się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody
się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z bliska, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi
Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z blizka, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 160
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sowę od drugich ptaków infestowaną, jej bronią, ptactwo rozganiając. Jeśli jastrząb pod noc jaką schwyta ptaszynę, przez noc w szponach ją trzyma delikatnie, rano puszcza wolną, i choć mu się ta trafi drugi raz, jej przepuszcza, Jastrzębia w Herbie 278 Famili w Polsce zażywa. Jastrząb w Tajemnicach Hieroglificznych u Egipcjanów dla rzeźwości swojej, znaczy wielkie rzeczy; nad Niebem ulatujący: Boga; na Niebie lokowany Słońce w człeku znaczy umysły życie na wojnie zwycięstwo; między elementami skrzydła mając rozciągnione, figuruje powietrze, księgę w pysku nosząc, znaczy Kapłaństwo, a to z racyj, iż do Tebów przyniósł książkę, jaką BOGA czcić ceremonią, traktującą Pierius
sowę od drugich ptakow infestowaną, iey bronią, ptactwo rozganiaiąc. Iesli iastrząb pod noc iaką schwyta ptaszynę, przez noc w szponach ią trzyma delikatnie, rano puszcza wolną, y choć mu się ta trafi drugi raz, iey przepuszcza, Iastrzębia w Herbie 278 Famili w Polszcze zażywa. Iastrząb w Taiemnicach Hieroglificznych u Egypcyanow dla rzeźwości swoiey, znaczy wielkie rzeczy; nad Niebem ulatuiący: Boga; na Niebie lokowany Słońce w człeku znaczy umysły życie na woynie zwycięstwo; między elementami skrzydła maiąc rozciągnione, figuruie powietrze, księgę w pysku nosząc, znaczy Kapłánstwo, a to z racyi, iż do Tebow przyniosł ksiąszkę, iaką BOGA czcić ceremonią, traktuiącą Pierius
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 294
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności. Ludzkie chęci odpadły i serca życzliwe, Nastąpiły hańbienia i mowy dotkliwe; I one piękną krasę i oblicze śliczne Poszpeciły rozkoszy zbytne, ustawiczne. Na koniec miłe zdrowie i potrzebna siła Za zbytkiem przyrodzoną władzą utraciła. Przyszły choroby i wiek uwiędły w młodości, A szczętu nie zostało dawniejszej rzeźwości. Śmierć potym, mimo kresy życiu zamierzone, Zatłumiła przed czasem ciało utrapione. Taki więc kwiat na pięknym polu okazały Nielitościwe grady lub deszcze ulały, A on poległ na ziemi wszystek pochylony, I z barwy, i z ozdoby własnej obłupiony. Jakich tam płaczów, jakich trosk Wenus zażyła! Jakimi żałościami serce swe trapiła
Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności. Ludzkie chęci odpadły i serca życzliwe, Nastąpiły hańbienia i mowy dotkliwe; I one piękną krasę i oblicze śliczne Poszpeciły rozkoszy zbytne, ustawiczne. Na koniec miłe zdrowie i potrzebna siła Za zbytkiem przyrodzoną władzą utraciła. Przyszły choroby i wiek uwiędły w młodości, A szczętu nie zostało dawniejszej rzeźwości. Śmierć potym, mimo kresy życiu zamierzone, Zatłumiła przed czasem ciało utrapione. Taki więc kwiat na pięknym polu okazały Nielitościwe grady lub deszcze ulały, A on poległ na ziemi wszystek pochylony, I z barwy, i z ozdoby własnej obłupiony. Jakich tam płaczów, jakich trosk Wenus zażyła! Jakimi żałościami serce swe trapiła
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 95
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
swoją i imp. starosta olsztyński comparuerunt. Księżna im. dobrodziejka nie była u królestwa ichm., a to ob devotionem, którą kontynuowała po nieszporach. Księżna im. marszałkowa samym prawie wieczorem chanssimam suam prolem królestwu ichm. prezentowała; najmłodsza córeczka bardzo się podobała nie tylko wszystkim, ale osobliwie królowi im. z jej rzeźwości, skłonności i obrotności, jako też i ciekawości widzenia i patrzenia na wszystkie strony. Miał tedy król im. tę zabawkę z dziećmi aż ad horam 11 w noc, ciesząc się z nimi. Książę im. kardynał z Radziejowic przyjachał. 11 ejusdem
Tęż co i wczora król im. na zdrowiu swoim miał alteracyją,
swoją i jmp. starosta olsztyński comparuerunt. Księżna jm. dobrodziejka nie była u królestwa ichm., a to ob devotionem, którą kontynuowała po nieszporach. Księżna jm. marszałkowa samym prawie wieczorem chanssimam suam prolem królestwu ichm. prezentowała; najmłodsza córeczka bardzo się podobała nie tylko wszystkim, ale osobliwie królowi jm. z jej rzeźwości, skłonności i obrotności, jako też i ciekawości widzenia i patrzenia na wszystkie strony. Miał tedy król jm. tę zabawkę z dziećmi aż ad horam 11 w noc, ciesząc się z nimi. Książę jm. kardynał z Radziejowic przyjachał. 11 eiusdem
Tęż co i wczora król jm. na zdrowiu swoim miał alteracyją,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 26
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
. i królową im. obiad, po obiedzie zabawiał króla im. et de securitate wojska konferował. Królowa im. bardzo nabożna co dzień na roratach po dwunasty bywa, trochę zalterowana pomieszanym zdrowiem króla im., ale za łaską Bożą, że restituta principis salus, nie uchybi terminu sejmu naznaczonego. W wieczór wesoły i rzeźwości pełny był król im., z budowniczym menzuracyje czynił na papierze budynków kukizowskich, imp. krakowski, imp. poseł francuski dopomagali mu consilio suo onej.
Ps. Już była godzina w noc, jako z listami w.ks.m. dobrodzieja stanął dziś rajtar, które od ręki oddałem królowej im.,
. i królową jm. obiad, po obiedzie zabawiał króla jm. et de securitate wojska konferował. Królowa jm. bardzo nabożna co dzień na roratach po dwunasty bywa, trochę zalterowana pomieszanym zdrowiem króla jm., ale za łaską Bożą, że restituta principis salus, nie uchybi terminu sejmu naznaczonego. W wieczór wesoły i rzeźwości pełny był król jm., z budowniczym menzuracyje czynił na papierze budynków kukizowskich, jmp. krakowski, jmp. poseł francuski dopomagali mu consilio suo onej.
Ps. Już była godzina w noc, jako z listami w.ks.m. dobrodzieja stanął dziś rajtar, które od ręki oddałem królowej jm.,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 71
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, kamienie i balki złocone I posadzki i drogie filary zwalone.
XI.
Głowę i piersi jasną stalą przyodziany W bramie królik z Algieru stoi, krwią pijany, Nieinaczej, jako wąż jadowity, który Z ziemie świeżo wyszedszy, pyszny z nowej skóry, Czując, że mu z dostanej dopiero młodości Przybyło więcej siły i więcej rzeźwości, Ogień w oku ma, trzema językami świszczy, Gdzie mija, zwierzowie mu ustępują wszyscy.
XII.
Kamienie, drzewa, cegły i tramy zwalone, Strzały gęste, i z łuków i z kusz wystrzelone, Nie mogą wściągnąć jego popędliwej ręki; Tłucze wielkie podwoje i wrota przez dzięki I już w bramie uczynił,
, kamienie i balki złocone I posadzki i drogie filary zwalone.
XI.
Głowę i piersi jasną stalą przyodziany W bramie królik z Algieru stoi, krwią pijany, Nieinaczej, jako wąż jadowity, który Z ziemie świeżo wyszedszy, pyszny z nowej skóry, Czując, że mu z dostanej dopiero młodości Przybyło więcej siły i więcej rzeźwości, Ogień w oku ma, trzema językami świszczy, Gdzie mija, źwierzowie mu ustępują wszyscy.
XII.
Kamienie, drzewa, cegły i tramy zwalone, Strzały gęste, i z łuków i z kusz wystrzelone, Nie mogą wściągnąć jego popędliwej ręki; Tłucze wielkie podwoje i wrota przez dzięki I już w bramie uczynił,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 4
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
im ani tołokna, ani sałamachy Stawało, do Kamieńca jako i do Brahy Wszytkie pasy i drogi zalegli i ścieżki, Że nikt ani przejechać, ani mógł przejść pieszki. I zgoła, nie mający w tę stronę przechodu, Trzeba się było prędko bać w obozie głodu, Który już mocno w nasze zaglądał namioty; Już rzeźwości i zwykłej przygaszał ochoty. Bo brzuch nie ma rozumu, uszu i niczyjej, Kiedy próżny, nie słucha cale perswazyjej. WOJNA CHOCIMSKA
Z Polski głucho, a rokiem wleką się godziny, Kto czeka, czcze daremnie połykając śliny; Stary żołnierz truchleje, frycowie bez sromu, Sprzykrzywszy sobie niewczas, kradną się do domu,
im ani tołokna, ani sałamachy Stawało, do Kamieńca jako i do Brahy Wszytkie pasy i drogi zalegli i ścieżki, Że nikt ani przejechać, ani mógł przejść pieszki. I zgoła, nie mający w tę stronę przechodu, Trzeba się było prędko bać w obozie głodu, Który już mocno w nasze zaglądał namioty; Już rzeźwości i zwykłej przygaszał ochoty. Bo brzuch nie ma rozumu, uszu i niczyjej, Kiedy próżny, nie słucha cale perswazyjej. WOJNA CHOCIMSKA
Z Polski głucho, a rokiem wleką się godziny, Kto czeka, czcze daremnie połykając śliny; Stary żołnierz truchleje, frycowie bez sromu, Sprzykrzywszy sobie niewczas, kradną się do domu,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 203
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924