mizernego świata We wszytkich rzeczach taka alternata. 18 (F). HIROGLIFIK
Nic sam nie czyniąc, każe nasz ksiądz pleban siłę; Trzeba by przy ambonie malować kobyłę. Milczy ta, lecz przykładem swoim chce w nas wlepić: Ile trzeba naturze — tyle jeść, tyle pić. Tedy bydło (cóż nas to na sądnym dniu czeka!) Z obżarstwa i z opilstwa będzie sądzić człeka. 19 (P). PIJANY
Obudzę się, jeszcze świt nieba nie zabielił; Nie wiem, jeślim na jawie, czy mnie sen omelił: W sukni i w botach leżę, wszytek jako w wodzie, Pełno bigosu w wąsach, pełno kleju
mizernego świata We wszytkich rzeczach taka alternata. 18 (F). HIROGLIFIK
Nic sam nie czyniąc, każe nasz ksiądz pleban siłę; Trzeba by przy ambonie malować kobyłę. Milczy ta, lecz przykładem swoim chce w nas wlepić: Ile trzeba naturze — tyle jeść, tyle pić. Tedy bydło (cóż nas to na sądnym dniu czeka!) Z obżarstwa i z opilstwa będzie sądzić człeka. 19 (P). PIJANY
Obudzę się, jeszcze świt nieba nie zabielił; Nie wiem, jeślim na jawie, czy mnie sen omelił: W sukni i w botach leżę, wszytek jako w wodzie, Pełno bigosu w wąsach, pełno kliju
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 19
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tysięcy na każdy rok łożył. Pytam, jeśli też szpital ubogim założył, Siła na chwałę bożą, obronę ojczyzny, Dla zbawienia dusze swej wydał gotowizny, Trzymając kilka Rzeczypospolitej włości. „Wierę — rzecze — po tej mi nic szczodrobliwości.” „A cóż, kiedy z włodarstwa rachować się każą? Upewniam, na sądnym dniu tych cyfer nie zmażą.” „Ogród — prawi — pokażę i wątpić w tym szkoda, Że włodarzowi piecza należy ogroda.” „Czego inszego się też spodziewać nie trzeba, Że cię twoim ogrodem zbędą, miasto nieba.” „Nie dbałbym, dosyć by to — rzecze — na włodarza.
tysięcy na kożdy rok łożył. Pytam, jeśli też szpital ubogim założył, Siła na chwałę bożą, obronę ojczyzny, Dla zbawienia dusze swej wydał gotowizny, Trzymając kilka Rzeczypospolitej włości. „Wierę — rzecze — po tej mi nic szczodrobliwości.” „A cóż, kiedy z włodarstwa rachować się każą? Upewniam, na sądnym dniu tych cyfer nie zmażą.” „Ogród — prawi — pokażę i wątpić w tym szkoda, Że włodarzowi piecza należy ogroda.” „Czego inszego się też spodziewać nie trzeba, Że cię twoim ogrodem zbędą, miasto nieba.” „Nie dbałbym, dosyć by to — rzecze — na włodarza.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 106
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie trzeba to, co się tu siało. Co dasz, żebyć się znowu siać, żyć, myślić dało? Wielką część źle, największą nic, a żywot wszytek Obracamy na insze, nie na swój pożytek. Jakież też na sądnym dniu twoje będą żniwa? Miasto pszenice, oset, miasto rży, pokrzywa. 324 (F). INSZA ROBOTA NOCNA, INSZA DNIOWA
Jakoż się to, malarzu, z sobą może zgodzić: Obraz piękny malując, szpetne dzieci rodzić? A ten: Ba, kiedybyć to w mojej było mocy!
Panie, insza
chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie trzeba to, co się tu siało. Co dasz, żebyć się znowu siać, żyć, myślić dało? Wielką część źle, największą nic, a żywot wszytek Obracamy na insze, nie na swój pożytek. Jakież też na sądnym dniu twoje będą żniwa? Miasto pszenice, oset, miasto rży, pokrzywa. 324 (F). INSZA ROBOTA NOCNA, INSZA DNIOWA
Jakoż się to, malarzu, z sobą może zgodzić: Obraz piękny malując, szpetne dzieci rodzić? A ten: Ba, kiedybyć to w mojej było mocy!
Panie, insza
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 138
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obaczyli z góry, Natychmiast mu się krakowianie skłonią. Tak, od której był hardy Niemiec bitem, Zdeptał jej końskim mogiłę kopytem. 365 (D). KIEDY WILCY W PODGÓRZU LUDZI JEDLI
Wielkie Podgórzem w ludziach wilcy czynią szkody. Cóż robią księża, że swej nie ożeną trzody? Sprawią się swojej służby na sądnym dniu, wierz mi; Dla czegóż by inszego zwali się pasterzmi? Pasterzów ci to jedzą, tak bywa zwyczajnie, Żeby bezpiecznie wleźli do owiec, do stajnie. Psy truje, kto chce okraść kogo po kryjomu. Inaczej by przystępu nie mógł mieć do domu. Aż ksiądz pleban: „Inszego rozumiej pastucha, Co
obaczyli z góry, Natychmiast mu się krakowianie skłonią. Tak, od której był hardy Niemiec bitem, Zdeptał jej końskim mogiłę kopytem. 365 (D). KIEDY WILCY W PODGÓRZU LUDZI JEDLI
Wielkie Podgórzem w ludziach wilcy czynią szkody. Cóż robią księża, że swej nie oźeną trzody? Sprawią się swojej służby na sądnym dniu, wierz mi; Dla czegóż by inszego zwali się pasterzmi? Pasterzów ci to jedzą, tak bywa zwyczajnie, Żeby bezpiecznie wleźli do owiec, do stajnie. Psy truje, kto chce okraść kogo po kryjomu. Inaczej by przystępu nie mógł mieć do domu. Aż ksiądz pleban: „Inszego rozumiej pastucha, Co
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 156
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
owszem, jeszcze w mniejszej, kiedy się warcaby Nie przykrzą na każdy dzień, do księgi chybaby W niedzielę, i to z rana; wstawszy od obiadu, Znowu grać albo w się lać aże do upadu. Anuż szlachcic, co wszyscy zową go porządnym, Aleć się to da lepiej widzieć na dniu sądnym, Gdzie jeżeli wytrącą marne życia zeszcie, Wątpię, żeby się mu co mogło dostać w reszcie. 473. WINO
Zawsze weselić, nigdy nie każe się smęcić Święte Pismo. Musiałby jawnie go wykręcić, Kto mi podpić zabroni, bo sposobem inem Wesołym być nie mogę, aż podpiwszy winem. Winem Tymoteusza święty
owszem, jeszcze w mniejszej, kiedy się warcaby Nie przykrzą na każdy dzień, do księgi chybaby W niedzielę, i to z rana; wstawszy od obiadu, Znowu grać albo w się lać aże do upadu. Anoż szlachcic, co wszyscy zową go porządnym, Aleć się to da lepiej widzieć na dniu sądnym, Gdzie jeżeli wytrącą marne życia zeszcie, Wątpię, żeby się mu co mogło dostać w reszcie. 473. WINO
Zawsze weselić, nigdy nie każe się smęcić Święte Pismo. Musiałby jawnie go wykręcić, Kto mi podpić zabroni, bo sposobem inem Wesołym być nie mogę, aż podpiwszy winem. Winem Tymoteusza święty
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 211
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzekę), Z wielkim wzięli zgorszeniem w swoję go opiekę. Tedy dla marnej wioski i was respekt zdole? Wprowadziliście w kościół bałwana, Lojole; Czy nie wiecież, co robił Eliasz z Baalem? Mylę się, ten dwie, tamten jednę ma vocalem. 10. PÓŹNA POKUTA
Chcąc się do mnichów na sądnym dniu przyszyć, Kazał się jeden po śmierci omniszyć, Plesz wygoliwszy; nie ujdzie to zdrajcy: Choć rznięty grzebień, wyda się kur jajcy. Co słysząc, drugi frant ruszył sposobu, Gdy ich z sobą kłaść nie kazał do grobu. Ach, słabaż wasza, kuglarze, nadzieja! Znają, co kapłon,
rzekę), Z wielkim wzięli zgorszeniem w swoję go opiekę. Tedy dla marnej wioski i was respekt zdole? Wprowadziliście w kościół bałwana, Lojole; Czy nie wiecież, co robił Elijasz z Baalem? Mylę się, ten dwie, tamten jednę ma vocalem. 10. PÓŹNA POKUTA
Chcąc się do mnichów na sądnym dniu przyszyć, Kazał się jeden po śmierci omniszyć, Plesz wygoliwszy; nie ujdzie to zdrajcy: Choć rznięty grzebień, wyda się kur jajcy. Co słysząc, drugi frant ruszył sposobu, Gdy ich z sobą kłaść nie kazał do grobu. Ach, słabaż wasza, kuglarze, nadzieja! Znają, co kapłon,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 210
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odległość miejsca zajźry oczywistej Ponowy — są od tego posłańcy, są listy; A co w nierozerwane serca łączy spinki, Choć małe, byle szczere były upominki. 45 (P). SIEBIE OSZUKASZ, NIE BOGA
Jeden zacny senator, schodząc z tego świata, Czynił znaczne za duszę na kościół legata; Żeby mu na sądnym dniu nie przyznano pychy, Rozkazał się w kapicy schować między mnichy I chcąc lepiej oszukać, z wygolonym pleszem. Ale darmo, jeżeli w tę nadzieję grzeszem: Jeśli człowiek, cóż anioł nie ma poznać święty, Że to nie każdy kapłon, co ma grzebień rznięty; Dopieroż jeśli szatan wyda po tym kura,
odległość miejsca zajźry oczywistej Ponowy — są od tego posłańcy, są listy; A co w nierozerwane serca łączy spinki, Choć małe, byle szczere były upominki. 45 (P). SIEBIE OSZUKASZ, NIE BOGA
Jeden zacny senator, schodząc z tego świata, Czynił znaczne za duszę na kościół legata; Żeby mu na sądnym dniu nie przyznano pychy, Rozkazał się w kapicy schować między mnichy I chcąc lepiej oszukać, z wygolonym pleszem. Ale darmo, jeżeli w tę nadzieję grzeszem: Jeśli człowiek, cóż anioł nie ma poznać święty, Że to nie każdy kapłon, co ma grzebień rznięty; Dopieroż jeśli szatan wyda po tym kura,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 224
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie mają tej wymówki, bo każda dla ludzi, Siebie widzieć nie mogąc, twarz swoję paskudzi. Kto mając własne, cudze włosy ma na czole,
Kto twarz farbą maluje, uszy sobie kole, I ci, którzy tę fozę na polski świat wnieśli, Grzeszą: szkoda po dobrym pociasować cieśli. Jako też na sądnym dniu pozna swoje owce Pasterz on, obleczone w szatańskie pokrowce? Odejdźcie precz, nie znam was, tak je będzie dzielił: Ciebiem ja czarno stworzył, a któż cię wybielił? Ciebie biało, któż upstrzył onę skórkę piękną, Że się ledwie anieli święci nie przelękną? Kto na cię tak wszetecznej gadziny naciska, Ten
Nie mają tej wymówki, bo każda dla ludzi, Siebie widzieć nie mogąc, twarz swoję paskudzi. Kto mając własne, cudze włosy ma na czole,
Kto twarz farbą maluje, uszy sobie kole, I ci, którzy tę fozę na polski świat wnieśli, Grzeszą: szkoda po dobrym pociasować cieśli. Jako też na sądnym dniu pozna swoje owce Pasterz on, obleczone w szatańskie pokrowce? Odejdźcie precz, nie znam was, tak je będzie dzielił: Ciebiem ja czarno stworzył, a któż cię wybielił? Ciebie biało, któż upstrzył onę skórkę piękną, Że się ledwie anieli święci nie przelękną? Kto na cię tak wszetecznej gadziny naciska, Ten
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pozew i sąd dojdzie śmierci, Żeby kozła i jego w herbie nie miał sierci, Bo już dawno dekretem wiecznego monarchy Wyrugowano z raju te paskudne marchy I zaraz je na ręce postawiwszy lewej, Precz z pasterzem wypędzą na osty, na plewy. Postąpi-li tam z każdym wedle herbu człekiem, Wierę bym na sądnym dniu nie chciał być Szembekiem. 548. PRAWDA Z NIECHCENIA
W Przemyślu na pogrzebie staroświecką modą, Gdzie żaden kaznodzieja nie będzie za szkodą, Chwalący nieboszczyka wierzchu nie dokładał, Jako bijał pogaństwo, jako bronią władał, Chociaż ci, co go znali, twierdzili to o niem, Że raczej krów dojeniem niż się bawił koniem
pozew i sąd dojdzie śmierci, Żeby kozła i jego w herbie nie miał sierci, Bo już dawno dekretem wiecznego monarchy Wyrugowano z raju te paskudne marchy I zaraz je na ręce postawiwszy lewej, Precz z pasterzem wypędzą na osty, na plewy. Postąpi-li tam z każdym wedle herbu człekiem, Wierę bym na sądnym dniu nie chciał być Szembekiem. 548. PRAWDA Z NIECHCENIA
W Przemyślu na pogrzebie staroświecką modą, Gdzie żaden kaznodzieja nie będzie za szkodą, Chwalący nieboszczyka wierzchu nie dokładał, Jako bijał pogaństwo, jako bronią władał, Chociaż ci, co go znali, twierdzili to o niem, Że raczej krów dojeniem niż się bawił koniem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 426
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oraz z swemi Potentatami i Monarchami/ potrzeba żeby lotnym pędem ubiegały się do zemszczenia się milionami niezliczonemi uczynionych dyshonorów Chrystusowi Panu/ a truci Thrace, a naprzód Sarmatiae, ad arma, martia pectora. Żydzi/ i Fex plebis, wielki ucisk i opresją/ dla melancholicznego Saturna/ i ognistego Marsa/ cierpieć będą. O Sądnym Dniu.
LUboć to niektórzy/ chcąc się wzbić nad Astrologiczną naukę/ dla pokazania się Komety/ i inszych Obrotów Niebieskich/ Sądny dzień opowiadają/ ja to zostawuję Świętemu Enochowi/ i Eliaszowi/ i nszym Prorokom. Jako abowiem Sądny dzień będzie nadprzyrodzonym sposobem/ dla Zmartwychwstania ludzi umarłych: tak też i znaki jego nie
oraz z swemi Potentatámi y Monárchámi/ potrzebá żeby lotnym pędem vbiegáły się do zemszczenia się milionámi niezliczonemi vczynionych dyshonorow Chrystusowi Pánu/ á truci Thrace, á naprzod Sarmatiae, ad arma, martia pectora. Zydźi/ y Fex plebis, wielki vćisk y oppressyą/ dla meláncholicznego Saturná/ y ognistego Mársá/ ćierpieć będą. O Sądnym Dniu.
LVboć to niektorzy/ chcąc się wzbić nád Astrologiczną naukę/ dla pokazánia się Komety/ y inszych Obrotow Niebieskich/ Sądny dźień opowiadáią/ ia to zostáwuię Swiętemu Enochowi/ y Eliaszowi/ y nszym Prorokom. Iáko ábowiem Sądny dźień będźie nádprzyrodzonym sposobem/ dla Zmartwychwstánia ludźi vmárłych: ták też y znáki iego nie
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: B4v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681