwna rzecz — gajewnicy sami Napadszy na nich swojemi rękami Jęli ich głaskać i chleb im podając Wiedli za sobą
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 69
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Bierze, i na grzech ciągnie jako niewolnika, A myśli swoje dziewce zbawienie radzące Na nierząd, jako wędą skrytą, prowadzące; Iże to zły duch robi, jakby rzec jest mała Mieć raz ten grzech z niewiastą, aby Niebo miała, Ciężko westchnąwszy w takim razie, usta czyste Obróci do Modlitwy, a z oczu rzęsiste Tocząc łzy po jagodach, Tego, co przynosi Dufającym ratunek swój, Pana tak prosi: W Tobiem ufność położył, Boże nieskończony, A Ty niedaj, abym był wiecznie zaw’stydzony. Niechaj mój nieprzyjaciel zemnie się nie śmieje, Który w Twojej prawicy kładę swą nadzieje. Przybądź mi w teraźniejszej na pomoc
Bierze, y ná grzech ćiągnie iáko niewolniká, A mysli swoie dźiewce zbáwienie rádzące Ná nierząd, iáko wędą skrytą, prowádzące; Iże to zły duch robi, iákby rzec iest máła Mieć raz ten grzech z niewiástą, áby Niebo miáłá, Cięszko westchnąwszy w tákim ráźie, vstá czyste Obroci do Modlitwy, á z oczu rzęśiste Tocząc łzy po iagodách, Tego, co przynośi Dufaiącym rátunek swoy, Páná ták prośi: W Tobiem vfność położył, Boże nieskończony, A Ty nieday, ábym był wiecznie záw’stydzony. Niechay moy nieprzyiaćiel zemnie się nie śmieie, Ktory w Twoiey práwicy kłádę swą nádźieie. Przybądź mi w teráźnieyszey ná pomoc
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 230
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
niechaj wszędzie Przynależyta chwała, i cześć wieczna będzie. Psalm: 78.
Takie z ust swych do Boga modlitwy wywodził, A przez siedm dni od grobu prawie nieodchodził, Przy którym trwał o głodzie; bo choć było trzeba Na posilenie ciała, jednak ani chleba, Ani trunku, ani chciał snu, lecz swe rzęsiste Łzy Bogu ofiarował, a modlitwy czyste. Łzy zaś więtsze nad modły były, w tym gdy skrócił Płacz z prośbą dnia ósmego do Zamku powrócił, Gdzie swe wszytkie dostatki, i pieniądze mnogie, I skarby hojną dawał ręką na ubogie, Takdalece, że pono żadnego niebyło Człowieka, któregoby ubóstwo gnębiło. To
niechay wszędźie Przynależyta chwałá, y cześć wieczna będźie. Psalm: 78.
Tákie z vst swych do Bogá modlitwy wywodźił, A przez śiedm dni od grobu práwie nieodchodźił, Przy ktorym trwał o głodźie; bo choć było trzebá Ná pośilenie ćiáłá, iednák áni chlebá, Ani trunku, áni chćiał snu, lecz swe rzęśiste Łzy Bogu ofiárował, á modlitwy czyste. Łzy zaś więtsze nád modły były, w tym gdy skroćił Płácz z proźbą dniá osmego do Zamku powroćił, Gdźie swe wszytkie dostátki, y pieniądze mnogie, Y skárby hoyną dawał ręką ná vbogie, Takdálece, że pono żadnego niebyło Człowieká, ktoregoby vbostwo gnębiło. To
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 266
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
miawszy na tytuł patrzać: na cień ciemnojasny poglądać/ a jaśnie oświecony zgubić pozór: na wysokie Książęce dostatki okiem powróciwszy/ martwe cienie odbierać: Nie stoi za nasze. Ozdobę/ powagę/ męstwo/ w swym domu wypiastowawszy/ już dziś na kości jedne/ na mary jedne/ swoje nadzieje przesyłać/ a szczególną pamiątką rzęsiste łzy wylewając nasycać się. Jeżeli komu żal wielki na ten tytuł ogołocony poglądać; tobie Jaśnie Oświecona Księżno/ MIłościwa Pani Wojewo: Nie tylko nawiętszy żal/ ale i nawiętsza szkoda; Na niezamierzoneś lata przyjaźń onemu przysięgła/ alić ci tak prędkóz nim o rozwodzie Parki zaśpiewały/ kiedyć Tyarę Książęcą/ z Książęcej głowy
miawszy ná tytuł pátrzáć: ná ćień ćiemnoiásny poglądáć/ á iásnie oświecony zgubić pozor: ná wysokie Xiążęce dostátki okiem powroćiwszy/ mártwe ćienie odbieráć: Nie stoi zá násze. Ozdobę/ powagę/ męstwo/ w swym domu wypiástowawszy/ iuż dźiś ná kośći iedne/ ná máry iedne/ swoie nádźieie przesyłáć/ á szczegulną pámiątką rzęśiste łzy wylewáiąc násycáć się. Ieżeli komu żal wielki ná ten tytuł ogołocony poglądác; tobie Iásnie Oświecona Xiężno/ MIłośćiwa Páni Woiewo: Nie tylko nawiętszy żal/ ále y nawiętszá szkodá; Ná niezámierzoneś látá przyiaźń onemu przyśięgłá/ álić ći ták prędkoz nim o rozwodźie Párki záśpiewáły/ kiedyć Tyárę Xiążęcą/ z Xiążęcey glowy
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 96
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
możemy. I mogła że się od płaczu Heraklitowego Rzymska potęga wstrzymać? gdy Germanika utraciła/ tego nie tylko płakała/ ale po nim czarną się farbą/ czarną żałobą przyodziała. Waleczna Troja jakoż się łzami napawała? kiedyś Hektora dzielnego in Cinericium rogum na spalenie prowadziła. Osierociała Mace- Macedonio jakeś bogate! jak rzęsiste łez potoki z oczu twych powylewała! kiedyś na twego Aleksandra nie już jako Orbis deliciũ, orbis terrorem, ale spectrum brzydkie jedne okiem powróciła. I wy Scytowie/ którzyście pobożnego Menandra stracili/ jakoście żałość smutkiem swym koili? Trudno tedy/ żeby się ludzie od płaczu wstrzymać mogli. Ale w tym jednak
możemy. Y mogłá że się od płáczu Heráklitowego Rzymska potęgá wstrzymáć? gdy Germániká vtráciłá/ tego nie tylko płákáłá/ áłe po nim czarną się fárbą/ czarną żałobą przyodźiałá. Waleczna Troiá iákoż się łzámi nápawáłá? kiedyś Hektorá dźielnego in Cinericium rogum ná spalenie prowádźiłá. Ośieroćiáła Máce- Mácedonio iákeś bogáte! iák rzęśiste łez potoki z oczu twych powylewáłá! kiedyś ná twego Alexándrá nie iuż iáko Orbis deliciũ, orbis terrorem, ále spectrum brzydkie iedne okiem powroćiłá. Y wy Scythowie/ ktorzyśćie pobożnego Menandrá stráćili/ iákośćie żałość smutkiem swym koili? Trudno tedy/ żeby się ludźie od płáczu wstrzymáć mogli. Ale w tym iednák
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 312
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644