pełno płaczu i strachu: ale nadewszytko nażałosniejsza była patrzyć na białegłowy/ jako unosiły dzieci swoje/ abo na ręku/ abo na ramionach; a mężczyzny zaś co mogli/ wynosili potrosze rupieci swych. Księdzu Jezuicie/ acz ofiarowano barki/ jednak on nie chcąc w tak wielkiej potrzebie opuszczać swojej trzody/ wyprawiał w przód słabsze/ a wszytkich cieszył: a pod tym czasem był zabit przy swym tłumaczu. Gdy go pierwszy raz potkał/ zaraz przypadł na kolana/ ręce i oczy ku niebu podniosszy/ i tak prędko był dokończony: a pod tymże też czasem w tejże Prowincji zabity był od Barbarów Pater Ludouicus Mendez. Pod temi przypadkami
pełno płáczu y stráchu: ále nádewszytko nażáłosnieysza byłá pátrzyć ná białegłowy/ iáko vnośiły dźieći swoie/ ábo ná ręku/ ábo ná rámionách; á mężczyzny záś co mogli/ wynośili potrosze rupieći swych. Kśiędzu Iezuićie/ ácz ofiárowano barki/ iednák on nie chcąc w ták wielkiey potrzebie opusczáć swoiey trzody/ wypráwiał w przod słábsze/ á wszytkich ćieszył: á pod tym czásem był zábit przy swym tłumáczu. Gdy go pierwszy ráz potkał/ záraz przypadł ná koláná/ ręce y oczy ku niebu podniosszy/ y ták prędko był dokończony: á pod tymże też czásem w teyże Prouinciey zábity był od Bárbárow Pater Ludouicus Mendez. Pod temi przypadkámi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 177
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ścianę jedni skruszyli kopije drudzy nie Który jest taki ze skruszy kopią, to powinien się brać do pałasza, bo taki ordynans był Tam zaś Panie zachowaj kopijej cisnąc która by się nie umoczyła wekrwi Nieprzyjacielskiej ale ją znowu podnieść tak tedy czynili Jeden szwadron Hussarskiej Chorągwie Czarnieckiego i Pancerna Chorągiew zanim nie pamiętam czyja. Bo co słabsze Chorągwie to za szwadrony Hussarskie ordynowano. Trafił na jakąs tez słabą ścianę co się bali o Brzuchy rozstępowali się im że przeszed przez wszystkie szyki Nieprzyjacielskie tak jako. świdrem Wierciał prawie nic nie skruszywszy kopij i trafił directe na to miejsce co była jako broma między owemi Hulajgórodami którym miejscem szyki wyprowadzono w pole. Jednego tylko Towarzysza
scianę iedni skruszyli kopiie drudzy nie Ktory iest taki ze skruszy kopią, to powinięn się brac do pałasza, bo taki ordynans był Tam zas Panie zachoway kopiiey cisnąc ktora by się nie umoczyła wekrwi Nieprzyiacielskiey ale ią znowu podnieść tak tedy czynili Iedęn szwadron Hussarskiey Chorągwie Czarnieckiego y Pancerna Chorągiew zanim nie pamiętam czyia. Bo co słabsze Chorągwie to za szwadrony Hussarskie ordynowano. Trafił na iakąs tez słabą scianę co się bali o Brzuchy rozstępowali się im że przeszed przez wszystkie szyki Nieprzyiacielskie tak iako. swidręm Wierciał prawie nic nie skruszywszy kopij y trafił directe na to mieysce co była iako broma między owemi Hulaygorodami ktorym mieyscem szyki wyprowadzono w pole. Iednego tylko Towarzysza
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 107v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
obóz przybiegali/ i wycieczkę kilką bran z miasta czynili. Grobla. Wał. Blanki. Sochy. Wieże. Szańce drugie dziwniejsze. Niedźwiadki drzewiane.
Otoż musiał gwoli temu Cezar jeszcze przyczynić takowych nieco szańców/ aby tym sposobem/ mniejszym ludem obozu mógł bronić. Kazał rzezać pnie z drzew/ a gałęzie do pół jako słabsze odcinać/ które z skory odzierał/ u wierzchu zaciosywał/ i ku gorze obracał. Potym daleko wdłuż nie przerywając/ dół na pięć stop kopać/ dokąd te pniaki takowe kładł/ u spodu je między sobą wiązał/ aby nikt rozrzucić nie mógł/ ku gorze gałęziami obracał/ rzedów ich pięć uczynił/ i pospołu powiązał
oboz przybiegáli/ y wyćieczkę kilką bran z miástá czynili. Grobla. Wał. Blánki. Sochy. Wieże. Szańce drugie dziwnieysze. Niedźwiadki drzewiane.
Otoż muśiał gwoli temu Cezár iescze przyczynić tákowych nieco szańcow/ áby tym sposobem/ mnieyszym ludem obozu mogł bronić. Kazał rzezáć pnie z drzew/ á gáłęźie do puł iáko słábsze odćinać/ ktore z skory odźierał/ v wierzchu záćiosywał/ y ku gorze obracał. Potym dáleko wdłuż nie przerywáiąc/ doł ná pięć stop kopáć/ dokąd te pniaki tákowe kładł/ v spodu ie między sobą wiązał/ áby nikt rozrzućić nie mogł/ ku gorze gáłęźiámi obracał/ rzedow ich pięć vczynił/ y pospołu powiązał
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 198.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
, Tusząc, iż w srogiem boju obiema wydoła. „Pódź - mówi - pódź, Orlandzie, abyś nieprzespaną Wziął noc z mych rąk, nim zorze wieczorne nastaną”.
LXXXI.
Tak rzekł i zaraz konia obraca rączego, Opuściwszy Brandmarta, do grabie dużego I sztych gwałtem prostuje srogi, jadowity Do boku miedzy słabsze i przęczki i nity. Ale się oszukiwa, bo z twardego ciała Broń ostra krwie wytoczyć rumianej nie chciała. Zaś Balizardę spuszcza grof; ta tarcz, przyłbicę Skruszywszy, twarzy męskiej ścina połowicę. .
LXXXII.
Potem zbroję przenika, pierś, kolana srodze Rani Serykanowi, krwi dając dwie drodze. Ten pobladł, zdumiewa
, Tusząc, iż w srogiem boju obiema wydoła. „Pódź - mówi - pódź, Orlandzie, abyś nieprzespaną Wziął noc z mych rąk, nim zorze wieczorne nastaną”.
LXXXI.
Tak rzekł i zaraz konia obraca rączego, Opuściwszy Brandmarta, do grabie dużego I sztych gwałtem prostuje srogi, jadowity Do boku miedzy słabsze i przęczki i nity. Ale się oszukiwa, bo z twardego ciała Broń ostra krwie wytoczyć rumianej nie chciała. Zaś Balizardę spuszcza grof; ta tarcz, przyłbicę Skruszywszy, twarzy męskiej ścina połowicę. .
LXXXII.
Potem zbroję przenika, pierś, kolana srodze Rani Serykanowi, krwi dając dwie drodze. Ten pobladł, zdumiewa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 247
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wściekłość swą szalony, Jako broni Rugiera zbroja doświadczona, Dla syna cesarskiego umyślnie zrobiona; Znosi nielitościwej zapalczywość żony, Która to w łeb, to w piersi z każdej siecze strony.
LXXI.
Tu tnie, tu straszny sztych da, na to usadzona, Aby skóra przez zbroję była zdziurawiona; Miedzy odległe przęczki, miedzy słabsze nity Pcha miecz, gniewem zażarta, ostry, jadowity. Raz na prawy bok skoczy, drugi raz z lewego Krwie utoczyć gwałtem chce z Rugiera swojego; Zrze się, gniew ją przejmuje przykry, tęgi, srogi, Iż jej do szkodliwych ran bronią naleźć drogi.
LXXII.
Jako pod mocnem miastem hetman odważony, Gdy
wściekłość swą szalony, Jako broni Rugiera zbroja doświadczona, Dla syna cesarskiego umyślnie zrobiona; Znosi nielutościwej zapalczywość żony, Która to w łeb, to w piersi z każdej siecze strony.
LXXI.
Tu tnie, tu straszny sztych da, na to usadzona, Aby skóra przez zbroję była zdziurawiona; Miedzy odległe przęczki, miedzy słabsze nity Pcha miecz, gniewem zażarta, ostry, jadowity. Raz na prawy bok skoczy, drugi raz z lewego Krwie utoczyć gwałtem chce z Rugiera swojego; Zrze się, gniew ją przejmuje przykry, tęgi, srogi, Iż jej do szkodliwych ran bronią naleźć drogi.
LXXII.
Jako pod mocnem miastem hetman odważony, Gdy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 353
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
cum bonis conventus et de facto per negligentiam, conniventiam et inadvertentiam F. Oeconomorum multum damnificant praedicti patres familias conventum.
5. Każdy gospodarz niech przestrzega tego w swojej wsi, żeby bydła chłopi nie przedawali bez opowiedzi dworskiej, skąd wielka damnificatio exsurgit convenfcus, bo secundum libitum suum chłopi sprzedają woły, konie zdolojeysze, a słabsze kupują, i tak ani dworowi, ani sobie zarobić nie mogą, a co większa, ze się wazą i to bydło przedawać, co wzięli na zakładkę ze dwora; zmitrezywszy tedy mizerne bydło, odwodzi je do dwora, spaszczając się na to, ze mu insze ze dwora dadzą, i tak in dies nisczą tylko
cum bonis conventus et de facto per negligentiam, conniventiam et inadvertentiam FF. Oeconomorum multum damnificant praedicti patres familias conventum.
5. Kazdy gospodarz niech przestrzega tego w swoiey wsi, zeby bydła chłopi nie przedawali bez opowiedzi dworskiey, zkąd wielka damnificatio exsurgit convenfcus, bo secundum libitum suum chłopi sprzedaią woły, konie zdoloieysze, a słabsze kupuią, y tak ani dworowi, ani sobie zarobic nie mogą, a co większa, ze się wazą y to bydło przedawac, co wzięli na zakładkę ze dwora; zmitrezywszy tedy mizerne bydło, odwodzi ie do dwora, spaszczaiąc się na to, ze mu insze ze dwora dadzą, y tak in dies nisczą tylko
Skrót tekstu: SprawyCzerUl
Strona: 412
Tytuł:
Sprawy sądowe poddanych klasztoru OO. Karmelitów w Czernej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Czerna
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1663 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1663
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921