żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk sta tysięcy,
żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk sta tysięcy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 200
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie lada czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą. Tak jednym podczas gniewu, drugim podczas strachu, Choć różne afekcyje, gówno na szylwachu. Bonasus dziki to zwierz;
cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie leda czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą. Tak jednym podczas gniewu, drugim podczas strachu, Choć różne afekcyje, gówno na szylwachu. Bonasus dziki to zwierz;
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 403
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(Kościół proszowski, izba aż poselska drżała) Stawał; ale postrzegszy na ostatnim sejmie, Że wilkowi jagnięcia z gardła nie odejmie: Czemuż nie i ja, insi gdy biorą te łupy? Z tym zaraz do wielickiej zaweźmie się żupy — Ni ów pies kupiecki, co w mieście przed podsienie Naszał panu od jego rzeźnika pieczenie, Aż kiedy go drudzy psi rozbiją z koszałki, Obrawszy co najlepsze, sam poje, kawałki. 554. O GOŁĘBIU
Duch Święty, którego nam w gołębiej osobie Figurują, dwie rzeczy przeciwne ma w sobie:
Raz pokój, jedność, miłość — stąd ci nowe stadło Naprzód prosi, żeby w nich ten ptak
(Kościół proszowski, izba aż poselska drżała) Stawał; ale postrzegszy na ostatnim sejmie, Że wilkowi jagnięcia z gardła nie odejmie: Czemuż nie i ja, insi gdy biorą te łupy? Z tym zaraz do wielickiej zaweźmie się żupy — Ni ów pies kupiecki, co w mieście przed podsienie Naszał panu od jego rzeźnika pieczenie, Aż kiedy go drudzy psi rozbiją z koszałki, Obrawszy co najlepsze, sam poje, kawałki. 554. O GOŁĘBIU
Duch Święty, którego nam w gołębiej osobie Figurują, dwie rzeczy przeciwne ma w sobie:
Raz pokój, jedność, miłość — stąd ci nowe stadło Naprzód prosi, żeby w nich ten ptak
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 428
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wierniejsza poddanych miłość.
Szymona święto i Judy, nabawi cię pewnej grudy. Po świętym Mateuszu, zimno chodzić w Kapeluszu. Do Świętego Ducha, nie składaj Kożucha.
Pomału dalej zajdziesz. Chłop spadł zdębu a odpoczął.
Tak mu się chce, jak Kozie do rzeźnika. Częstują się jak Ich Moście do wieże.
Co wswięto przetrawisz, w powszednie dni tego przepościsz.
Nie trzeba Każdemu dowierzać.
Kto nigdy nie był poddanem, rzadko bywa dobrym panem.
Komu co Bóg obiecał, nigdy nie chybi.
Takci to teraz na świecie nastało, Ofertów wiele, a szczyrości mało. Kto
, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wiernieysza poddanych miłość.
Szymona święto y Judy, nabawi cie pewney grudy. Po swiętym Mattheuszu, źimno chodzić w Kapeluszu. Do Swiętego Ducha, nie składay Kożucha.
Pomału daley zaydziesz. Chłop zpadł zdębu a odpoczął.
Tak mu śię chce, jak Koźie do rzeźnika. Częstują śię jak Ich Mośćie do wieże.
Co wswięto przetrawisz, w powszednie dni tego przepośćisz.
Nie trzeba Każdemu dowierzać.
Kto nigdy nie był poddanem, rzadko bywa dobrym panem.
Komu co Bog obiecał, nigdy nie chybi.
Takći to teraz na świecie nastało, Ofertow wiele, a szczyrośći mało. Kto
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 61
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
się wnocy marzy.
Wszystko utraciwszy, zławy dochowaj.
Wszystko ma swój czas. I słowik tylko po Z. Wit. śpiewa.
Żywot nasz na włosku wisi.
Koniec dobry ladajaką sprawę zaleca.
Za szczęściem serca przybywa i ubywa.
Odmiana nie bezpieczna.
Odmian na świecie pełno.
Nie radaby Koza do rzeźnika, ale musi.
Przeciwna rzecz przy przeciwnej więcej się wydawa.
Na swym szczęściu żaden nie przestaje. Bywszy z Ojca malarzem, zachciał też być pisarzem.
Zazdrość z cudzego szczęścia pochodzi.
I na lepsza rada często się nie nadarza.
Lepsza ugoda łyczana, niż prawo żelazne.
Nalepsi pływacze napierwej utoną.
Z owocu drzewo
śię wnocy marzy.
Wszystko utraciwszy, zławy dochoway.
Wszystko ma swoy czas. Y słowik tylko po S. Wit. śpiewa.
Zywot nasz na włosku wiśi.
Koniec dobry ladajaką sprawę zaleca.
Za szczęśćiem serca przybywa y ubywa.
Odmiana nie bespieczna.
Odmian na świecie pełno.
Nie radaby Koza do rzeźnika, ale muśi.
Przeciwna rzecz przy przeciwnej więcey śię wydawa.
Na swym szczęśćiu żaden nie przestaje. Bywszy z Oyca malarzem, zachciał też być pisarzem.
Zazdrość z cudzego szczęśćia pochodzi.
Y na lepsza rádá często śię nie nadarza.
Lepsza ugoda łyczana, niż prawo żelazne.
Nalepśi pływacze napierwey utoną.
Z owocu drzewo
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 125
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
Aten namienionej. Lipsius poważny Autor w liście do Belgów 44 w Centuryj 1. pisze, że w Brukseli, za jego wieku jeszcze chłopięcego, pies brytan, albo Angielski, wziąwszy od Pana pieniądze, chodził do jatek mięsnych skoszykiem plecio- O Zwierzętach Historia Naturalna.
nym, na szyj swojej uwieszonym, dane sobie mieso od rzeźnika odnosił do domu, psów innych na siebie ujadających i nacierających śmiało odpędzając; a jeśliby od wielkiej ich zgrai był pokonany, tedy owego mięsa i sam z niemi iure merito zażył. Andronicus Cesarz wiernego i czujnego przy boku swoim zawsze psa konserwował, jako świadczy Auror Nicetas. Garamantów w Afryce Króla 200 psów z niewoli
Aten namienioney. Lipsius poważny Autor w liście do Belgow 44 w Centurii 1. pisze, że w Bruxelli, za iego wieku ieszcze chłopięcego, pies brytan, albo Angielski, wziąwszy od Pana pieniądze, chodził do iatek mięsnych zkoszykiem plecio- O Zwierzetach Historya Naturalna.
nym, na szyi swoiey uwieszonym, dane sobie mieso od rzeźnika odnosił do domu, psow innych na siebie uiadaiących y nacieraiących smiało odpędzaiąc; á ieśliby od wielkiey ich zgrai był pokonany, tedy owego mięsa y sam z niemi iure merito zażył. Andronicus Cesarz wiernego y czuynego przy boku swoim zawsze psa konserwował, iako swiadczy Auror Nicetas. Garamantow w Afryce Krola 200 psow z niewoli
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 283
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Ładowane pieniędzmi szkatuły wywożą Z wielką powszechną szkodą: dość mężczyźni tracą, Jeżdżąc po rozum, który choć tak drogo płacą, Wżdy go żaden nie kupi, a droższa od złota Idzie do Włoch w przydatku staropolska cnota. 8 (P). ZŁA RADA, RAJCY NAJGORSZA RZEŹNIK Z ŻOŁDATAMI
Stojąc kilku dragonów w mieście u rzeźnika, Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie,
Ładowane pieniądzmi szkatuły wywożą Z wielką powszechną szkodą: dość mężczyźni tracą, Jeżdżąc po rozum, który choć tak drogo płacą, Wżdy go żaden nie kupi, a droższa od złota Idzie do Włoch w przydatku staropolska cnota. 8 (P). ZŁA RADA, RAJCY NAJGORSZA RZEŹNIK Z ŻOŁDATAMI
Stojąc kilku dragonów w mieście u rzeźnika, Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 526
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jerzy, Niech się w tobie ta fala, ta szarga uśmierzy, Która już dwie kotwice zerwawszy i liny, Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi,
Jerzy, Niech się w tobie ta fala, ta szarga uśmierzy, Która już dwie kotwice zerwawszy i liny, Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi,
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 548
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
— wszytko to minęło ojczyznę, Minęło pospolitą rzecz: prywatne rosną, Tamta leci do ziemie ruiną żałosną. Ostrożniejszy przypadkiem bywa mądry czyjem: Gotują się zawczasu śpiewać jej rekwijem. A że dziś dziesięciny wybierają ciężej, Na schyłku beczkę widząc, nie mieć za złe księżej: Jako ów pies, co panu mięso od rzeźnika Naszał w koszu, kiedy go kupa ich potyka, Widząc, że nie uciecze przed jawnym rozbojem, Największą mięsa sztukę bierze sobie z łojem; I ci, że testamentem puścizna ich minie, Wolą wziąć, póki Polska dycha, w dziesięcinie. Pewnieć by pod Turczynem, czego niech Bóg broni, Gdzie i kościoły
— wszytko to minęło ojczyznę, Minęło pospolitą rzecz: prywatne rosną, Tamta leci do ziemie ruiną żałosną. Ostrożniejszy przypadkiem bywa mądry czyjem: Gotują się zawczasu śpiewać jej rekwijem. A że dziś dziesięciny wybierają ciężej, Na schyłku beczkę widząc, nie mieć za złe księżej: Jako ów pies, co panu mięso od rzeźnika Naszał w koszu, kiedy go kupa ich potyka, Widząc, że nie uciecze przed jawnym rozbojem, Największą mięsa sztukę bierze sobie z łojem; I ci, że testamentem puścizna ich minie, Wolą wziąć, póki Polska dycha, w dziesięcinie. Pewnieć by pod Turczynem, czego niech Bóg broni, Gdzie i kościoły
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 140
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
królewic, z czym hetman Sobieskiego przyślą? Jeśli tych pakt nie zrucą, o swoim się królu Z wojskami dowiedziawszy w pobliższym Podolu? Zwłaszcza gdy długo na dzień u swoich się bawi, Niesłychanego strachu poganów nabawi. Jedni go wyglądają, a drudzy pokotem Żorawińskiego w koło obiegli z namiotem, Jako psi, kiedy w jatce rzeźnika więc czują, Na zapach tylko mięsa pyski oblizują. Lecz i Sobieski, skoro o wszytkim się zniesie Z swoimi, prawie Turkom przyjedzie na czasie. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Którego jąwszy z pola ostępem prowadzą, Sami konia trzymają, sami z konia zsadzą. Wszyscy mu w oczy patrzą, a z jego postaci Ten nabędzie nadzieje,
królewic, z czym hetman Sobieskiego przyślą? Jeśli tych pakt nie zrucą, o swoim się królu Z wojskami dowiedziawszy w pobliższym Podolu? Zwłaszcza gdy długo na dzień u swoich się bawi, Niesłychanego strachu poganów nabawi. Jedni go wyglądają, a drudzy pokotem Żorawińskiego w koło obiegli z namiotem, Jako psi, kiedy w jatce rzeźnika więc czują, Na zapach tylko mięsa pyski oblizują. Lecz i Sobieski, skoro o wszytkim się zniesie Z swoimi, prawie Turkom przyjedzie na czasie. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Którego jąwszy z pola ostępem prowadzą, Sami konia trzymają, sami z konia zsadzą. Wszyscy mu w oczy patrzą, a z jego postaci Ten nabędzie nadzieje,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 318
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924