. 1433. Król z Wojskiem wtargnął w Państwa ich, Miast wiele popalił, ale Krzyżacy upokorzyli się znowu i na 12. lat Pokój uprosili, Wołosza także zrebellizowana Partią Polską uskromiona R. 1434. Król wysłał Posłów na Konsylium Bazylejskie, ale w tym Roku będąc w Grodku po Z. Wojciechu Król ciekawy słuchania śpiewającego Słowika oziąbł i w Febrę w padszy umarł pochowany w Katedrze Krakowskiej według Miechów: lib: 4. cap. 48. WŁADYSŁAW III. Syn starszy po Jagiellonie od Stanów na Tron wsadzony, i w dzień Z. Jakuba tegoż Roku koronowany przez Wojciecha Jastrzębca Arcyb: Gniezn: w młodym wieku swoim. R. 1435
. 1433. Król z Woyskiem wtargnął w Państwa ich, Miast wiele popalił, ale Krzyżacy upokorzyli śię znowu i na 12. lat Pokóy uprośili, Wołosza także zrebellizowana Partyą Polską uskromiona R. 1434. Król wysłał Posłów na Concilium Bazyleyskie, ale w tym Roku będąc w Grodku po S. Woyćiechu Król ciekawy słuchania spiewającego Słowika oźiąbł i w Febrę w padszy umarł pochowany w Katedrze Krakowskiey według Miechow: lib: 4. cap. 48. WŁADYSŁAW III. Syn starszy po Jagiellonie od Stanów na Tron wsadzony, i w dżień S. Jakuba tegoż Roku koronowany przez Woyćiecha Jastrzębca Arcyb: Gniezn: w młodym wieku swoim. R. 1435
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 55
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
robaku Żywot na świecie, jeszcze go skracają Troski, które nań zewsząd przypadają.
Ty swojej gębie żałujesz żmindaku, Mybyśmy dały i czerwony złoty Za kąsek chleba do takiej roboty.
Szyszki z sośniny a zasię z dębniaku W czasy jesienne spadają żołędzi, Łzy z oczu naszych w takiej ciężkiej nędzy.
Skowronka w polu, słowika w majaku, Gołąbka w domu usłyszysz gruchanie, Tu nic, tylko z dział ogromnych strzelanie.
Byź to podobna, jak lotnemu ptaku Lecieć, najeść się, jeszcze w napełnionym Gardłku przynieść co siostrom utrapionym!
Graca do chmielu a do pasternaku Rywak, tobie zaś, cny pęcaku służy, Lecz nie w tych ręku,
robaku Żywot na świecie, jeszcze go skracają Troski, ktore nań zewsząd przypadają.
Ty swojej gębie żałujesz żmindaku, Mybyśmy dały i czerwony złoty Za kąsek chleba do takiej roboty.
Szyszki z sośniny a zasię z dębniaku W czasy jesienne spadają żołędzi, Łzy z oczu naszych w takiej ciężkiej nędzy.
Skowronka w polu, słowika w majaku, Gołąbka w domu usłyszysz gruchanie, Tu nic, tylko z dział ogromnych strzelanie.
Byź to podobna, jak lotnemu ptaku Lecieć, najeść się, jeszcze w napełnionym Gardłku przynieść co siostrom utrapionym!
Graca do chmielu a do pasternaku Rywak, tobie zaś, cny pęcaku służy, Lecz nie w tych ręku,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 368
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale chociażby z strzelca wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniósł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim wespół promienie zarane. Wiewiorce.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę
lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale chociażby z strzelca wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniosł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim wespoł promienie zarane. Wiewiorce.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 481
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniósł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim wespół promienie zarane. Wiewiorce.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła. Jak nie wszyscy dbają o
Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniosł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim wespoł promienie zarane. Wiewiorce.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła. Jak nie wszyscy dbają o
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 481
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
płakała miłego, I te, którymi znikła Aretuza w wodę, I którymi zmieniła w jezioro urodę Hyryje, i którymi trapiła źrenicę Egeria, niż w jasną spłynęła krynicę, I te, którymi siostry Faetonta swego, I te, którymi wstydu od szwagra wziętego Płakała Filomela, przedtem niźli one W drzewa, a ta w słowika były przemienione. A żeby więcej głosu miał ten płacz i z łkaniem, Niechaj bogini Echo za mym rozkazaniem Blisko narzekających kędykolwiek siędzie, A tak płacz pomnożony w kilkornasób będzie.
Tymi go opłakawszy łzami hojnie w domu, Wystaw mu grób, jakiego dotychczas nikomu Nie postawiono, bowiem nic drzewa prostego, Nic zwyczajnych kamieni,
płakała miłego, I te, którymi znikła Aretuza w wodę, I którymi zmieniła w jezioro urodę Hyryje, i którymi trapiła źrenicę Egeryja, niż w jasną spłynęła krynicę, I te, którymi siostry Faetonta swego, I te, którymi wstydu od szwagra wziętego Płakała Filomela, przedtem niźli one W drzewa, a ta w słowika były przemienione. A żeby więcej głosu miał ten płacz i z łkaniem, Niechaj bogini Echo za mym rozkazaniem Blisko narzekających kędykolwiek siędzie, A tak płacz pomnożony w kilkornasób będzie.
Tymi go opłakawszy łzami hojnie w domu, Wystaw mu grób, jakiego dotychczas nikomu Nie postawiono, bowiem nic drzewa prostego, Nic zwyczajnych kamieni,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 130
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wołu, lub zębem słoniowym, Byle często, pocierał, pewnie będzie zdrowym. Chyba jeśli gorzałkę w matronie polubi: Takiego wół, słoń i sam wieloryb nie zgubi. 290 (P). ALBOŚ NIE SŁYSZAŁ SŁOWIKA
Dworzanin po lubelskim żartowny ratuszu Przechodził się śród lata w grzbietowym kontuszu. „Czyś nie słyszał słowika? — ktoś mu rzecze grzeczny — Nosząc tak ciężkie futro w srogi znój słoneczny?” „Prawdziwieć — odpowie ów — minucyj nie piszę. Słowik dawno nie śpiewa, a to dudka słyszę.” 291. DOBREJ RZECZY NIE WADZI POWTÓRZYĆ SZCZODRY KSIĄDZ ZE MSZĄ
Jadę przez wieś, aż kościół jeszcze nie zamknięty; A
wołu, lub zębem słoniowym, Byle często, pocierał, pewnie będzie zdrowym. Chyba jeśli gorzałkę w matronie polubi: Takiego wół, słoń i sam wieloryb nie zgubi. 290 (P). ALBOŚ NIE SŁYSZAŁ SŁOWIKA
Dworzanin po lubelskim żartowny ratuszu Przechodził się środ lata w grzbietowym kontuszu. „Czyś nie słyszał słowika? — ktoś mu rzecze grzeczny — Nosząc tak ciężkie futro w srogi znój słoneczny?” „Prawdziwieć — odpowie ów — minucyj nie piszę. Słowik dawno nie śpiewa, a to dudka słyszę.” 291. DOBREJ RZECZY NIE WADZI POWTÓRZYĆ SZCZODRY KSIĄDZ ZE MSZĄ
Jadę przez wieś, aż kościół jeszcze nie zamknięty; A
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 314
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
viveret.
KUKUŁKA Cuculus, Coceyx, od kukania, novâ compositâ voce nazwana, wszędzie oprócz Nowego Świata i Murzyńskiego Imperium znajdująca się: Dla zimna naturalnego, czyli niecierpliwości, sama na swoich nie siedzi jajcach, ale ukradkiem w gniezdzie Grzywacza, Piegzy po Łacinie Currucae, albo Wilgi, według Aldrovanda, lub też Skowronka,Słowika, Gila, ich jajca wypiwszy. teste Jonstono. Młode gdy już są w pierzu Kukułki, najsmaczniejszą są zwierzyną u Pliniusza i Arystotelesa.
KROGULEC, po Łacinie Nisus, ma do siebie, że wieczorem jaką złowi Ptaszynę, ją w szponach przez noc trzyma dla ogrzania siebie, nazajutrz beneficii memor puszcza na wolność, potym
viveret.
KUKUŁKA Cuculus, Coceyx, od kukania, novâ compositâ voce nazwana, wszędzie oprocz Nowego Swiata y Murzyńskiego Imperium znayduiąca się: Dla zimna naturalnego, cżyli niecierpliwości, sama na swoich nie siedzi iaycach, ale ukradkiem w gniezdzie Grzywacza, Piegzy po Łacinie Currucae, albo Wilgi, według Aldrovanda, lub też Skowronka,Słowika, Gila, ich iayca wypiwszy. teste Ionstono. Młode gdy iuż są w pierzu Kukułki, naysmacznieyszą są zwierzyną u Pliniusza y Arystotelesa.
KROGULEC, po Łacinie Nisus, ma do siebie, że wieczorem iaką złowi Ptaszynę, ią w szponach przez noc trzyma dla ogrzania siebie, nazaiutrz beneficii memor puszcza na wolność, potym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 612
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mogą.
Do ANGLIKÓW niegdy należała Akwitania, Turones, Andes, Nortmanni. Henryk VI. Król Brytański koronowany w Paryżu, Roku 1448. Paryż lat 16. był pod mocą Królów Angielskich, z Francuskiej Familii idących.
W ANGLII i należących do niej Szkocyj i Hibernii Królestwach te są admiranda. W Hibernii żadnego nie masz słowika, kuropatwy, bażanta, wilka całego Świata, praecipue o ANGLII
a zaś żurawiów, łabędziów, krogulców, pawów, mnóstwo wielkie. W Szkocyj na odnodze rzeki Bodotryj, jest czarna skała Tebass, Bassa, na której w Sierpniu mnóstwo takie gęsi, że drzewa tyle tam naznoszą, iż Obywatelom bliskiego Miasteczka na opał roczny
mogą.
Do ANGLIKOW niegdy należałá Akwitania, Turones, Andes, Nortmanni. Henryk VI. Krol Brytański koronowany w Paryżu, Roku 1448. Paryż lat 16. był pod mocą Krolow Angielskich, z Francuskiey Familii idących.
W ANGLII y náleżących do niey Szkocyi y Hibernii Krolestwach te są admiranda. W Hibernii zadnego nie masz słowika, kuropatwy, bażanta, wilka całego Swiata, praecipuè o ANGLII
á zaś żurawiow, łabędziow, krogulcow, pawow, mnostwo wielkie. W Szkocyi na odnodze rzeki Bodotryi, iest czarna skała Thebass, Bassa, na ktorey w Sierpniu mnostwo takie gęsi, że drzewa tyle tam naznoszą, iż Obywatelom bliskiego Miasteczka na opał roczny
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 411
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
(P). POETE NASCUNTUR, NON FIUNT
Oba dobrzy: poeta weszli z oratorem W dysputę, czy językiem ten, czyli ów piórem Więcej może dokazać. Gdy się długo wadzą, Do przykładów na koniec oba się udadzą. Do kukułek orator przyrównał poety, Co jednym taktem nucą wszytkie swe sonety; Siebie zaś do słowika, co i głosem ślicznym, I fraktem delektuje słuchaczów rozlicznym. Poeta oratora jaskółce i sroce Przypodoba, co w domu cały dzień świegoce, Przykrząc ludziom koło ścian, aż ich uszy bolą, I sto razy kukułki w lesie słuchać wolą. Więc żeby do większego nie przyszli hałasu, Obaście, rzekę, dobrzy,
(P). POETAE NASCUNTUR, NON FIUNT
Oba dobrzy: poeta weszli z oratorem W dysputę, czy językiem ten, czyli ów piórem Więcej może dokazać. Gdy się długo wadzą, Do przykładów na koniec oba się udadzą. Do kukułek orator przyrównał poety, Co jednym taktem nucą wszytkie swe sonety; Siebie zaś do słowika, co i głosem ślicznym, I fraktem delektuje słuchaczów rozlicznym. Poeta oratora jaskółce i sroce Przypodoba, co w domu cały dzień świegoce, Przykrząc ludziom koło ścian, aż ich uszy bolą, I sto razy kukułki w lesie słuchać wolą. Więc żeby do większego nie przyszli hałasu, Obaście, rzekę, dobrzy,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 658
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
naszej polskiej, ze mu potomnemi czasy prziedała.
127. Eodem acto, quam supra anno et die scriptum est. — Sprawa miedzi pracowitemi brati społ zrodziąnemi, naprzod Maczieja Branki, który otrzimał dekret na gronczie polani i czeychle przy niej lezącza z rozkazania jaśnie wielmożnej zwierchności ząmkowej ludziam z wszy przysięglich, także i pisarza Jakuba Słowika na ten czasz wałaskiego. Którą sprawę dekretem i zapiszem roszadzili. A ze tedy pomieniani Marczyn Branka nie kontentując się dekretem ludzi po trzikroc razi Macka a brata swojego turbuje, uznaje sząt niniejszy, na którego się pokaże kontrouersia dekretu, wini pańskiej nieodpuscąnej grzywien 6, także kosczołowi jelesnayskiemu grzywien 6.
128. k.
naszey polskiey, ze mu potomnemi czaszi prziedała.
127. Eodem acto, quam supra anno et die scriptum est. — Sprawa miedzi praczowitęmi brati społ zrodziąnemi, naprzod Maczieia Branki, ktori otrzimał decret na gronczie polani y czeychle przy niey lezącza z roskazania jasnie wielmozney zwierchnosci ząmkowey ludziam z wszi przysięglich, tagze y pisarza Jakuba Słowika na ten czasz wałaskiego. Ktorą sprawę decretem y zapiszem roszadzili. A ze tedi pomieniąni Marczyn Branka nie kontentuiąc sie decretem ludzi po trzikroc razi Macka a brata swoiego turbuie, uznaie sząt ninieyszi, na ktorego sie pokaze controuersia decretu, wini panskiey nieodpuscąney grzywien 6, tagze kosczołowi jelesnayskiemu grzywien 6.
128. k.
Skrót tekstu: KsŻyw
Strona: 76
Tytuł:
Księga sądowa państwa żywieckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1681 a 1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1752
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Karaś, Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1978