Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby uznając większe w człeku męstwo, Na ziemię się rzuciwszy, dały mu zwycięstwo.
I Cygani z małpami, którym na rzeszocie Skórzanym w takt brząkając, w prędkim je obrocie Na susy i na różne figle zachęcali, W tychże jeden dokument najśmieszniejszy dali: Gdy na okulbaczonym psie małpa usiadła, W strzemionach nogi mając, by z niego nie spadła, W którą go chciała stronę, uzdą kierowała, A gdy się zastanowił, prętem pocinała.
Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby uznając większe w człeku męstwo, Na ziemię się rzuciwszy, dały mu zwycięstwo.
I Cygani z małpami, którym na rzeszocie Skórzanym w takt brząkając, w prętkim je obrocie Na susy i na różne figle zachęcali, W tychże jeden dokument najśmieszniejszy dali: Gdy na okulbaczonym psie małpa usiadła, W strzemionach nogi mając, by z niego nie spadła, W którą go chciała stronę, uzdą kierowała, A gdy się zastanowił, prętem pocinała.
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 463
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
liścia bań wielkich/ utłucz a wyciśni z nich sok/ tym pomaczaj konia/ a owad nań nie padnie/ Cardanus pisze. Koń żeby nie jadł.
Lojem namazawszy zęby koniowi/ żadną miarą jeść nie może. Temu zabieżysz przemywszy mu gębę octem ciepłym z solą: owsa też jeść koń nie będzie/ który w rzeszocie z skory wilczej uczynionym leżał aby przewiany był. Na robactwo w sadnie abo w ranie.
Ziele rdest ususzywszy w cieniu/ utłucz na proch a zasypuj/ zarazem wypadną. Grynszpanem zasypując abo wapnem niegaszonym/ toż morzy i wypędza. Na robaki w uszach końskich.
Zabij psa/ a wyjąwszy żebro z niego oskrób dobrze mięso
liśćia bań wielkich/ vtłucz á wyćiśni z nich sok/ tym pomaczay koniá/ á owad nań nie pádnie/ Cardanus pisze. Koń żeby nie iadł.
Loiem námázawszy zęby koniowi/ żadną miárą ieść nie może. Temu zábieżysz przemywszy mu gębę octem ćiepłym z solą: owsá też ieść koń nie będźie/ ktory w rzeszoćie z skory wilczey vczynionym leżał áby przewiany był. Ná robáctwo w sádnie ábo w ránie.
Ziele rdest vsuszywszy w ćieniu/ vtłucz ná proch á zásypuy/ zárázem wypádną. Grynszpanem zásypuiąc ábo wapnem niegászonym/ toż morzy y wypędza. Ná robaki w vszách końskich.
Zábiy psá/ á wyiąwszy żebro z niego oskrob dobrze mięso
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Rij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Królowi tem więtsza litość uczyniła się, i posłał mu odzienie kosztowne. Ubogi wziąwszy szaty i pieniądze, odszedł prędko. Potem wszytko potraciwszy, przyszedł, mówiąc: — „Szkoda skarbów takiego człeka zwierzać straży, Który sobie niczego na świecie na waży. I miłości się w sercu trudno nie wyjawić, I woda się w rzeszocie nie może zabawić.”
Trafił na taki czas, kiedy król o czem inszem myśląc, zadumany był; a iż go często wspominano, rozgniewawszy się, na stronę twarz odwrócił, a niedarmo rzeczono od mądrych: „Po żarcie królewskim gniewu się bać trzeba, gdyż oni nie zawsze są wolni, myśląc o rzeczach królestwu
Królowi tém więtsza litość uczyniła się, i posłał mu odzienie kosztowne. Ubogi wziąwszy szaty i pieniądze, odszedł prędko. Potém wszytko potraciwszy, przyszedł, mówiąc: — „Szkoda skarbów takiego człeka zwierzać straży, Który sobie niczego na świecie na waży. I miłości się w sercu trudno nie wyjawić, I woda się w rzeszocie nie może zabawić.”
Trafił na taki czas, kiedy król o czém inszém myśląc, zadumany był; a iż go często wspominano, rozgniewawszy się, na stronę twarz odwrócił, a niedarmo rzeczono od mądrych: „Po żarcie królewskim gniewu się bać trzeba, gdyż oni nie zawsze są wolni, myśląc o rzeczach królestwu
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 34
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879