się nałożyć, boby nas byli okrutni Sasowie po dymie zwąchali, którzy rozgościwszy się w tym dworze, póki krów, cieląt, świń i baranów stawało, nie tylko to wszystko pobili i pożarli, ale też parkany i wrota popalili, dziewki dworskie, ale też i cudze żonki (jako się tu z pewną niedaleko sąsiadą trafiło) od ich się bestialskiej nie wybiegały chciwości, o czym już lepiej zamilczeć, aniżeli dla żalu i tych, i tysiącami inszych wspominać przykładów. Tegoć się i teraz, jako tu szlachta okoliczni zjachawszy się we święto do kościoła gadają, obawiamy, aby znowu jacy złośliwi fakcjanci panowie nie wprowadzili nam Sasa, na którego
się nałożyć, boby nas byli okrutni Sasowie po dymie zwąchali, którzy rozgościwszy się w tym dworze, póki krów, cieląt, świń i baranów stawało, nie tylko to wszystko pobili i pożarli, ale też parkany i wrota popalili, dziewki dworskie, ale też i cudze żonki (jako się tu z pewną niedaleko sąsiadą trafiło) od ich się bestialskiej nie wybiegały chciwości, o czym już lepiej zamilczeć, aniżeli dla żalu i tych, i tysiącami inszych wspominać przykładów. Tegoć się i teraz, jako tu szlachta okoliczni zjachawszy się we święto do kościoła gadają, obawiamy, aby znowu jacy złośliwi fakcyjanci panowie nie wprowadzili nam Sasa, na którego
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 214
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
/ i takie które z szatanem zmowę mają. Naprzód tajemne rzeczy zwykły objawiać/ jakichby żaden wiedzieć nie mógł/ bez objawienia szatańskiego. Naprzykład. Gdy do nich ludzie chorzy dla przywrócenia zdrowia chodzą/ przyczynę onej choroby abo czarów objawiać umieją/ to jest: że się to stało dla poswarku który kto miał z sąsiadą/ abo z inszej jakiej przyczyny/ umieją to dostatecznie powiedzieć. Powtóre gdy jednych czarów leczyć się podejmują/ a drugich nic. Jaka była czarownica w Biskupstwie Spireńskim/ która acz zdało się/ że wielu do zdrowia przywróciła/ przyznała wszakże/ że ludzi pewnych uleczyć nie mogła/ dla tej przyczyny (jako ludzie o
/ y tákie ktore z szátánem zmowę máią. Naprzod táiemne rzecży zwykły obiáwiáć/ iákichby żaden wiedzieć nie mogł/ bez obiawienia szátáńskiego. Náprzykład. Gdy do nich ludźie chorzy dla przywrocenia zdrowia chodzą/ przyczynę oney choroby ábo czárow obiáwiáć vmieią/ to iest: że sie to stáło dla poswarku ktory kto miał z samśiádą/ ábo z inszey iákiey przyczyny/ vmieią to dostátecznie powiedźieć. Powtore gdy iednych czárow leczyć sie podeymuią/ á drugich nic. Iáka byłá czárownicá w Biskupstwie Spireńskim/ ktora ácż zdáło sie/ że wielu do zdrowia przywrociłá/ przyznáłá wszákże/ że ludźi pewnych vleczyć nie mogłá/ dla tey przyczyny (iáko ludźie o
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 188
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
w dom wszedszy i chorą obaczywszy/ takową wymowę uczyniła. Jeśli (mowi) luski i włosów w ranie niebędzie miała/ insze wszytkie rzeczy będę mogła powybierać. Przyczynę także obrazy zaraz powiedziała (choćże ją do tego leczenia ze wsi przyzwano dwie mili od miasta) Iż tego a tego dnia swarzyłaś się z sąsiadą twoją/ dla tegoć się to przydało. Oprócz łusk tedy i włosów rozmaitych rzeczy barzo wiele z rany jej wybrała/ i do zdrowia przywróciła. Na ostatek gdy próżnych jakich ceremonij zażywają. Naprzykład/ gdy przed wschodem słońca/ abo inszego pewnego czasu do siebie każa przychodzić/ mówiąc: iż chorób starszych nad ćwierć roku
w dom wszedszy y chorą obácżywszy/ tákową wymowę vczyniłá. Iesli (mowi) luski y włosow w ránie niebędźie miáłá/ insze wszytkie rzeczy będę mogłá powybieráć. Przyczynę tákże obrázy záraz powiedźiáłá (choćże ią do tego leczenia ze wśi przyzwano dwie mili od miástá) Iż tego á tego dniá swárzyłáś sie z samśiádą twoią/ dla tegoć się to przydáło. Oprocz łusk tedy y włosow rozmáitych rzeczy bárzo wiele z rány iey wybráłá/ y do zdrowia przywroćiłá. Ná ostátek gdy proznych iákich ceremoniy záżywáią. Náprzykład/ gdy przed wschodem słońcá/ ábo inszego pewnego czásu do śiebie każa przychodźić/ mowiąc: iż chorob stárszych nád ćwierć roku
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 189
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
co raz inaczej, Że się w nim ta przypowieść staropolska wspaczy: Nie tylko sam o sobie, ale bez nagany O ludziach żyjących łże z zazdrości pijany. 61. CO BYŁO CIĘŻKO POCZĄC, NIE CHCE SIĘ POKINĄĆ
Więc po barszczu kapłona zjadszy i kiełbasę, Tokajskim winem głowy zagrzejemy w krasę. Proszę, która z sąsiadą gościła, panienki, Wiedząc, że w tym ćwiczona, że miała głos cienki, Żeby nam zaśpiewała, oraz piję do niej; Ale ta nic, tylko się wypiwszy ukłoni. Proszą znowu, oddawszy drugi jej kieliszek; Powie, że dla śpiewania nie była u mniszek. Nie przestanę ja prosić, rozkazować pani:
co raz inaczej, Że się w nim ta przypowieść staropolska wspaczy: Nie tylko sam o sobie, ale bez nagany O ludziach żyjących łże z zazdrości pijany. 61. CO BYŁO CIĘŻKO POCZĄC, NIE CHCE SIĘ POKINĄĆ
Więc po barszczu kapłona zjadszy i kiełbasę, Tokajskim winem głowy zagrzejemy w krasę. Proszę, która z sąsiadą gościła, panienki, Wiedząc, że w tym ćwiczona, że miała głos cienki, Żeby nam zaśpiewała, oraz piję do niej; Ale ta nic, tylko się wypiwszy ukłoni. Proszą znowu, oddawszy drugi jej kieliszek; Powie, że dla śpiewania nie była u mniszek. Nie przestanę ja prosić, rozkazować pani:
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 41
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
znają. I Węgrzy co w swym cnoty języku nie mają. Toż oboja Indy a z swymi Etiopy; Toż czynią, co przeciwne nam stawiają stopy. Nawet i ci co się świat słusznie nimi brzydzi, Niż obiecanej ziemi barziej płaczą Żydzi. Ci zaś co za żywota mało o cię trwali,
A raczej się sąsiadą twoją zabawiali, Śmiech sobie z tego czynią, a złość nieużyta Cudzą szkodę za własny pożytek poczyta. Lecz jeśli kiedy wróżyć poetowie mają, Jeśli ducha wieszczego płoche rymy dają, Zazdrość się sama pożrze, a twe wdzięczne plemię Tak gęsto nieobeszłą w krąg osiędzie ziemię, Jako gęsto po niebie gwiazd widać w pogody, I
znają. I Węgrzy co w swym cnoty języku nie mają. Toż oboja Indy a z swymi Aetiopy; Toż czynią, co przeciwne nam stawiają stopy. Nawet i ci co się świat słusznie nimi brzydzi, Niż obiecanej ziemi barziej płaczą Żydzi. Ci zaś co za żywota mało o cię trwali,
A raczej się sąsiadą twoją zabawiali, Śmiech sobie z tego czynią, a złość nieużyta Cudzą szkodę za własny pożytek poczyta. Lecz jeśli kiedy wrożyć poetowie mają, Jeśli ducha wieszczego płoche rymy dają, Zazdrość się sama pożrze, a twe wdzięczne plemię Tak gęsto nieobeszłą w krąg osiędzie ziemię, Jako gęsto po niebie gwiazd widać w pogody, I
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 97
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910